To jest chyba przypadłość wszystkich węgierskich Swiftów.
Czerwony 1,0 GL, którym czasem sobie jeżdżę, miał po 800 km od "urodzenia" problem ze wskaźnikiem paliwa.
Jadę sobie, jadę, a tu cud jakiś. Paliwa przybywa! Zerkam co parę minut, wskazówka chodzi w górę i w dół, po całym zakresie wskażnika.
Jak nic jakieś złącze niepewnie zamocowane - myślę sobie.
Na przeglądzie po 1000 km panowie mechanicy stwierdzają, że wskaźnik faktycznie nie działa, ale nie wiedzą dlaczego. Wysyłają do zaprzyjaźnionego elektryka.
Tu moja teoria okazuje się trafna - sprawcą wariacji jest niestarannie zmontowane złącze konektorowe pod deską rozdzielczą - trochę prucia plastików, zdjęta kierowca, pół godziny roboty, gratis, mamy w końcu gwarancję.
O jakie szczęście, że ta wersja Swifta jest elektrycznie "łysa"! Żadnych central-door-locking czy electric-glasses. Tylko ten cholerny immobilajzer spędza mi sen z powiek...