Daewoo Tico PM 1993
-
@likaon Trzeba robić. Po pierwsze - bo jest jeszcze co ratować; mnie wygląd spodu już nieco przerażał, ale fachowe oko Szarika stwierdziło, że nie jest źle, jak na ten rocznik. Więc warto się pochylić nad sprawą, tyle, że nie ma sensu oddawać auta pierwszemu lepszemu macherowi, tylko zrobić naprawdę solidnie - dlatego dogadałem się z kolegą z forum, którego prace mi się podobają i mam do Szarika zaufanie. Uważam, że przejechanie tych 300 km w jedną stronę i poświęcenie dnia na dowóz auta to pryszcz przy celu, jaki mi przyświeca.
Po drugie - coraz mniej tych samochodów, więc tym bardziej warto robić. :-)
Po trzecie - jest to dobre, wdzięczne, niezawodne i wytrzymałe autko; naprawy robi się samemu w garażu, więc warto takie mieć.
Po czwarte - coraz bardziej skłaniam się nad puszczeniem go na żółte blachy, gdy już nie będzie wstydu pokazać go rzeczoznawcy. ;-)
No i po piąte - jest to jednak unikatowy egzemplarz, bo z moich dochodzeń wynika, że PM pochodzi z pierwszego transportu tych modeli do Polski... Jestem niemal pewien, że przypłynął statkiem z Korei w pierwszej pięćsetce. To też zobowiązuje. :-) -
-
-
Uff... Wczoraj zacząłem, dziś skończyłem: zdjąłem tapicerkę z tylnej kanapy, oparcia i fotela pasażera. Wszystko pójdzie do prania, stelaże do czyszczenia, miejscami podmalowania.
Bilans skaleczeń niezły - tylko jedna rana na palcu ;-). Wkurzające są te stalowe pętelki, które trzeba rozginać za pomocą dwóch par szczypiec. Policzyłem - tylna kanapa miała ich 60... Tak sobie kombinuję, że zamiast zakładać je z powrotem, może wykorzystam małe trytytki - tam, gdzie nie ma ostrych krawędzi blach.
Cholera, w PMie - czyli koreańskiej wersji tico - nawet siedzenia są lepiej wykonane. Tapicerka porządnie zszyta, solidna wyściółka pod tkaniną, nawet gąbka oddzielona od sprężyn jakimś takim materiałem filcowym. W polskiej wersji tego nie było. -