Konserwacja Rust Check
-
Witam
Tak dobrze mi się śmiga moją Suzą, że chyba będzie mi służyć dożywotnio.
Na forum naczytałem się o słabych blachach w Świstakach i w związku z tym
postanowiłem przedłużyć życie mojego jeździdełka (niedługo stuknie mu 4 latka).
Po długim namyśle zamówiłem usługę konserwacji.
Czekałem ok 2 tygodni na swoją kolej i w końcu się doczekałem - wczoraj moja Suza została
zakonserwowana. Środek i wierzch preparatem Rust Check a spód Valvoline.
Panowie nie żałowali środka bo na parkingu gdzie oczekiwała na mój powrót aż kapało z wszystkich
otworów karoserii.
Z tego co gość mówił (a siedzi w temacie już 14 lat) nie ma lepszego środka przeciw korozji.
Trochę to kosztowało ale mam nadzieję, że przez najbliższe parę lat nie bądę musiał się martwić
o strupy na blasze.
A jakie jest wasze zdanie?
pzdr suzitez jestem ciekaw ceny...
pozdrawiam -
tez jestem ciekaw ceny...
pozdrawiamCała usługa czyli: mycie, suszenie, odkręcanie nadkoli, konserwacja profili zamkniętych (wiercenie dziurek w niedostępnych miejscach), konserwacja nadwozia i podwozia została wyceniona na 650zł.
Na Suzuki mają chyba jakąś promocję bo bez targowania gość wystawił fakturę na 600PLN(przy zapisywaniu się w kolejkę facet powiedział że cena 650zł jest ostateczna i nie podlega negocjacji).
Dał mi też parę ulotek reklamowych i ok 200ml preparatu w słoiczku do zabezpieczania ewentualnych ubytków, zadrapań, pęknięć lakieru i.t.p.
Zaznaczył że słoiczek musi być bardzo solidnie zakręcony bo preparat ma takie właściwości penetrująco pełzające, że wypełza nawet z mocno zakręconych pojemników.
Nie wiem ile kosztuje zwykła konserwacja bitexem i fluidolem, ale podejrzewam że chyba niewiele taniej.pzdr suzi
pzdr -
Witam
Tak dobrze mi się śmiga moją Suzą, że chyba będzie mi służyć dożywotnio.
Na forum naczytałem się o słabych blachach w Świstakach i w związku z tym
postanowiłem przedłużyć życie mojego jeździdełka (niedługo stuknie mu 4 latka).
Po długim namyśle zamówiłem usługę konserwacji.
Czekałem ok 2 tygodni na swoją kolej i w końcu się doczekałem - wczoraj moja Suza została
zakonserwowana. Środek i wierzch preparatem Rust Check a spód Valvoline.
Panowie nie żałowali środka bo na parkingu gdzie oczekiwała na mój powrót aż kapało z wszystkich
otworów karoserii.
Z tego co gość mówił (a siedzi w temacie już 14 lat) nie ma lepszego środka przeciw korozji.
Trochę to kosztowało ale mam nadzieję, że przez najbliższe parę lat nie bądę musiał się martwić
o strupy na blasze.
A jakie jest wasze zdanie?
pzdr suziNo myslę że to pomoże, ale w moim poprzednim suzuki 1.0 GL był problem rdzy w miejscach gdzie ciężko zakonserwować, np dach nad przednią szybą, komora silnika, błotniki przednie (były nadkola plastikowe a pod nimi zakonserwowane), autko miało 5 lat i już były strupy... <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
-
No myslę że to pomoże, ale w moim poprzednim suzuki 1.0 GL był problem rdzy w miejscach gdzie
ciężko zakonserwować, np dach nad przednią szybą, komora silnika, błotniki przednie (były
nadkola plastikowe a pod nimi zakonserwowane), autko miało 5 lat i już były strupy...To chyba miałeś jakiś pechowy egzemplarz.
Podobno blachy dolnej części nadwozia są cynkowane, a więc powinny być stosunkowo odporne na korozję. Jeśli dodatkowo była konserwacja i nadkola to musiał być fatalny zbieg okoliczności.
pzdr suzi -
To chyba miałeś jakiś pechowy egzemplarz.
Podobno blachy dolnej części nadwozia są cynkowane, a więc powinny być stosunkowo odporne na
korozję. Jeśli dodatkowo była konserwacja i nadkola to musiał być fatalny zbieg
okoliczności.
pzdr suziFakt że bardzo mnie to zaskoczylo bo autko bylo od poczatku w moich rekach, ale dokladnie 2 cme pozniej kupila takioe samo czerwone suzuki moj wojek i mial dokladnie to samo, wszedzie rdza...
-
Fakt że bardzo mnie to zaskoczylo bo autko bylo od poczatku w moich rekach, ale dokladnie 2 cme
pozniej kupila takioe samo czerwone suzuki moj wojek i mial dokladnie to samo, wszedzie
rdza...Straszne. Madziarzy na kacu je malowali czy co?
U mnie pojawiła się rdza na wachaczach, sprężynach i takiej blaszanej osłonie obok chłodnicy.
Na szczęście na karoserii i podwoziu nigdzie nie zauważyłem rdzy. -
No myslę że to pomoże, ale w moim poprzednim suzuki 1.0
GL był problem rdzy w miejscach gdzie ciężko
zakonserwować, np dach nad przednią szybą, komora
silnika, błotniki przednie (były nadkola plastikowe
a pod nimi zakonserwowane), autko miało 5 lat i już
były strupy...Nadszybie jest najgorsze <img src="/images/graemlins/sick_.gif" alt="" /> U mnie sie niedlugo szyberdach zrobi jak tego nie naprawie <img src="/images/graemlins/myjzeby.gif" alt="" />
-
Cała usługa czyli: mycie, suszenie, odkręcanie nadkoli, konserwacja profili zamkniętych
(wiercenie dziurek w niedostępnych miejscach), konserwacja nadwozia i podwozia została wyceniona na 650zł.No i tak być powinno. Grunt to wlać preparat dosławnie wszędzie. Jeśli chodzi o cenę to nie wydaje mi się zbyt wygórowana. Cóż dobre zabezpieczenie kosztuje. A że dobre jest to mogę potwierdzić i zapewnić wszystkich niedowiarków. Polonez mego ojca, rocznik 93, do dziś nie rdzy nie zauważyłem. Fakt że auto garażowane. Z kolei w moim Swifcie zrobiłem zabezpieczenie Rust Check jesienią i wszelki postęp korozji został zatrzymany. Polecam więc jakby kto chciał pojeździć swoim autkiem pare lat dłużej.
Poruszę może jeszcze jedną kwestię, która wydaje mi się ważna w tym temacie. Otóż sposób przeprowadzania zabezpieczenia Rust Check jest bardzo ważny. Miałem do czynienia z kilkoma zakładami, które takie usługi wykunują i muszę wam powiedzieć, że to co Kolega opisał to jest wzór nad wzory. Jestem mocno ciekawy, gdzie to zabezpieczenie robiłeś (sam tam pojade następnym razem) <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> Z tego co ja doświadczyłem, to najlepiej robią to w Białymstoku. Z kolei w Warszawie jest już dużo gorzej. Jest niby kilka punktów robiących to zabezpieczenie ale nie przykładają się do tego należycie. Z warszawskim punktów polecam ten na ul Sabały. Niby niepozorny i bez porządnego zaplecza (polecam umyć auto samemu wczeniej) ale zato człowiek nie żałuje preparatu i niewiele bierze (ostatnio 400zł zapłaciłem)
-
Fakt że bardzo mnie to zaskoczylo bo autko bylo od poczatku w moich rekach, ale dokladnie 2 cme
pozniej kupila takioe samo czerwone suzuki moj wojek i mial dokladnie to samo, wszedzie
rdza...U mnie jest to samo.Rocznik 99.
Spód do czyszczenia i konserwacji bo go bierze,
ale też problem za szybą i z tyłu i z przodu na daszku.
Jak daszku nie zrobię jak najszybciej to trzeba będzie potem spawać <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
Tak przynajmniej fachowiec powiedział.
Facet mówił że spodzik zrobi za 250 zł ale czym nie pytałem bo i tak nie mam sianka. <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" />
Pozdrawiam Jimi <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> -
No i tak być powinno. Grunt to wlać preparat dosławnie wszędzie. Jeśli chodzi o cenę to nie
wydaje mi się zbyt wygórowana. Cóż dobre zabezpieczenie kosztuje. A że dobre jest to mogę
potwierdzić i zapewnić wszystkich niedowiarków. Polonez mego ojca, rocznik 93, do dziś nie
rdzy nie zauważyłem. Fakt że auto garażowane. Z kolei w moim Swifcie zrobiłem
zabezpieczenie Rust Check jesienią i wszelki postęp korozji został zatrzymany. Polecam więc
jakby kto chciał pojeździć swoim autkiem pare lat dłużej.
Poruszę może jeszcze jedną kwestię, która wydaje mi się ważna w tym temacie. Otóż sposób
przeprowadzania zabezpieczenia Rust Check jest bardzo ważny. Miałem do czynienia z kilkoma
zakładami, które takie usługi wykunują i muszę wam powiedzieć, że to co Kolega opisał to
jest wzór nad wzory. Jestem mocno ciekawy, gdzie to zabezpieczenie robiłeś (sam tam pojade
następnym razem) Z tego co ja doświadczyłem, to najlepiej robią to w Białymstoku. Z kolei
w Warszawie jest już dużo gorzej. Jest niby kilka punktów robiących to zabezpieczenie ale
nie przykładają się do tego należycie. Z warszawskim punktów polecam ten na ul Sabały. Niby
niepozorny i bez porządnego zaplecza (polecam umyć auto samemu wczeniej) ale zato człowiek
nie żałuje preparatu i niewiele bierze (ostatnio 400zł zapłaciłem)Konserwację robiłem w Rzeszowie na ul. Reymonta (pod wiaduktem, wylot na Kraków).
Facet działa już kilkanaście lat więc chyba ma doświadczenie i chyba dobrze robi bo mówił, że ma stałych klientów co nawet z Warszawy do niego przyjeżdżają konserwować.
Chwalił się także, że co jakiś czas konserwuje Poloneza z 1984 roku na którym do tej pory nie ma ani śladu rdzy.
W Rzeszowie też preparatu nie żałują, już prawie tydzień mija od konserwacji, a z auta jeszcze kapie.
Gość mówił także aby przez conajmniej tydzień po konserwacji nie myć samochodu bo konserwowany był rownież z wierzchu i preparat musi wgryźć się we wszystkie mikropęknięcia i pory.
pzdr suzi