Masz rację wolny wybieg potrafi być bardzo długi i dać pewną oszczędność ale
jak sam napisałeś jest to pewna ekstrawagancja.
Tak, można sobie nawet czasem na nią pozwolić, o ile jest się normalnym kierowcą, który nie czerpie przyjemności z utrudniania życia / jazdy innym. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Po za tym zakręty bierzesz na luzie - nie dobrze.
Ale prędkość nie jest duża (w zakrętach już ok. 50 km/h i spada). Do opanowania.
Miałbyś spore szanse trzasnąć mnie w kufer, bo zwykle takie odcinki
wykorzystuję do szybszej jazdy, a hamulce mam skuteczne.
O, to, to... <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> Tu właśnie ujawnia się jeszcze jedna zaleta dojazdu do przeszkód wybiegiem (czekałem, aż sama wyjdzie na wierzch): zauważyłem, że o wiele trudniej walnąć w poprzednika, jeśli powolutku wytraca on prędkość (dojeżdżając np. do świateł) na luzie - bo przez dłuższy czas obserwujemy jego powolne zwalnianie, co daje nam czas na dostosowanie się do jego manewrów i przykuwa naszą uwagę. Gorzej jest, gdy taki poprzednik (mając nas blisko z tyłu) szybciej zwalnia (hamując silnikiem, czyli bez świateł STOP), a w końcu znienacka wciska hample, że aż jego auto staje dęba. Krótkie mignięcie czerwonych świateł połączone ze skutecznymi hamulcami może okazać się zbyt krótkie, abyśmy w porę zatrzymali się przed jego kufrem; łatwo też takie światło STOP po prostu przeoczyć (jeśli jesteśmy blisko, co jest częste przed skrzyżowaniami), a my akurat spojrzymy np. w lusterko. Nie zawsze da się jechać w naprawdę bezpiecznej odległości od poprzednika (dotyczy to szczególnie miast), gwarantującej możliwość zatrzymania się w każdej sytuacji.
BTW dlatego wyrobiłem sobie nawyk częstszego spoglądania w lusterko, niż tylko przy wyprzedzaniu - nieraz kontroluję również sytuację przed rozpoczęciem zwalniania. W ten sposób trochę "myślę" za kierowcę jadącego za mną; przede wszystkim chodzi mi o zadbanie o własny bagażnik.
Wracając do opisywanej sytuacji: wolałbym nie cisnąć mocno po hamulcach, mając kogoś z tyłu "na zderzaku" (oczywiście, jeżeli nie mam noża na gardle i mogę np. dojechać do zakrętów wolniej, jeśli nie wiem, jak wyglądają w rzeczywistości).
Dopowiem jeszcze coś, szczególnie młodym kierowcom: dobrze jest wyrobić sobie nawyk wcześniejszego informowania tych jadących z tyłu o zamierzanym przez nas hamowaniu. Jeśłi wiemy, że zaraz musimy przyhamować, dobrze jest wcisnąć nieco pedał hamulca (niewiele, aby tylko zadziałały światła), a dopiero za kilka sekund rozpocząć hamowanie. Zwiększy to szanse będących z tyłu na zauważenie naszych świateł i przygotowanie się do manewru zatrzymania.
Napisałeś w innym poście, że dbasz o auto i nie dajesz mu powodu zgasnąć. To
dobrze, są jednak sytuacje, kiedy silnik na luzie może mimo wszystko
zgasnąć. Tico nie ma wspomagania
... dlatego właśnie niewielka ilość urządzeń mogących skomplikować jazdę po zgaśnięciu silnika Tico nie stwarza szczególnych obaw, że zamienimy się w bezwolny pocisk (zresztą Sharky niżej pisze, że niekoniecznie jest tak źle) - podobnie jak brak urządzeń typu klima i in. zmniejszają obawy o zgaśnięcie. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
ale w mazdzie mam, gdy silnik zgaśnie
kierownica staje się twarda, a hamulec trzeba naprawdę mocno depnąć by
się szybko zatrzymać (nie wiem czy działa wtedy ABS ale powinien bo
pompa jest elektryczna). Nawet jeśli przy 70km/h różnica w twardości
kierownicy nie będzie tak duża by uniemożliwić manewr jedną ręką, to
niebezpieczeństwo leży w zaskoczeniu kierowcy innym niż normalne
działaniem układów sterowania autem. Druga sprawa to zachowanie auta,
gdy leci na luzie. Wynika to przede wszystkim z faktu, że mechanizm
różnicowy "lubi" pracować z napędem - satelitki nie latają wtedy w
kółko ale kompensują tylko różnice wynikające z toru jazdy. Producenci
aut nie zalecają holowania pojazdów z prędkościami powyżej 56km/h jeśli
oś napędowa nie jest uniesiona - widać nie zakładają jazdy na luzie
jako normalny stan w aucie, grożą też uszkodzeniem układu przeniesienia
napędu (z instrukcji MAZDA 626GE). Jakie mogą być powody zgaśnięcia
sprawnego auta? Np jednoczesne podnoszenie szyb i włączenie
klimatyzacji może sprawić, że układ kompensujący nie zdąży podnieść
obrotów wskutek obciążenia i silnik zdechnie.
Marakus, spójrz: jesteśmy na kąciku Tico, rozmawialiśmy o Tico. To oczywiste, że jazda dużym autem z mocnym silnikiem i bogatym wyposażeniem to zupełnie coś innego, niż jazda małym samochodzikiem bez urządzeń typu wspomaganie kierownicy, ABS, klimatyzacja (no, czasem się trafią elektryczne szyby - to wszystko). <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
Oczywiście jazda jeszcze większym autem (np. ciężarówką czy autobusem) to jeszcze coś innego...
Może się coś stać podczas
przełączania Pb/LPG,
Tak, jednak IMO rozsądny kierowca podczas przełączania ręcznego (a takie stosuje się w Tico) jest skoncentrowany podczas tego manewru i z pewnością zgaśnięcie motoru nie zaskoczy go tak szybko, jak stałoby się to przy jeździe na wprost bez wykonywania innych manewrów.
a może też po prostu się coś zepsuć.
To prawda. Liczyć się będzie wtedy doświadczenie prowadzącego pojazd oraz to, czy jest on kierowcą "czującym" auto, czy tylko "użytkownikiem obsługującym samochód". <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" /> Tak myślę.
Jestem skłonny przyznać rację tym, którzy mówią, że nie jest problemem
dojazd kilkudziesięciu metrów do świateł na luzie
<img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
ale 2 km z górki
muszę zakwalifikować jako niebezpieczne.
Heheh... Przyznam się, że nieraz chętnie w ogóle wyłączyłbym silnik w takiej sytuacji - ale tego oczywiście nie robię (i nikomu nie polecam) z powodu posiadania serwa hamulców i obawy o zablokowanie kierownicy. W starych samochodach tego nie było... <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />
Od razu dodam, że w moich okolicach dość często zdarzają sie sytuacje, że ruch jest bardzo niewielki lub w ogóle często jest się długi czas samemu na drodze (stąd te leniwe myśli o wyłączeniu silnika <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />).