Co dziś dłubałem w tico? (2018 i 2019)
-
@drzonca
Dopóki jest sprawny jeździłbym do końca jego przydatności. -
@drzonca Zgadzam się z przedmówcą. Nie ma sensu "profilaktycznie" wymieniać, dopóki fabryczny działa.
Ja tak zrobiłem rok temu i żałuję. Miałem w dusterze fabryczny "Rombat Calcium" i pomyślałem, że to żadna dobra firma, w dodatku skończył 8 lat... no to kupię nowy. Ale przy zakupie gość ze sklepu zaproponował, że może specjalnym urządzeniem sprawdzić stary akumulator - przywiozłem na drugi dzień, sprawdził i zapytał, po co kupowałem nowy, skoro stary jest w dobrym stanie. No i mam niepotrzebny "zapas" w garażu, doładowuję co jakiś czas...
Może podjedź do jakiegoś zakładu lub do sklepu z akumulatorami na sprawdzenie starego, zanim zdecydujesz o wymianie. Zawsze to coś...
Poza tym jest jeszcze coś: krąży opinia, że akumulatory produkowane na pierwszy montaż są lepsze jakościowo niż te kupowane na wymianę w sklepach. Być może to prawda - nie wiem. -
Dziś poprawiłem przewody zasilające przednie lampy kierunkowskazów. Fabrycznie są za krótkie jeżeli chodzi o częste zdejmowanie zderzaka a w moim przypadku robię to dosyć często przy różnych naprawach.
Na fabrycznych krótkich przewodach często zdarzało się przy demontażu zderzaka że zawisał on na przewodach powodując ich nadmierne mechaniczne obciążenie co skutkowało po wielu takich przypadkach urwaniem przewodu przy wtyczce tym bardziej, że przewody były już stare i zesztywniałe.Podłączony dłuższy przewód z wtyczką (od świateł postojowych, zakupiony na szrocie) do złączki dwutorowej.
Długość przewodów zasilających lampy przednich kierunkowskazów w zderzaku jest teraz na tyle długa, że zderzak można położyć na ziemię i swobodnie odłączyć wtyczki od lamp (wcześniej często nie udało się utrzymać ręcznie w powietrzu zderzaka przy odpinaniu wtyczek i zderzak wisiał na napiętych przewodach).
-
@ryszard Hmm... Dodam, że stosowanie takich kostek do połączeń samochodowych jest niewskazane. Kostki takie przeznaczone są do łączenia przewodów wewnątrz pomieszczeń, gdzie nie ma nadmiernej wilgotności i połączenia nie są narażone na drgania. W samochodzie dzieją się z takimi kostkami same złe rzeczy: gwinty łatwo się luzują, przewody potrafią "wyskoczyć" z kostki, łatwo o zwarcie, wszystkie elementy są narażone na szybkie zaśniedzenie (i brak kontaktu), a gdy dostanie się tam woda - elektryczne cuda na kiju gwarantowane.
Dlatego w autach stosuje się kostki całkowicie obudowane plastikiem z mocnymi, zatrzaskowymi blokadami.
Jeśli miałbym przedłużyć te przewody, po prostu bym je solidnie polutował i zabezpieczył koszulką termokurczliwą. Zwłaszcza, że nie musi być to połączenie rozłączalne (oryginalna kostka jest kawałeczek dalej). -
Chyba lata w najbliższych miesiącach już nie będzie, więc korzystając z dość ciepłego dnia wczorajszego, zmieniłem zmieniłem koła w obu srebrnych autach.
Postanowiłem, że makowe tico w zimie nie będzie jeździć, bo nie ma takiej potrzeby. W związku z tym mam na zbyciu opony zimowe, z którymi kupiłem samochód.A stoi on już w moim "garażu warsztatowym", częściowo przygotowany do wymiany pompy wodnej i ewentualnie simmeringu na wale korbowym. Od tygodnia czekam na przesyłkę części ze sklepu Potak...
-
@leo napisał w Co dziś dłubałem w tico? (2018 i 2019):
@ryszard Hmm... Dodam, że stosowanie takich kostek do połączeń samochodowych jest niewskazane. Kostki takie przeznaczone są do łączenia przewodów wewnątrz pomieszczeń, gdzie nie ma nadmiernej wilgotności i połączenia nie są narażone na drgania. W samochodzie dzieją się z takimi kostkami same złe rzeczy: gwinty łatwo się luzują, przewody potrafią "wyskoczyć" z kostki, ......
Wykorzystałem już taką kostkę z 10 lat temu do podzielenia wiązki instalacji gazowej aby móc ją łatwo rozłączać od przełącznika na desce rozdzielczej przy jej wyjmowaniu z auta. W tym okresie żaden przewód się nie poluzował i nie wypiął z kostki. W moim wykonaniu końcówki przewodów mają zaprasowane tulejki, w które silnie wgniatają się wkręty. Teoretycznie wszystko jest możliwe ale w praktyce u mnie w aucie to połączenie zdało egzamin.
... łatwo o zwarcie, wszystkie elementy są narażone na szybkie zaśniedzenie (i brak kontaktu), a gdy dostanie się tam woda - elektryczne cuda na kiju gwarantowane.
Te fabryczne złącza do lamp przednich kierunkowskazów nie są hermetyczne tam też dostaje się woda i styki śniedzieją. Dlatego te fabryczne złącza dawno już wypełniłem smarem do łożysk i nie mam z nimi takich problemów. Podobnie zabezpieczyłem smarem nowe kostki. Nawet widać na zdjęciu zielony smar na złączach
Jeśli miałbym przedłużyć te przewody, po prostu bym je solidnie polutował i zabezpieczył koszulką termokurczliwą. Zwłaszcza, że nie musi być to połączenie rozłączalne (oryginalna kostka jest kawałeczek dalej).
Myślałem o lutowaniu ale łatwiej mi było połączyć przewody w kostce (tym bardziej, że mam zaciskarkę do zaciskania tulejek) bo trudno lutuje się stare przewody miedziane.
-
Przesmarowałem uszczelki drzwiowe środkiem w sztyfcie na bazie wazeliny i tłuszczy naturalnych przeciw przymarzaniu drzwi do uszczelek.
Dawniej stosowałem glicerynę techniczną z niezłym skutkiem a ostatnimi czasy preparat silikonowy w spreju. Choć sprej jest wygodny w stosowaniu to jego skuteczność jest mizerna. Po dwóch tygodniach, może miesiącu przestaje działać.
Wydaje mi się, że ten środek z wazeliną posłuży dużo dłużej, być może wystarczy na cały sezon zimowy. -
Jak ten czas szybko leci. Okazało się po zajrzeniu do notatek, że od ostatniej regulacji luzu zaworów w 2014 r upłynęło ok 5 lat i przejechałem ok 65 tyś km. Nic dziwnego więc, że na zaworach wydechowych brakowało luzu lub luz był w granicach 0,05 mm a na zaworach ssących poniżej 0,1 mm. Po regulacji zaworów silnik odzyskał wigor.
Kłopoty z silnikiem nasiliły się jesienią wraz z nastaniem chłodniejszych dni Trudniej było zapalić auto i trzeba było dodawać gazu aby silnik nie zgasł. Silnik jeśli był nienagrzany potrafił zgasnąć gdy auto pracowało na wolnych obrotach np gdy stało na skrzyżowaniu przy czerwonych światłach. Trochę pomogło przełączenie przełącznika wlotu powietrza z lato na zima. Obroty silnika po przełączeniu trochę wzrosły. Pierwsze symptomy niewłaściwej pracy silnika pojawiły się z rok temu i z biegiem czasu nasilały się. Silnik nie osiągał pełnej mocy, nie można było rozwinąć max prędkości (zamiast 140 km/h osiągał 135 a później jeszcze mniej), brak przyśpieszenia jakie było kiedyś a w ostatnim okresie pojawiło się "brzęczenie" zaworów przy wyprzedzaniu już nawet przy prędkości 90 km/h tym większe im więcej dodawałem gazu. Te objawy skłoniły mnie do wykonania regulacji luzu zaworów, które było strzałem w dziesiątkę na te dolegliwości. Wcześniej zauważalny spadek dynamiki auta przypisywałem kiepskiej jakości gazu, ewentualnie widziałem potrzebę wzbogacenia mieszanki przez regulację składu na reduktorze bowiem niskie spalanie wskazywało na ubogą mieszankę. Stosunkowo niskie obroty zaraz po odpaleniu silnika kojarzyłem z wadliwym działaniem układu ssania.
Po wyregulowaniu luzu zaworów obroty na ssaniu oraz dynamika jazdy wróciły do normy. -
W silniku Tico luzy zaworowe są naprawdę ważne, szczególnie, że nie ma żadnych kompensatorów.
Dobrze, że je wyregulowałeś przed zimą. -
Witam Wszystkich :) Wymieniłem wycieraczki przód i tył i mam straszne smugi . Szyba była już myta wszyskim ,nawet Nitro . Ponoć to wina słabych sprężyn w ramionach ,tak słyszałem .Przerabiał ktoś w was już taki temat ?
-
-
@ryszard napisał w Co dziś dłubałem w tico? (2018 i 2019):
Jak ten czas szybko leci. Okazało się po zajrzeniu do notatek, że od ostatniej regulacji luzu zaworów w 2014 r upłynęło ok 5 lat i przejechałem ok 65 tyś km. Nic dziwnego więc, że na zaworach wydechowych brakowało luzu lub luz był w granicach 0,05 mm a na zaworach ssących poniżej 0,1 mm. Po regulacji zaworów silnik odzyskał wigor.
To bardzo długo nie zaglądałeś. Instrukcja przecież podaje interwał 20 kkm, na gazie zalecano nawet co 10 kkm... Może to ostatnie nieco bez sensu, ale co 15-20 kkm należałoby sprawdzić.
-
Przez 3 dni zrobiłem:
-Wymiana cylinderków hamulcowych
-Konserwacja tarcz kotwicznych (oczyszczenie z rdzy, podkład reaktywny, podkład epoksydowy)
-Drobne prace konserwacyjne progów przed zimą
-Wymiana płynu hamulcowego
-Wymiana oleju i filtrów
-Kontrola paska rozrządu, wymiana paska klinowego
-Wymiana kół na zimowe -
@tom83ek napisał w Co dziś dłubałem w tico? (2018 i 2019):
-Konserwacja tarcz kotwicznych (oczyszczenie z rdzy, podkład reaktywny, podkład epoksydowy)
Mała uwaga: po podkładzie warto jest położyć coś nawierzchniowego. W przeciwnym wypadku za rok znów będziesz miał to samo.
Obserwacja z życia: kolega zabezpieczał pojawiającą się rdzę na podwoziu samym podkładem reaktywnym. Po zimie i kolejnym roku jest podobnie, jak było... Podkład reaktywny jedynie przyhamował na chwilę rozwój korozji, ale nie zabezpieczył na dłużej. -
@leo
W przyszłym roku może ściągnę tarcze i dam do wypiaskowania....:) -
@tom83ek Pomysł dobry, choć nieco ryzykowny. Widziałem już tarcze, które nadawały się do zakonserwowania po oczyszczeniu tradycyjnymi metodami. Ale właściciel postawił na piaskowanie - oddał skorodowane tarcze, a po zabiegu odebrał durszlaki...
-
Znów zepsuła mi się pompka spryskiwacza przedniej szyby. Pompkę wymieniłem na używaną sprawną.
Drugi problem to wyciek płynu z kolanka wlewu płynu do zbiornika (na uszczelnieniu kolanka ze zbiornikiem). Problem pojawił się gdy na jesieni zamontowałem wiązkę do rantu nadkola tak jak na tym zdjęciu.
Z powodu tej wiązki zbiornik nie przylega do ściany, przez co kolanko wlewu osadzone jest zbyt płytko na króćcu zbiornika i stąd nieszczelność.
Wcześniej wiązkę miałem niezamocowaną do nadwozia, nie przeszkadzała w ustawieniu zbiornika i połączenie kolanka ze zbiornikiem było szczelne.
Mogę zostawić tak jak było dawniej ale wydaje mi się, że wiązka powinna być przypięta do nadwozia.
Ma ktoś zdjęcie z fabrycznym mocowaniem tej wiązki lub pamięta jak powinna być poprowadzona i zamocowana do nadwozia? -
-
@drzonca
Wlew mam zamocowany fabryczną nakrętką (1 punkt mocowania) i śrubą zamiast "słabej" fabrycznej plastikowej spinki (drugi punkt mocowania). Tak więc mocowanie wlewu do ściany nadwozia jest solidne. Problem sanowi wiązka którą położyłem na rancie, która "odsadza" zbiornik od ściany na dole przez co jak pisałem króciec zbiornika z oringiem nie wchodzi dostatecznie głęboko w wlew (kolano).
Raczej wiązka nie powinna być ułożona pod rantem bo wówczas byłby problem z mocowaniem plastikowego fabrycznego nadkola do spodu rantu.
Być może powinna iść za rantem. Nie chce mi się wierzyć że fabrycznie poprowadzono ją tak, że "wisi" w powietrzu przed zbiornikiem jak na moim drugim zdjęciu bez żadnego mocowania.
Nie mogę znaleźć w internecie odpowiedniego zdjęcia.
Znalazłem takie co by potwierdzało, że wiązka nie jest mocowana do nadwozia ale nie mam gwarancji, że ktoś coś przy zbiorniku robił i czegoś nie zmienił.
Poniżej to zdjęcie. Widać na pierwszym planie u dołu z prawej strony wiązkę luzem. -
@ryszard Chcesz zobaczyć, jak u mnie było fabrycznie? Proszę:
Zaś co do nieszczelności kolanko - zbiornik: u mnie problem ten występował właściwie niemal od nowości. Jeśli dobrze pamiętam, na połączeniu jest cienki oring, który łatwo się podwija, nie siedząc na swoim miejscu, albo w ogóle kiepsko uszczelnia. Ja poradziłem sobie w ten sposób: wziąłem kawałek solidnego gumowego węża (jeśli dobrze pamiętam - takiego doprowadzającego wodę do pralki automatycznej ;-) ), którego zewnętrzna średnica była minimalnie większa od wewnętrznej średnicy kolanka. Dociąłem go ukośnie tak, żeby solidnie wszedł w kolanko i dalej, aż do zbiornika. W ten sposób na siłę uszczelniłem połączenie tych dwóch elementów. Płyn wlewany przez kolanko leci sobie wnętrzem tego kawałka węża i nie wypływa jego zewnętrzną powierzchnią, bo ta ciasno siedzi w plastikach. Połączenie jest naprawdę szczelne, bo nieraz wlewałem płyn aż pod samą klapkę, że znajdował się nawet w kolanku, i nic nie wyciekało.
Zbyt ładnie to nie wygląda (ale w końcu... kto zagląda pod klapkę wlewu płynu? :-) ), za to działa bezproblemowo od ok. 20 lat.
Będę jeszcze dziś w garażu, cyknę fotkę i dam ją później tutaj.EDIT: zrobiłem fotkę wnętrza kolanka - widać ucięty pod kątem wąż gumowy, który ciasno siedzi w kolanku i w samym wlocie zbiornika, uszczelniając to połączenie.