Welcome Madzia, farewell Fiat
-
I jak tam po dwóch tygodniach z mazdeczką? Masz już troszkę więcej doświadczeń? Ile przejechałeś?
Ja dziś miałem okazję delikatnie przejechać się nowiutką hybrydą Mondeo (z przebiegiem 500 km, sam zrobiłem prawie 50). :-) Motor dwulitrowy, do tego silniki elektryczne, automat, auto na dotarciu, fajnie się jedzie. Przy delikatnym operowaniu gazem buja się na samej baterii (dopóki się prąd nie skończy), przy mocniejszym depnięciu włącza się spalinowy - wtedy go słychać; napędza koła, a przy okazji z powrotem ładuje baterie. Po chwili wystarczy odpuścić i ponownie przycisnąć gaz, auto znów toczy się na prądzie. Spalanie niskie (na razie pokazuje 6,5 l, na pewno zejdzie niżej). Duże (prawie 5 m) i ciężkie (prawie 1700 kg) auto, użytkownik wybrał kombi, bo bagażnik jest sporo zmniejszony przez baterie.
Sądzę, że przy założeniu użytkowania przez kilka lat jest to dobry wybór. Ciekawe, co potem się będzie działo z akumulatorami. -
@leo napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
I jak tam po dwóch tygodniach z mazdeczką? Masz już troszkę więcej doświadczeń? Ile przejechałeś?
Sam jakieś 1500km, żona pozostałe.
Tyle bo musiałem na Śląsk pojechać na dwa dni.
No ogólnie to jest bajka, dalej jestem zakochany w tym aucie. Fiatem jak robiłem te 850km to na końcu byłem padnięty. Tutaj mógłbym dalej jechać jeszcze aż do Szwajcarii bo się jedzie zupełnie inaczej.
Raz że dużo spokojniej bo jestem najczęściej najszybszy i auto się fajnie zbiera z tych 110 do 170.
Dwa, że dużo wygodniej, nic mnie nie bolało po 8 godzinach jazdy.
Trzy że zdecydowanie ciszej. Przy 180 jest w aucie jak w tipo przy 150.
A cztery że te systemy są warte swojej ceny. W korku praktycznie nic nie robię bo auto do 60km/h samo jedzie, powyżej też aktywny tempomat jest rewelacyjny jak się jedzie w sznurze aut bo można nogi w ogóle z pedałów zdjąć i tylko trzymać w pogotowiu obok.
I pięć: światła. To jest jakby ktoś mi dał nowe oczy. W Mazdzie światła przy większych prędkościach na autostradzie się podnoszą i poza tym że to mocne LEDy to po podniesieniu robią taki efekt że widać pięknie do przodu na kilometr nie oślepiając nikogo z przodu.
Do tego jeszcze top topów: wycieraczki ze zintegrowanym spryskiwaczem. To powinno być obowiązkowe w każdym aucie. Jeden ruch ręką i za kilka sekund mam czystą szybę, przy dowolnej prędkości.
Ja dziś miałem okazję delikatnie przejechać się nowiutką hybrydą Mondeo (z przebiegiem 500 km, sam zrobiłem prawie 50). :-) Motor dwulitrowy, do tego silniki elektryczne, automat, auto na dotarciu, fajnie się jedzie. Przy delikatnym operowaniu gazem buja się na samej baterii (dopóki się prąd nie skończy), przy mocniejszym depnięciu włącza się spalinowy - wtedy go słychać; napędza koła, a przy okazji z powrotem ładuje baterie. Po chwili wystarczy odpuścić i ponownie przycisnąć gaz, auto znów toczy się na prądzie. Spalanie niskie (na razie pokazuje 6,5 l, na pewno zejdzie niżej). Duże (prawie 5 m) i ciężkie (prawie 1700 kg) auto, użytkownik wybrał kombi, bo bagażnik jest sporo zmniejszony przez baterie.
Jechałem kiedyś Priusem i faktycznie te pełne hybrydy mają przepiękny moment obrotowy i ciekawe ogólnie doświadczenia z jazdy, natomiast moja Madzia ma tylko generator prądu zasadniczo.
Sądzę, że przy założeniu użytkowania przez kilka lat jest to dobry wybór.
Ciekawe, co potem się będzie działo z akumulatorami.U mnie mam 8 lat gwarancji na baterię a potem to mam nadzieję nie będzie mój problem.
-
@esen To fajnie, że jesteś zadowolony. Jakby nie było, auto przynajmniej jeden "level" wyżej od Tipo, to i różnicę czuć.
O co chodzi z tymi "wycieraczkami ze zintegrowanym spryskiwaczem"? Nie rozumiem. Może o to, że dysze spryskiwacza są na ramieniu wycieraczki, przy samym piórku? -
@leo napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
@esen To fajnie, że jesteś zadowolony. Jakby nie było, auto przynajmniej jeden "level" wyżej od Tipo, to i różnicę czuć.
O co chodzi z tymi "wycieraczkami ze zintegrowanym spryskiwaczem"? Nie rozumiem. Może o to, że dysze spryskiwacza są na ramieniu wycieraczki, przy samym piórku?Tak, jak kierowca przechyli dźwignię wycieraczek do siebie (wystarczy raz binarnie, sygnał, nie trzeba trzymać), to z ramienia wycieraczki z kilku miejsc leci woda na tyle że całe pióro ma przed sobą wodę, i dopiero wtedy wycieraczka zaczyna podróż po szybie (dalej spryskując przed piórem szybę).
Co powoduje że cała szyba równomiernie jest myta tam gdzie idą wycieraczki, nie ma suchych miejsc, mniej się zużywa płynu (bo jest efektywniej) i ogólnie bomba.
Poza tym też pewnie szyba mniej się będzie zużywać bo mniej "suchych" przebiegów wycieraczki.
-
@esen Aha, rozumiem. Faktycznie, niezłe.
Spryskiwacze na ramiona wycieraczek można też zamontować samodzielnie, są takie zestawy. Miecho kiedyś miał. Tyle, że one były chyba jednopunktowe. Wielopunktowe są na pewno lepsze.
Ja zaś montowałem w dusterze spryskiwacze mgłowe. Wyjmuje się z maski oryginalne końcówki i montuje inne. Bardzo je sobie chwalę, bo nie "sikają" punktowo na szybę, lecz faktycznie rozpylają bardzo drobne kropelki płynu - taką mgłę - na dużą powierzchnię szyby, obejmując całą powierzchnię roboczą wycieraczek.A jak ze spalaniem sprawa wygląda?
-
@leo napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
@esen Aha, rozumiem. Faktycznie, niezłe.
A jak ze spalaniem sprawa wygląda?Jak jeżdzę tutaj po okolicy (małe miasto, sporo Landstraßen) spalanie między 6 a 9.
Teraz jak do Polski jechałem (długo i dużo w okolicach 170, 180 ale bez przesady) to gdzieś 10 litrów.
Czyli wychodzi że spala jak Tipo, może trochę mniej biorąc pod uwagę że ja na autostradzie raczej szybko jeżdzę.
No nie jest to prawdziwa hybryda (kolegi Prius spalił mniej niż 4 litry w trasie do Polski jak jechał te 120km/h).
-
@esen Czyli spalanie normalne, jakichś cudów nie ma.
Aczkolwiek... ja bym go trochę oszczędzał na początku celem dotarcia. W te bajki o fabrycznym dotarciu nie wierzę - ot, w fabryce puszczą silnik na kilkadziesiąt minut na różnych obrotach i tyle. A fizyki nie oszukasz, mechanika powinna się spokojnie dotrzeć. Nie żyłowałbym go przez pierwsze 3-5 kkm, potem zmiana oleju i stopniowe coraz większe wymagania. Po 10 kkm będzie już po sprawie. -
@leo napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
@esen Czyli spalanie normalne, jakichś cudów nie ma.
powinna się spokojnie dotrzeć. Nie żyłowałbym go przez pierwsze 3-5 kkm, potem zmiana oleju i stopniowe coraz większe wymagania. Po 10 kkm będzie już po sprawie.Ale co ja mam żyłować auto jak to automat jest i sam se decyduje ile ma obrotów. Z resztą tutaj przy 180km/h to zazwyczaj jest 3500 obrotów, czasem spadnie na 5 bieg to dochodzi do 5 tysięcy.
-
@esen To nie tylko sprawa obrotów. Liczy się też obciążenie silnika, nawet chwilowe, prędkości, przyspieszanie... Sporo różnych detali składających się na styl jazdy, nawet automatem.
Oczywiście do niczego Cię nie namawiam, robisz, jak uważasz :-). Jestem ostatnią osobą, która by kogokolwiek namawiała - w końcu to nie moja zabawka. Ja tak czyniłem mając na widoku długoletnie użytkowanie moich pojazdów - i tyle. -
@leo napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
Oczywiście do niczego Cię nie namawiam, robisz, jak uważasz :-). Jestem ostatnią osobą, która by kogokolwiek namawiała - w końcu to nie moja zabawka. Ja tak czyniłem mając na widoku długoletnie użytkowanie moich pojazdów - i tyle.
Przecież @esen za góra 3 lata opchnię Madzię to co go obchodzi w jakim stanie będzie silnik. Następny nabywca będzie miał ewentualne problemy. ;)
A te 150 tys. km przejedzie nawet pałowana dzień w dzień jazdą 200 km/h byleby olej wymieniać, choć co 30 tys. km. :P -
@leo napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
@esen To nie tylko sprawa obrotów. Liczy się też obciążenie silnika, nawet chwilowe, prędkości, przyspieszanie... Sporo różnych detali składających się na styl jazdy, nawet automatem.
W podręczniku użytkownika jest napisane żeby przez pierwsze 1000km nie nadużywać wysokich obrotów i nie ciągnąć przyczepy. Tak zrobiłem, więcej nie będę.
Przecież @esen za góra 3 lata opchnię Madzię to co go obchodzi w jakim stanie będzie silnik. Następny nabywca będzie miał ewentualne problemy. ;)
Planuję więcej pojeździć, niemniej nie będę mądrzejszy od producenta. Pracuję w podobnej firmie i wiem że w instrukcji się zamieszcza takie info jakie idzie od inżynierów.
-
@esen napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
Planuję więcej pojeździć, niemniej nie będę mądrzejszy od producenta. Pracuję w podobnej firmie i wiem że w instrukcji się zamieszcza takie info jakie idzie od inżynierów.
Instrukcje aut to obecnie piszą nie inżynierowie, a księgowi, ale ok "nie będę ojca uczył dzieci robić". :P
No to pytanie z innej beczki. Czy po tym 1k km docierania wymieniony został olej w silniku?
-
@bpx33 napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
@esen napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
Instrukcje aut to obecnie piszą nie inżynierowie, a księgowi, ale ok "nie będę ojca uczył dzieci robić". :PNo to pytanie z innej beczki. Czy po tym 1k km docierania wymieniony został olej w silniku?
Oczywiście że nie, bo tego nie przewiduje książka serwisowa.
-
Macie tu jeszcze mądrale artykuł z ADAC który mówi o tym że docieranie należy robić tak jak wskazuje producent w książce.
Jak ADAC was nie przekona to sobie docierajcie ile tam chcecie i wymieniajcie olej ale nie przekonujcie mnie już ;)
https://www.adac.de/rund-ums-fahrzeug/auto-kaufen-verkaufen/neuwagenkauf/auto-einfahren/
-
@esen napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
Macie tu jeszcze mądrale artykuł z ADAC który mówi o tym że docieranie należy robić tak jak wskazuje producent w książce.
Ale czemu Wy się, Esen, zżymacie i piszecie w liczbie mnogiej? :-D
Spójrz wyżej, przecież zastrzegłem, że nikogo nie namawiam. :-PNa artykuł zaraz spojrzę, chociaż już na wstępie podchodzę doń z rezerwą ;-). Tak samo, jak do wszechobecnych zaleceń producentów co do wymiany oleju co 30 kkm. Zgłębiałem kiedyś temat, posługując się logiką, wypowiedziami mechaników-praktyków i własnym doświadczeniem - i nadal będę wymieniał olej maksymalnie po 15 kkm.
-
@esen napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
Pracuję w podobnej firmie i wiem że w instrukcji się zamieszcza takie info jakie idzie od inżynierów.
Masz rację. Pytanie, czy zalecenia inżynierów powodowane są tylko i wyłącznie dbałością o trwałość produktu, czy także innymi istotnymi czynnikami, np. ekologią (zwiększanie interwału wymiany oleju), wygodą klienta (też rzadsza wymiana oleju), zużyciem paliwa (stosowanie olejów o mniejszej lepkości) itp. i stanowią pewien kompromis pomiędzy czasami sprzecznymi wymaganiami. Dodatkowo zakładany jest pewien schemat typowego użytkowania - np. w Suzuki mam osobne tabelki serwisowe dla trudnych warunków eksploatacji i jak się wczytałem to cały czas użytkuję auto w trudnych warunkach (powtarzające się krótkie przejazdy, duże zapylenie) co powinno skutkować częstszym serwisem. Generalnie uważam, że nie należy popadać w skrajność w żadną stronę. Obecnie przecież mało kto w ogóle czyta instrukcje i przejmuje się odpowiednim docieraniem, a auta nie padają jak muchy, więc to nie jest tak, że jak nie zadbamy na początku to klops. Z drugiej strony jak chcemy mieć spokój sumienia, że zadbaliśmy i zrobiliśmy co mogliśmy by pojeździć dłużej to warto.
-
@drzonca napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
Z drugiej strony jak chcemy mieć spokój sumienia, że zadbaliśmy i zrobiliśmy co mogliśmy by pojeździć dłużej to warto.
No i właśnie ja z biegiem lat nauczyłem się nie bycia mądrzejszym od producenta, serwisanta czy innego fachowcy i jak od kogoś kupuję, czy kogoś zatrudniam do jakiejś roboty to raczej zdaję się na ich doświadczenie, zalecenia itd.
Co innego szukać potwierdzenie tego co pan Mietek mówi podczas zakładania kafelek a co innego szukania na siłę dowodów (a tak na prawdę opinii) na potwierdzenie swojej teorii o tym jak lepiej niż producent zadbać o produkt.
Różnymi autami jeździłem i nigdy nie miałem problemu z silnikiem poza pierwszym Tiko które zajechałem zbyt niskim poziomem oleju i jednym wtryskiwaczem w Skodzie który nie wiadomo czemu wziął i umarł. W ogóle jak żyję to nigdy nie słyszałem żeby ktoś miał problem z silnikiem który to by był spowodowany niewłaściwym dotarciem silnika.
Ergo: dla mnie to są jednak mity i robię to co mówi serwisant w ASO. Czasem się dziwię jak wtedy gdy mnie wypytywał gdzie i jak często jeżdzę i potem skasował mi wymianę oleju w Tipo, ale jak mi gość który jest szkolony conajmniej raz w roku przez producenta mówi coś to nie staram się wiedzieć lepiej.
@leo napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
Ale czemu Wy się, Esen, zżymacie i piszecie w liczbie mnogiej? :-D
Ja się nie zżymam tylko podśmiechiwuję bo jakbym z moim ojcem dyskutował który mi kiedyś zarzucał że nie dbam o akumulator bo nie sprawdzam poziomu elektrolitu i naładowania co miesiąc...
Akumulator... który sprawdza mi serwisant co roku przy przeglądzie w ASO i nawet jakby padł to laweciarz przyjedzie w godzinę i sprzeda mi nowy za 100€ (ale nie padł, znajomemu padł po 10 latach od kupienia auta, znajomy w ogóle nic nie wie o samochodach i na pewno nie sprawdzał elektrolitu co miesiąc).
Na artykuł zaraz spojrzę, chociaż już na wstępie podchodzę doń z rezerwą ;-).
Meine Güte! ADAC to niemiecka wyrocznia automotive! Querdenker!
Tak samo, jak do wszechobecnych zaleceń producentów co do wymiany oleju co 30 kkm. Zgłębiałem kiedyś temat, posługując się logiką, wypowiedziami mechaników-praktyków i własnym doświadczeniem - i nadal będę wymieniał olej maksymalnie po 15 kkm.
Na pewno nie zaszkodzi ;)
-
@esen napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
No i właśnie ja z biegiem lat nauczyłem się nie bycia mądrzejszym od producenta, serwisanta czy innego fachowcy i jak od kogoś kupuję, czy kogoś zatrudniam do jakiejś roboty to raczej zdaję się na ich doświadczenie, zalecenia itd.
O, to tak, jak ja. Z tym, że nie wyłączam własnego myślenia - czy rozmawiam z panem Mietkiem, czy prawdziwym specjalistą - bo nieraz czysta logika może podsunąć coś, czego spec czy Miecio w ogóle nie brał pod uwagę, bo np. działa rutynowo. Albo okazuje się, że jest dupa nie fachowiec. A ja się nie chcę dać naciąć (w dodatku za własne pieniądze). Przy czym postępuję tak: nie znam się na tym? To słucham, uczę się, sprawdzam w innych źródłach. Mam jakąś wiedzę z tego zakresu? Zderzam ją z tym, co ktoś mówi.
Poza tym byłbym ostrożny z taką wiarą w wiedzę i doświadczenie innych ludzi, którym się płaci. Znasz polski program "Usterka"? Świetny przykład zatrudniania ludzi za ciężkie pieniądze w zamian za to, jak wykonują zadanie. Albo taki inny przykład - płacisz, zdajesz się na fachowca (choć sprawa błaha), i... KLIKCo innego szukać potwierdzenie tego co pan Mietek mówi podczas zakładania kafelek a co innego szukania na siłę dowodów (a tak na prawdę opinii) na potwierdzenie swojej teorii o tym jak lepiej niż producent zadbać o produkt.
Owszem, o ile masz stuprocentową pewność (a nie tylko "wiarę") w to, co mówi do klienta producent. VW też całkiem niedawno pisał o niskiej emisyjności swoich silników, klienci wierzyli. :-) I w sumie trudno było nie wierzyć, bo nie da rady samemu sprawdzić. Aż się laboratorium doszukało (jak sądzisz, szukali na siłę?). :-)
Jest jeszcze coś takiego, jak "chwyt marketingowy". Nieważne, że może być kiepski, ale jeśli działa, to OK. :-)
No i jeszcze coś, o czym wspominał BPX. Ja naprawdę nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych, ale nader często wychodzi na jaw, że ostateczne zdanie mają księgowi. Fabryka nie pracuje charytatywnie, lecz jest nastawiona na maksymalizację zysków. Najpierw przy produkcji, potem przy serwisowaniu, no i najlepiej, gdybyś jak najszybciej przyszedł kupić następne auto. Nie możesz więc wykluczyć, że w jakiś sposób jesteś naciągany przez producenta. Możesz mu bezgranicznie ufać, ale możesz też weryfikować dane poprzez własne doświadczenie motoryzacyjne i zdanie innych, niezależnych od fabryki fachowców.Różnymi autami jeździłem i nigdy nie miałem problemu z silnikiem poza pierwszym Tiko które zajechałem zbyt niskim poziomem oleju i jednym wtryskiwaczem w Skodzie który nie wiadomo czemu wziął i umarł. W ogóle jak żyję to nigdy nie słyszałem żeby ktoś miał problem z silnikiem który to by był spowodowany niewłaściwym dotarciem silnika.
A ja miałem (choć nie ze swojej winy) - uwierzyłem poprzednikowi i źle na tym wyszedłem. Kupiłem kiedyś samarę, świeżo po generalnym remoncie silnika. Właściciel musiał wyremontować, ale zaraz po tym dostał pracę za granicą i postanowił sprzedać auto, będące na dotarciu. Remont zrobiony był na pewno (dostałem w bagażniku kupę złomu po wymianach, nawet starą głowicę), i to w renomowanym zakładzie (widziałem rachunek). Auto oglądałem na giełdzie, ale transakcji dokonaliśmy w domu sprzedającego. Gdy zobaczyłem, jak ten gość jedzie ze Słomczyna do Pilawy, to szok - normalnie rajdówka, nie zwykła łada. Nawet się ucieszyłem, jak to jeździ. No więc po zakupie pojeździłem trochę (całkiem ostrożnie, bo to było pierwsze moje auto za całkowicie moje pieniądze, no i jeszcze końcówka dotarcia) i się załamałem: silnik chlał litr oleju na 700 km, cuda działy się ze wszystkimi układami. Tak skończyło się kozakowanie po remoncie, zamiast właściwego docierania.
Ergo: dla mnie to są jednak mity i robię to co mówi serwisant w ASO. Czasem się dziwię jak wtedy gdy mnie wypytywał gdzie i jak często jeżdzę i potem skasował mi wymianę oleju w Tipo, ale jak mi gość który jest szkolony conajmniej raz w roku przez producenta mówi coś to nie staram się wiedzieć lepiej.
Dobre podejście, gdybyśmy tylko żyli w idealnym świecie. Gdyby nie zdarzali się na nim ludzie głupi, leniwi, pazerni. Gdyby wszyscy byli prawdziwymi specami w swojej dziedzinie, zawsze działającymi z zapałem i pełnym zaangażowaniem w służenie klientom.
Nie bądź naiwny. Wiek zobowiązuje. ;-)Ja się nie zżymam tylko podśmiechiwuję bo jakbym z moim ojcem dyskutował który mi kiedyś zarzucał że nie dbam o akumulator bo nie sprawdzam poziomu elektrolitu i naładowania co miesiąc...
Ale czemu się dziwisz? Ojciec mówił to z perspektywy wcześniejszych lat życia w PL. I miał sporo racji. Kiedyś nie było laweciarza na zawołanie. Nie było akumulatorów dostępnych "od ręki" w sklepie. Nie zadbałeś o sprzęt? Zostawałeś z problemem, i był to wyłącznie TWÓJ problem. No dobra, fakt - teraz są inne czasy, ale i tak nic by nie zaszkodziło, gdybyś poświęcił 3 minuty miesięcznie na spojrzenie pod maskę... Ojciec wcale Ci źle nie radził. :-) A co z tymi radami zrobisz, to już Twoja sprawa. I też dobrze.
Akumulator... który sprawdza mi serwisant co roku przy przeglądzie w ASO
... skąd wiesz... może tak samo, jak oponiarz Twoje koła... :-)
Jeszcze taka refleksja - napisałeś wtedy: "W sumie nie wiem co myślę. Z jednej strony, ok, biorą koła do magazynu to co będą sprawdzać dokładnie, przecież ich nie zakładają do auta." Zgadza się, tym bardziej, że nie do własnego auta. W razie czego, i tak to Ty zostaniesz z problemem. I to będzie wyłącznie Twój problem, jeśli np. taka nacięta opona wystrzeli podczas jazdy. Gdyby to były koła tego faceta - zapewne by sprawdził, bo to byłyby JEGO koła. :-)Meine Güte! ADAC to niemiecka wyrocznia automotive! Querdenker!
Spokojnie... A przeczytałeś dokładnie ten artykuł? Dostrzegłeś pewne zabezpieczanie się, może nawet ukryty przekaz między wierszami? :-)
Ale trochę się dziwię, że przytoczyłeś go w ramach kontrargumentu. Generalnie to przecież treść artykułu nie odbiega znacznie od tego, co napisałem wcześniej. Niepotrzebnie deklarowałem dystans przed jego lekturą. :-)"Denn jeder Neuwagen sollte möglichst optimal eingefahren werden." Prawdziwe i piękne zdanie (nawet gramatycznie - strona bierna Vorgangspassiv wraz z czasownikiem modalnym w trybie przypuszczającym Konjunktiv II ze znaczeniem subiektywnym - w jednym, krótkim zdanku... mmm, miodzio, majstersztyk językowy :-D ). No i od razu podaje w wątpliwość kwestię docierania, ALEEE... reszta artykułu jest o tym, co należy robić "auf den ersten Kilometern". I co się okazuje? Odpowiada na pytanie: "Was muss man beim Einfahren eines neuen Autos beachten?" Czyli jednak na coś trzeba uważać:
- überlegter Fahrstil
- hohe Drehzahlen vermeiden
- viele und extreme Kurzstrecken innerhalb kurzer Zeit sind eher nachteilig beim Einfahren
- kräftiges Gasgeben bei niedrigen Drehzahlen ist unvorteilhaft
- Einfahren der Reifen (einige Hundert gefahrene Kilometer)
- Einfahren der Bremsen
- maximale Beladung des Fahrwerks vermeiden ( = gut für längere Lebensdauer)
Czyli piszą bardziej szczegółowo o tym, co i ja. Co prawda w ramce podkreślają, żeby nie przekraczać "limitów" przez pierwsze 500-1000 km, ale w środku artykułu jest zdanie: "Halten Sie sich für die ersten 1000 bis 3000 Kilometer an diese Empfehlung" - odnoszące się przede wszystkim do wkręcania silnika na wysokie obroty i unikania krótkich tras - jednak wyraźnie wskazuje ono optymalny okres docierania...
Jedyne, z czym się nie zgadzam w tym artykule, to zdanie: "Moderne Fahrzeuge können mit der ersten Ölfüllung teilweise bis zu 30.000 Kilometer gefahren werden, weil durch die exaktere Produktion und genauere Waschvorgänge vor der Montage deutlich weniger metallischer Abrieb im Öl landet." No właśnie: słowo-klucz: TEILWEISE. Czyli autorzy delikatnie się zabezpieczają przed tymi 30 kkm do zmiany oleju, wskazując na dokładniejsze wykonanie, precyzję i obróbkę elementów docierających się. Oczywiście, że nie wymaga się wymiany oleju po 1, potem po 5 i po 10 kkm, jak kiedyś - ale jednak trochę opiłków powstaje i nie zawadzi zmienić olej po tych 3-5 kkm, prawda? Nie ma tak, że nic po tych pierwszych tysiącach nie zostaje w oleju. No i o tych "ekologicznych" wymianach co 30 kkm nie będę się rozpisywał, temat obszernie został w internetach rozpracowany przez mądrzejszych ode mnie.
W sumie: artykuł potwierdził moje zdanie, polemizowałbym tylko z tą wymianą oleju. Może nie chcą się narażać ekologom i/lub producentom, sugerując wcześniejszą wymianę?Jeszcze raz: naprawdę szczerze Ci życzę, żebyś po 3-4 latach mógł spokojnie zmienić auto. Nie namawiam do specjalnej troski. Zrobisz, jak zechcesz. :-)
-
@esen napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
Oczywiście że nie, bo tego nie przewiduje książka serwisowa.
Czyli silnik na złom po +/- 150k km albo będzie brał 1l oleju na 1k km...
-
Jeszcze coś na potwierdzenie moich słów: olej w nowym silniku po 22k km
Także powodzenia @esen , ale ja widzę problemy i to szybciej niż Ci się zdaje! :)