Jak to po co? Trza rodzinie pokazać, jaki to się rodzynek kupiło za tak okazyjną cenę (a że rodzynek to stare winogrono, to już inna sprawa)...
kokeeno
Posty
-
Kupno używanego samochodu -
Kupno używanego samochoduZnajomy od dłuższego czasu szuka dla siebie Mazdy 3 z lat 2007-2009 i co na razie stwierdził:
- większość aut od handlarzy jest bita z każdej możliwej strony,
- licznik przebiegu "skręcony" jest dwu, a nawet trzykrotnie,
- dobre egzemplarze były tylko od prywatnych użytkowników, ale w takim wypadku cena jest mocno powyżej średniej rynkowej...
Najczęściej (prawie 100%) sprzedawcy nie chcą podać VINu - dlaczego? Bo łatwo w Mazdzie można stwierdzić (na podstawie VIN) kiedy były przeglądy i przy jakim przebiegu...
-
Co potrafi fotoradar?U mnie światła przeciwmgłowe włączają się same przy małych prędkościach jako "statyczne doświetlanie zakrętów" (co prawda po jednym na raz), zatem homologacja dopuszcza takie zachowanie, poza tym raczej rzadko ich używam (tylko przy sporej mgle i... na górskich zakrętach w nocy). Ale u innych jakoś bardziej przeszkadzają mi przeciwmgłowe tylne (to jest prawdziwa masakra) i zezujące światła mijania (czy dużo czasu zajmuje poprawne ustawienie świateł - w końcu widać, czy świecimy gościowi przed nami poniżej, czy powyżej jego szyby?)
-
Pajączek na szybieW zeszłym roku strzelił mojej żonie kamyczek na autostradzie w szybę Liany - jakieś 15 cm ponad dolną krawędzią (ważne! nie może być zbyt blisko krawędzi) - pajączek wielkości dwuzłotówki. Gość to naprawił za stówkę - gdybym nie wiedział, gdzie był pajączek, to bym nie był w stanie dostrzec różnicy - gość powiedział, że jakbym to zabezpieczył małą nalepką do naprawy, to w ogóle nie byłoby różnicy po naprawie (a tak wlazło trochę brudu).
W tym roku strzelił mi znowu kamyk na autostradzie w C4 - tym razem pajączek był znacznie większy (ponad 5cm) i szyba poszła do wymiany - 2100PLN w ASO (na szczęście z AC :D)
-
Ile więcej palą Wasze auta zimą?W C4 zwykle zmieniam biegi przy 2kobr/min, a do spokojnej jazdy wystarcza 1500obr/min (1.6 benzyna). Wtedy przy 50km/h komp potrafi pokazać nawet poniżej 4l/100km (ale aż tak wytrwały to ja nie jestem, by sobie jechać z takimi prędkościami poza terenem zabudowanym - toteż średnie spalanie oscyluje w granicach 6,7-7,7l/100km)... Poza tym zauważyłem, że na trasach rzędu 30km największy wpływ ma moment, w którym najwięcej stoję w korkach: lepiej stać na końcu tras, gdy silnik jest już rozgrzany, niż na samym początku, gdy zimny silnik bierze sporo paliwa, mimo, że nie wykonuje użytecznej dla mnie pracy).
A jeśli chodzi o obroty: w Mikrze K13 (żony) jazda poniżej 2kobr/min zużywa więcej paliwa niż jazda w okolicach lub trochę powyżej 2kobr/min - po prostu silnik jest słabszy i nie pracuje w optymalnym zakresie - dlatego warto obserwować wskaźnik chwilowego spalania - jeśli taki jest dostępny...
Ponieważ cierpliwość nie jest moją mocną stroną, to poza chwilami, gdy postawię sobie cel w rodzaju osiągnięcia rekordowo niskiego spalanie - nie przejmuję się obrotami - byle obrotomierz nie zmienił koloru z niebieskiego na krwistopulsująco czerwony to jest dobrze
-
Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina...Oj, mam bardzo dużo wyrozumiałości: nigdy nie używam świateł drogowych, czy klaksonu, by kogoś popędzić (uważam to za skrajne chamstwo), nie bawię się też w szeryfa i zwykle próbę zmasakrowania auta traktuję ulgowo (kurczowo starając się nie dopuścić do wykonania egzekucji przez ignoranta z boku, który nie używa lusterek), ale jak ktoś próbuje mnie celowo zmiażdżyć kilkunastotonowym zestawem to nerwy mogą puścić...
A popędzających puszczam: najpierw powolutku zwalniam i chowam się za prawie wyprzedzonym przeze mnie pojazdem Chociaż swoją drogą dziwi mnie czasem kurczowe trzymanie się lewego pasa, mimo, że prawy jest wolny (obecnie można dostać za ten czyn nawet 500PLN mandatu i 2 pkt. karne)... Podobnie jak nadużywanie świateł przeciwmgielnych - mgła występuje na odcinku 500 metrów a potem gość ma przez 30km włączone wielkie czerwone lampiony - to daje po oczach...
-
Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina...Raz w życiu wyszedłem z siebie (no dobra: z auta) i op[BIP]łem "kierownika" ciężarówki, który celowo zajechał mi drogę (by mnie zablokować na lewym pasie, którym go wyprzedzałem) w momencie, kiedy byłem "na wysokości" połączenia ciągnika siodłowego z naczepą: dosłownie przykleiłem się do barierki (na centymetry) by uniknąć wypadku - nie wyszedł, by "podyskutować". Od tego czasu jeżdżę z włączoną kamerą.
Płynna jazda na zwężeniach wymaga:
- pozostawienia miejsca przed sobą, by auto z pasa obok mogło wjechać bez hamowania,
- wjazdu na samym zwężeniu - jeśli będziemy wjeżdżać na całej długości w dowolnym miejscu, to drugi pas zawsze będzie "poszkodowany",
- odrobiny dobrych chęci by spełnić te dwa powyższe punkty i w nikogo nie przywalić.
Zwykle wszystkie trzy punkty są olewana na polskich drogach (typowe zachowanie to jazda "na zderzaku" i wpindalanie się na sąsiedni pas bez kierunkowskazu - bo to tylko zbytnio by informowało "przeciwnika"... No i powszechne u nas przekonanie, że "mój pas - moją twierdzą - niech chamy wiedzą, że nie można mi podskoczyć"...
-
Co potrafi fotoradar?Znajomy 11 lat temu zmajstrował pracę magisterską, gdzie jego soft mógł z ponad 90% skutecznością odczytywać tablice rejestracyjne ze zdjęć (niektóre były robione pod całkiem sporymi kątami). Reszta jest kwestią radaru, który potrafi "obsługiwać" wiele celów jednocześnie - w lotnictwie takie radary są stosowane w uzbrojeniu od kilkudziesięciu lat, u nas policja używa ich chyba tylko w mobilnych jednostkach (chyba żaden stacjonarny fotoradar obecnie używany w Polsce nie mierzy prędkości wielu aut na raz - chociaż może się coś ostatnio zmieniło)...
-
Ile więcej palą Wasze auta zimą?Prawdę mówiąc, to nie ma co stygnąć, bo do przedszkola to mamy może z pół kilometra (nie wiem, jak żonie, ale mi "zrzut" zajmuje trochę czasu - może dlatego, że niezbyt przyzwyczajony jestem, a odebranie jeszcze więcej, bo potwory ciągną do pobliskiej piekarni po ciastka).
Co do spalania - Micra jest czuła na traktowanie pedału gazu: mój rekord na trasie to 4,2l/100km (typowo: 4,5l/100km), ale na autostradzie to już raczej tak 6,5l/100km (przy 140km/h). Za to C4 jest bardzo paliwożerny dopóki się nie rozgrzeje (na krótkich podjazdach spokojnie wciąga 10l/100km, ale w trasie dało się zejść do 5,4l/100km - co prawda to była bardzo spokojna jazda bez korków)... -
Ile więcej palą Wasze auta zimą?Przy C4 (silnik 1.6 benzyna 120KM) zaobserwowałem wzrost średniego spalania o ok. 0,5 l/100km (wcześniej było na trasie 35km średnio 7,2, teraz 7,7) - tylko, że to nie jakaś wielka zima - temperatury w okolicach 0 stopni - wzrost spowodowany wymianą opon na "śniegowe" (bo nie będę ich nazywał "zimowymi") - co prawda węższe (16"55x215 zamiast 17"45x225).
Żona w swojej Mikrze (benzyna 1.2 80KM) zaobserwowała po wymianie wzrost średniego spalania (trasy do 20km) o ok. 1,2 l/100km (z 4,8 do 6,0) - rozwiązanie wydaje się być proste: obecnie wsadza dzieci w foteliki, odpala silnik po czym skrobie przez kilka minut szyby. Jedzie do przedszkola, zostawia dzieci (silnik stygnie), jedzie dalej do pracy.
Ja nie mam problemu ze skrobaniem, bo trzymam auto w garażu (w zamian mam 10 minutowy spacer)...
-
Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina...Na szczęście. Ja zwykle, widząc wjeżdżających z prawej zjeżdżam na lewy pas (w miarę możliwości). Wierzę w "karmę" na drodze - a w zasadzie statystykę - jeśli będę bucem, to pewnie będzie takich buców więcej, więc gorzej będzie mi się jeździło po drogach. Każdy popełnia błędy - warto, by wtedy wokoło znajdowali się kierowcy wybaczający je - odpowiednio reagując...
W sumie tak naprawdę wszystkim kierowcom (poza przypadkami patologicznymi) chodzi o to samo - by dotrzeć na miejsce (najlepiej jak najszybciej) - przy czym im szybciej robi to jednostka, tym gorzej dla płynności ruchu ogólnego... -
Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina...Jedna mała uwaga (wbrew pozorom bardzo ważna): pojazdy na drodze podporządkowanej SĄ W RUCHU (zatem do niego się nie włączają).
Co do zamka błyskawicznego (to akurat nic nie ma wspólnego z ustępowaniem ludziom na drodze podporządkowanej): w Niemczech akurat jest przepis, który określa, iż należy wpuścić gościa przed nami, któremu pas się kończy - jeśli tego nie zrobisz, zostaniesz uznany za sprawcę kolizji. U nas też powinien być, bo potem są patologie na zwężeniach, gdzie na jednym pasie stoi korek po horyzont, a na drugim jedzie ciężarówka z debilem "szeryfem" blokującym ten pas (zresztą bezprawnie: za co można go ukarać mandatem chyba nawet do 500PLN - wykorzystując kodeks wykroczeń - blokowanie pasa ruchu jest wykroczeniem).Nie wiem dlaczego, ale u nas niektórzy śmieją się z filmików z Rosji, twierdząc, że jest tam dzicz - nie jeżdżę dużo (może z 30kkm rocznie), ale nie widzę, by w Polsce było lepiej: brak umiejętności tak oczywistej, jak zmiana pasa ruchu (kierunkowskazy? po co?), przejeżdżanie na czerwonym świetle, wyprzedzanie i omijanie na przejściach dla pieszych, przejeżdżanie przez linię ciągłą, nie sprawdzając, czy obok nie znajduje się inny pojazd itp. Mi udaje się unikać kolizji prawie spowodowanej przez jakiegoś gamonia, ale znajoma ma auto remontowane z czyjegoś OC średnio trzy razy do roku... Na polskich drogach jest bardzo źle - świadczy o tym średnio pięć tysięcy trupów rocznie. Małe miasteczko na rok idzie z tego powodu do piachu...
-
Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina...Ale jakaś podstawa prawna była? Bo ja bym nie przyjął takiego mandatu. Jakby się nad tym zastanowić, to wpuszczający wyłączają się z ruchu blokując go (tak z punktu widzenia prawa), zatem to co najwyżej oni mogą dostać mandat (za blokowanie pasa ruchu), co gorsza, mogą zostać legalnie ominięci (w końcu wyłączyli się z ruchu). Żeby było zabawniej - jeśli chcą się włączyć do ruchu, to MUSZĄ ustąpić pierwszeństwa tym z drogi podporządkowanej (bo jako włączający się do ruchu muszą ustąpić tym, którzy w tym ruchu już są)...
PoRD nie zna pojęcia wpuszczania z oddaniem pierwszeństwa.
Tak na serio: wystarczy zachować odpowiednią odległość od następnego pojazdu i co najwyżej delikatnie zwolnić, by płynnie wpuścić gościa z drogi podporządkowanej - ale jak się jedzie na zderzaku, to nie ma na to najmniejszych szans...
-
Zderzak ŁągiewkiDo 60km/h nowe konstrukcje nieźle sobie radzą. Ale tylko przy zderzeniu czołowym. Przy uderzeniu w bok, kierowca lub pasażer ma stosunkowo niewielkie szanse - ale tu żaden zderzak nie pomoże - za mała strefa zgniotu - no, chyba, że chcesz jeździć UFO...
-
Zderzak ŁągiewkiDoniesienia o katapultowaniu pilota SR71 przy 3M są niepotwierdzone. Gadałem swego czasu z pilotami, którzy katapultowali się lecąc z prędkością poddźwiękową i mówili, że nie jest to miłe doświadczenie:
- przeciążenie powoduje zmniejszenie wzrostu o jakieś 2cm (potem powoli się "dekompresują"),
- narzekali na zawroty głowy i inne dolegliwości (w tym uszkodzenie kręgosłupa).
To nie jest normalna procedura opuszczenia samolotu i nie jest zbyt bezpieczna (chociaż lepsza niż przywalenie w glebę z całym samolotem). Średnie przeciążenie to jakieś 12G (Rosjanie eksperymentowali i z 20G, ale to często nie było zbyt zdrowe dla obiektu badań), a mówimy tu o gościach specjalnie wyselekcjonowanych pod kątem zdrowotnym (zwykle niscy, krótka szyja, mocne serducho - w wielu armiach najwytrzymalszymi pilotami na przeciążenia są kobiety - właśnie ze względu na budowę ciała).
-
Zderzak ŁągiewkiCo prawda ostatnią lekcję fizyki miałem jakieś 15 lat temu, ale z pobieżnych obliczeń wynika, iż aby nie przekroczyć przeciążenia 14g (które jest często uważane za śmiertelne - przynajmniej dla większości populacji) przy zatrzymaniu ze 100km/h do zera potrzeba prawie 3 metrów - tyle MINIMUM musiałby mieć długości zderzak (i to pod warunkiem, by schował się "do zera", lub też należy założyć zniszczenie części auto do kabiny pasażerskiej). Nie pomoże tu nic miniaturyzacja. To tylko jeśli chodzi o "białko" w środku auta. Dodatkowo - te 100km/h to nie jest maksymalna prędkość, z jaką poruszają się pojazdy w Polsce - codziennie sunę z pracy te 140km/h A8, a potem spokojniej: 120km/h S8...
Teraz mała uwaga dla tych, którzy uważają że taki zderzak zapobiegłby zniszczeniu ich bezcennego autka - hmm, do czego w takim razie miałby być przymocowany? W końcu przy zderzeniu na coś trzeba przenieść siły przy przekazaniu energii z auta do obrotowego koła w zderzaku?
Co do zabijającej prędkości, o której trąbią dziennikarze - jak to zauważył Mokry: zabija gwałtowne zatrzymanie, a wg mnie sama prędkość jest "sprawcą" (nadal nie pomijam bezdennej głupoty kierowców), tylko przy wypadnięciu na zakręcie z drogi (zbyt duża prędkość, zbyt małe tarcie by utrzymać auto na trasie). Ale stosunkowo mało wypadków zdarza się na zakrętach: większość to "niewyjaśnione" przypadki w postaci centralnego pierdzielnięcia drzewo lub pojazd z przeciwka... W kraju, w którym co najmniej połowa kierowców nie używa kierunkowskazów, lusterek i wyprzedza na przejściach dla pieszych nadmierna prędkość jest zbyt demonizowanym "sprawcą" śmierci.
Tak swoją drogą: w tym miejscu http://goo.gl/maps/HntPJ obowiązuje 50km/h, zaraz potem 70km/h. Kilka lat temu było 100km/h. W międzyczasie zakazano wyjazdu z Zakrzowa w lewo (czyli usunięto punkt kolizji), poprawiono nawierzchnię. Nadal NIE MA tam ŻADNEGO przejścia dla pieszych. Zastanawia mnie: dlaczego obniżono prędkość maksymalną? I tak tego ograniczenia PRAWIE nikt nie przestrzega, a wypadków w zasadzie na tym odcinku brak (nie widziałem żadnego czarnego punktu) - pod tym względem znacznie gorsze są skrzyżowania kawałek dalej - ale tam już obowiązuje 50km/h w terenie zabudowanym.
Wracając do zderzaka - działa on tylko przy zderzeniu centralnym - a tak średnio raz w tygodniu jakiś mało rozgarnięty kierowca próbuje mi rozpruć bok, bo nie popatrzył wcześniej w lusterka i zmienia pas - na razie udaje mi się unikać zderzeń, ale w sumie wystarczy ten jeden raz... Przez ostatnie 16 lat tylko raz cudem uniknąłem zderzenia z debilem, który miał w zadzie to, że nie ma miejsca do wyprzedzenia.
-
Zderzak ŁągiewkiNo, jakby tu powiedzieć: ludzie myślą, że da się zamontować zderzak Łągiewki do auta - tylko, że to jest to spore urządzenie po prawej, a nie to na kaszlaku. Gdyby je zamontować na aucie, to miałby wielkość lufy czołgu a i tak działałby w miarę tak do 60-70km/h - potem energia kinetyczna zwiększa się drastycznie (dlatego auta są testowane do tych 60km/h, bo przy 100km/h zostaje z nich zwykle miazga). No, sensowniejsze jest użycie stacjonarne jako odbijaka w porcie - bo chyba nie chcesz nimi obstawić drogi na całej długości? (a i tak by nie chroniło to przed zderzeniami czołowymi) - to już barierki pochłaniające energię są tańszym i pewnie lepszym rozwiązaniem - przynajmniej dopóki nie walnie się czołowo w nie.
No i im większa energia, tym więcej miejsca potrzeba do zatrzymania, by narządy w środku pasażerów nie zamieniły się w koktajl przy gwałtownym kontakcie z żebrami, czy czaszką...
Natomiast podziwiam Łągiewkę za jedno - potrafi nieźle wyciągać kasę za niedziałający wynalazek...
-
Wyjechał na 4 wrócił na 8 czli przywitanie sięFF z lawetąBenzynowe Focusy 1.6 bez turbo biorą dyszkę w cyklu cięższym mieszanym albo bezkorkowym miejskim) i siódemkę na trasie, diesle na trasie ponad 4,5 l/100km (i to jak ktoś ma bardzo stopę niczym piórko, bo na autostradzie bez problemu wciągną siódemkę albo i ósemkę - ale tutaj tylko niebo jest granicą ). Średnio wychodzi koło 6 (te 2,7l/100km to może jak zjeżdżał cały czas z górki). Raporty spalania od znajomych oraz z autocentrum (na tym drugim dużo szerszy przekrój).
-
Polak nie pomoże. "Jedna osoba miała apteczkę..."Ja przewijałem dwójkę swoich dzieci (aczkolwiek żywych, ale często obrzyganych i zdefekowanych radośnie aż po pachy), więc niewiele rzeczy potrafi mnie zmusić do wymiotowania. Osobiście byłem świadkiem jednego wypadku (ale takiego z tych widowiskowych: 360 i 180 w powietrzu przy prędkości ponad 150km/h po czym gość spadł na koła) - z wnętrza wygramoliły się cztery dorosłe kobiety a kierowca (facet po pięćdziesiątce) siedział lekko pokrwawiony za kierownicą i (pewnie w szoku) darł się: siadać - jedziemy dalej. No ale jazda bez szyb i zawieszenia jest lekko trudna. Zatrzymałem się ja i gość za mną - ten od razu wezwał karetkę i zaczął opatrywać gościa. Ja spasowałem, bo jechałem z ciężarną żoną do szpitala (no i nie byłem potrzebny do opatrzenia jednej małej rany ciętej), ale miałem problemy z włączeniem się do ruchu, bo gapie tak ładnie oblepili miejsce wypadku i zablokowali ruch, że dopiero siódmy, czy ósmy kierowca zatrzymał się pozwalając mi na wjazd z pobocza...
Natomiast śmieszy mnie obowiązek posiadania gaśnicy, którą co najwyżej możemy pruknąć do gaci, bo pożaru nią nie ugasimy (widziałem 12 litrówek w użyciu a i tak Omega się sfajczyła)...
-
Polak nie pomoże. "Jedna osoba miała apteczkę..."Wystarczy kierowca jednego pojazdu - inni kierowcy powinni ostrożnie ominąć zdarzenie i jechać dalej, by nie blokować drogi, którą powinna nadjechać karetka - w żadnym wypadku nie powinni gapić się na wypadek (i jeszcze do tego filmować, by umieścić tragedię na youtubie)...