Tico kontra mróź
-
U mnie przy -10 stopniach po nocy aku ma 12,70V i przez 2-3 sekundy ledwo kręci ale zapali
-
Ja już wczoraj musialem odpalać na kable i codziennie mam problem z odpalaniem.. ale w tamtym roku auto stalo miesiąc w zime i aku nie zabrałem do domu, poxniej przez kilka ladnych godzin aku nie przyjmował prądu wydaje mi sie, że na nastepną zime nowy aku będe musiał zakupic
-
-19'C dziś rano nowy AKU 35 AH 240A
Za 1-szym strzałem zapalił (najpierw 2-3 razy noga na gaz) i zgasł. Dziewczynę na autobus musiałem odprowadzić.
Teraz aku stoi przy grzejniku w łazience i mam nadzieję, że od 6 rano do 13 się nagrzeje. nie mam zamiaru o północy wracać z buta 3 kilometry :balwan:
-
No i zaczyna się znów
U mnie w tej chwili -17st. CU mnie z rana było -13*C - Tico mimo 4-letniego akumulatora 35Ah i garażowania pod chmurką odpaliło bezproblemowo
-
Przy tico te bateryjki powinny być większe z większym kopnięciem przy rozruchu, bo przy minus dziesięciu i mineralnym w silniku to zachynchła dwa razy i do widzenia Jak dla mnie większa pojemność i prąd rozruchowy na pewno znacznie ułatwia sprawę i oszczędza sporo nerwów.
-
U mnie w te mrozy zapala bezproblemowo, ale po paru sekundach gaśnie. Po ponownym odpaleniu to samo - i tak 3-4 razy, potem już chodzi. Jak zaczyna gasnąć da się go "uratować" pedałem gazu, ale pomaga wyłącznie szybkie pulsowanie pedałem tak do 1/3 głębokości i puszczanie. Chyba gdzieś widziałem podobny temat w archiwum, muszę poszukać.
-
Ja właśnie wyjąłem akumulator i przytargałem do domu, odrazu zmierzyłem napięcie które wynosi 12.53 V wiec chyba nie jest źle, poczekam na prostownik i podładuje go
-
Przy tico te
bateryjki powinny być większe z większym kopnięciem przy rozruchu, bo przy minus
dziesięciu i mineralnym w silniku to zachynchła dwa razy i do widzenia Jak dla
mnie większa pojemność i prąd rozruchowy na pewno znacznie ułatwia sprawę i
oszczędza sporo nerwów.Racja Zwlasza, ze w tico mamy alternator 50 Ah, wiec nieco wiekszy aku nie stanowi problemu.
BTW - dzisiaj wymienialem aku w micrze mojej mamy i w jednym ze sklepow byly akumulatory Daewoo DELKOR. Wprawdzie jakies zielone, ale ponoc oryginalne GM. Ciekawe jak z ich trwaloscia, bo dzisiaj aku robi sie na kilka lat, bo przeciez producenci musza zarabiac
-
Tak samo myślę i już od ponad kilku lat mam zamontowany akuś 44Ah. Po prostu szkoda kupować te fabryczne szczególnie, że są sporo droższe a do tego o dużo mniejszej pojemnoości. Nawet w maluchu gdzie było raczej słabe ładowanie dobrze sprawował się przez 6 lat akuś 44Ah. Zapalał zawsze nawet w mrozy i od tego czasu zawsze wkładam większe.
-
BTW - dzisiaj
wymienialem aku w micrze mojej mamy i w jednym ze sklepow byly akumulatory Daewoo
DELKOR. Wprawdzie jakies zielone, ale ponoc oryginalne GM. Ciekawe jak z ich
trwaloscia, bo dzisiaj aku robi sie na kilka lat, bo przeciez producenci musza
zarabiacMam taki właśnie akumulator oryginalny Daewoo zielony, o standardowej pojemności, chyba od 2 czy 3 lat. Jest ok, auto zawsze pali w najgorsze mrozy (i w tym roku i w poprzednim). W lecie wyjeżdżając na wakacje zostawiłem Tico na światłach na ponad tydzień . Jak wróciłem akumulator miał napięcie około 6V. Myślałem, że już po nim, ale po naładowaniu prostownikiem żyje do tej pory. Pomijając ten wypadek akumulatora nie doładowuję w ogóle, jeżdżę na bardzo krótkich trasach (ok. 4 km), więc całkiem prawdopodobne że jest ciągle niedoładowany, a mimo to zero problemów. Poprzedni akumulator jaki miałem to był Piast i też był w miarę ok, przeżył chyba z 6 lat. Reasumując myślę, że pojemność oryginalnego akumulatora jest jak najbardziej ok, ważne żeby był dobrej firmy i trzymał parametry. Co z tego że na jakimś chińskim akumulatorze będzie nalepka 70Ah, jak w rzeczywistości będzie miał mniejszą pojemność niż fabryczny.
Edit: Jeszcze jedno - jeśli ktoś jeszcze ma oryginalne klemy to tu też może być źródło problemów z rozruchem - te blaszki są wiecznie luźne i skorodowane. Proponuję wymianę na klasyczne mosiężne (przystosowane do węższych słupków) które można dobrze dokręcić śrubą - koszt ok. 10 zł za dwie klemy, wymiana banalna a brak nerwów rano bezcenny.
-
Mam starą 5 letnią centre 260A 35Ah pali za 1 razem nie gaśnie , nie szarpie ... poprostu oby tak dalej.. było -18°C i normalnie zapalił.
Kolega kupował do swojego nową Warte Blue 40Ah o podobnych wymiarach żeby weszła w miejsce starego aku.
Zobaczymy ile mu pochodzi ta Warta Blue....
Co prawda to prawda, ja też mam wymienione klemy na porządne mosiężne (8,9zł) -
Zwłaszcza, ze w tico mamy alternator 50 Ah...
Raczej 50A (maksymalny prąd jaki może dać alternator), w "Ah" wyraża się pojemność danego źródła (np: akumulatora).
Ale zgodzę się, że taki prąd w zupełności wystarczy, aby zasilić wszelkie odbiorniki w TICO i jeszcze ładować akumulator.
Co do trwałości akumulatorów dzisiaj produkowanych to nie jest za dobrze, ostatnio się o tym przekonałem na Skodzie Octavii kolegi z pracy. Ostatnio musiał wymienić oryginalny akumulator (w 2,5 letnim samochodzie), bo już nie dało się go nawet naładować. Może jakaś wada fabryczna? W szoku byliśmy, jak się o tym dowiedzieliśmy. Nie pamiętam jakiej był firmy. Ale nie zapomnę jak w TICo mi wytrzymał 8 lat, a w Corolli ma już 5 i odpala bez problemu przy -18C dzisiaj rano.
-
Mój Tikuś odpala bez problemu, chociaż raz mi zgasł podczas odpalania bo sprzęło puściłem
-
tak miałem od zawsze, po założeniu LPG nic się nie zmieniło. Na Pb nadal takie same objawy.
Podejrzewałem ssanie... można by je bardziej podkręcić. Na gazie nie odpalałem poniżej 0 stopni, więc nie wiem jak by się na LPG zachował.
Osobiście wybrałem inne rozwiązanie: odpalenie, pulsacyjnie jak to napisałeś dodawałem gazu, jak przy pierwszym falowaniu nie zgasł, to jedynka i powolutku do przodu z delikatnie wciśniętym gazem. Przez cały okres użytkowania auta się to za mną ciągnęło... a części sporo było wymienianych i żadna nie miała wpływu na to zjawisko -
jej ale te małe akumulatorki w naszych autkach to zmora (przynajmniej Ci którzy mają te malutkie aku)
dziś w mieście stojąc od 7:30 do 15:30 nie zakręci a jest chyba z -15. A jak z kabli wezmę to odpali od razu nawet nie zgaśnie ani razu... nawet gdy był przełączony na gaz przełączę na benzynę i bez problemu chwyta. Dlatego teraz kable rozruchowe z sobą będę woził... student studentowi pomorze... (Kraków pod AGH) -
Czytając watek zastanawiam się, w jakiej kondycji będzie akumulator w Tico po tygodniowym postoju u blacharza (a raczej na placu przed zakładem). Dziś miało być skończone, a tymczasem dopiero po małej interwencji miał zaczynać robotę Mam nadzieję, że po takim długim postoju i kilku mroźnych nocach akumulator będzie się jeszcze do czegoś nadawał.
-
U mnie w te mrozy
zapala bezproblemowo, ale po paru sekundach gaśnie. Po ponownym odpaleniu to samo -
i tak 3-4 razy, potem już chodzi. Jak zaczyna gasnąć da się go "uratować" pedałem
gazu, ale pomaga wyłącznie szybkie pulsowanie pedałem tak do 1/3 głębokości i
puszczanie. Chyba gdzieś widziałem podobny temat w archiwum, muszę poszukać.Masz obrotek?
Sprawdź przewody z podciśnieniem dochodzących do elementu rozruchowego i oczko sprężynki.
Regulowałeś może czas i obroty ssania ostatnio lub jakiś czas temu? -
Mam nadzieję, że po takim
długim postoju i kilku mroźnych nocach akumulator będzie się jeszcze do czegoś
nadawał.O ile akumulator był poprzednio w dobrej kondycji, w miarę naładowany i nie masz masy odbiorników pożerających prąd na postoju to powinno być ok. Czasami zdarza mi się w zimie nie uruchamiać Tico przez tydzień i dłużej, ale nigdy nie miałem problemu żeby nie odpalił z tego powodu.
-
Masz obrotek?
Nie, niestety.
Sprawdź przewody z
podciśnieniem dochodzących do elementu rozruchowego i oczko sprężynki.Ok, dzięki za radę. Takie zachowanie pojawiło się dopiero parę dni temu podczas mrozów, poprzednio nie gasł po uruchomieniu. Dotyczy to jedynie odpalania po całonocnym postoju - w ciągu dnia nawet po uruchomieniu po kilku godzinach od poprzedniej jazdy jest ok.
Regulowałeś może
czas i obroty ssania ostatnio lub jakiś czas temu?Nie, nigdy. Jedynie obroty biegu jałowego mam znacznie podkręcone (z powodu telepania budą na wolnych obrotach po ostatniej stłuczce i ustawianiu silnika przez blacharza - to o czym wspominałem na ostatnim spocie).
-
Jak przewody podciśnieniowe są Ok to przyczyna może być w zbyt małych obrotach na ssaniu