Tico nie odpala - rozmyślania o napięciu akumulatora
-
Przedwczorajsze zdarzenie zmusiło mnie do przemyślenia pewnej sprawy. Zacznę od przyczyn: pięć razy w życiu moje tica nie odpaliły "same z siebie"; ale nie udało mi się pojechać tylko jeden raz.
Rocznik 1998: dwa razy pozostawione na postoju światła rozładowały akumulator. Ale wystarczyło lekkie rozpędzenie autka, szybko wskoczyłem do środka, wbiłem dwójkę i puściłem sprzęgło - wystarczył metr i silnik zaskoczył. Raz nie odpalił w ogóle z powodu awarii modułu zapłonowego (o czym dawał znać dużo wcześniej) - jasna sprawa, trzeba było go wymienić, auto jeden jedyny raz odmówiło współpracy.
Rocznik 1993: w październiku, po tygodniowym postoju, silnik nie chciał odpalić; był słaby akumulator (auto niedawno kupione, historia akumulatora nieznana), kilka razy zakręcił i zdechł. Dla mnie było to dziwne - zawsze odpalał szybko, starczały 1-2 obroty, teraz bateria obróciła wałem kilkakrotnie, zanim padła... i nic. Podejrzewałem zalanie świec (ale... zawsze 3 razy depnę pedałem przed zimnym startem i nigdy to nie szkodziło, a pomagało), padnięty moduł (ale... wcześniej nie dawał oznak awarii), zawilgoconą kopułkę lub kable (ale... autko stało w suchym garażu) lub przegryziony przez mysz jakiś przewód. Trochę się zmartwiłem, bo nie wiedziałem, co oprócz baterii zawiodło. Nie chciało mi się wyciągać auta z garażu i próbować odpalać na pych. Przez noc ładowałem akumulator, który nazajutrz po włożeniu do auta uruchomił silnik "od strzału".
Przedwczoraj znów rocznik 1998: samochód stał 3-4 tygodnie. wcześniej jeździł na krótkich dystansach, akumulator dopiero 5-letni, ale nie jestem go całkowicie pewien (bo trzy lata temu miał przygodę z całkowitym rozładowaniem pozostawionymi światłami). Próbowałem uruchomić - akumulator okazał się słabiutki, kilka razy zakręcił wałem i padł. Też dziwne - "srebrniak" zawsze palił natychmiastowo, dosłownie "na widok kluczyka", a teraz nie chciał. Przyniosłem drugi akumulator - też okazał się słaby, szybko się wyładował, zdołał parę razy obrócić wał - i nic. Znów pomyślałem, że coś padło, ale nie próbowałem odpalać na pych. Podładowałem w nocy akumulator, włożyłem - odpalił "z półobrotu".Z tych akumulatorowych historii wysnułem taki wniosek - DO PRZEDYSKUTOWANIA: wydaje mi się, że układ zapłonowy stosowany w Tico jest bardzo czuły na spadek napięcia akumulatora. Jeżeli jest on rozładowany (np. przez pozostawione światła), ale posiada jeszcze jakieś w miarę przyzwoite napięcie (wg mojej oceny ok. 10 V i więcej), sam układ zapłonowy zadziała - świadczy o tym możliwość uruchomienia silnika poprzez pchanie, gdy akumulatora (i jego resztek prądu) użyjemy TYLKO do zasilenia zapłonu. Jeżeli zaś słaby akumulator obciążymy rozrusznikiem, napięcie w momencie rozruchu spadnie zapewne do ok. 9 V i niżej - wtedy nie wystarcza go już do wygenerowania iskry.
Ewentualną opcję uzyskania prądu z alternatora podczas pchania pomijam - wg mnie altek nie wygeneruje go z powodu zbyt niskich obrotów przy pchaniu.
Można byłoby pobawić się i zrobić pomiary napięcia (ja spróbuję, gdy znowu przytrafi mi się rozładowanie akumulatora), które mogłyby potwierdzić, obalić lub doprecyzować moją teorię. Sam jestem ciekaw spadku napięcia na akumulatorze naładowanym i wyładowanym. Dodam, że podana w książkach moc znamionowa rozrusznika to 800 W (czyli teoretycznie obciąża baterię prądem ok. 67 A), zaś moc elektronicznego układu zapłonowego (na jałowych obrotach) mogę tylko oszacować na ok. 18 W (co przekłada się na obciążenie ok. 1,5 A).Co o tym myślicie?
-
@leo napisał w Tico nie odpala - rozmyślania o napięciu akumulatora:
Przedwczorajsze zdarzenie zmusiło mnie do przemyślenia pewnej sprawy. Zacznę od przyczyn: pięć razy w życiu moje tica nie odpaliły "same z siebie"; ale nie udało mi się pojechać tylko jeden raz.
Rocznik 1998: dwa razy pozostawione na postoju światła rozładowały akumulator. Ale wystarczyło lekkie rozpędzenie autka, szybko wskoczyłem do środka, wbiłem dwójkę i puściłem sprzęgło - wystarczył metr i silnik zaskoczył. Raz nie odpalił w ogóle z powodu awarii modułu zapłonowego (o czym dawał znać dużo wcześniej) - jasna sprawa, trzeba było go wymienić, auto jeden jedyny raz odmówiło współpracy.
Rocznik 1993: w październiku, po tygodniowym postoju, silnik nie chciał odpalić; był słaby akumulator (auto niedawno kupione, historia akumulatora nieznana), kilka razy zakręcił i zdechł. Dla mnie było to dziwne - zawsze odpalał szybko, starczały 1-2 obroty, teraz bateria obróciła wałem kilkakrotnie, zanim padła... i nic. Podejrzewałem zalanie świec (ale... zawsze 3 razy depnę pedałem przed zimnym startem i nigdy to nie szkodziło, a pomagało), padnięty moduł (ale... wcześniej nie dawał oznak awarii), zawilgoconą kopułkę lub kable (ale... autko stało w suchym garażu) lub przegryziony przez mysz jakiś przewód. Trochę się zmartwiłem, bo nie wiedziałem, co oprócz baterii zawiodło. Nie chciało mi się wyciągać auta z garażu i próbować odpalać na pych. Przez noc ładowałem akumulator, który nazajutrz po włożeniu do auta uruchomił silnik "od strzału".
Przedwczoraj znów rocznik 1998: samochód stał 3-4 tygodnie. wcześniej jeździł na krótkich dystansach, akumulator dopiero 5-letni, ale nie jestem go całkowicie pewien (bo trzy lata temu miał przygodę z całkowitym rozładowaniem pozostawionymi światłami). Próbowałem uruchomić - akumulator okazał się słabiutki, kilka razy zakręcił wałem i padł. Też dziwne - "srebrniak" zawsze palił natychmiastowo, dosłownie "na widok kluczyka", a teraz nie chciał. Przyniosłem drugi akumulator - też okazał się słaby, szybko się wyładował, zdołał parę razy obrócić wał - i nic. Znów pomyślałem, że coś padło, ale nie próbowałem odpalać na pych. Podładowałem w nocy akumulator, włożyłem - odpalił "z półobrotu".Z tych akumulatorowych historii wysnułem taki wniosek - DO PRZEDYSKUTOWANIA: wydaje mi się, że układ zapłonowy stosowany w Tico jest bardzo czuły na spadek napięcia akumulatora. Jeżeli jest on rozładowany (np. przez pozostawione światła), ale posiada jeszcze jakieś w miarę przyzwoite napięcie (wg mojej oceny ok. 10 V i więcej), sam układ zapłonowy zadziała - świadczy o tym możliwość uruchomienia silnika poprzez pchanie, gdy akumulatora (i jego resztek prądu) użyjemy TYLKO do zasilenia zapłonu.
Na pewno sam układ zapłonowy nie obciąża w dużym stopniu akumulatora czyli nie powoduje dużego na nim spadku napięcia.
Jeżeli zaś słaby akumulator obciążymy rozrusznikiem, napięcie w momencie rozruchu spadnie zapewne do ok. 9 V i niżej - wtedy nie wystarcza go już do wygenerowania iskry.
Też tak myślę. Załączenie rozrusznika pociąga za sobą spadek napięcia na uzwojeniu pierwotnym cewki zapłonowej tym większy im bardziej głęboko rozładowany jest akumulator i odpowiednio spadek napięcia po stronie wtórnej transformatora, z którego napięcie podawane jest na świecę. To oznacza brak lub słabą iskrę na świecy i brak lub słaby zapłon.
Ewentualną opcję uzyskania prądu z alternatora podczas pchania pomijam - wg mnie altek nie wygeneruje go z powodu zbyt niskich obrotów przy pchaniu.
Alternator przy kilku obrotach / min wału korbowego silnika nie wytworzy dostatecznego napięcia tak aby regulator napięcia rozpoczął proces ładowania akumulatora.
Można byłoby pobawić się i zrobić pomiary napięcia (ja spróbuję, gdy znowu przytrafi mi się rozładowanie akumulatora), które mogłyby potwierdzić, obalić lub doprecyzować moją teorię. Sam jestem ciekaw spadku napięcia na akumulatorze naładowanym i wyładowanym. Dodam, że podana w książkach moc znamionowa rozrusznika to 800 W (czyli teoretycznie obciąża baterię prądem ok. 67 A), zaś moc elektronicznego układu zapłonowego (na jałowych obrotach) mogę tylko oszacować na ok. 18 W (co przekłada się na obciążenie ok. 1,5 A).
Można łatwo określić obciążenie akumulatora układem zapłonowym - wystarczy zmierzyć prąd pobierany z akumulatora przez uzwojenie pierwotne cewki zapłonowej.
Oprócz tego można też zmierzyć napięcie na biegunach akumulatora przed złączeniem zapłonu i po jego załączeniu (po przekręceniu kluczyka). -
Tu nie ma się specjalnie nad czym zastanawiać.
Jeżeli widzisz, że oba Tica odpalają przy naładowanym akumulatorze, a przy słabym jest problem, to niestety trzeba szykować się na wymianę akumulatorów.Możesz jeszcze spróbować sprawdzić gęstość elektrolitu.
Niestety, współczesne ładowarki automatyczne są bardzo zachowawcze i najczęściej ładują do poziomu 14.4V lub 14.7V (opcja zimowa), po czym utrzymują napięcie na poziomie ok. 13.2-13.4V.
Niestety, słaby akumulator dość szybko zostanie naładowany do tych 14.4 lub 14.7V, po czym napięcie będzie utrzymywane na wspomnianym poziomie, jednak gęstość elektrolitu będzie bardzo mała, a co za tym idzie, drastycznie mała będzie pojemność elektryczna akumulatora.
Na Yuotube jest kanał mr akumulator poświęcony tematyce akumulatorów.
Tam już wielokrotnie było sprawdzone i udowodnione, że aby uzyskać odpowiednią gęstość elektrolitu rozładowanego akumulatora kwasowego, trzeba go ładować do napięcia 16.2-16.3V oraz przytrzymać przy tym napięciu przez 2-3 godziny (czas wysycania elektrolitu). Dotyczy to akumulatorów najbardziej popularnych, czyli Ca-Ca.Sam obecnie przerabiam stary prostownik Lelek, aby uzyskać z niego chociaż napięcie ładowania 15.4V.
Niedawno też kupiłem zasilacz 15V 10A z możliwością korekty napięcia wyjściowego. Okazało się, że jest regulacja od ok. 13.5 do 16.8V.
Trochę niepewnie, ale już kilka razy ładowałem akumulatory tym zasilaczem, w tym akumulator ze Sparka napięciem 15.4V.
Wyższe napięcie ładowania lepiej mieć pod kontrolą, bo elektrolit już trochę gazuje. -
Czyli konkluzja jest taka: jeśli jest słaby akumulator, da się uruchomić silnik poprzez pchanie, rezerwując prąd z akumulatora tylko dla zapłonu. Lepiej nie zarzynać akumulatora do końca kręcąc rozrusznikiem, bo nie wystarczy napięcia dla zapłonu, a i bateria po paru obrotach padnie całkiem. Lepiej popchnąć auto, wtedy powinno odpalić.
Znam kanał mrAkumulator, oglądałem kilka filmików stamtąd.
Z autopsji też wiem, że dzisiejsze małe ładowarki nie nadają się do normalnego ładowania akumulatora. Przez rok używałem takiej ładowarki do utrzymania w stanie gotowości starego, ale dobrego jeszcze akumulatora wyjętego z dustera (w zeszłym roku zdecydowałem się na wymianę zbyt pochopnie, potem dałem stary do sprawdzenia odpowiednim przyrządem i okazało się, że jest OK). Pożyczyłem ten akumulator, ładowany ładowarką z Lidla, do odpalenia innego samochodu - nie dał rady. Teraz użyłem go do tico - też zdechł po kilku sekundach, mimo ładnego napięcia w stanie spoczynku i zielonego oczka. Czyli ładowarka podtrzyma napięcie w naładowanym akumulatorze, ale wcale go nie naładuje - nie "zrobi gęstości" elektrolitu. Ot i cała prawda o ładowarkach.Po dwóch latach używania ładowarek i mizernych efektach ich pracy, jeśli chodzi o prawdziwe ładowanie, wróciłem do starego prostownika, zrobionego w latach 80-tych przez mojego znajomego elektronika. Prostownik jest nieskomplikowany, składa się z dużego transformatora i dosłownie kilku półprzewodników (bardziej prosto się nie da); ma 4 zakresy ładowania różnymi natężeniami. Ale trochę się boję go używać ze względu na zmianę napięcia w sieci... Urządzenie było przystosowane do współpracy z 220 V, a teraz mamy 230 V w gniazdkach. Na pewno przekłada się to na napięcie przykładane do biegunów akumulatora. Boję się, żeby prostownik nie zepsuł baterii podczas ładowania, przekraczając dopuszczalne napięcie maksymalne...
-
@leo napisał w Tico nie odpala - rozmyślania o napięciu akumulatora:
Urządzenie było przystosowane do współpracy z 220 V, a teraz mamy 230 V w gniazdkach. Na pewno przekłada się to na napięcie przykładane do biegunów akumulatora. Boję się, żeby prostownik nie zepsuł baterii podczas ładowania, przekraczając dopuszczalne napięcie maksymalne...
Możesz mieć rację, teoretycznie można go zmodernizować do odpowiedniego napięcia.
(warto pomierzyć napięcie w samym gniazdku, nie zawsze będzie to 230 V. Myślę że w latach 80-tych też nie zawsze miałeś 220 V. U mnie na warsztacie przy włączonych kilku urządzeniach np. nagrzewnicy jest 215 V, pewnie cienki kabel zasilający tam idzie).ps. mój Swift MK1 odpalał przy napięciu akumulatora ok. 11,9 V i wystarczyło mu pół obrotu, być może różnica tkwi w samym rozruszniku jak już sam zauważyłeś.
-
@pacior napisał w Tico nie odpala - rozmyślania o napięciu akumulatora:
Możesz mieć rację, teoretycznie można go zmodernizować do odpowiedniego napięcia.
Tak, jednak moim zdaniem wiązałoby się to z przezwojeniem transformatora... czyli sporo pracy, której sam nie zrobię w garażu. Nie wiem nawet, czy dziś któryś z elektroników (a tych jest coraz mniej) chciałby się tym zająć... :-) Może ktoś ze starszych stażem macherów, jeśli miałby czas i ochotę... Jest taki jeden zakład naprawczy RTV w Puławach, który istnieje od wielu lat. Pracowało tam kiedyś 3-4 facetów naraz. Dziś został tylko jeden. Zawiozłem tam niedawno mój stary miernik wskazówkowy UM-Z3, który przestał działać (diody LED mrugają, lecz wskazówka nie pracuje) i poprosiłem o naprawę - gość stwierdził, że układ jest OK, lecz ustrój wskazówkowy zepsuty, prawdopodobnie przerdzewiało coś przy cewce... kiedyś to się rozbierało i naprawiało, ale dziś nie chce mu się w to bawić. Ot i taka dziś sytuacja... :-(
(warto pomierzyć napięcie w samym gniazdku, nie zawsze będzie to 230 V. Myślę że w latach 80-tych też nie zawsze miałeś 220 V. U mnie na warsztacie przy włączonych kilku urządzeniach np. nagrzewnicy jest 215 V, pewnie cienki kabel zasilający tam idzie).
A widzisz, u mnie w garażu jest inaczej. Kiedyś sprawdzałem napięcie w gniazdkach, które waha się w granicach... 232-238 V. Ciekawa sprawa, nie? Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę ewentualny błąd miernika. Jednak raczej nie mam co liczyć na niższe napięcie od tych 230 V.
ps. mój Swift MK1 odpalał przy napięciu akumulatora ok. 11,9 V i wystarczyło mu pół obrotu, być może różnica tkwi w samym rozruszniku jak już sam zauważyłeś.
Pacior - samo napięcie to jeszcze nie wszystko. Moje tico odpalało przy 11 V mierzonych na akumulatorze podczas spoczynku. Bardzo dużo zależy nie od samego napięcia, lecz od stanu naładowania baterii - zaś to zależne jest od gęstości elektrolitu i ogólnej kondycji akumulatora.
Możesz mieć sprawny i względnie dobrze naładowany akumulator, w którym napięcie trochę spadnie (np. poprzez dłuższy spoczynek), ale aku nadal ma sporo energii w sobie - i odpalisz, bo w trakcie rozruchu (po załączeniu rozrusznika) to napięcie drastycznie się nie zmieni (zawsze trochę się obniży, ale niewiele). Ale jeśli do akumulatora pozbawionego energii, który legitymuje się tylko w miarę przyzwoitym napięciem, podłączysz rozrusznik - napięcie poleci na łeb, układ zapłonowy nie zadziała i silnika nie odpalisz. -
Jak pisałem wcześniej, ogromne znaczenie ma napięcie ładowania rozładowanego akumulatora.
Nowy akumulator w pełni naładowany i z odpowiednim elektrolitem będzie w instalacji samochodowej utrzymywany na dobrym poziomie i posłuży wiele lat.
Problem zaczyna się w momencie, gdy zostanie on mocno rozładowany, np. przez długie kręcenie rozrusznikiem, pozostawienie włączonego odbiornika energii elektrycznej itp.
W tym przypadku spada gęstość elektrolitu, a co za tym idzie, pojemność elektryczna akumulatora.
Niestety, instalacja elektryczna samochodu oraz typowe ładowarki automatyczne naładują akumulator do napięcia 13.8-14.4V (14.7V tryb zimowy) i sprawią, że taki akumulator będzie jeszcze żył, ale jego pojemność i maksymalny prąd spadną i to znacznie.
Poniżej zamieszczam poprawne charakterystyki ładowania akumulatorów różnych typów.
Jak widać, charakterystyki różnią się między sobą i to dość znacznie.
Dlatego też chcę stanąć trochę w obronie ładowarek automatycznych.
One mają typowe charakterystyki ładowania, często bez uwzględniania typu podłączonego akumulatora.
Dlatego bezpieczną wartością jest 14.4V, która generalnie naładuje rozładowany akumulator, a jednocześnie nie przeładuje (zniszczy) np. akumulator żelowy.
Kolejna rzecz, producent ładowarki nie będzie ryzykował wyższego napięcia ładowania (16.2V) potrzebnego do naładowania i "zrobienia" gęstości elektrolitu najpopularniejszego obecnie akumulatora Ca-Ca, gdyż użytkownik podłączając takie urządzenie do akumulatora będącego w samochodzie może tym zbyt wysokim napięciem uszkodzić elektronikę pojazdu.
Dlatego też wspomniane napięcie 14.4V jest napięciem bezpiecznym dla samego akumulatora, jak i instalacji elektrycznej pojazdu.
Na tym wszystkim cierpi jednak żywotność akumulatora.
Poniżej trochę charakterystyk poprawnego ładowania różnych typów akumulatorów. -
Sprawdź sobie koło pasowe na alternatorze po zdjęciu paska klinowego czy nie wytarte , lub pasek zębaty wymień . Ja mam dodatkowy odłącznik prądu przy aku i na czas postoju odłączam .
-
@leo
Jeżeli akumulator pozostawał w aucie długo nie eksploatowanym to mógł się mocno rozładować przez odbiorniki elektryczne samochodu będące w stanie czuwania (alarm, radio itp). Dłuższa eksploatacja akumulatora w stanie niedoładowanym może spowodować opadnięcie mas czynnych z płyt i bezpowrotną utratę znacznej części jego pojemności. Akumulator w takim stanie ładuje się szybko i bardzo szybko rozładowywuje. Podobnie zabójcze jest dla akumulatora ładowanie zbyt wysokim napięciem np uszkodzenie regulatora napięcia lub ładowanie zbyt wysokim prądem. Aby uniknąć rozładowania akumulatora w moim drugim Tico, które używam w zasadzie gdy to pierwsze jest remontowane, wyciągam akumulator z auta i raz na miesiąc czy dwa miesiące doładowuję z prostownika.Trochę więcej na temat mas czynnych można poczytać w tym artykule.
https://www.forumsamochodowe.pl/czym-sa-masy-czynne-w-akumulatorze-vt1410.htm -
poniżej 10.5V to już tam nic nie ma hihi.
Generalnie jeśli chodzi o ładowanie akumulatorów to tylko kulon 912, 16.2V przy prądzie 0.1A minimum godzinę chociaż raz do roku.
Polecam cały kanał mr akumulator hihi. -
@Sharky napisał w Tico nie odpala - rozmyślania o napięciu akumulatora:
Niestety, instalacja elektryczna samochodu oraz typowe ładowarki automatyczne naładują akumulator do napięcia 13.8-14.4V (14.7V tryb zimowy) i sprawią, że taki akumulator będzie jeszcze żył, ale jego pojemność i maksymalny prąd spadną i to znacznie.
Dlatego też chcę stanąć trochę w obronie ładowarek automatycznych.
One mają typowe charakterystyki ładowania, często bez uwzględniania typu podłączonego akumulatora.
Dlatego bezpieczną wartością jest 14.4V, która generalnie naładuje rozładowany akumulator, a jednocześnie nie przeładuje (zniszczy) np. akumulator żelowy.Rozumiem obawy producentów ładowarek, uwzględniających przy jednym swoim produkcie różne typy akumulatorów. To jednak potwierdza moją tezę (sprawdzoną w praktyce), że ładowareczka nie radzi sobie z mocno rozładowanym, ale sprawnym akumulatorem - tzn. nie doprowadzi go do stanu pełnego naładowania, zapewniając zarówno napięcie, jak i prawidłową gęstość elektrolitu. To da się osiągnąć tylko poprzez normalny prostownik. A ładowarkę lepiej przeznaczyć na profilaktyczne podładowanie sprawnego, tylko lekko rozładowanego akumulatora.
Co do rozmowy z @paciorem: byłem dziś w garażu i zmierzyłem napięcie w gniazdku; miernik pokazał 233 V...
Mam stary, fabryczny akumulator 60 Ah (od dustera) marki Rombat Calcium (czyli pewnie Ca/Ca), bezobsługowy, z oczkiem, ale po zerwaniu naklejki jest dostęp do korków. Podłączyłem go do mojego starego prostownika, ustawiając zakres prądu na 5,5 A. Mierzyłem napięcie na podłączonym akumulatorze, które osiągnęło max. 15,9 V.
@Sharky - wg Twoich informacji, takiemu akumulatorowi napięcia dochodzące do 16,2 V nie powinny zaszkodzić. Mam rację? -
@leo 16.2V, ale tylko na około 2 godziny. Chodzi o "wysycenie" czyli "zrobienie odpowiedniej gęstości elektrolitu". Na Twoim miejscu, jeśli nie jesteś pewny, czy akumulator jest Ca Ca (powinien mieć to napisane - choć nie jest to pewne), to sprawdź najpierw gęstość elektrolitu. Jeśli będzie aku nie doładowany, to ładuj 16,2V, ale sprawdzaj co jakiś czas, co się dzieje.
@smisnykolo masz i używasz tego Kulona? Miałem go kupić (też właśnie po oglądnięciu kanału mr akumulator), ale jednak się nie zdecydowałem.
-
@Sharky - wg Twoich informacji, takiemu akumulatorowi napięcia dochodzące do 16,2 V nie powinny zaszkodzić. Mam rację?
Masz rację, pamiętaj jednak, aby prąd ładowania był już max. 1A i nie dłużej niż 2-3 godziny.
Oczywiście dotyczy to akumulatora Ca/Ca.
Ja mam w Fordzie akumulator FIAMM Titanium PRO L3B 75P 75Ah 730A i na nim nie ma oznaczenia typu.
Dopiero w karcie katalogowej przeczytałem, że jest wykonany w technologii Ca/Ca.
Sprawdź u siebie, w jakiej jest on wykonany technologii, a wtedy bez obawy ładuj do tych 15.9-16.3V.
Na początku może być duży prąd (ok. 1/10 znamionowej pojemności), a po przekroczeniu ok. 15.4V warto zadbać, aby prąd ładowania już powoli spadał i jak pisałem wyżej. po osiągnięciu ok. 16V nie przekraczał 1A przez 2-3 godziny. -
@smisnykolo masz i używasz tego Kulona? Miałem go kupić (też właśnie po oglądnięciu kanału mr akumulator), ale jednak się nie zdecydowałem.
Też chciałbym kupić Kulona 912, jednak przynajmniej na allegro jest on drogi - powyżej 600zł.
Ponoć jest kanał na FB, gdzie można złożyć zamówienie na ten prostownik w cenie ok. 450zł.
Niestety mi nie udało się tego zlokalizować, choć osobiście uważam. że w tej kwocie warto kupić to urządzenie. -
jeszcze go nie mam, bo zastanawiałem się czy nie można kupić czegoś bardziej dostępnego u nas na rynku za nieco mniejsze pieniądze jak np. stefpol 305, niestety z nimi jest problem bo trzeba pilnować, nie można ich zostawić samemu sobie.
Tutaj znalazłem info jak zamówić kulona bezpośrednio od producenta https://www.elektroda.pl/rtvforum/topic3574679-30.html#18318944 -
No właśnie, Stefpol wymaga uwagi i nie można go zostawić samego np. na weekend, gdy nie korzysta się z samochodu.
Co do Kulona, to cena ponad 500zł nie jest w cale niska biorąc pod uwagę fakt, że tak naprawdę pożytek jest z niego podczas ratowania wyładowanego akumulatora. Na okresowe ładowanie (doładowanie) w zupełności wystarczy nawet ładowarka z Lidla za ok. 50zł. (obecnie jest w promocji za 49zł o prądzie max. 5A).
Kolejna rzecz, taki Kulon jest droższy od nowego akumulatora, który wystarcza przy normalnym użytkowaniu na ok. 5-7 lat. Może okazać się bardziej celowe kupno nowego akumulatora + wspomniana bezpieczna ładowarka automatyczna niż samego Kulona, który i tak nie zawsze uratuje akumulator. Trzeba pamiętać, że żadna ładowarka, czy prostownik nie wrócą na płyty masy czynnej, która spłynęła na dno akumulatora. Podobnie jest z zasiarczeniem płyt, gdy aku stał przez dłuższy czas rozładowany. Oczywiście można spróbować ratować taki aku, ale to jest tylko reanimacja trupa, która na pewno na długo nie wystarczy.
Dla odmiany taki Kulon jest nieoceniony, szczególnie, gdy posiadamy kilka samochodów z kilkuletnimi już akumulatorami, a na dodatek poruszają się na stosunkowo krótkich trasach, gdzie nie zawsze aku będzie w pełni doładowany. Takie długotrwałe niedoładowanie akumulatora powoduje zmniejszenie gęstości elektrolitu, a tym samym jego mniejszą pojemność elektryczną. W takim przypadku Kulon w sposób bezpieczny daje możliwość podniesienia gęstości elektrolitu sprawnego akumulatora i wydłużenie jego żywotności. -
Właśnie ukazał się materiał (film), jak poprawnie ładować akumulatory samochodowe.
Zachęcam do obejrzenia - Film