Simson mojego dzieciaka... czyli jeszcze jeden pojazd do dłubania
-
Dokładnie te same sposoby chodzą mi po głowie. I tak:
- oryginalna szpilka na klej i resztki gwintu - najprostsza sprawa, ale chyba też najsłabsze rozwiązanie: temperatura i wibracje mogą szybko zniweczyć efekt;
- rozwiercenie i przegwintowanie na M8 - pewnie tak trzeba będzie zrobić; z tulei chyba zrezygnuję, szybciej będzie przerobić jakąś większą szpilkę.
Trochę się boję gwintować w stopie, z którego zrobiony jest karter - mięciutki i kruchy. Nie mam też dobrych gwintowników, wszystko starocia... chyba, że w końcu dokupię nowy komplet do garażu.
Ze szpilką nie powinno być raczej kłopotu, bodajże WSK-i miały gwint M8.
Najchętniej skorzystałbym z pomocy dobrego warsztatu ślusarsko-tokarskiego, ale nie wiem, czy taki znajdę w mojej okolicy.
A gdyby robić wszystko we własnym zakresie, to zapytam (pewnie Szarik będzie wiedział):- przed nagwintowaniem na M8, stary, uszkodzony otwór z gwintem M6 trzeba będzie zapewne nieco rozwiercić - na jaką średnicę?
- gdybym miał grubszą (M8) szpilkę o właściwej długości - jak sądzicie, czy jest sens po prostu w domu zetrzeć na zwykłej szlifierce nitkę starego gwintu (na odpowiednim fragmencie), a potem narzynką nagwintować na M6? Jeśli tak, to jaką grubość musiałaby mieć zeszlifowana szpilka, żeby wykonać na niej nienaganny gwint M6 (czy w ogóle nie powinno pozostać śladu po starej nitce gwintu)?
-
Gwint w karterze powinieneś zrobić bez większych problemów. Wiertło pod M8 powinno mieć 6,8mm średnicy. Otwór już jest, więc więrtło będzie miało prowadzenie, ale trzeba zwracać uwagę, żeby nie przechylić wiertarki, bo potem szpilka może być pod złym kątem. No i oczywiście, dobrze jest użyć jakiegoś olejku do smarowania.
Dobrze byłoby mieć dobre gwintowniki (jeżeli Twoje "starocie" są ostre, to też się zapewne nadają). Trzeba tylko uważać, żeby nie urwać gwintownika (nie ciągnąć na siłę, jak będzie jakiś opór), używać jakiegoś smarowidła i co obrót gwintownika cofać go o pół obrotu. Wtedy nie powinno być problemów z gwintem.
Jeżeli będziesz jeszcze w przyszłości robił jakieś gwinty wewnętrzne, to tu jest tabelka z otworami pod nie: http://lwcad.republika.pl/sr_wiertel_pod_gwint.htmCo do szpilki, to raczej w domu, bez tokarki, tego nie zrobisz. Nie wystarczy ściągnąć nitek gwintu. Szpilka musi mieć 6mm, żeby wyszedł dobry gwint. Na szlifierce raczej nie osiągniesz takiej dokładności. Ale to ogarnie raczej każdy tokarz.
Szpilkę można również wkręcić na kleju. Ale dobry klej, który wytrzyma, jest drogi
Nie wiem, czy warto tyle wydać na tylko jedną szpilkę. Co innego, gdyby było więcej podobnej roboty. -
Dzięki za wskazówki i tabelkę. Technikę gwintowania z cofaniem narzynki lub gwintownika znam. Zamierzam użyć zwykłej oliwy maszynowej, choć pewnie olej silnikowy też by się nadał.
Z klejenia rezygnuję. Zaryzykuję powiększenie otworu i zmianę szpilki.
Nie mam, niestety, wiertła 6,8mm - rozejrzę się w sklepach. Tak sobie myślę, że może najpierw powiększę otwór wiercąc delikatnie i powoli wiertłem 6,5, a potem 6,8; wtedy dwa kolejne wiertła będą mniej materiału zbierały, co powinno wpłynąć na mniejsze wychyły wiertarki i właściwą osiowość otworu.
Szkoda, że nie potwierdziłeś mojej teorii o domowym zmniejszaniu średnicy szpilki... czyli jednak muszę poszukać tokarza.
Jeszcze upewnij mnie, proszę: jest komplet trzech gwintowników - w jakiej kolejności powinienem je zastosować - ABC czy CBA ? -
C B A. Najpierw gwintownik z jednym rowkiem, potem z dwoma, a następnie z trzema lub bez rowka (najczęściej ostatni gwintownik nie ma żadnego rowka, tak jak na zdjęciu)
Możesz użyć wiertła 6,5 a następnie 6,8, przy czym nie wiem, czy te 0,3mm zrobi różnicę. Raczej takie wiertło kupisz, lub zamówisz w większym sklepie z narzędziami. Albo w internecie. -
-
@Szarik powiedział w Simson mojego dzieciaka... czyli jeszcze jeden pojazd do dłubania:
C B A. Najpierw gwintownik z jednym rowkiem, potem z dwoma, a następnie z trzema lub bez rowka (najczęściej ostatni gwintownik nie ma żadnego rowka, tak jak na zdjęciu)
O, a ja nigdy nie zwróciłem uwagi na te rowki... kierowałem się zawsze wyglądem ostrza. Najpierw zgrubne, a na końcu to najbardziej ostre. :-) Dzięki.
Przejrzałem moje starocia. Niestety, z "ósemek" mam tylko jedno, to oznaczone jako A...Możesz użyć wiertła 6,5 a następnie 6,8, przy czym nie wiem, czy te 0,3mm zrobi różnicę. Raczej takie wiertło kupisz, lub zamówisz w większym sklepie z narzędziami. Albo w internecie.
Jest do kupienia w Lerua-Merlę.
-
@pacior powiedział w Simson mojego dzieciaka... czyli jeszcze jeden pojazd do dłubania:
@Szarik Ja do gwintów M8 używam wiertła 6,5mm
Też bym tak zrobił, gdyby chodziło o coś mniej "poważnego". W przypadku bloku silnika wolę jednak zachować maksymalną ostrożność i precyzję...
-
@leo powiedział w Simson mojego dzieciaka... czyli jeszcze jeden pojazd do dłubania:
Też bym tak zrobił, gdyby chodziło o coś mniej "poważnego". W przypadku bloku silnika wolę jednak zachować maksymalną ostrożność i precyzję...
Bardzo dobre podejście :)
Ja osobiście jednak bałbym się przeróbki pod M8, użyłbym dobrego kleju epoksydowego, odczekując minimum 7-14 dni na jego pewne utwardzenie (takie czasy dotyczą kleju Distal, co osobiście potwierdziłem).
-
@pacior powiedział w Simson mojego dzieciaka... czyli jeszcze jeden pojazd do dłubania:
Bardzo dobre podejście :)
;-)
Ja osobiście jednak bałbym się przeróbki pod M8, użyłbym dobrego kleju epoksydowego, odczekując minimum 7-14 dni na jego pewne utwardzenie (takie czasy dotyczą kleju Distal, co osobiście potwierdziłem).
A czemu bałbyś się przeróbki? Że po prostu nie uda się nakręcić gwintu?
Piszesz o Distalu - kleiłeś coś może właśnie w silniku Distalem? -
@leo powiedział w Simson mojego dzieciaka... czyli jeszcze jeden pojazd do dłubania:
A czemu bałbyś się przeróbki? Że po prostu nie uda się nakręcić gwintu?
Bałbym się że jednak że gwint wyjdzie pod minimalnie innym kątem
Piszesz o Distalu - kleiłeś coś może właśnie w silniku Distalem?
Niestety w silniku nie używałem, trzeba by sprawdzić jego odporność temperaturową, itd. Jest sporo klei dedykowanych.
-
Nie sądzę, że otwór zostanie przekoszony na tyle, żeby się wszystko nie spasowało. Długość otworu to ok. 3 cm, otwór będzie tylko stopniowo powiększany, a nie wiercony na nowo... Już bardziej boję się zrobienia dobrego, pełnego gwintu w tym amelinowym stopie ;-) . No i nie pamiętam, jak daleko jest otwór od wystającej nieco w górę przylgni cylindra, bo ona (to jej wystawanie) może wpłynąć na prawidłowe prowadzenie wiertła. Jednak poradzę sobie.
Ale i tak muszę zacząć od znalezienia tokarza i dorobienia szpilki.
Aha - przypomniałem sobie, że do skrawania aluminium lepiej jest użyć denaturatu. Prawda? -
-
@drzonca powiedział w Simson mojego dzieciaka... czyli jeszcze jeden pojazd do dłubania:
@leo A może Helicoil (sprężyna do naprawy gzerwanego gwintu)?
Brałem pod uwagę, ale:
- trzeba cały zestaw narzędzi dokupić,
- nie do końca jestem przekonany co do naprawdę mocnego i pewnego trzymania gwintu (przypominam - szpilka trzyma cały cylinder z głowicą i karterem w kupie),
- gdyby nie było miejsca na wiercenie i gwintowanie - to tak.
-
@leo powiedział w Simson mojego dzieciaka... czyli jeszcze jeden pojazd do dłubania:
Aha - przypomniałem sobie, że do skrawania aluminium lepiej jest użyć denaturatu. Prawda?
Czytałem o tym, ale nie próbowałem. Przy czym, to chyba bardziej dotyczy gwintowania na tokarce (chodzi o duże ilości ciepła, które alkohol dobrze odprowadza). Ręcznie, chyba będzie lepiej użyć jakiejś cieczy chłodząco smarującej.
Do gwintowania aluminium są specjalne płyny (alufluid), ale strasznie drogie.Co do tokarza. Może masz w okolicy jakąś szkołę mechaniczną i mają tam tokarki? Za jakieś grosze (zapewne nawet za darmo) by Ci dotoczyli.
Ja bym na Twoim miejscu kupił twardą gwintsztangę M8 i część kazał przetoczyć z zapasem długości. W domu byś sobie dociął na odpowiednią długość.
Aha, tylko najlepiej niech tokarz zrobi gwint na szpilce (a przynajmniej zarys). Dobrze byłoby kupić gwintsztangę o twardości powyżej 10 a taką może być ciężko nagwintować ręcznie. Da się, ale trzeba być ostrożnym. Na tokarce będzie poprostu łatwiej. -
No to użyję po prostu oleju.
"Gwintsztanga" to po prostu długi, gwintowany pręt? Znaczy taka długa szpilka z gwintem - pół metra lub więcej?
Miałem nabyć taki (jeśli nie kupię szpilki od WSK-i), gdy będę w markecie :-) . Kiedyś kupiłem parę, ale sprawdziłem - nie mam akurat M8, mam M6, M10... Diabli jednak wiedzą, jakiej są twardości...
Na miejscu, najbliżej, są Wojskowe Zakłady Lotnicze :-)... Dużo rzeczy tam można zrobić. Miałem tam znajomego, który opowiadał, jak nawet regenerowali tłoczki do zacisków hamulcowych, łącznie z chromowaniem... Niestety, człowiek poszedł na emeryturę i wyprowadził się. Ale w razie czego dojście się znajdzie.
Na razie mam strasznie dużo pracy w pracy. Garaż musi kilka dni poczekać. -
@leo powiedział w Simson mojego dzieciaka... czyli jeszcze jeden pojazd do dłubania:
"Gwintsztanga" to po prostu długi, gwintowany pręt? Znaczy taka długa szpilka z gwintem - pół metra lub więcej?
Dokładnie
-
@leo powiedział w Simson mojego dzieciaka... czyli jeszcze jeden pojazd do dłubania:
Ale i tak muszę zacząć od znalezienia tokarza i dorobienia szpilki.
Wczoraj ustaliłem dwóch tokarzy w mojej mieścinie, ale jeszcze się nie wybrałem do nich.
Dziś wieczorem odstawiłem tico do garażu, usiadłem, popatrzyłem na simsona... i wziąłem się do roboty.
Wymyśliłem garażowy sposób na dorobienie szpilki ;-). Postanowiłem spróbować, w końcu - jeśli się nie uda, to trudno, pojadę do tokarza. Otóż parę dni temu kupiłem komplet gwintowników M8 za 11 zł siakiejś firmy "Drel" (tylko takie były w Liroju), gwintsztangę i kilka śrub M8 14cm. Żeby "wytoczyć" na szlifierce szpilkę, tj. zrobić z pręta fi 8 jakieś fi 6, wykombinowałem "przystawkę" do szlifierki, taką specjalną podtrzymkę: kawałek kątownika rozciąłem wzdłuż zagięcia, odgiąłem i wywierciłem szczelinę na śrubę podtrzymki - tak, żeby można było zamocować "przystawkę" bliżej lub dalej kamienia. Następnie wyciąłem w pionowej ściance kątownika (i kawałku poziomym) dwucentymetrową szczelinę na kamień. Idea jest taka, że po właściwym przykręceniu "przystawki" tak, żeby kamień wszedł w pionową szczelinę, można szlifować coś do pewnego momentu - aż do zetknięcia z pionową ścianką kątownika. Wszystko się udało - odpowiednio szlifując fragmentami, zrobiłem ze śruby M8 szpilkę fi 6 z kawałkiem gwintu M8. "Przystawka" ustawiona była na zbieranie ok. 1mm materiału; więc zachowując z jednej strony gwint, a z drugiej (po obcięciu sześciokąta) kawałeczek naddatku fi 8, cały środek wyszlifowałem na 6 mm. :-) Potem odciąłem naddatek i przegwintowałem na nakrętkę trzymającą głowicę - M6. No i część najłatwiejsza -gwintowanie narzynką - najgorzej mi wyszło... nie wiem, czemu, ale trochę krzywy ten gwint wyszedł (jakby narzynka w trakcie pracy się skrzywiła). Czyli gwint nie jest najlepszy, ale jest.
Rozebrałem silnik, zabezpieczyłem przed opiłkami wnętrze, powolutku powiększyłem otwór na 6,5, potem na 6,8 mm. Trochę zabawy z gwintownikami i olejem. Udało się - szpilka trzyma się całkiem dobrze.
Założyłem tłok, cylinder, głowicę, kolanko i gaźnik, skręciłem wszystko do kupy. Silnik odpalił. Trochę inaczej pracuje (wreszcie jest szczelny).
Może jutro spróbuję powalczyć z regulacją gaźnika. -
Hehe... Zima minęła, wróciłem do grzebania w simsonie. :-)
W przypływie dobrego humoru postanowiłem, że wymienię cylinder i tłok. Nie podobało mi się to, co było - poprzedni właściciel (uczeń technikum samochodowego) "tuningował" simsona i robił dziwne eksperymenty. Cylinder miał nietypowy, z dodatkowymi oraz powiększonymi kanałami; tłok wręcz pognieciony, pokancerowany... widać, że dużo przeżył... trudno było na tym wyregulować gaźnik i w ogóle była kiepska kultura pracy. Silnik przegrzewał się po kilometrze. W dodatku ciągle wyciekała czarna maź spod kolanka (mam nadzieję, że to efekt niespalonego oleju z pobieranego w nadmiarze paliwa); będę sprawdzał, czy to nie olej ze skrzyni przedostaje się do cylindra - na wszelki wypadek wymieniłem już simmerring przy sprzęgle; oby więc połówki kartera były szczelne.
Chciałem wrócić do seryjnego silnika, żadnych "tjuningów". W zeszłym roku reanimowałem stary, zużyty niemiecki gaźnik BVF (sprzedający dorzucił go jako złom ;-) ), a wywaliłem jakiegoś "nołnejma" stylizowanego na Dellorto. Za 210 zł kupiłem nowy polski cylinder i tłok. Załatwiłem też nową szpilkę u tokarza, rezygnując z mojego "rzemiosła" z krzywym gwintem ;-).
No i dziś zabrałem się za wymianę. Po złożeniu całości silnik odpalił, ale dzwonił, wręcz walił niemiłosiernie. Rozebrałem raz jeszcze - no i okazało się, że tłok uderzał o głowicę... To efekt złego spasowania, nietrzymania wymiarów i badziewnych uszczelek.
Dorobiłem grubszą uszczelkę pod cylinder i złożyłem wszystko jeszcze raz. Silnik pracuje. Teraz spróbuję go wyregulować i dotrzeć.
Tragedia jest z jakością współczesnych części. Oryginalne, NRD-owskie były OK... ale "to se ne vrati". -
@leo napisał w Simson mojego dzieciaka... czyli jeszcze jeden pojazd do dłubania:
Tragedia jest z jakością współczesnych części. Oryginalne, NRD-owskie były OK... ale "to se ne vrati".
Jak tylko zacząłem czytać, że chcesz zrobić remont od razu wiedziałem jaki będzie finał 😂 z 5 lat temu z kumplem bawiliśmy się przy jego komarze, jawce 50ce i jawie 350TS. Odkąd zrobił remont silnika w jawce motor przestał jeździć bo co chwilę padało coś innego. Wszystko było nowe a nic nie trzymało wymiarów ani nie miało jakości. Aż się człowiekowi dłubać odechciewało bo potem i tak się przejechał max kilka kilometrów i od nowa trzeba było rozkładać 😕
-
@gooral Niestety, chyba masz rację. Najbardziej sensowne wyjście to poszukiwanie i maksymalne trzymanie się mniej wyeksploatowanych oryginalnych części.
Dziś wziąłem się za ustawienie zapłonu. I silnik przestał odpalać... Niby jest ustawiony, iskra jest, a motor zagadać nie chce. Może to wina paliwa - dziś zatankowałem go pod korek benzyną z Tesco. Ech...