Hamowanie silnikiem
-
Jak w aucie masz servo (dziwna pompa podpięta do silnika ) to po zgaszeniu silnika efektywnie
zahamujesz może raz.A jeżeli nie ma serwa to znaczy, że nie ma Lanosa, tylko np. malucha <img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" />
-
Owszem można było inaczej jeździć, bo "wolne koło" dało się wyłączać -
Dawało się wyłączać w naszej poczciwej Syrenie.
W Trabancie było niewyłączalne, ale za to działało tylko na 4 biegu.
W Wartburgu nie wiem, czy było je można wyłączyć, bo miałem tylko Syrenę i Trabanta.ale patent to był bardzo
fajnistyTak, brakuje mi "wolnego koła" w 4-taktach, bo dużo jeździłem dwusuwami, gdzie skrzynia biegów rozłączała się automatycznie od silnika, gdy tylko puściliśmy pedał gazu.
Nie mogłem się długo przyzwyczaić, gdy przesiadłem się na 4-suwa, że gdy puszczam gaz, coś mi hamuje samochód, a to ten przeklęty silnik. -
po krotkim czasie skrzynia biegów sie zatrze. bo jest smarowana pompą olejową a nie rozbryzgowo
poprzez zębatki olejem.Skrzynia biegów w naszych Jelczach jest smarowana tradycyjnie, bez żadnej pompy olejowej.
Nie wiem, skąd wytrzasnąłeś w skrzyni biegów jakąś pompę olejową. <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Dwa Jelcze, jeden ciągnik siodłowy, drugi Jelcz wywrotka, chodzą jak brzytwa, choć mają już po 20 lat.
Dobre, PRLowskie konstrukcje "nie do zajechania". -
coś mi hamuje samochód, a to ten przeklęty silnik.
<img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />Dobry tekst <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" /> <img src="/images/graemlins/hahaha.gif" alt="" />
-
Dobry tekst
Już się do tego przyzwyczaiłem, bo nie miałem wyjścia.
Samochód to nie motocykl żużlowy, który to nawet nie ma wcale hamulców i biegów.
Hamuje się na takim motocyklu, po prostu przymykając przepustnicę gazu i to wystarcza. -
Samochód to nie motocykl żużlowy, który to nawet nie ma wcale hamulców i
biegów.
Hamuje się na takim motocyklu, po prostu przymykając przepustnicę gazu i to
wystarcza.... i w fazie końcowej hamuje się nogami... <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
No, ale nie ma co porównywać takiej maszyny (stworzonej do określonego celu) z innymi pojazdami. Motocykla żużlowego nie używa się przecież do jazdy po szosie (chociaż... pamiętam z lat dzieciństwa historię pewnego żużlowca, mieszkającego w sąsiedniej kamienicy, który daaawno temu uciekał przed milicją po ulicach Lublina; dopadli go dopiero wówczas, gdy mu się benzyna skończyła - bardzo malutki bak tam jest, bodajże ok. 1 litra mieści <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />). No, ale to nie ten wątek. <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
-
Dawało się wyłączać w naszej poczciwej Syrenie.
W Trabancie było niewyłączalne, ale za to działało tylko na 4 biegu.
W Wartburgu nie wiem, czy było je można wyłączyć, bo miałem tylko Syrenę i
Trabanta.W Wartburgu można było wyłączyć "wolne koło" - pod kierownicą była mała wajcha, którą przestawiało się do dołu lub poziomo. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
Oczywiście nikt o zdrowych zmysłach nie wyłączał "wolnobieżki" do zwykłej jazdy; ja np. blokowałem je tylko w zimie do jazdy na śliskich nawierzchniach, aby mieć pożytek z hamowania silnikiem. Przy tym trzeba było się pilnować i nie korzystać zbyt długo (i niepotrzebnie) z jazdy na biegu bez wciśniętego pedału gazu - szkoda silnika, który był w tym przypadku niedostatecznie smarowany. -
oj zgasł jechałem niedawno A2 za Łodzią i mi się benzyna skończyła. Akurat
na horyzonzie był znak MOP i tam sobie "pożyczyłem benzynę od kogoś.
I tak ze 190km/h musiałem na luzie dojechać, przychamować przez wjazdem na
parking, potem przed zakrętem i jeszcze na końcu by się zatrzymać.
.
Z takim prędkościami jeździsz, Sławku, po polskich autostradach? W dodatku wiedząc, że za chwilę zgaśnie silnik (czyli zmienią się radykalnie warunki prowadzenia / opanowania pojazdu)? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
IMO nie jest to dobry przykład. Ryzykant z Ciebie. <img src="/images/graemlins/zolta.gif" alt="" /> -
Oczywiście nikt o zdrowych zmysłach nie wyłączał
"wolnobieżki" do zwykłej jazdy; ja np. blokowałem
je tylko w zimie do jazdy na śliskichJa długo nie wiedziałem że to mam w wartburgu <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
A potem i tak się okazało że nie działa tak jak powinno - chyba nie chciało się rozłączać / złączać o ile pamiętam... -
Ja długo nie wiedziałem że to mam w wartburgu
A potem i tak się okazało że nie działa tak jak powinno - chyba nie chciało
się rozłączać / złączać o ile pamiętam...Być może coś było nie teges ze stalową linką w pancerzu, prowadzącą od wajchy do skrzyni biegów. <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Bo jeśli chodzi o samą wajchę, to pamiętam, że w pozycji pionowej blokowało się ją o taki ząbek, zrobiony w blaszce przeznaczonej do tego celu - trzeba było przesunąć wajchę w dół i lekko w bok, aż do zablokowania; w pozycji poziomej leżała ona sobie swobodnie <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" />. -
Przy tym trzeba było się pilnować i nie
korzystać zbyt długo (i niepotrzebnie) z jazdy na
biegu bez wciśniętego pedału gazu - szkoda silnika,
który był w tym przypadku niedostatecznie
smarowany.Gwoli scislosci to byl dwusuw smarowany mieszanka. W czterosuwie smarowanie masz caly czas kompletne.
-
Gwoli scislosci to byl dwusuw smarowany mieszanka. W czterosuwie smarowanie
masz caly czas kompletne.Oczywiście, wcale nie twierdziłem inaczej. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
<img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" /> -
Nie - przełącznik działał. Po prostu w silniku coś nie tak zaskakiwało w trakcie używania... Nie pamiętam dokładnie bo to było 10 lat temu <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
-
Taka mała uwaga, która raczej w małym stopniu dotyczy "cywilnych" samochodów. Ostatnio miałem okazję pojeździć po błocku kilkoma terenówkami (od Samuraja, poprzez Patrola do starego Landcruiser'a) i tam obowiązuje jedna zasada: przy włączonym reduktorze pod żadnym pozorem nie tykać sprzęgła w innym wypadku niż zmiana biegu, czy (zdecydowane) ruszenie. Inaczej można w ciągu kilkudziesięciu sekund sfajczyć okładziny sprzęgła...
-
.
Z takim prędkościami jeździsz, Sławku, po polskich autostradach? W dodatku wiedząc, że
za chwilę zgaśnie silnik (czyli zmienią się radykalnie warunki prowadzenia /
opanowania pojazdu)?
IMO nie jest to dobry przykład. Ryzykant z Ciebie.może i masz rację, ale w sumie miałem motywację. Zabrakło mi kilku km do stacji <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Choć może gdyby jechał te 90km/h to bym może dojechał, trudno stwierdzić.
W każdym razie miałem motywację, by starać się rozpędzić i potem w razie czego na luzie dojechać jak najdalej. Co się opłaciło, bo gdybym stanął na pasie awaryjnym, to mógłbym tak sobie czekać w nieskończoność, jakby ktoś się zatrzymał i mi pomógł. -
może i masz rację, ale w sumie miałem motywację. Zabrakło mi kilku km do
stacji
Choć może gdyby jechał te 90km/h to bym może dojechał, trudno stwierdzić.O, to, to właśnie miałem na myśli... <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" /> Piąteczka, 80-90 na budziku i delikatnie operując pedałem gazu pojechałbyś na pewno dalej, niż zużywając dużą ilość resztek paliwa na rozpędzenie się do tej prędkości i jazdę luzem... <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" /> Sprawdzone... <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" />
O bezpieczeństwie nie wspomnę. <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" /> -
O, to, to właśnie miałem na myśli... Piąteczka, 80-90 na budziku i delikatnie operując pedałem
gazu pojechałbyś na pewno dalejMi przy takiej jeździe i kilku akcjach z wyprzedzaniem (chyba ze 4 razy) spalił 7 litrów LPG - byłem w szoku
Przy jeździe miejskiej okł 10-12 litrów LPG (przy dynamicznej jeździe) -
Mi przy takiej jeździe i kilku akcjach z wyprzedzaniem
(chyba ze 4 razy) spalił 7 litrów LPG - byłem w
szoku
Przy jeździe miejskiej okł 10-12 litrów LPG (przy
dynamicznej jeździe)Bo realnie takie różnice w spalaniu można osiągnąć.
Jeszcze matizem jeżdżąc przy normalnej jeździe na trasie palił mi 5-5,5 l / 100 km a raz zszedłem poniżej 4 l - jadąc w nocy przez Słowację - cały czas prędkości 70-80 km / h bez wyprzedzań, przyspieszań itp -
Bo realnie takie różnice w spalaniu można osiągnąć.
Jeszcze matizem jeżdżąc przy normalnej jeździe na trasie
palił mi 5-5,5 l / 100 km a raz zszedłem poniżej 4
l - jadąc w nocy przez Słowację - cały czas
prędkości 70-80 km / h bez wyprzedzań, przyspieszań
itpI to spore różnice. Spokojna jazda (prędkość utrzymywana w przedziale 120-130km/h) moim paskudem po niemieckich autobahnach dała wynik 5,7l/100km, po polskich drogach (bez miast) to ok. 6,5-7l/100km, a przy butowaniu na autostradzie w granicach 160km/h pije minimum 9,5 litra/100km...
-
Tak, brakuje mi "wolnego koła" w 4-taktach, bo dużo jeździłem
dwusuwami, gdzie skrzynia biegów rozłączała się automatycznie
od silnika, gdy tylko puściliśmy pedał gazu.
Nie mogłem się długo przyzwyczaić, gdy przesiadłem się na 4-suwa, że
gdy puszczam gaz, coś mi hamuje samochód, a to ten przeklęty
silnik.Przesadzasz Stachu, w tico na piątce silnik prawie nie hamuje <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />