Myjka ultradźwiękowa - jaka?
-
Coraz częściej chodzi mi po głowie myśl o zakupie myjki ultradźwiękowej: jakoś więcej grzebię w starociach, coraz więcej rzeczy jest do reanimacji i podarowania "drugiego życia"... a z drugiej strony - urządzeń jest teraz mnóstwo i powoli stają się one bardziej dostępne (cenowo).
Miał ktoś z Was do czynienia z takim wynalazkiem? Może coś poradzić, polecić lub odradzić jakąś firmę? Wszelkie uwagi chętnie przyjmę, bo zielony jeszcze jestem w tym temacie. -
Hehe, ja to zawsze spirytusik, pędzelek i kuwetka :) Bardzo zależy rozmiar urządzenia które reanimujesz, ja raczej duże, typu płyty główne komputerów, laptopów, elektronika pociągowa myta jest pędzlem i płukana w spirycie, bez myjki, brudną zawartość kuwetka zalewasz i jest czysto.
-
Moje potrzeby są "większe". ;-) Do elektroniki jakoś się nie przymierzam za bardzo - też wolę ręcznie, telefonów po zalaniu reperował nie będę, zresztą topienie niektórych elementów na płycie średnio mi się widzi. Myjka przydałaby mi się do rzeczy mechanicznych - reanimacja starego, zasyfiałego (acz porządnego) gaźnika, innych części motocyklowych czy samochodowych, jakichś staroci pamiątkowych (typu monety itp.)... O, do tego by się przydała. Bo doczyszczenie ręczne niektórych rzeczy jest trudne, czasochłonne, często niszczące, czasem niemożliwe. Tylko cholera wie, co wybrać - co jest skuteczne, trwałe, niezawodne.
-
@leo też nie pomogę chodź kiedyś też myślałem aby sobie kupić. Odeszło mi.
-
Moi kumple kiedyś pokupowali sobie myjki SilverCrest z Lidla, najtańsze, właśnie do czyszczenia gaźnikow i innych pierdów do motorowerów, byli zadowoleni, jedyne to co gabarytowo myjka była trochę mała i niektórych elementów nie mogli zmieścić.
-
Hmm...
Mam na oku takie coś:
https://cnc-ultrasonic.pl/myjka-ultradzwiekowa-ps-20a-3l-p-3.htmlPojemność 3 litry, patrząc po wymiarach, może by starczyła.
To zdanie Paciora o chińszczyźnie trochę mnie przeraża. -
-
(U mnie link działa... ale na wszelki wypadek wkleiłem treść.)
Heh, nie myślałem o sprzęcie za stówę ;-) . Raczej za kilka setek (jeśli uda mi się odłożyć). ;-)
-
No to dziś przekopałem internety.
I tak: produkty polskie to tylko firma z Warszawy Polsonic (myjki Sonic) i druga z Olsztyna Ultron. Obie są polecane na forum posiadaczy broni; małe chińskie plastikowe myjki - odradzane. Podobno urządzenie Sonic potrafiło pracować 2 lata przez 6 godzin dziennie, potem się zepsuło; naprawa wyniosła 60% ceny nowej. Niestety, produkty obu polskich firm są cholerycznie drogie, mają ceny wręcz zaporowe dla zwykłego amatora, który użyje myjki średnio raz na miesiąc, tylko na własny użytek (znaczy niezarobkowo).
Jest niemiecka firma Emag (też bardzo drogo, ale duży wybór i niektóre produkty z dodatkowymi funkcjami: Degas, Sweep). Jest też jakaś hybryda niemiecko-polska (siakiś oddział? filia? firma-córka? nie wiem) w Zielonej Górze o nazwie Ulsonix. No, tu trochę lepiej cenowo, lecz wcale nie tanio. Sporo modeli, da się już coś wybrać we względnie akceptowalnych kwotach.
No i produkty z ChRL (nie piszę o tych małych, plastikowych, bo to szkoda oglądać). Takie większe, metalowe - nazwy różne: np. Sonix, Ultrasonix lub całkiem no-name - ale od razu widać, że wyszły z tej samej fabryki. Sprawa nieco podejrzana, bo te niemieckie i niemiecko-polskie są mocno podobne do chinoli... różną się kolorem naklejki i detalami, ale design i parametry bardzo podobne. Ceny chińczyków nieudających innych... najróżniejsze. To, co podałem w linku wcześniej, jest najtańszą ofertą.Podsumowując: albo rzeczywiście zaryzykuję i wezmę niefarbowanego chińczyka (metalowego, kilkulitrowego) za parę stówek, albo dam sobie spokój.
Ewentualnie rozważę mniejszego, niemiecko-polskiego Ulsonixa (model 2-litrowy z bajerami za niecałe sześć stów). Chciałbym, aby rzeczywiście była jakaś możliwość ewentualnego serwisowania.Co ciekawe: natknąłem się na opinię, że na całym świecie jest tylko kilka fabryk produkujących generatory ultradźwięków do myjek. I wszystkie... znajdują się w Chinach.
Resztę należy sobie dośpiewać samemu. :-)