Hamowanie silnikiem
-
Jeżdżę nieraz jako pasażer z kierowcą Tira.
Tir głównie jedzie częściej na luzie niż na biegu.
Kierowca włącza 6-stkę na chwilę, podgania samochód i przerzuca na luz.
Masa ton, jaką ma Tir, pcha go bardzo długo na luzie.
I tak na zmianę: 6 bieg i luz, 6 bieg i luz.
po krotkim czasie skrzynia biegów sie zatrze. bo jest smarowana pompą olejową a nie rozbryzgowo poprzez zębatki olejem. jak da na luz to są za małe obroty na tą pompe do tłoczenia dostatecznej ilosci oleju do skrzyni. skrzynia biegów taka jest skonstruowana że lustro oleju jest niżej zębatek i ich nie dotyka a smarowane zębatki są poprzez pompowanie oleju bezposrednio na nie.
-
Najlepiej przekonac sie o tym jak jestes ciagniety na holu ze zgaszonym silnikiem. Przychamuj
pare razy i zobaczysz jak pedal bedzie twardy i strasznie ciezko bedzie go nacisnac do
koncaa może kolega Sławek ma nogę jak Pudzian <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> ?
-
niezupełnie, bo porównujemy hamowanie na luzie i na silniku a nie jazdę z przciśniętym gazem.
Wrzucasz luz i masz 1000 obr /minutę hamujesz islnikiem i auto wyraźnie "buczy". Dla mnie
osobiście to nieprzyjemny hałas.Zawsze można dać głośniej radio. <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> A poważnie to każdy styl jazdy jest dobry byleby był bezpieczny. <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />
-
lepszej bzdury nie słyszałem (dziś) - dla testu, najlpeij na placyku, rozpędź się do 50km/h,
nastepnie zgaś silnik i naciśnij pedał hamulca. Wg zadziała tak samo jak z właczonym
silnikiem. Chyba że Swift to jakieś dziwne auto co ma pompę podpiętą do silnika.
w Lanosie mogę wrzucić luz i toczyć sie spokojnie ile wlezie. Od 8 lat tak robię i nic sie auto
nie stałoJak w aucie masz servo (dziwna pompa podpięta do silnika <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />) to po zgaszeniu silnika efektywnie zahamujesz może raz. <img src="/images/graemlins/myjzeby.gif" alt="" />
-
Jak w aucie masz servo (dziwna pompa podpięta do silnika ) to po zgaszeniu silnika efektywnie
zahamujesz może raz.A jeżeli nie ma serwa to znaczy, że nie ma Lanosa, tylko np. malucha <img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" />
-
Owszem można było inaczej jeździć, bo "wolne koło" dało się wyłączać -
Dawało się wyłączać w naszej poczciwej Syrenie.
W Trabancie było niewyłączalne, ale za to działało tylko na 4 biegu.
W Wartburgu nie wiem, czy było je można wyłączyć, bo miałem tylko Syrenę i Trabanta.ale patent to był bardzo
fajnistyTak, brakuje mi "wolnego koła" w 4-taktach, bo dużo jeździłem dwusuwami, gdzie skrzynia biegów rozłączała się automatycznie od silnika, gdy tylko puściliśmy pedał gazu.
Nie mogłem się długo przyzwyczaić, gdy przesiadłem się na 4-suwa, że gdy puszczam gaz, coś mi hamuje samochód, a to ten przeklęty silnik. -
po krotkim czasie skrzynia biegów sie zatrze. bo jest smarowana pompą olejową a nie rozbryzgowo
poprzez zębatki olejem.Skrzynia biegów w naszych Jelczach jest smarowana tradycyjnie, bez żadnej pompy olejowej.
Nie wiem, skąd wytrzasnąłeś w skrzyni biegów jakąś pompę olejową. <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Dwa Jelcze, jeden ciągnik siodłowy, drugi Jelcz wywrotka, chodzą jak brzytwa, choć mają już po 20 lat.
Dobre, PRLowskie konstrukcje "nie do zajechania". -
coś mi hamuje samochód, a to ten przeklęty silnik.
<img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />Dobry tekst <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" /> <img src="/images/graemlins/hahaha.gif" alt="" />
-
Dobry tekst
Już się do tego przyzwyczaiłem, bo nie miałem wyjścia.
Samochód to nie motocykl żużlowy, który to nawet nie ma wcale hamulców i biegów.
Hamuje się na takim motocyklu, po prostu przymykając przepustnicę gazu i to wystarcza. -
Samochód to nie motocykl żużlowy, który to nawet nie ma wcale hamulców i
biegów.
Hamuje się na takim motocyklu, po prostu przymykając przepustnicę gazu i to
wystarcza.... i w fazie końcowej hamuje się nogami... <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
No, ale nie ma co porównywać takiej maszyny (stworzonej do określonego celu) z innymi pojazdami. Motocykla żużlowego nie używa się przecież do jazdy po szosie (chociaż... pamiętam z lat dzieciństwa historię pewnego żużlowca, mieszkającego w sąsiedniej kamienicy, który daaawno temu uciekał przed milicją po ulicach Lublina; dopadli go dopiero wówczas, gdy mu się benzyna skończyła - bardzo malutki bak tam jest, bodajże ok. 1 litra mieści <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />). No, ale to nie ten wątek. <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
-
Dawało się wyłączać w naszej poczciwej Syrenie.
W Trabancie było niewyłączalne, ale za to działało tylko na 4 biegu.
W Wartburgu nie wiem, czy było je można wyłączyć, bo miałem tylko Syrenę i
Trabanta.W Wartburgu można było wyłączyć "wolne koło" - pod kierownicą była mała wajcha, którą przestawiało się do dołu lub poziomo. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
Oczywiście nikt o zdrowych zmysłach nie wyłączał "wolnobieżki" do zwykłej jazdy; ja np. blokowałem je tylko w zimie do jazdy na śliskich nawierzchniach, aby mieć pożytek z hamowania silnikiem. Przy tym trzeba było się pilnować i nie korzystać zbyt długo (i niepotrzebnie) z jazdy na biegu bez wciśniętego pedału gazu - szkoda silnika, który był w tym przypadku niedostatecznie smarowany. -
oj zgasł jechałem niedawno A2 za Łodzią i mi się benzyna skończyła. Akurat
na horyzonzie był znak MOP i tam sobie "pożyczyłem benzynę od kogoś.
I tak ze 190km/h musiałem na luzie dojechać, przychamować przez wjazdem na
parking, potem przed zakrętem i jeszcze na końcu by się zatrzymać.
.
Z takim prędkościami jeździsz, Sławku, po polskich autostradach? W dodatku wiedząc, że za chwilę zgaśnie silnik (czyli zmienią się radykalnie warunki prowadzenia / opanowania pojazdu)? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
IMO nie jest to dobry przykład. Ryzykant z Ciebie. <img src="/images/graemlins/zolta.gif" alt="" /> -
Oczywiście nikt o zdrowych zmysłach nie wyłączał
"wolnobieżki" do zwykłej jazdy; ja np. blokowałem
je tylko w zimie do jazdy na śliskichJa długo nie wiedziałem że to mam w wartburgu <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
A potem i tak się okazało że nie działa tak jak powinno - chyba nie chciało się rozłączać / złączać o ile pamiętam... -
Ja długo nie wiedziałem że to mam w wartburgu
A potem i tak się okazało że nie działa tak jak powinno - chyba nie chciało
się rozłączać / złączać o ile pamiętam...Być może coś było nie teges ze stalową linką w pancerzu, prowadzącą od wajchy do skrzyni biegów. <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Bo jeśli chodzi o samą wajchę, to pamiętam, że w pozycji pionowej blokowało się ją o taki ząbek, zrobiony w blaszce przeznaczonej do tego celu - trzeba było przesunąć wajchę w dół i lekko w bok, aż do zablokowania; w pozycji poziomej leżała ona sobie swobodnie <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" />. -
Przy tym trzeba było się pilnować i nie
korzystać zbyt długo (i niepotrzebnie) z jazdy na
biegu bez wciśniętego pedału gazu - szkoda silnika,
który był w tym przypadku niedostatecznie
smarowany.Gwoli scislosci to byl dwusuw smarowany mieszanka. W czterosuwie smarowanie masz caly czas kompletne.
-
Gwoli scislosci to byl dwusuw smarowany mieszanka. W czterosuwie smarowanie
masz caly czas kompletne.Oczywiście, wcale nie twierdziłem inaczej. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
<img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" /> -
Nie - przełącznik działał. Po prostu w silniku coś nie tak zaskakiwało w trakcie używania... Nie pamiętam dokładnie bo to było 10 lat temu <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
-
Taka mała uwaga, która raczej w małym stopniu dotyczy "cywilnych" samochodów. Ostatnio miałem okazję pojeździć po błocku kilkoma terenówkami (od Samuraja, poprzez Patrola do starego Landcruiser'a) i tam obowiązuje jedna zasada: przy włączonym reduktorze pod żadnym pozorem nie tykać sprzęgła w innym wypadku niż zmiana biegu, czy (zdecydowane) ruszenie. Inaczej można w ciągu kilkudziesięciu sekund sfajczyć okładziny sprzęgła...
-
.
Z takim prędkościami jeździsz, Sławku, po polskich autostradach? W dodatku wiedząc, że
za chwilę zgaśnie silnik (czyli zmienią się radykalnie warunki prowadzenia /
opanowania pojazdu)?
IMO nie jest to dobry przykład. Ryzykant z Ciebie.może i masz rację, ale w sumie miałem motywację. Zabrakło mi kilku km do stacji <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Choć może gdyby jechał te 90km/h to bym może dojechał, trudno stwierdzić.
W każdym razie miałem motywację, by starać się rozpędzić i potem w razie czego na luzie dojechać jak najdalej. Co się opłaciło, bo gdybym stanął na pasie awaryjnym, to mógłbym tak sobie czekać w nieskończoność, jakby ktoś się zatrzymał i mi pomógł. -
może i masz rację, ale w sumie miałem motywację. Zabrakło mi kilku km do
stacji
Choć może gdyby jechał te 90km/h to bym może dojechał, trudno stwierdzić.O, to, to właśnie miałem na myśli... <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" /> Piąteczka, 80-90 na budziku i delikatnie operując pedałem gazu pojechałbyś na pewno dalej, niż zużywając dużą ilość resztek paliwa na rozpędzenie się do tej prędkości i jazdę luzem... <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" /> Sprawdzone... <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" />
O bezpieczeństwie nie wspomnę. <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />