Welcome Madzia, farewell Fiat
-
@esen napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
Pracuję w podobnej firmie i wiem że w instrukcji się zamieszcza takie info jakie idzie od inżynierów.
Masz rację. Pytanie, czy zalecenia inżynierów powodowane są tylko i wyłącznie dbałością o trwałość produktu, czy także innymi istotnymi czynnikami, np. ekologią (zwiększanie interwału wymiany oleju), wygodą klienta (też rzadsza wymiana oleju), zużyciem paliwa (stosowanie olejów o mniejszej lepkości) itp. i stanowią pewien kompromis pomiędzy czasami sprzecznymi wymaganiami. Dodatkowo zakładany jest pewien schemat typowego użytkowania - np. w Suzuki mam osobne tabelki serwisowe dla trudnych warunków eksploatacji i jak się wczytałem to cały czas użytkuję auto w trudnych warunkach (powtarzające się krótkie przejazdy, duże zapylenie) co powinno skutkować częstszym serwisem. Generalnie uważam, że nie należy popadać w skrajność w żadną stronę. Obecnie przecież mało kto w ogóle czyta instrukcje i przejmuje się odpowiednim docieraniem, a auta nie padają jak muchy, więc to nie jest tak, że jak nie zadbamy na początku to klops. Z drugiej strony jak chcemy mieć spokój sumienia, że zadbaliśmy i zrobiliśmy co mogliśmy by pojeździć dłużej to warto.
-
@drzonca napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
Z drugiej strony jak chcemy mieć spokój sumienia, że zadbaliśmy i zrobiliśmy co mogliśmy by pojeździć dłużej to warto.
No i właśnie ja z biegiem lat nauczyłem się nie bycia mądrzejszym od producenta, serwisanta czy innego fachowcy i jak od kogoś kupuję, czy kogoś zatrudniam do jakiejś roboty to raczej zdaję się na ich doświadczenie, zalecenia itd.
Co innego szukać potwierdzenie tego co pan Mietek mówi podczas zakładania kafelek a co innego szukania na siłę dowodów (a tak na prawdę opinii) na potwierdzenie swojej teorii o tym jak lepiej niż producent zadbać o produkt.
Różnymi autami jeździłem i nigdy nie miałem problemu z silnikiem poza pierwszym Tiko które zajechałem zbyt niskim poziomem oleju i jednym wtryskiwaczem w Skodzie który nie wiadomo czemu wziął i umarł. W ogóle jak żyję to nigdy nie słyszałem żeby ktoś miał problem z silnikiem który to by był spowodowany niewłaściwym dotarciem silnika.
Ergo: dla mnie to są jednak mity i robię to co mówi serwisant w ASO. Czasem się dziwię jak wtedy gdy mnie wypytywał gdzie i jak często jeżdzę i potem skasował mi wymianę oleju w Tipo, ale jak mi gość który jest szkolony conajmniej raz w roku przez producenta mówi coś to nie staram się wiedzieć lepiej.
@leo napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
Ale czemu Wy się, Esen, zżymacie i piszecie w liczbie mnogiej? :-D
Ja się nie zżymam tylko podśmiechiwuję bo jakbym z moim ojcem dyskutował który mi kiedyś zarzucał że nie dbam o akumulator bo nie sprawdzam poziomu elektrolitu i naładowania co miesiąc...
Akumulator... który sprawdza mi serwisant co roku przy przeglądzie w ASO i nawet jakby padł to laweciarz przyjedzie w godzinę i sprzeda mi nowy za 100€ (ale nie padł, znajomemu padł po 10 latach od kupienia auta, znajomy w ogóle nic nie wie o samochodach i na pewno nie sprawdzał elektrolitu co miesiąc).
Na artykuł zaraz spojrzę, chociaż już na wstępie podchodzę doń z rezerwą ;-).
Meine Güte! ADAC to niemiecka wyrocznia automotive! Querdenker!
Tak samo, jak do wszechobecnych zaleceń producentów co do wymiany oleju co 30 kkm. Zgłębiałem kiedyś temat, posługując się logiką, wypowiedziami mechaników-praktyków i własnym doświadczeniem - i nadal będę wymieniał olej maksymalnie po 15 kkm.
Na pewno nie zaszkodzi ;)
-
@esen napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
No i właśnie ja z biegiem lat nauczyłem się nie bycia mądrzejszym od producenta, serwisanta czy innego fachowcy i jak od kogoś kupuję, czy kogoś zatrudniam do jakiejś roboty to raczej zdaję się na ich doświadczenie, zalecenia itd.
O, to tak, jak ja. Z tym, że nie wyłączam własnego myślenia - czy rozmawiam z panem Mietkiem, czy prawdziwym specjalistą - bo nieraz czysta logika może podsunąć coś, czego spec czy Miecio w ogóle nie brał pod uwagę, bo np. działa rutynowo. Albo okazuje się, że jest dupa nie fachowiec. A ja się nie chcę dać naciąć (w dodatku za własne pieniądze). Przy czym postępuję tak: nie znam się na tym? To słucham, uczę się, sprawdzam w innych źródłach. Mam jakąś wiedzę z tego zakresu? Zderzam ją z tym, co ktoś mówi.
Poza tym byłbym ostrożny z taką wiarą w wiedzę i doświadczenie innych ludzi, którym się płaci. Znasz polski program "Usterka"? Świetny przykład zatrudniania ludzi za ciężkie pieniądze w zamian za to, jak wykonują zadanie. Albo taki inny przykład - płacisz, zdajesz się na fachowca (choć sprawa błaha), i... KLIKCo innego szukać potwierdzenie tego co pan Mietek mówi podczas zakładania kafelek a co innego szukania na siłę dowodów (a tak na prawdę opinii) na potwierdzenie swojej teorii o tym jak lepiej niż producent zadbać o produkt.
Owszem, o ile masz stuprocentową pewność (a nie tylko "wiarę") w to, co mówi do klienta producent. VW też całkiem niedawno pisał o niskiej emisyjności swoich silników, klienci wierzyli. :-) I w sumie trudno było nie wierzyć, bo nie da rady samemu sprawdzić. Aż się laboratorium doszukało (jak sądzisz, szukali na siłę?). :-)
Jest jeszcze coś takiego, jak "chwyt marketingowy". Nieważne, że może być kiepski, ale jeśli działa, to OK. :-)
No i jeszcze coś, o czym wspominał BPX. Ja naprawdę nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych, ale nader często wychodzi na jaw, że ostateczne zdanie mają księgowi. Fabryka nie pracuje charytatywnie, lecz jest nastawiona na maksymalizację zysków. Najpierw przy produkcji, potem przy serwisowaniu, no i najlepiej, gdybyś jak najszybciej przyszedł kupić następne auto. Nie możesz więc wykluczyć, że w jakiś sposób jesteś naciągany przez producenta. Możesz mu bezgranicznie ufać, ale możesz też weryfikować dane poprzez własne doświadczenie motoryzacyjne i zdanie innych, niezależnych od fabryki fachowców.Różnymi autami jeździłem i nigdy nie miałem problemu z silnikiem poza pierwszym Tiko które zajechałem zbyt niskim poziomem oleju i jednym wtryskiwaczem w Skodzie który nie wiadomo czemu wziął i umarł. W ogóle jak żyję to nigdy nie słyszałem żeby ktoś miał problem z silnikiem który to by był spowodowany niewłaściwym dotarciem silnika.
A ja miałem (choć nie ze swojej winy) - uwierzyłem poprzednikowi i źle na tym wyszedłem. Kupiłem kiedyś samarę, świeżo po generalnym remoncie silnika. Właściciel musiał wyremontować, ale zaraz po tym dostał pracę za granicą i postanowił sprzedać auto, będące na dotarciu. Remont zrobiony był na pewno (dostałem w bagażniku kupę złomu po wymianach, nawet starą głowicę), i to w renomowanym zakładzie (widziałem rachunek). Auto oglądałem na giełdzie, ale transakcji dokonaliśmy w domu sprzedającego. Gdy zobaczyłem, jak ten gość jedzie ze Słomczyna do Pilawy, to szok - normalnie rajdówka, nie zwykła łada. Nawet się ucieszyłem, jak to jeździ. No więc po zakupie pojeździłem trochę (całkiem ostrożnie, bo to było pierwsze moje auto za całkowicie moje pieniądze, no i jeszcze końcówka dotarcia) i się załamałem: silnik chlał litr oleju na 700 km, cuda działy się ze wszystkimi układami. Tak skończyło się kozakowanie po remoncie, zamiast właściwego docierania.
Ergo: dla mnie to są jednak mity i robię to co mówi serwisant w ASO. Czasem się dziwię jak wtedy gdy mnie wypytywał gdzie i jak często jeżdzę i potem skasował mi wymianę oleju w Tipo, ale jak mi gość który jest szkolony conajmniej raz w roku przez producenta mówi coś to nie staram się wiedzieć lepiej.
Dobre podejście, gdybyśmy tylko żyli w idealnym świecie. Gdyby nie zdarzali się na nim ludzie głupi, leniwi, pazerni. Gdyby wszyscy byli prawdziwymi specami w swojej dziedzinie, zawsze działającymi z zapałem i pełnym zaangażowaniem w służenie klientom.
Nie bądź naiwny. Wiek zobowiązuje. ;-)Ja się nie zżymam tylko podśmiechiwuję bo jakbym z moim ojcem dyskutował który mi kiedyś zarzucał że nie dbam o akumulator bo nie sprawdzam poziomu elektrolitu i naładowania co miesiąc...
Ale czemu się dziwisz? Ojciec mówił to z perspektywy wcześniejszych lat życia w PL. I miał sporo racji. Kiedyś nie było laweciarza na zawołanie. Nie było akumulatorów dostępnych "od ręki" w sklepie. Nie zadbałeś o sprzęt? Zostawałeś z problemem, i był to wyłącznie TWÓJ problem. No dobra, fakt - teraz są inne czasy, ale i tak nic by nie zaszkodziło, gdybyś poświęcił 3 minuty miesięcznie na spojrzenie pod maskę... Ojciec wcale Ci źle nie radził. :-) A co z tymi radami zrobisz, to już Twoja sprawa. I też dobrze.
Akumulator... który sprawdza mi serwisant co roku przy przeglądzie w ASO
... skąd wiesz... może tak samo, jak oponiarz Twoje koła... :-)
Jeszcze taka refleksja - napisałeś wtedy: "W sumie nie wiem co myślę. Z jednej strony, ok, biorą koła do magazynu to co będą sprawdzać dokładnie, przecież ich nie zakładają do auta." Zgadza się, tym bardziej, że nie do własnego auta. W razie czego, i tak to Ty zostaniesz z problemem. I to będzie wyłącznie Twój problem, jeśli np. taka nacięta opona wystrzeli podczas jazdy. Gdyby to były koła tego faceta - zapewne by sprawdził, bo to byłyby JEGO koła. :-)Meine Güte! ADAC to niemiecka wyrocznia automotive! Querdenker!
Spokojnie... A przeczytałeś dokładnie ten artykuł? Dostrzegłeś pewne zabezpieczanie się, może nawet ukryty przekaz między wierszami? :-)
Ale trochę się dziwię, że przytoczyłeś go w ramach kontrargumentu. Generalnie to przecież treść artykułu nie odbiega znacznie od tego, co napisałem wcześniej. Niepotrzebnie deklarowałem dystans przed jego lekturą. :-)"Denn jeder Neuwagen sollte möglichst optimal eingefahren werden." Prawdziwe i piękne zdanie (nawet gramatycznie - strona bierna Vorgangspassiv wraz z czasownikiem modalnym w trybie przypuszczającym Konjunktiv II ze znaczeniem subiektywnym - w jednym, krótkim zdanku... mmm, miodzio, majstersztyk językowy :-D ). No i od razu podaje w wątpliwość kwestię docierania, ALEEE... reszta artykułu jest o tym, co należy robić "auf den ersten Kilometern". I co się okazuje? Odpowiada na pytanie: "Was muss man beim Einfahren eines neuen Autos beachten?" Czyli jednak na coś trzeba uważać:
- überlegter Fahrstil
- hohe Drehzahlen vermeiden
- viele und extreme Kurzstrecken innerhalb kurzer Zeit sind eher nachteilig beim Einfahren
- kräftiges Gasgeben bei niedrigen Drehzahlen ist unvorteilhaft
- Einfahren der Reifen (einige Hundert gefahrene Kilometer)
- Einfahren der Bremsen
- maximale Beladung des Fahrwerks vermeiden ( = gut für längere Lebensdauer)
Czyli piszą bardziej szczegółowo o tym, co i ja. Co prawda w ramce podkreślają, żeby nie przekraczać "limitów" przez pierwsze 500-1000 km, ale w środku artykułu jest zdanie: "Halten Sie sich für die ersten 1000 bis 3000 Kilometer an diese Empfehlung" - odnoszące się przede wszystkim do wkręcania silnika na wysokie obroty i unikania krótkich tras - jednak wyraźnie wskazuje ono optymalny okres docierania...
Jedyne, z czym się nie zgadzam w tym artykule, to zdanie: "Moderne Fahrzeuge können mit der ersten Ölfüllung teilweise bis zu 30.000 Kilometer gefahren werden, weil durch die exaktere Produktion und genauere Waschvorgänge vor der Montage deutlich weniger metallischer Abrieb im Öl landet." No właśnie: słowo-klucz: TEILWEISE. Czyli autorzy delikatnie się zabezpieczają przed tymi 30 kkm do zmiany oleju, wskazując na dokładniejsze wykonanie, precyzję i obróbkę elementów docierających się. Oczywiście, że nie wymaga się wymiany oleju po 1, potem po 5 i po 10 kkm, jak kiedyś - ale jednak trochę opiłków powstaje i nie zawadzi zmienić olej po tych 3-5 kkm, prawda? Nie ma tak, że nic po tych pierwszych tysiącach nie zostaje w oleju. No i o tych "ekologicznych" wymianach co 30 kkm nie będę się rozpisywał, temat obszernie został w internetach rozpracowany przez mądrzejszych ode mnie.
W sumie: artykuł potwierdził moje zdanie, polemizowałbym tylko z tą wymianą oleju. Może nie chcą się narażać ekologom i/lub producentom, sugerując wcześniejszą wymianę?Jeszcze raz: naprawdę szczerze Ci życzę, żebyś po 3-4 latach mógł spokojnie zmienić auto. Nie namawiam do specjalnej troski. Zrobisz, jak zechcesz. :-)
-
@esen napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
Oczywiście że nie, bo tego nie przewiduje książka serwisowa.
Czyli silnik na złom po +/- 150k km albo będzie brał 1l oleju na 1k km...
-
Jeszcze coś na potwierdzenie moich słów: olej w nowym silniku po 22k km
Także powodzenia @esen , ale ja widzę problemy i to szybciej niż Ci się zdaje! :)
-
-
@bpx33 napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
Jeszcze coś na potwierdzenie moich słów: olej w nowym silniku po 22k km
Także powodzenia @esen , ale ja widzę problemy i to szybciej niż Ci się zdaje! :)
Silniki nie mają filtrów oleju które takie rzeczy powinny wyłapać?
-
@esen napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
Silniki nie mają filtrów oleju które takie rzeczy powinny wyłapać?
Skoro filtry BMW (marka premium) ich nie wyłapały to na pewno wyłapią te Mazdy (przy BMW to marka budżetowa)... XD
@pacior napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
@bpx33 Te kilka drobnych opiłków nie zrobi krzywdy w silniku 😝
Ich tam w ogóle nie powinno być. I nie byłoby gdyby ktoś wymienił po dotarciu silnika olej. ;)
-
@bpx33 napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
@esen napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
Silniki nie mają filtrów oleju które takie rzeczy powinny wyłapać?
Skoro filtry BMW (marka premium) ich nie wyłapały to na pewno wyłapią te Mazdy (przy BMW to marka budżetowa)... XD
Ja dodam tylko, że ten sam YouTuber zmieniał po tysiącu kilometrów olej w swojej Skodzie...i? I nic tam nie było praktycznie. Nie ma chyba z tego filmiku (dziwnie jakoś) ale było o tym mówione w którymś z filmików 'przy okazji'. Także, to, że w BMW był taki syf nie znaczy, że w innych markach też tak jest.
Moja Mama ma Skode, interwały olejowe również co 30 tys. km. Uznała, że tego się będzie trzymała, docierać silnika na bank nie docierała, auto ma ok 120 tys. km. i nie dzieje się z nim totalnie nic.Generalnie sam zawsze byłem zwolennikiem teorii żeby docierać itd. ale w ostatnich latach zmieniłem trochę zdanie. Olej chyba bym sam zmienił po tym tysiącu km. dla świętego spokoju, żeby potem sobie nie pluć w brodę, ale jak widać nie zawsze jest to koniecznością ;)
-
@gooral napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
Ja dodam tylko, że ten sam YouTuber zmieniał po tysiącu kilometrów olej w swojej Skodzie...i?
Nie widziałem, nie wypowiadam się. Ale skoro zmienił po 1k km to w jaki sposób miałby być syf? W BMW zostało przejechane 22x więcej kilometrów to i syf murowany...
Moja Mama ma Skode, interwały olejowe również co 30 tys. km. Uznała, że tego się będzie trzymała, docierać silnika na bank nie docierała, auto ma ok 120 tys. km. i nie dzieje się z nim totalnie nic.
120k km to żaden przebieg, więc nic dziwnego, że żyje. ;)
Ta Skoda ma turbo? Jeśli tak to jego dni są policzone, bo turbo nie znosi brudnego oleju, a po 30k km olej to czarna maź podobna do smoły... -
@bpx33 napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
@gooral napisał w Welcome Madzia, farewell Fiat:
Nie widziałem, nie wypowiadam się. Ale skoro zmienił po 1k km to w jaki sposób miałby być syf? W BMW zostało przejechane 22x więcej kilometrów to i syf murowany...
Mówiąc szczerze nie pamiętam czy to był 1k czy 10k km. Generalnie wspomniałem o tym, tylko dlatego, że większość z nas głęboko wierzy, że ten pierwszy tysiąc przebiegu dla silnika jest najważniejszy, a syf miałby być dlatego, że to właśnie podczas tego pierwszego tysiąca pojawić się powinno najwięcej opiłków, które zostały z etapu składania motoru ;)
Ostatnio znajomy składał nowy piec do swojego Saaba. Olej zmieniał już 3 razy - pierwszy raz po odpaleniu i tym jak auto chodziło przez jakiś czas na obrotach jałowych (tutaj był zalany minerał), drugi raz po 150 km, trzeci raz po 800 km i teraz planuje kolejny raz przy 1500 km. W oleju jak na razie nie było totalnie nic. Wiadomo, że to zupełnie inna bajka, bo piec składany pod moc powyżej 650 KM więc dokładnie i sumiennie prze zaufanych ludzi, a nie przez pracowników często pewnie na akord jak to w fabryce aut.
Nie mniej zarówno sytuacja ze Skodą z silnikiem z fabryki jak i sytuacja z Saabem z motorem składanym 'prywatnie' też pokazuje, że nie zawsze ten syf w silniku być musi.
120k km to żaden przebieg, więc nic dziwnego, że żyje. ;)
Napisałem o tym w kontekście tego co Ty pisałeś wyżej, czyli, że silnik kolegi @esen będzie out po +/- 150k km. Od 120k do 150k droga już nie taka daleka, a jeśli przy 150k silnik miałby być śmieciem to chyba spodziewałbym się już jakiegoś brania oleju etc. ;)
Ta Skoda ma turbo? Jeśli tak to jego dni są policzone, bo turbo nie znosi brudnego oleju, a po 30k km olej to czarna maź podobna do smoły...
Skoda bez turbo, zwykłe wolnossące 3 cylindrowe 1.2 na łańcuchu, a sam olej tak jak pisałem też zmieniałbym częściej akurat, bo interwał 30k km. jest dla mnie mega moooocno naciągany. W swoim aucie zmieniam co 10k max 12k km. Jako ciekawostke dodam tylko, że w moim aucie (podkreślę, że to diesel) olej robi się ciemny dopiero po ok 4-4,5k km. przebiegu. Sam jestem czasem w szoku i nie wiem jak to możliwe w dieselu, olej jest bursztynowy jak świeżo nalany z bańki po przejechaniu takie dystansu, dodam tylko, że przy wymianach nie stosuje płukanek ani innych specyfików.