Kupno używanego samochodu
-
Podepnę się pod temat używanego autka..
Powiecie mi może co może być nie tak autkiem z tego ogłoszenia ? -
Podepnę się pod
temat używanego autka..
Powiecie mi może co
może być nie tak autkiem z
tego ogłoszenia ?Coś mu się starła na dole skóra na kierownicy na tym czerwonym, ale może za bardzo się czepiam...
-
Przeciez z dwoch kilometrow widac, ze to walek i do roboty zaprzegnieto translator google, jak widac slaby skutek I jeszcze te fotki z Warszawy
-
Zapytaj otomoto czemu usunęli poprzednie ogłoszenie:
Z cache google: http://webcache.googleusercontent.com/se...=clnk&gl=pl
Oryginalne: http://otomoto.pl/opel-corsa-1-7-sport-cdti-C22006072.htmlEdit:
Spójrz także na niektóre zdjęcia z tych ogłoszeń:
http://www.autocasion.com/coches-segunda-mano/OPEL-CORSA-ocasion/Corsa-1.7CDTi-GSI-ref1194397
http://www.tusanuncios.com/detalleanuncio?idAnuncio=1194397&tipo=1
http://www.segundamano.es/valladolid/opel-corsa-17-cdti-gsi-airbag/a29656287/ -
Nie no wiedziałem, że to wałek bo taka cena jest niemożliwa przy tym aucie ale właśnie ciekawiło mnie co konkretnie mogłoby być.. Bo i tak nie planuje auta kupic ;P
-
No ale na czym ten wałek polega konkretnie? Że ktoś się napali i wpłaci zaliczkę, która przepadnie razem ze sprzedającym?
-
Tak, magiczna zaliczka
-
Tak, magiczna
zaliczkaTak sądziłem, ktoś się napali bo auto fajne i tańsze 4 razy niż normalnie - na tej aukcji z Corsą na przykład cena ok. 14 000 zł, a w oryginale w Hiszpanii 14 000 euro Mega okazja
-
Na tym rzecz polega, że na allegro jest pełno ludzi co szukają okazji kupić tanio lub sprzedać drogo. Setki a pewnie i tysiące już dało się nabrać na przekręt murzyński czyli nigeryjski. Gdzie wysyłali do Afryki swe telefony bo dostawali ofertę parę razy większą niż warta jest rzecz. Przecież głupotą by to było nie sprzedać i wysłać Sam znam osobę co dała się nabrać na sprzedaż telefonu do Nigerii za sporą sumę. A osoba ta nie jest raczej b. bogata i połakomiła się na kilkaset złotych więcej.
Z samochodami to samo, trąbili w telewizji co jakiś czas o oszukanych osobach w całej Polsce za zaliczkach za wirtualne samochody. -
o telefonach do Afryki nie słyszałem
-
Pisałem już w innym wątku o moich poszukiwaniach używanego samochodu w cenie ok. 15-18kzł.
Odkopię ten już leciwy wątek, aby napisać, jak się zakończyły poszukiwania.
Otóż po 1.5 roku poszukiwań kupiłem wreszcie Focusa I z 2004 roku. Co prawda nie miałem sprecyzowanych wymogów co do wersji silnikowej, ale trafiłem akurat na model 1.8 TDCI.Teraz może opis, jak go kupiłem.
Znalazłem tego Forda na allegro w miejscowości odległej ode mnie o trochę ponad 100km.
Oczywiście oferta była od osoby prywatnej.
W rozmowie telefonicznej dowiedziałem się, że Focus ten został dla niego sprowadzony z zagranicy (Francji) 4 lata temu i od tamtego czasu jest w jego rękach.
Generalnie samochód spełniał moje wymogi, bo była to wersja HB, 5-drzwiowa z lat 2003-2004. Jak pisałem, silnik miał dla mnie drugorzędne znaczenie. To co mnie przekonało jeszcze do tego auta, to wersja GHIA.
Facet w rozmowie telefonicznej powiedział, że zależy mu na szybkiej sprzedaży auta, bo ma drugie (Focusa II) na oku.
Niestety, na dzień sprzedaży facetowi pasowała tylko niedziela, co dla mnie nie było dobrym wyjściem, bo w tym dniu wszystkie warsztaty i stacje diagnostyczne są nieczynne.
Trudno, pojechał ponad 100km do gościa, gdzie spotkaliśmy się na rynku miasteczka na oględziny auta.
Tak naprawdę wszystko sprowadziło się do krótkiej jazdy próbnej, szybkiej ocenie stanu wnętrza samochodu i to w zasadzie wszystko.
Miernikiem grubości powłoki lakierniczej stwierdziłem, że prawie cały był drugi raz lakierowany, jednak tylko przy tylnym błotniku w jednym miejscu natknąłem się na cienką warstwę szpachli, w pozostałych miejscach wszystko było OK.
Spodziewam się, że auto miało przerysowany bok, a że było planowane jego ponowne lakierowanie, to przy okazji poprawiono drugą stronę i też dla równego odcienia polakierowano.
Facet był mocno zdziwiony, bo twierdził, że już taki samochód kupił od handlarza z Gniezna i nie miał pojęcia o jego ponownym lakierowaniu - mam podstawy, aby mu wierzyć.
Schyliłem się również pod samochód i zobaczyłem, że od spodu wszystko wygląda OK.To wszystko - spisaliśmy umowę, zapłaciłem i odjechałem
Dopiero już na miejscu pojechałem do stacji diagnostycznej, gdzie poprosiłem o bardzo dokładne sprawdzenie auta. Facet się zdziwił, że przyjeżdżam na sprawdzenie po, a nie przed kupnem auta
Diagnosta sprawdził wszystko, co tylko mógł i na koniec powiedział, że stan samochodu jest idealnyTaki zakup to jeszcze nic
Od wiosny szukałem drugiego samochodu, docelowo dla żony - Corsa C z lat 2003-2004, 5-drzwiowa, silnik 1.2.
Wymogi te same, tzn. zakup od osoby prywatnej w odległości max. 100-150km ode mnie.
Ze dwa miesiące temu znalazłem taki egzemplarz na allegro i zadzwoniłem do właścicielki z pytaniem o aktualność oferty. Przez telefon powiedziała, że ma już chętnego (handlarza), jednak ze względu na fakt, że auto było kupowane na raty i w dowodzie rejestracyjnym ma wpisanego współwłaściciela sprawa się przedłuży o czas potrzebny na "wyprostowanie" tego problemu.
Podziękowałem za informacje jednocześnie prosząc o informację, gdyby handlarz się rozmyślił.
Jeszcze tego samego dnia zadzwoniłem do tej kobiety z propozycją, że kupię tego Opla od niej dając więcej niż handlarz i przebiję każdą jego ofertę
Dodam tylko, że zdjęcia z allegro były słabej jakości robione komórką, ale zawierzyłem intuicji
Formalności związane ze zniesieniem współwłasności banku trwały prawie dwa miesiące, a ja przez ten czas średnio raz na tydzień dzwoniłem dopytując się o decyzję kobiety i cały czas oferując wyższą kwotę od handlarza.
Ze 3 tygodnie temu poprosiłem o możliwość obejrzenia tego samochodu. Kobieta powiedziała, że pracuje na drugą zmianę i ma czas nie wcześniej niż po godz. 20:00.
Przystałem na to, przyjechała pod mój blok w kompletnych ciemnościach i na dodatek podczas padającego deszczu. Tyle, co mogłem zobaczyć w świetle ulicznej lampy musiało mi wystarczyć.
Podczas tych oględzin (szumnie powiedzianych) nadal podtrzymałem moją propozycję.
Zapomniałem dodać, że tym samochodem w ogóle się nie przejechałem, a nawet nie uruchomiłem silnika, a mimo to potwierdziłem chęć kupna tego samochodu.
W Mikołajki 6 grudnia pani zadzwoniła z propozycją, że jeżeli jestem zainteresowany, to proponuje mi sprzedaż tego auta.
Niewiele się zastanawiając zgodziłem się i umówiłem na następny dzień na godz. 17:00 (piątek).
Kobitka poinformowała mnie również, że jej nie będzie, a ponieważ i tak samochód zarejestrowany jest na jej ojca, to z nim wszystko załatwimy.
Zgodnie z umową przyjechaliśmy pod wskazany adres, gdzie czekał na nas ojciec tej kobiety.
W garażu obejrzeliśmy Corsę w 10 minut (nadal bez jakiejkolwiek jazdy próbnej) i poszliśmy spisać umowę.
Gdy wszystko było już wpisane w umowie kupna-sprzedaży i została tylko do wpisania cena zacząłem się obawiać, jaka zostanie podyktowana przez faceta, szczególnie że przez ostatnie tygodnie deklarowałem przebitkę w stosunku do kwoty, jaką zaproponuje handlarz.
Jako cenę wyjściową zaproponowałem tą z allegro czekając na propozycję od obecnego właściciela.
Tu wielka konsternacja - facet zapytał, cyt."... to nie chcecie się targować"
Ja powiedziałem, że akceptuję cenę z allegro, ale jeżeli zechce coś zaproponować, to będę wdzięczny. Po krótkim zastanowieniu facet powiedział, cyt "opuszczam 300zł i daję drugi komplet opon gratis"Oczywiście na to przystałem
Po tym facet wyprowadził samochód z garażu, postawił przed domem i mogliśmy odjechać.
Tak naprawdę to była dopiero pierwsza nasza jazda tym samochodemOczywiście nie sprawdzałem grubości lakieru, nawet nie schylałem się, aby zobaczyć, jak wygląda spód auta
Jak widać, złamałem wszystkie chyba możliwe zalecenia jakie powinny być uwzględnione przy kupnie samochodów
A teraz pytanie, czy jestem zadowolony - odpowiedź jest krótka - TAK
-
To jak będę kiedyś chciał kupować następne auto to ściągam Ciebie jako speca!
-
To jak będę kiedyś
chciał kupować następne auto to ściągam Ciebie jako speca!Chyba farciarza
-
To jak będę kiedyś
chciał kupować następne auto to ściągam Ciebie jako speca!Chyba nie jestem dobrym kupującym, bo zbyt wierzę sprzedawcom
W przypadku Corsy zapytałem się, czy samochód miał jakąkolwiek stłuczkę, występują jakieś problemy itp. Otrzymałem odpowiedzi na te pytanie i uwierzyłem bez dokładnego sprawdzania całego samochodu.
W zasadzie w przypadku Focusa było podobnie, facet wydawał się być uczciwy i dałem wiarę jego informacjom o stanie auta.To ode mnie dopiero się dowiedział, że auto było drugi raz malowane. Był totalnie zaskoczony, bo był pewny, że handlarz, który dla niego specjalnie sprowadził 4 lata temu ten samochód mówił prawdę co do stanu - miał być bezkolizyjny i bez jakichkolwiek napraw blacharsko-lakierniczych. Handlarz zapewniał, że auto ma jeszcze oryginalny lakier i nic przy nim nie było robione. Widać facet zawierzył handlarzowi i po latach dowiedział się ode mnie ile w tym było prawdy. To mnie jedynie ugruntowuje w przekonaniu, że handlarze i autokomisy to zło (nie chcę obrażać oczywiście uczciwych, którzy na pewno się zdarzają).
Sprzedający tego Forda był tak zdziwiony, że poprosił, abym dał mu ten miernik grubości powłoki lakierniczej, bo jeszcze tego samego dnia był umówiony na zakup drugiego auta i nie chciał drugi raz być oszukany - oczywiście dałem ten miernik sprzedającemu. -
To teraz powiedz mi proszę na co zwrócić szczególną uwagę przy kupnie Focusa oraz, jak się sprawuje ten 1.8 tdci ile pali itd?
-
Znajomy od dłuższego czasu szuka dla siebie Mazdy 3 z lat 2007-2009 i co na razie stwierdził:
- większość aut od handlarzy jest bita z każdej możliwej strony,
- licznik przebiegu "skręcony" jest dwu, a nawet trzykrotnie,
- dobre egzemplarze były tylko od prywatnych użytkowników, ale w takim wypadku cena jest mocno powyżej średniej rynkowej...
Najczęściej (prawie 100%) sprzedawcy nie chcą podać VINu - dlaczego? Bo łatwo w Mazdzie można stwierdzić (na podstawie VIN) kiedy były przeglądy i przy jakim przebiegu...
-
Sprzedający tego
Forda był tak zdziwiony, że poprosił, abym dał mu ten miernik grubości powłoki
lakierniczej, bo jeszcze tego samego dnia był umówiony na zakup drugiego auta i nie
chciał drugi raz być oszukany - oczywiście dałem ten miernik sprzedającemu.A chociaż oddał?
-
W rozliczeniu poszło
-
Znajomy od
dłuższego czasu szuka dla siebie Mazdy 3 z lat 2007-2009 i co na razie stwierdził:- większość aut od
handlarzy jest bita z każdej możliwej strony,
Normalka, większość handlarzy kupuje uszkodzone auta i je po taniości naprawia w Polsce Na zachodzie auta często się wymienia, a nie naprawia, nawet po niewielkiej kolizji.
- licznik przebiegu
"skręcony" jest dwu, a nawet trzykrotnie,
O tym już każdy wie, większość aut od handlarzy to w końcu auta "od dziadka, który jeździł na zakupy i do kościoła" - wizualnie wiele sprowadzonych aut wygląda naprawdę ładnie, wnętrza często są zadbane, co powoduje kręcenie przebiegu.
- dobre egzemplarze
były tylko od prywatnych użytkowników, ale w takim wypadku cena jest mocno powyżej
średniej rynkowej...
Taki właściciel wysoko wycenia swój często zadbany egzemplarz
Najczęściej (prawie
100%) sprzedawcy nie chcą podać VINu - dlaczego? Bo łatwo w Mazdzie można stwierdzić
(na podstawie VIN) kiedy były przeglądy i przy jakim przebiegu...A tu też jest różnie - są tacy, którzy kupują nowe auto, serwisują w ASO, póki jest to konieczne, a jak gwarancja się skończy - na własną rękę lub u Władka w stodole. Stąd brak wpisów w książkach i chęć ukrycia braków w dokumentacji.
- większość aut od
-
Gratuluję udanego (mam nadzieję) zakupu Osobiście nigdy w życiu bym w taki sposób nie kupował, tzn na farta