Tajko znowu było daleko
-
W takiej chwili nie patrzy się na licznik, tylko trzyma kierownicę dwoma rękami
A tak poważnie to nie patrzałem zbyt dokładnie, bardziej patrzałem na GPS, ale wydaje mi się że pokazywało dokładnie 160 km/h.
Na moich oponach zimowych (na których jechałem) - 145/70 R13 - licznik pokazuje niemalże idealnie to samo co GPS.
-
Skoro jechałeś te 160 to chyba jednak oszukuje obrotomierz bo nie wierzę w te ok 5400 obrotów przy jechaniu na maxa. Sam raz na drodze do Kielc jest ładna górka i prosta i tam też ładnie licznika zapiąłem na pewnie 155 a silnik szedł w obrotach na maxa.
-
Nie chce zakładać nowego wątku, więc tu się pochwalę.
Też odbyłem "małą" podróż zagraniczną. Miejsce docelowe: Szkocja, Glasgow.
Łączny przejechany dystans 5195 km, średnie spalanie 5,25 l LPG/100 km.
Przebieg auta ~180'000 km, od 40'000 na LPG. -
Pogratulować Tikacz to dzielne i bezawaryjne auto
-
Moje tajko też było daleko, może nie tak daleko jak kolegi, ale dzielnie się spisało kolejny raz. Od kilku lat jeżdżę na Węgry. Dwa lata temu przemierzyło cały kraj Madziarów, dotarło pod granicę z Chorwacją, potem Balaton, Budapeszt i z powrotem do PL.
W tym roku podróż była krótsza, nastawiliśmy się z Lubą na odpoczynek
A to kolega dostrzeżony z daleka podczas jazdy (niewiele tikaczy jest na Węgrzech)
I film, okolice Miszkolca (podczas powrotu) i poszukiwanie piwniczek bogatych w wino Na peryferiach napotkany kolejny brat, w wersji sport
-
Cudowne zdjęcia Wozicie ze sobą jakieś części zapasowe?
-
Nie, ale zaplecze w postaci kluczy, kombinerek itp mamy ze sobą.
-
Nie, ale zaplecze w
postaci kluczy, kombinerek itp mamy ze sobą.Ciężko mi jest wymyślić jaka część mogłaby się przydać
W tico nic się nie psuje, jeśli na bieżąco dba się o jego stanWęgierskie wersje tico jakieś bardziej wypasione były?
-
Węgierskie wersje
tico jakieś bardziej wypasione były?miecho miał najbardziej wypasione
-
Heh, tego nie wiem
Na Węgry szły tikacze chyba z Rumunii, o ile się nie mylę
Parę razy widziałem wersję sport, w środku za to nie zauważyłem np elektrycznych szyb, które na rumuńskim rynku były trudno dostępne.
-
Czyli my jesteśmy górą
-
Trochę wcześniej pisałem gdzie byłem, a żadnych zdjęć chyba nie wrzuciłem
Tak więc:
Plaża na wyspie Romo (Dania)
Plaża na wyspie Romo (Dania)
Plaża na wyspie Romo (Dania)
Dover (Wielka Brytania)
Gdzieś w Szwajcarii w Alpach
Gdzieś w Szwajcarii w Alpach
Choggia (Włochy)
Gdzieś w Chorwacji na autostradzie
Jak dobrze uchwycić Tico to całkiem duże auto
Cortina (Włochy - Maj :P) -
(Chorwacja)
(Albania)
(Albania)
(Chorwacja)Generalnie to w zeszłym roku też byłem nad Balatonem:
I tak to wyglądało
Poza tym Węgry kojarzą mi się od zeszłego roku tylko z tą miejscowością:
W tym roku jak na razie poza Majkówką tylko Woodstock i Berlin, ale plany są ambitne - jeżdzenie po torze F1 Tico
-
Miecho, fajnie wygląda Tico na 13" z takimi kołpakami - alusów nie trzeba
Kiedyś pisaliśmy na ypsie o folfo Ywonki, że sie klapa nie domykała, w Twoim Tico coś spojler z lewej strony odstaje
-
a Ty jakie części zapasowe ze sobą zabierasz?
Fajne zdjęcia, miło popatrzeć i strach przed każdą dalszą podróżą Tico znika -
Bardzo fajne foty i miejsca
-
Miecho, fajnie
wygląda Tico na 13" z takimi kołpakami - alusów nie trzebaKiedyś może dojdą
Kiedyś pisaliśmy na
ypsie o folfo Ywonki, że sie klapa nie domykała, w Twoim Tico coś spojler z lewej
strony odstajeTaaak, odstaje, bo był "robiony" i tak go ulepili, jak na załączniku
Niestety ten egzemplarz jest po kilku magikach, niektóre rzeczy już zaakceptowałem, poza progami (są krzywe), które planuję wymienić ponownie u kogoś ogarniętego
-
N30... Pięęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęeekne zdjęcia, naprawdę...
Zazdraszczam. Szczerze zazdraszczam Ci tych podróży (i w takim towarzystwie). -
Eurotrip 2015
W tym roku odbyliśmy następna podróż naszym niezmordowanym srebrnym Tico.
Początkowym celem była południowa część Francji, jak się później okazało dotarliśmy do Barcelony.Ale po kolei. Tak wyglądała cała nasza podróż przedstawiona na mapie:
Tak jak na mapie: 6255 km, 10 krajów, 20 dni.
Kraje po kolei to: Czechy, Austria, Włochy, Szwajcaria, Liechtenstein, Francja, Hiszpania, Andora, Monako i Niemcy.Po pierwsze: Stelvio
Zakochałem się w tej przełęczy, odkąd pierwszy raz ją zobaczyłem i od razu zapragnąłem ją odwiedzić - 2750 m n.p.m. i trzy możliwe drogi wjazdu na górę, ciągnącymi się w nieskończoność serpentynami.
Na Stelvio spędziliśmy łącznie trzy dni. Podczas pierwszego dnia, wjazd z Włoch był jeszcze zamknięty z powodu śniegu, (koniec września).
Stelvio jest dosyć znaną przełęczą: było tam Top Gear w swoim programie określając je jako najlepszą drogę do jazdy samochodem (zdanie zmienili po zobaczeniu trasy transfogarskiej).
Podczas zjeżdżania i podjeżdżania mijałem wiele ciekawych samochodów.
Tico na takich podjazdach sprawowało się znakomicie. Co prawda nie oszczędzałem go i używałem głównie pierwszego i drugiego biegu, a obroty oscylowały w okolicach 7 tysięcy niemalże cały czas.
Mogę napisać za to, że nikt mnie nie wyprzedził - bardziej to ja wyprzedzałem inne samochody.
Trochę się wyszalałem na tych serpentynach podjeżdżając jak i zjeżdżając, co miało kilka konsekwencji – spalanie wynosiło od 10 do 13 litrów, taki podjazd z Szwajcarii miał około 20 km, od miejscowości aż na przełęcz ciągle pod górę.
Kilka razy przegrzałem hamulce, oraz zdarłem całe przednie zimówki, ale było warto. -
Jechałem na oponach zimowych podczas tego wyjazdu, ponieważ bałem się śniegu - kilka dni przed naszym wyjazdem Stelvio było zasypane śniegiem.
Spaliśmy na „dole” (1000 m n.p.m.) w aucie, bo po zajściu słońca temperatura na górze spadała poniżej 0 stopni. Na dole było już około 9. Co nie zmienia faktu, że rano budziliśmy się w nieźle zaparowanym aucie.
Odwiedziliśmy też kilka innych przełęczy m.in.: Furkapass, Fluelapass. Obie również powyżej 2000 m n.p.m.