Co dziś dłubałem w tico? (2016 i 2017)
-
:-D
No to, kolego, rozszerzyłeś zakres działalności. :-D
A tak na poważnie - niezłą zdobyłeś sobie markę związaną z Tico, skoro klienci sami walą drzwiami i oknami. :-) -
@leo powiedział w Co dziś dłubałem w tico? (2016):
No to, kolego, rozszerzyłeś zakres działalności. :-D
,,Będzie Pan zadowolony ,, 😛
-
Wsadziłem wczoraj radyjko do tikusia, po przekręceniu kluczyczka gra, wszystko fajnie pięknie. No to w drogę z nowym radyjkiem :) Odpalam, włączam światła, wsadzam radyjko a tu..., zonk, radio nie działa. Myślę sobie że może za mały bezpiecznik dałem (2x5A, zasilanie i pamięć). No i teraz najciekawsze..., gaszę światła a tu radio ożywa...., ze starym kaseciakiem tak nie było, chyba muszę sam poprowadzić elektrykę bo wyczuwam że radio coś fiksuje, no i pomiary porobić.
-
@likaon podłączałeś się pod starą kostkę czy robiłeś na nowo?
Może być coś namieszane, u mnie nie działało podtrzymanie pamięci w ostatnim radiu jakie tam było (myślałem że uszkodzone radio ale jednak nie).
Jednak aż takich cyrków nie miałem ;) -
To by się zgadzało, bo jak światła się włączyły to odcinało pamięć, u mnie odcina zasilanie.
Wiele dziwnych przewodów jest, sporo podorabiane, ale znajdę właściwy. Ciekawe, co autor miał na myśli robiąc taką wiązkę, może jakiś przekaźnik gdzieś jest. -
-
Sposób podłączenia radia do fabrycznej, niekombinowanej kostki w Tico jest specyficzny. Zastrzegam, że nie pamiętam szczegółów - ale mniej więcej chodzi o to, że prawie wszystkie próby podłączenia radioodbiorników tak, jak należy, do kostki, kończyły się wywalaniem bezpiecznika świateł (wydaje mi się, że chodziło o lewą postojówkę). W kostce było połączenie właśnie z tą postojówką (lub którymś innym światłem, nie pamiętam), służyło bodajże do uruchamiania podświetlenia radia. No i teraz najciekawsze: jeśli weźmiemy pod uwagę to, że w Tico światła sterowane są... masą (znaczy "plus" jest podpięty na stałe do żarówek, które zapalają się po podaniu masy poprzez wyłącznik)... no to cuda-wianki gotowe.
W związku z tym najczęściej trzeba było dokładać jakiś przewód "obcy" do podłączenia radia. Tylko trzeba było wiedzieć, jaka jest przyczyna problemu w interakcji światła-radio, i skąd można pociągnąć odpowiedni kabelek, rezygnując z "dedykowanego" w kostce. Kiedyś kumaci elektrycy trzaskali kasę na likwidacji tego kłopotu, gdy mniej kumaty amator założył radyjko "jak Bóg przykazał", a tu właśnie ZONK...
:-)
Nie wiadomo, co jest nacudaczone w byłym paciorowym aucie. Pozostaje więc albo prześledzenie instalacji ze schematem w ręce, albo zrobienie swojej, od początku. Ale przypominam: światła sterowane są masą, nie plusem (jak w większości samochodów) - o tym trzeba pamiętać. -
@leo Kostką absolutnie się nie przejmuję, po prostu odseparuję 2x12v które mnie interesuje, nie miałem czasu wsadzić miernika i popatrzeć, czy zupełnie odcina 12v na jednym z przewodów, czy spada napięcie na tyle że radio gaśnie, jestem pewien że mam 12v ze stacyjki, więc pozostaje mi tylko znaleźć stałe 12v do potrzymania pamięci. Najciekawsze, że światła postojowe świecą, dopiero po załączeniu świateł mijania radio zdycha. Zrobię na dniach :)
Co do samych świateł, w swifcie też są sterowane masą i bardzo dobrze znam te schematy, tutaj są pewnie podobne, ale jeszcze nie patrzyłem, nie będę ich dotykał bo wszystko jest ok. -
Polecam wykonanie zasilania radia bezpośrednio od akumulatora, po drodze bezpiecznik. Nie będzie problemów z przygasaniem świateł, restartami radia itp. Zwłaszcza, gdy radio zasila głośniki, a nie daje sygnału do wzmacniacza (wówczas sam wzmacniacz jest prądożerny).
-
Od dłuższego czasu mój tikulec stał smętnie w garażu. Po przejechaniu ponad 191 kkm, w wieku 19 lat, rzucił palenie ;-) . Początkowo gasł w trasie, trzeba było się zatrzymywać i dość długo chechłać rozrusznikiem, żeby zapalił i pojechał dalej. Ale zawsze dowiózł mnie tam, gdzie chciałem, i wrócił do domu. Po kilkunastu takich przypadkach całkiem odmówił posłuszeństwa; na szczęście było to 100 m od garażu. Wepchnąłem tam autko (był chyba listopad) i zostawiłem, aż będę miał czas na dłubanie.
Podejrzewałem gaźnik. Wyjąłem, przeczyściłem w miarę nieinwazyjnie, wymieniłem uszczelkę na kolektorze, obejrzałem dokładnie pod kątem brania lewego powietrza... Bez efektów. Potem podmieniłem cewkę, którą miałem na zapasie - nic. Kupiłem nową kopułkę, palec, przewody i świece - też nic.
Winnym okazał się być moduł zapłonowy (słynny już Mitsubishi J170). Po wymianie na inny, używany, tico wróciło do zdrowia.
Przy okazji odkryłem kilka ognisk korozji w podwoziu. Chciałem naprawić, ale przyszła zima i było chłodno nawet w garażu; dopiero w ostatnich dniach, gdy temperatura już była wyższa, oczyściłem, zamalowałem farbą "Elastometal" firmy Noxan, zabezpieczyłem masą poliuretanową (taki gumowy plastik po wyschnięciu). Planuję w lecie zabrać się kompleksowo za spód autka.
Po półrocznym postoju tico odpaliło od strzała, po 3 sekundach. Niestety, coś pod maską coraz bardziej "śpiewa" (hałasowało już od dłuższego czasu przed postojem) - podejrzewam kończące się łożyska alternatora. Chyba trzeba będzie zabrać się za wymianę, choć nie chce mi się, bo to ponoć podła robota jest (podobno w ASO nie rozbierali, wymieniali cały altek).
Wczoraj wieczorem, po skończeniu tymczasowej konserwacji, przejechałem się wokół garaży - wszystko jest OK. Niestety, 2 miesiące temu skończyła się ważność przeglądu, więc dziś pojechałem na przegląd - trochę się bałem, że hamulce z tyłu będą kiepskie po półrocznym przestoju (podrdzewieją bębny i będzie słabe hamowanie)... ale nie.
Autko przeszło przegląd "śpiewająco". Diagnosta, po przetestowaniu samochodu na rolkach, szarpakach, "trzęsawce", po skontrolowaniu oświetlenia (łącznie z ustawieniem reflektorów), po wejściu do kanału, oględzinach, skontrolowaniu wszelkich luzów w układzie kierowniczym i nie wiem, gdzie jeszcze... nie miał żadnych uwag, wręcz chwalił stan techniczny (stwierdził tylko, że amortyzatory z tyłu są już nienajlepsze - ale jeszcze w normie). Podbił z uśmiechem dowód. To mnie ucieszyło.
No, to mogę znowu jeździć dwoma samochodami, na przemian. Przyznam, że ostatnie miesiące użytkowania dustera odzwyczaiły mnie całkowicie od małego autka... dziwnie mi się dziś jechało. Ale fajnie. :-)PS. Miecho - nie pamiętasz przebiegu Twojego tica, gdy razem wymienialiśmy moduł?
-
@leo powiedział w Co dziś dłubałem w tico? (2016):
, że amortyzatory z tyłu są już nien
Nie pamiętam, kiedy wymienialiśmy :) Kiedy to mniej więcej było?
-
@miechomiecho powiedział w Co dziś dłubałem w tico? (2016):
Nie pamiętam, kiedy wymienialiśmy :) Kiedy to mniej więcej było?
Też będzie mi trudno sobie przypomnieć... Ale wydaje mi się, że niedługo po tym, jak stanął ten drugi rozbity tikacz koleżanki na Twoim podwórku...
-
Oooo, to już daawne czasy. Będzie już ze 4 lata na pewno.
-
Przynajmniej cztery... Jaki wtedy Twoje tico miało przebieg (tak orientacyjnie)?
-
W połowie 2013 mój tikacz miał ~260000km.
-
A ja już wiem na pewno... był to wrzesień 2012 r. :-)
Wystarczyło przejrzeć szukajką posty na forum... :-)))
W grudniu 2011 r. pisałeś o problemach z odpalaniem, wtedy udało Ci się zwalczyć problem wymianą świec. A ja teraz myślę, po moich przykrych doświadczeniach, że to moduł zapłonowy zaczynał już wariować. U mnie psujący się moduł też się tak zachowywał przez kilka miesięcy.
W tym czasie (grudzień 2011-wrzesień 2012) miałeś zapewne ok. 230 kkm przebiegu. Z tego wniosek, że można liczyć się z padem fabrycznego modułu w okolicach 200 kkm. -
Celem dokładnego sprawdzenia, ile tico aktualnie spala, wypompowałem wczoraj resztki benzyny ze zbiornika. Wlałem dokładnie 15 litrów, 5 wziąłem w kanisterek (celem uzupełnienia na trasie, gdy owe 15 l się skończy). Na wszelki wypadek zatankowałem też LPG - gdy wyjeżdżę benzynę i silnik zadławi się po drodze, jeden ruch przełącznikiem i pojadę dalej na gazie.
Postanowiłem też spróbować powalczyć z "dziurą w gazie" - ale to już w innym wątku: KLIK. -
Dziś zajechałem na stację diagnostyczną i zostawiłem 99zł.. nie wiem po co, przecież wiedziałem że Tikacz jest w dobrej formie ;)
Następna wizyta za 12 miesięcy. -
Wreszcie znalazłem czas i wymieniłem trójnik wraz z uszczelką przez który wyciekał płyn chłodzący. Na koniec zalałem świeżym Prestone, umyłem, nawoskowałem i odkurzyłem pacjenta po zabiegu :)
Alternator wyciągałem od góry bez problemów (w końcu już go wymieniałem 2-3lata temu) i przy okazji wyczyściłem styki.
Dojście do tego trójnika po wyciągnięciu alternatora jest lepsze, ale i tak się nagimnastykowałem by ściągnąć opaski zaciskowe a potem wyczyścić powierzchnię styku na bloku silnika.
Koniec końców się udało i mam nadzieję, że to koniec ubytków płynu.
Niestety szykuje się kolejna robota...w tłumiku środkowym powstała mała dziura, więc zaczynam rozglądać się za tłumikiem.
-
@tom83ek powiedział w Co dziś dłubałem w tico? (2016 i 2017):
Niestety szykuje się kolejna robota...w tłumiku środkowym powstała mała dziura, więc zaczynam rozglądać się za tłumikiem.
Jeśli mała, to daj do pospawania za piwo. Środkowy jeszcze sporo polata, a Ty na spokojnie znajdziesz i wymienisz za rok, dwa.