Przewody - lutować czy skręcać?
-
To i ja się wtrące. Nie jestem profesionalistą ale zanabyłem ostatnio ciekawego doswiadczenia. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
W renówce założyłem gaz. Chłopaki załozyli, skasowali i kazali przyjechać za 500 km "no chyba żeby się cos działo". I sie zaczęło. Auto samo przestawaiało się na benzyne, szarpało, czasem bez powodu gasło, obroty falowały, po prostu <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" /> .
Pojechałem do zakładu <img src="/images/graemlins/wsciekly1.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/wsciekly1.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/wsciekly1.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/wsciekly1.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/klotnia.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/czerwona.gif" alt="" /> no i zaczeli grzebac. Grzebia grzebią: za mało płynu w układzie chłodzenia, musi pan zalewać PONAD maximum <img src="/images/graemlins/screwy.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/screwy.gif" alt="" /> (nie jest to mozliwe bo w renówce przy nalaniu płynu na max wywala go w czasie jazdy) i dlatego przełacza się na benzyne (niedogrzany parownik) grzebią dalej : zuzyta sonda lambda. Grzebią grzebią, wymienić przewody, swiece itd (kupiłem nowe przed monazem gazu. Takze udałem się do kierownika, w celu <img src="/images/graemlins/klotnia.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/klotnia.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/klotnia.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/wpysd.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/tuk.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/wsciekly1.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/wsciekly1.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/wsciekly1.gif" alt="" /> i pojechałem do domu życząc im wszystkiego najgorszego.
Zacząłem od gruntownego przejrzenia instalacji, co się okazało? Zasilanie centralki zrobione na konektorkach i bezpiecznikach, zle pozaciskane, bez wiekszego wysiłku wyciagnałem przewód z konektorka (przełaczanie się na bene) polutowałem. Dalej, przełącznik w kabinie i czujnik temperatury zrobiony na skrętke (przełącznie + dziwne rózne przypadki migania diód), sonda lambda podłączona prze konektorek, również zacisnięty źle (falowanie obrotów) na koniec konektorki przy zaworach gazu i benzyny źle pozaciskane ( szarpanie i gasnięcie bez powodu).
Wszytko już ładnie polutowane, konektorki dodatkowo pozaciskane i polutowane itd. Także co cyna to cyna.
-
Hejka <img src="/images/graemlins/uklon.gif" alt="" />.
W tym temacie preferuję lutowanie. Podobnie jak Sharky stosuję konektorki, które czesto łaczę z przewodem przy pomocy cyny (jeśli się daje w danej sytuacji). To zależy od typu połączenia <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />. Dodatkowo jeśli mam możliwość to selekcjonuję rodzaj spoiwa czyli cyny tzn. do połączeń bardziej delikatnych cyna z minimalną zawartością ołowiu i odwrotnie czyli gdy przewód jest gruby i połączenie bardziej narażone na czynniki mechaniczne stosuję cynę twardższą <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />.
Dochodzi tu jeszcze temat kalafonii i past do lutowania lecz to też zależy od typu połączenia i łączonych materiałów.
Co do skręcania przewodów to chyba tylko gdy trzeba usunąć awarię na drodze i natychmiast. Skręcanie na stałe to raczej <img src="/images/graemlins/zolta.gif" alt="" />.
Pozdrówki! -
W renówce założyłem gaz. Chłopaki załozyli, skasowali i kazali przyjechać za
500 km "no chyba żeby się cos działo".
(...)
itd. Także co cyna to cyna.<img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> Taaak, miałem (na szczęście tylko trochę) podobną sytuację... <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> Po zamontowaniu instalacji LPG obaj gaziarze udali się na obiad, każąc mi pojechać na stację i zatankować gaz; następnie miałem wrócić z powrotem na regulacje. Wyjechałem z warsztatu, jadę sobie spokojnie, aż tu po jakichś 400 m mój tikacz zgasł... Po raz pierwszy w życiu zgasł na ulicy i nie dał się uruchomić... <img src="/images/graemlins/szok.gif" alt="" /> Zjechałem rozpędem w boczną uliczkę, zaparkowałem, kręcę rozrusznikiem, przestawiam ten nowy przełącznik w przeróżne pozycje... NIC! <img src="/images/graemlins/confused.gif" alt="" /> Wróciłem więc na piechotę do zakładu, oderwałem gaziarza od talerza z zupą, zarzucając mu zepsucie dobrego autka ( <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />)... Z niechęcią gość odłożył łyżkę i poszliśmy do tico. Tam "naprawa" trwała krótko - facet poruszał kablami tu i ówdzie - i co się okazało? Że jakiś elektrozawór nie miał dobrego styku z masą (źle zaciśnięta końcówka oczkowa) i pozostawał zamknięty... Silnik pracował do momentu wypalenia benzyny w komorze pływakowej, potem nie dostał paliwa i szlus... <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> (Swoją drogą sam byłem zdziwiony, że tyle udało mi się przejechać na paliwku z samego gaźnika.) <img src="/images/graemlins/shocked.gif" alt="" /> Facet na miejscu poprawił połączenie i mogłem pojechać po ten gaz...
Okazuje się, że najwięcej prostych błędów robią właśnie fachowcy... <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> Przyznam szczerze, że ja jakoś nigdy nie miałem problemu z własnymi połączeniami; wiem, że fachowcy robią ich nieporównywalnie więcej, jednakże często gubi ich pośpiech i rutyna... -
Tia, a ile kurna się nadenerwowałem.... <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/wsciekly1.gif" alt="" />
-
Najlepsze połączenie elektryczne, to połączenie galwaniczne, a takie daje lutowanie bądź zgrzewanie.
Każde inne połączenie jest półśrodkiem i jeśli komuś zależy na bezawaryjnej jeździe to tylko takie połączenia polecam, bo można się kiedyś poważnie zdziwić <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> -
Najlepsze połączenie elektryczne, to połączenie galwaniczne, a takie daje lutowanie bądź zgrzewanie.
Każde inne połączenie jest półśrodkiem i jeśli komuś zależy na bezawaryjnej jeździe to tylko takie połączenia
polecam, bo można się kiedyś poważnie zdziwićWiadomo, że połączenia galwaniczne są trwałe, ale nie zawsze jest potrzeba je stosować. Gdyby tak było, to w samochodach nigdzie nie byłoby złączek (kostek) elektrycznych tylko przewody "punkt - punkt".
Przy stosowaniu wszelkiego typu złączek trzeba wziąć pod uwagę, jaki obwód obsługują i w jakich warunkach będą pracowały. Tak więc inne złączki będą wymagane w elementach narażonych na warunki zewnętrzne, a inne wewnątrz samochodu.
Kolejna sprawa to staranność wykonania połączenia i jego technika. Podam przykład, instalowałem samodzielnie centralny zamek w Tico. Wszystkie połączenia są wykonane pojedynczymi konektorkami (złączkami), które nachodzą na siebie ciasno, a na to nasuwany jest plastyczny (chyba silikonowy) "kapturek". Ten układ działa u mnie bezawaryjnie już kilka lat <img src="/images/graemlins/winner.gif" alt="" /> -
Okazuje się, że najwięcej prostych błędów robią właśnie fachowcy... Przyznam szczerze, że ja
jakoś nigdy nie miałem problemu z własnymi połączeniami; wiem, że fachowcy robią ich
nieporównywalnie więcej, jednakże często gubi ich pośpiech i rutyna...Ktoś kiedyś powiedział:"Amator wszystko zrobi dobrze,bo nie wie co może spartolić,w przeciwieństwie do fachowca."
-
No właśnie. Zgłaszają się czasem ludzie piszący o awariach alarmu czy centralnego zamka...
Czasem awarię daje się zlikwidować za pomocą poprawienia połączeń kabli. To ja zapytam o
opinię innych praktykujących majsterkowiczów-elektryków, montujących samodzielnie podobne
urządzenia: podczas rozmów z dwoma facetami trudniącymi się zawodowo zakładaniem alarmów,
CZ, sprzętu audio spotkałem się z dwiema szkołami dotyczącymi łączenia przewodów. Starszy
gość wszystko lutował, zaś młodszy instalator łączył wszystkie przewody na skrętkę...
Zapytałem go, dlaczego tak robi: odparł, że teraz się już nie lutuje, bo najlepsze
połączenia i... najtrwalsze - są właśnie na skrętkę...
Ja tam osobiście wszystko łączę za pomocą cyny, skrętkom nie wierzę (bo mogą zaśniedzieć lub po
prostu podczas grzebania przy kablach można je przypadkowo rozłączyć). Młodego elektryka
posądzam po prostu o nielubienie lutownicy i chęć do szybkiego zakończenia pracy.
A jakie jest zdanie doświadczonych praktyków w tej materii?skretka jest dobra w domu i to kiedy dotyczy drutu a nie linki (polaczenie statyczne)
poniewaz w samochodach wystpuje tylko linka i dotego wibracje najlepiej uzywac zlaczek ich zaleta jest to ze w kazdej chwili mozemy rozlaczyc przewody aby dokonac naprawy niekoniecznie tego podzespolu , ale czasem trzeba 2 rzeczy wyjac zeby naprawic 3 . do wad nalezy mozliwosc " zasniedzenia "..........
idealem jest lutowanie
co do wad to wykombinujcie -
chlopaki a jak dokladnie nalezy korzystac z kalafonii? mi ktos kiedys powiedzial zeby wsadzic w nia rozgrzany grot a potem lutowac, i tak robie, jednak mam wrazenie ze cos nie jest tu do konca tak, bo ciezko mi ta cyna trafic w przewod, po prostu sie "zeslizguje". Oczywiscie w koncu to jakos polutuje ale malo estetycznie i jest czasochlonne. Ktos mnie oswieci co robie zle?
-
chlopaki a jak dokladnie nalezy korzystac z kalafonii?
mi ktos kiedys powiedzial zeby wsadzic w nia
rozgrzany grot a potem lutowac, i tak robie, jednak
mam wrazenie ze cos nie jest tu do konca tak, bo
ciezko mi ta cyna trafic w przewod, po prostu sie
"zeslizguje". Oczywiscie w koncu to jakos polutuje
ale malo estetycznie i jest czasochlonne. Ktos mnie
oswieci co robie zle?Przydało by sie wpierw oskrobać linkę miedzianą lub drut nożykiem (czesto producenci nakladają cienką warstewke lakieru).A skrobiąc nożykiem przygotowujemy "czystą "miedź do lutowania ,można sie jeszcze posłużyć kwasem do lutowania (ale najczęsciej używa sie go na stare przewody cześciowo zdegradowane ) <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />
-
chlopaki a jak dokladnie nalezy korzystac z kalafonii?
Sprawa jest w zasadzie prosta: Jesli lutujesz linke to musisz zrobic to tak:
cyna - rozgrzany grot w kalafonie i rozgrzewasz kabel, wykładnikiem tego czy bedzie dobrze jest to że cyna powinna sama rozpłynąć sie na koncu kabla (jak w terminatorze <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />) i po polutowaniu powinno połączenie byc srebrne, błyszczące.Gorzej ma się sprawa ze złączkami, niektóre (cynowane) lutuje cie łatwo, niektóre ciężej (miedziane- trzeba dobrze rozgrzać) niektóre ciężko (mosiężne i trzeba przeleciec powierzchnie pilnikiem lub czymś ostrym i baardzo mocno rozgrzać) a niektóre wcale (inne metale)
-
skretka jest dobra w domu i to kiedy dotyczy drutu a nie
linki (polaczenie statyczne)nie popieram takiej inicjatywy <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> każdy obwód ma swoje wymagania jesli chodzi o warunki jego eksploatacji
nie chce popadać w przesadę i cytawac tu róznych pomysłów dotyczących domowych odbiorników łączonych na skretki
ale skrętka jak już się ktos wypowiadał może być wykonana doraźnie, na chwilkę, do sprawdzenia poprawności działania w modyfikowanych obwodach natomiast jeśli chcemy wykonać połacznia "na stałe" to nalezy wybrać sposób połączenia adekwatny do tego co chcemy łaczyć i jakiem warunko pracy będziemy poddawać to połacznieponiewaz w samochodach wystpuje tylko linka i dotego
wibracje najlepiej uzywac zlaczek ich zaleta jest
to ze w kazdej chwili mozemy rozlaczyc przewody aby
dokonac naprawy niekoniecznie tego podzespolu , ale
czasem trzeba 2 rzeczy wyjac zeby naprawic 3 . do
wad nalezy mozliwosc " zasniedzenia "..........
idealem jest lutowanie
co do wad to wykombinujcieprzy okazji tego posta moge dodać, że linka generalnie stosowana jest do odbieorników ruchomych a drut do układania na stałe
-
chlopaki a jak dokladnie nalezy korzystac z kalafonii?
mi ktos kiedys powiedzial zeby wsadzic w nia
rozgrzany grot a potem lutowac, i tak robie, jednak
mam wrazenie ze cos nie jest tu do konca tak, bo
ciezko mi ta cyna trafic w przewod, po prostu sie
"zeslizguje". Oczywiscie w koncu to jakos polutuje
ale malo estetycznie i jest czasochlonne. Ktos mnie
oswieci co robie zle?Może ja nie chłopak ale .... <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
jeśli lutujesz przewody wykonane z linki to na poczatek nalezy najpierw te wszystkie zyłeczki skręcić aby sie nie rozmiotlały a następnie odłuścić i oblutować wstępnie poprzez nałożenie cyny - nie musisz się martwić , że spływa bo ma to na celu utrzymanie tych wszystkich zyłek w jednym miejscu.
A potem już pisali co robić - rozgrzać grot, zanurzyć w kalafonii, .... itd.
To tylko kwestia wprawy <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> -
nie popieram takiej inicjatywy każdy obwód ma swoje wymagania jesli chodzi o warunki jego
eksploatacji
nie chce popadać w przesadę i cytawac tu róznych pomysłów dotyczących domowych odbiorników
łączonych na skretki
ale skrętka jak już się ktos wypowiadał może być wykonana doraźnie, na chwilkę, do sprawdzenia
poprawności działania w modyfikowanych obwodach natomiast jeśli chcemy wykonać połacznia
"na stałe" to nalezy wybrać sposób połączenia adekwatny do tego co chcemy łaczyć i jakiem
warunko pracy będziemy poddawać to połacznie
przy okazji tego posta moge dodać, że linka generalnie stosowana jest do odbieorników ruchomych
a drut do układania na stałejak sama powiedzialas linka stosowana jest glownie do odbiornikow , o ile mnie pamiec niemyli moja pochwalna wypowiedz o polaczeniach "na skretke " dotyczyla drutu w polaczeniach statycznych (nieruchomych )
np kable ukladane w scianach , laczenia w puszkach wykonuje na skretke izoluje zamykam puszke .......
innych "skretek " niepochwalam
pozdrawiam
-
jak sama powiedzialas linka stosowana jest glownie do
odbiornikow , o ile mnie pamiec niemyli moja
pochwalna wypowiedz o polaczeniach "na skretke "
dotyczyla drutu w polaczeniach statycznych
(nieruchomych )
np kable ukladane w scianach , laczenia w puszkach
wykonuje na skretke izoluje zamykam puszke .......
innych "skretek " niepochwalam
pozdrawiamTak masz rację to chyba jedyny znany mi przypadek - w puszkach instalacyjnych skręca się przewody i zakłada końcówke izolujacą - hi hi hi wygladajacą jak pionek do gry - no prawie <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
-
Ja skręcam, a czasem wszystko zabezpieczam termokulczliwą koszulką. Niestety nie mam warunków...prądu, garażu...by bawić się z lutownicą. Samochód stoi non-stop na dworze i jak już coś trzeba zrobic samemu to albo pod domem albo na kanale, a jak wiadomo lutownicy nie ma gdzie podłączyć...a nie raz przydałoby się nie powiem. Wiadomo, że jest to bezpieczniejsze i trwalsze...ale cóż! Jak cos powazniejszego się stanie z mym wozem (oby jak najrzadziej to jestem zmuszony jechać do warsztatu i niestety płacić...przez brak warunków do pracy, garażu, prądu, narzędzi. Pozdrawiam <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
-
ja robie na kostkach..takie jak w instalacji domowej
-
Tylko lutować lub na kostki. Młody napewno robi tak dla oszczędnosci czasu no i po to by ktoś po roku czy dwu wrócił do nigo /po okresie gwarancji/ na naprawę <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
Pozdrawiam -
Może ja nie chłopak ale ....
jeśli lutujesz przewody wykonane z linki to na poczatek nalezy najpierw te
wszystkie zyłeczki skręcić aby sie nie rozmiotlały a następnie odłuścić
i oblutować wstępnie poprzez nałożenie cyny - nie musisz się martwić ,
że spływa bo ma to na celu utrzymanie tych wszystkich zyłek w jednym
miejscu.
A potem już pisali co robić - rozgrzać grot, zanurzyć w kalafonii, .... itd.
To tylko kwestia wprawyI brawo dla Niedźwiadka! <img src="/images/graemlins/bravo.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/bravo.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/bravo.gif" alt="" />
Właśnie tak zawsze robię: odcinam odpowiednią długość izolacji - trzeba nabrać wprawy, żeby nie odciąć przy okazji nitek przewodu (można użyć odpowiednich nożyc, ja tam jednak wolę ostry nóż <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />). Skręcam w palcach odsłoniętą część przewodu. Zanurzam ją w kwasie lutowniczym. Potem powlekam cieniutką warstewką cyny - wtapia się przepięknie. I już jest gotowa końcówka - do przylutowania gdziekolwiek lub do włożenia w kostkę, do wtyczki...
Jeśli łączę dwie żyłki, robię tak samo - tylko po odcięciu izolacji skręcam w palcach oba przewody razem i wtedy lutuję. Połączenie (prawie) wieczne. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
W ogóle niemal zawsze używam kwasu do lutowania; niewielka ilość, nałożona zapałką na lutowane miejsce zapewnia świetne przyleganie cyny (większość metali, używanych najczęściej w garażach majsterkowiczów <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />). Trzeba tylko uważać, żeby pokryć cyną całe miejsce zwilżone kwasem - jeśli tak się nie stanie, fragment potraktowany kwasem i niezalutowany zacznie korodować. Do lutowania zużywam więc naprawdę znikome ilości kwasu (od 15 lat "poszło" mi ok. 0,3 l). Jeśli zaś przy zwilżaniu przesadzę z kwasem, neutralizuję go po lutowaniu mydłem i zmywam wodą.
Kalafonię używam tylko do oczyszczania grota lutownicy transformatorowej. -
Ja skręcam, a czasem wszystko zabezpieczam termokulczliwą koszulką. Niestety nie mam
warunków...prądu, garażu...by bawić się z lutownicą. Samochód stoi non-stop na dworze i jak
już coś trzeba zrobic samemu to albo pod domem albo na kanale, a jak wiadomo lutownicy nie
ma gdzie podłączyć...a nie raz przydałoby się nie powiem. Wiadomo, że jest to
bezpieczniejsze i trwalsze...ale cóż! Jak cos powazniejszego się stanie z mym wozem (oby
jak najrzadziej to jestem zmuszony jechać do warsztatu i niestety płacić...przez brak
warunków do pracy, garażu, prądu, narzędzi. PozdrawiamMam lutownicę,jeszcze produkcji USSR z lat 80-siątych na 12 Volt.Zrobiłem sobie wtyczkę do gniazda zapalniczki i prąd biorę z akumulatora.Mam garaż,ale bez energii elektrycznej.Lutownica ma tyle lat,a jest świetna. Teraz nie robią takich trwałych rzeczy. Żyjemy w epoce jednorazówek. Co do połączeń,uważam,że doraźnie można połączyć przewody na skrętkę,ale z czasem trzeba wstawić kostkę[dobry pomysł,skorzystam,nie trzeba męczyć się z lutownicą]albo połączenie zlutować. Pozdrawiam.