Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina...
-
O ile się nie
pozabijali, film się skończył a oni jechali dalej i nie wiadomo czy nie zakończyło
się na mordobiciuWczoraj trafiłem na takiego kozaka, zaczął mnie wyprzedzać na drodze dojazdowej do przejazdu kolejowego (prosta zakręt prawy 90st przechodzący w lewy 90st i potem dopiero przejazd) a było widać już kolejkę ale auta się poruszały więc chyba myślał,że przejazd dopiero otwierają. Miał zonka i chyba się wystraszył bo jak zobaczył, że auta się zatrzymują to od razu zaczął przepraszać awaryjnymi
-
Ale jakaś podstawa prawna była? Bo ja bym nie przyjął takiego mandatu. Jakby się nad tym zastanowić, to wpuszczający wyłączają się z ruchu blokując go (tak z punktu widzenia prawa), zatem to co najwyżej oni mogą dostać mandat (za blokowanie pasa ruchu), co gorsza, mogą zostać legalnie ominięci (w końcu wyłączyli się z ruchu). Żeby było zabawniej - jeśli chcą się włączyć do ruchu, to MUSZĄ ustąpić pierwszeństwa tym z drogi podporządkowanej (bo jako włączający się do ruchu muszą ustąpić tym, którzy w tym ruchu już są)...
PoRD nie zna pojęcia wpuszczania z oddaniem pierwszeństwa.
Tak na serio: wystarczy zachować odpowiednią odległość od następnego pojazdu i co najwyżej delikatnie zwolnić, by płynnie wpuścić gościa z drogi podporządkowanej - ale jak się jedzie na zderzaku, to nie ma na to najmniejszych szans...
-
Jedna mała uwaga (wbrew pozorom bardzo ważna): pojazdy na drodze podporządkowanej SĄ W RUCHU (zatem do niego się nie włączają).
Co do zamka błyskawicznego (to akurat nic nie ma wspólnego z ustępowaniem ludziom na drodze podporządkowanej): w Niemczech akurat jest przepis, który określa, iż należy wpuścić gościa przed nami, któremu pas się kończy - jeśli tego nie zrobisz, zostaniesz uznany za sprawcę kolizji. U nas też powinien być, bo potem są patologie na zwężeniach, gdzie na jednym pasie stoi korek po horyzont, a na drugim jedzie ciężarówka z debilem "szeryfem" blokującym ten pas (zresztą bezprawnie: za co można go ukarać mandatem chyba nawet do 500PLN - wykorzystując kodeks wykroczeń - blokowanie pasa ruchu jest wykroczeniem).Nie wiem dlaczego, ale u nas niektórzy śmieją się z filmików z Rosji, twierdząc, że jest tam dzicz - nie jeżdżę dużo (może z 30kkm rocznie), ale nie widzę, by w Polsce było lepiej: brak umiejętności tak oczywistej, jak zmiana pasa ruchu (kierunkowskazy? po co?), przejeżdżanie na czerwonym świetle, wyprzedzanie i omijanie na przejściach dla pieszych, przejeżdżanie przez linię ciągłą, nie sprawdzając, czy obok nie znajduje się inny pojazd itp. Mi udaje się unikać kolizji prawie spowodowanej przez jakiegoś gamonia, ale znajoma ma auto remontowane z czyjegoś OC średnio trzy razy do roku... Na polskich drogach jest bardzo źle - świadczy o tym średnio pięć tysięcy trupów rocznie. Małe miasteczko na rok idzie z tego powodu do piachu...
-
PoRD nie zna
pojęcia wpuszczania z oddaniem pierwszeństwa.No więc właśnie
Tak na serio:
wystarczy zachować odpowiednią odległość od następnego pojazdu i co najwyżej
delikatnie zwolnić, by płynnie wpuścić gościa z drogi podporządkowanej - ale jak się
jedzie na zderzaku, to nie ma na to najmniejszych szans...Tak właśnie robię, jeśli jest możliwość oczywiście
-
Z tym "wpuszczaniem" faktycznie jest ostatnio lepiej. Jeszcze kilka lat temu wyjeżdżając z podporządkowanej często spotykałem się z tym, że prujący na głównej lewym pasem (prawy pusty) tuż przed wlotem podporządkowanej zjeżdżał na prawy żeby mnie jeszcze przez chwilę zablokować teraz takie sytuacje to rzadkość.
-
Na szczęście. Ja zwykle, widząc wjeżdżających z prawej zjeżdżam na lewy pas (w miarę możliwości). Wierzę w "karmę" na drodze - a w zasadzie statystykę - jeśli będę bucem, to pewnie będzie takich buców więcej, więc gorzej będzie mi się jeździło po drogach. Każdy popełnia błędy - warto, by wtedy wokoło znajdowali się kierowcy wybaczający je - odpowiednio reagując...
W sumie tak naprawdę wszystkim kierowcom (poza przypadkami patologicznymi) chodzi o to samo - by dotrzeć na miejsce (najlepiej jak najszybciej) - przy czym im szybciej robi to jednostka, tym gorzej dla płynności ruchu ogólnego... -
Zależy. Zauważyłem miejscowe obyczaje, w niektórych miastach (dzielnicach) zajeżdżają, w innych otrąbiają, w innych nie mrugają
-
bo potem są patologie na zwężeniach, gdzie na jednym pasie stoi korek po horyzont, a na drugim jedzie ciężarówka z debilem "szeryfem" blokującym ten pas
Tutaj masz nie do konca racje, gdyby ludzie stosowali metode zamka blyskawicznego, nikt nie blokowalby pasa. Tylko wlasnie kierowcy osobowek nie wpusczaja pozniej ciezarowek, ktore stoja bo nie maja mozliwosci by "wbic sie" na inny pas. Drugie to malo kto zmienia pas wczesniej (by wykonac wszystko plynnie, bez zatrzymywania sie) tylko czeka do samego konca i robi sie klops.
P.S. W Niemczech ta zasada tez nie dokonca dziala. -
Tutaj masz nie do
konca racje, gdyby ludzie stosowali metode zamka blyskawicznego, nikt nie blokowalby
pasa. Tylko wlasnie kierowcy osobowek nie wpusczaja pozniej ciezarowek, ktore stoja
bo nie maja mozliwosci by "wbic sie" na inny pas. Drugie to malo kto zmienia pas
wczesniej (by wykonac wszystko plynnie, bez zatrzymywania sie) tylko czeka do samego
konca i robi sie klops.
P.S. W Niemczech ta
zasada tez nie dokonca dziala.Nawet w Niemczech musi minąć parę lat, żeby pewne zasady dobrze się wdrożyły. U nas, z reguły wszystko przychodzi z opóźnieniem, więc trzeba cierpliwości i paru lat
-
Raz w życiu wyszedłem z siebie (no dobra: z auta) i op[BIP]łem "kierownika" ciężarówki, który celowo zajechał mi drogę (by mnie zablokować na lewym pasie, którym go wyprzedzałem) w momencie, kiedy byłem "na wysokości" połączenia ciągnika siodłowego z naczepą: dosłownie przykleiłem się do barierki (na centymetry) by uniknąć wypadku - nie wyszedł, by "podyskutować". Od tego czasu jeżdżę z włączoną kamerą.
Płynna jazda na zwężeniach wymaga:
- pozostawienia miejsca przed sobą, by auto z pasa obok mogło wjechać bez hamowania,
- wjazdu na samym zwężeniu - jeśli będziemy wjeżdżać na całej długości w dowolnym miejscu, to drugi pas zawsze będzie "poszkodowany",
- odrobiny dobrych chęci by spełnić te dwa powyższe punkty i w nikogo nie przywalić.
Zwykle wszystkie trzy punkty są olewana na polskich drogach (typowe zachowanie to jazda "na zderzaku" i wpindalanie się na sąsiedni pas bez kierunkowskazu - bo to tylko zbytnio by informowało "przeciwnika"... No i powszechne u nas przekonanie, że "mój pas - moją twierdzą - niech chamy wiedzą, że nie można mi podskoczyć"...
-
Płynna jazda na
zwężeniach wymaga:Odrobinę wyrozumiałości, nic więcej. Dla tych, co się "wpychają" przed zwężeniem, przy samym zwężeniu, nawet dla tych "regulatorów".
Im mniej emocji wobec "tego jednego", tym więcej uwagi na to co dookoła, przynajmniej ja tak sądzę.
Jak ktoś mi mruga światłami za karę, że wpuszczam, to pstrykam lusterko na dół, a powodzenia w trąbieniu - preferuję dosyć głośną muzykę, i tak klaksonu nie usłyszę
-
Jak ktoś mi mruga
światłami za karę, że wpuszczam, to pstrykam lusterko na dół, a powodzenia w
trąbieniu - preferuję dosyć głośną muzykę, i tak klaksonu nie usłyszęPrzypomniała mi się sytuacja, kiedy to rano jechałem do pracy, miałem włączone światła do jazdy dziennej. Oczekiwałem w kolejce do skrętu w lewo, za mną stała taksówka. Co jakiś czas słychać było trąbienie, początkowo myślałem, że to gdzieś dalej, ale po którymś razie słyszałem, że to ten taksiarz za mną. Co za burak, pomyślałem Ignorując jego dziwne zachowanie, ruszyłem, a jemu udało się ruszyć za mną. Podczas jazdy zaczął jednostajnie trąbić i świecąc mi długimi po lusterkach. Nawet jadący ze mną kolega był zdziwiony takim chamstwem. Zwolniłem, pozwalając wyprzedzić się pajacowi. Mijąjąc mnie, gestykulował nerwowo - zrozumiałem, że nie świecą mi się tylne światła
-
Oj, mam bardzo dużo wyrozumiałości: nigdy nie używam świateł drogowych, czy klaksonu, by kogoś popędzić (uważam to za skrajne chamstwo), nie bawię się też w szeryfa i zwykle próbę zmasakrowania auta traktuję ulgowo (kurczowo starając się nie dopuścić do wykonania egzekucji przez ignoranta z boku, który nie używa lusterek), ale jak ktoś próbuje mnie celowo zmiażdżyć kilkunastotonowym zestawem to nerwy mogą puścić...
A popędzających puszczam: najpierw powolutku zwalniam i chowam się za prawie wyprzedzonym przeze mnie pojazdem Chociaż swoją drogą dziwi mnie czasem kurczowe trzymanie się lewego pasa, mimo, że prawy jest wolny (obecnie można dostać za ten czyn nawet 500PLN mandatu i 2 pkt. karne)... Podobnie jak nadużywanie świateł przeciwmgielnych - mgła występuje na odcinku 500 metrów a potem gość ma przez 30km włączone wielkie czerwone lampiony - to daje po oczach...
-
Podobnie jak nadużywanie świateł przeciwmgielnych - mgła
występuje na odcinku 500 metrów a potem gość ma przez 30km włączone wielkie czerwone
lampiony - to daje po oczach...Samo to, że mgła występuje, nie uzasadnia włączania tych świateł. Widać auto z tyłu i przodu? To znaczy, że widoczność jest, więc wystarczą zwykłe "drogówki", ew. większy odstęp.
Mam czasem wrażenie, że kierowcy mają jakieś ssanie w żołądku, że zapłacili za komplet świateł p. mgielnych i nie mają okazji ich poużywać
-
obecnie można dostać za ten czyn nawet 500PLN
mandatu i 2 pkt. karne...Powinni na miesiac odbierac prawo jazdy za to
Podobnie jak nadużywanie świateł przeciwmgielnych - mgła
występuje na odcinku 500 metrów a potem gość ma przez 30km włączone wielkie czerwone
lampiony - to daje po oczach...W Czechach mozna sobie tak oczy "naswietlic" podczas deszczu Skubance jak tylko zacznie padac wlaczaja przeciwmgielne.