remont kuzowa
-
I co się śmiejesz -
dla jakiegoś człowieka z Europy Zachodniej spawanie Twojego Tikacza też byłoby mega
śmieszne
Nas śmieszą Ruscy,
że spawają Łady, a np. naszych zachodnich sąsiadów śmieszy, że my ratujemy Tico i
SwiftyMnie nie śmieszy, ale dziwi.
Czasem się zastanawiam, na ile to "polubienie" złomiszcza to nie jest czasem syndrom sztokholmski.
Jeśli nawet grzebanie przy takim Tico to hobby, to jest to hobby w rodzaju kolekcjonowania papieru toaletowego. Nikt nie zabrania, ale chwalić się też nie ma czym.
-
Mnie nie śmieszy,
ale dziwi.
Czasem się
zastanawiam, na ile to "polubienie" złomiszcza to nie jest czasem syndrom
sztokholmski.
Jeśli nawet
grzebanie przy takim Tico to hobby, to jest to hobby w rodzaju kolekcjonowania
papieru toaletowego. Nikt nie zabrania, ale chwalić się też nie ma czym.Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma
Każdy marzy o jakiejś super furze, ale skoro nie stać go, to jedynym słusznym postępowaniem będzie wg Ciebie przycinanie z buta i wzdychanie do zdjęcia tegoż super auta?
Wtedy ludzie byliby szczęśliwsi?
-
Mnie nie śmieszy, ale dziwi.
Czasem się zastanawiam, na ile to "polubienie" złomiszcza to nie jest czasem syndrom
sztokholmski.v ?
Jeśli nawet grzebanie przy takim Tico to hobby, to jest to hobby w rodzaju kolekcjonowania
papieru toaletowego. Nikt nie zabrania, ale chwalić się też nie ma czym.Zatem należy się chwalić grzebaniem przy czym tylko jedynie słusznym?* Pytam poważnie. Wskaż nam właściwą drogę.
- Nie czepiać się proszę składni, taka miała być.
-
Jeśli nawet grzebanie przy takim Tico to hobby, to jest to hobby w rodzaju kolekcjonowania papieru toaletowego.
Możesz podać wykaz aut typu "papier toaletowy", może jakiś link
-
Wiesz, jak pogrzebiesz a w efekcie odrestaurujesz samochód o wartości kolekcjonerskiej (odróżnić od zwykłego można po walorach estetycznych, ale też rzędzie wielkości kwoty za jaką "pójdzie" na aukcji), to jak najbardziej - jedziesz na zlot zabytkowych pojazdów i pękasz z dumy.
Jak odrestaurujesz Tico - wartość sentymentalna żadna, po prostu cieszysz się, że na głowę nie pada - to masz niewielką (stosunkowo) oszczędność pieniędzy przy ogromnej stracie czasu. Oczywiście, choć bezcenny, czasu trochę każdy ma, a nabyta mamona lubi się skończyć - wtedy nie ma wyjścia.
Owszem, satysfakcja z dobrze wykonanej roboty, itd., ale być dumnym, że po raz n-ty wygrałeś z rudą bitwę w z góry przegranej wojnie? I że za parę miesięcy będziesz usiał robić to od nowa, a nawet jak nie, to coś innego, "bo zawsze coś"?
-
Możesz podać wykaz
aut typu "papier toaletowy", może jakiś linkPuk-pukaj i kręć palcem, ja widzę różnicę pomiędzy autem stworzonym do zachwycania się nim, a autem stworzonym do bycia tanim dupowozem.
Tym pierwszym można się pozachwycać, tym drugim już trudniej.
-
Jak się nie ma co
się lubi, to się lubi co się ma
Każdy marzy o
jakiejś super furze, ale skoro nie stać go, to jedynym słusznym postępowaniem będzie
wg Ciebie przycinanie z buta i wzdychanie do zdjęcia tegoż super auta?
Wtedy ludzie byliby
szczęśliwsi?Nie chodzi o kupowanie super aut (jak stać, to proszę, kup, przejedź się przez miasto, chętnie popatrzę na ładny przedmiot, nawet jeśli nie-mój), ale o traktowanie rzeczy zgodnie z przeznaczeniem. Dupowóz wozi dupę - ok. Dupowóz stoi bezużyteczny, wymaga mojej uwagi, pracy, wysiłku, czasu? Do internetu z nim i szukać następne.
-
Wiesz, jak
pogrzebiesz a w efekcie odrestaurujesz samochód o wartości kolekcjonerskiej
(odróżnić od zwykłego można po walorach estetycznych, ale też rzędzie wielkości
kwoty za jaką "pójdzie" na aukcji), to jak najbardziej - jedziesz na zlot
zabytkowych pojazdów i pękasz z dumy.Eee tam, to coś innego. Ty patrzysz pod kątem "kasa, kasa, kasa" - a nie zawsze każdemu o to chodzi.
Walory estetyczne? Naprawdę wszystkie oldtimery się Tobie podobają?Jak odrestaurujesz
Tico - wartość sentymentalna żadna, po prostu cieszysz się, że na głowę nie pada -
to masz niewielką (stosunkowo) oszczędność pieniędzy przy ogromnej stracie czasu.Absolutnie nie. Jeśli tak piszesz, nie wiesz, co to jest "wartość sentymentalna", znaczy do tej pory nie polubiłeś żadnego swojego auta (współczuję). Właśnie: wartość rynkowa niewielka, za to sentymentalna - duża.
Tico można polubić, podobnie jak malucha. Każde auto można. Przez moje ręce w ciągu ponad 20 lat przeszło parę aut i właśnie do małego DU mam największy sentyment. Zgrabne i sprytne autko, NIGDY mnie nie zawiodło, nie generuje ogromnych wydatków. Poza tym sympatyczne w prowadzeniu (takie było kiedyś, teraz wszystko poszło do przodu... ale wielu pamięta, jak jeździło się WTEDY innymi samochodami). A że "nieładne"? Mnie akurat się kanciaste podobają. O gustach... sam wiesz.
Obecnie utrzymywanie Tico w dobrym zdrowiu nie ma celu kolekcjonerskiego, lecz użytkowy. Teraz, jeszcze. A jak sądzisz, za kilkanaście lat nie dojdzie również ten pierwszy?Owszem, satysfakcja
z dobrze wykonanej roboty, itd., ale być dumnym, że po raz n-ty wygrałeś z rudą
bitwę w z góry przegranej wojnie? I że za parę miesięcy będziesz usiał robić to od
nowa, a nawet jak nie, to coś innego, "bo zawsze coś"?A widzisz, właśnie to "zawsze coś" nie ma zastosowania w przypadku sporej liczby tico. M.in. to wpływa na fakt, że lubię to autko. Prosta konstrukcja, ale udana. Wierz mi albo nie - prędzej spodziewałbym się nagłej usterki w nowym, skomplikowanym samochodzie (który pewnie nie dożyje wieku starszych modeli samochodów), niż w przypadku 14-letniego tikulca - i z każdym rokiem coraz bardziej jestem zdziwiony, że wciąż się dobrze sprawuje.
Zaś co do "rudej"... Jeśli faktycznie dobrze wykonało się robotę, nie wraca się do niej po paru miesiącach.To tyle w kwestii posiadaczy-hobbystów. Oczywiście nijak ma się to do tematu wątku, czyli rosyjskiego reanimowania rosyjskich ład... Czyli (jak pisał Sharky) smutnej konkluzji nt. stanu portfela niektórych ludzi.
-
Puk-pukaj i kręć
palcem, ja widzę różnicę pomiędzy autem stworzonym do zachwycania się nim, a autem
stworzonym do bycia tanim dupowozem.
Tym pierwszym można
się pozachwycać, tym drugim już trudniej.Nadal proszę o podanie tych aut do zachwycania się i tych dupowozów
Pamiętaj, że każdy samochód w momencie wyjazdu z fabryki był dupowozem. -
Pamiętaj, że każdy
samochód w momencie wyjazdu z fabryki był dupowozem.Nawet nowy Bentley jest dupowozem - tylko wozi zamożniejsze dupy
-
No i troszkę szybciej i wygodniej
-
Nawet nowy Bentley
jest dupowozem - tylko wozi zamożniejsze dupyCytat:
TE SAMOCHODY POTRAFIĄ ZRUJNOWAĆ
Jedna z brytyjskich firm zajmujących się sprzedażą ubezpieczeń na wypadek awarii, Warranty Direct, podsumowała piętnaście lat swojej działalności, publikując zestawienie samochodów, które mogą doprowadzić swoich właścicieli do rozpaczy. Oceniając poszczególne modele brano pod uwagę to, jak często wymagają one wizyty w serwisie oraz kwotę, o jaką uszczupli się portfel posiadacza w związku z naprawą. Wyspiarze porównali 450 modeli aut, przy czym im więcej punktów, tym więcej kłopotów sprawia pojazd.... i na miejscu 7. od końca: Bentley Continental GT. KLIK
-
Przykład pierwszy z głowy - marka Ferrari nie cechuje się udanymi samochodami do wożenia tyłka po mieście. Te auta się najczęściej do tego nie nadają - silniki za mocne, zawieszenie za twarde, za niskie, wyposażenie odstaje nawet od podstawowego w Hyundaiu, rejestrowane na dwie osoby, a miejsca bagażowego za grosz - te auta nie są dupowozami (albo są bardzo kiepskimi). Do tego awaryjne.
One służą jedynie do podkreślania statusu (kupowane nowe), albo do pękania z dumy po odrestaurowaniu (te stare).
Ferrari z '69 to coś zupełnie innego niż Tico z '92. Nie rozumiem, dlaczego muszę to tłumaczyć..
-
Eee tam, to coś
innego. Ty patrzysz pod kątem "kasa, kasa, kasa" - a nie zawsze każdemu o to chodzi.Wiadomo, jak się już ma tą kasę, to można skupić się na przyjemnościach
Walory estetyczne?
Naprawdę wszystkie oldtimery się Tobie podobają?Oczywiście, że nie, ale przyznaj, że Ford Mustang, to inna liga pod względem estetyki, niż Ford Mondeo. Ten pierwszy miał mieć własny charakter, a drugi nie odstawać od konkurencji (najwyżej jakiś akcent tu i ówdzie).
Absolutnie nie.
Jeśli tak piszesz, nie wiesz, co to jest "wartość sentymentalna", znaczy do tej pory
nie polubiłeś żadnego swojego auta (współczuję). Właśnie: wartość rynkowa niewielka,
za to sentymentalna - duża.Może po prostu jestem mniej sentymentalny? Malucha po tacie pewnie bym przygarnął (dawno poszedł na handel), ale auta kupowane przeze mnie to już tylko narzędzia. Zużyją się, kupuję następne.
A że "nieładne"? Mnie
akurat się kanciaste podobają. O gustach... sam wiesz.Jak dla mnie, Tico wcale nie są brzydsze od pozostałych masowo produkowanych Wszystkie szpetne jak noc Ale jak jeżdżą, to wszystko ok, nie?
Obecnie
utrzymywanie Tico w dobrym zdrowiu nie ma celu kolekcjonerskiego, lecz użytkowy.
Teraz, jeszcze. A jak sądzisz, za kilkanaście lat nie dojdzie również ten pierwszy?Pewnie się nie znam, ale za kilkanaście lat z Tico oryginalne zostaną szyby i znaczek - reszta będzie po wymianie
A widzisz, właśnie
to "zawsze coś" nie ma zastosowania w przypadku sporej liczby tico.Pozostaje mi wierzyć na słowo i pogratulować bezawaryjnego samochodu.
Zaś co do
"rudej"... Jeśli faktycznie dobrze wykonało się robotę, nie wraca się do niej po
paru miesiącach.W moim starym Oplu zardzewiał środek dachu - od kabiny. Po tym odkryciu zaprzestałem wierzyć w jakikolwiek sens walki z rdzą. Dopóki przechodzi przegląd, niech rdzewieje na zdrowie.
To tyle w kwestii
posiadaczy-hobbystów. Oczywiście nijak ma się to do tematu wątku, czyli rosyjskiego
reanimowania rosyjskich ład... Czyli (jak pisał Sharky) smutnej konkluzji nt. stanu
portfela niektórych ludzi.Z ręką na sercu, miałbyś sensowny zapas gotówki na koncie. Nie kupiłbyś, dajmy na to, nowego Ceed-a? Jasne, za 10 lat zacznie się sypać jak łupież na reklamie, ale 10 lat względnego spokoju.
-
Ferrari z '69 to coś zupełnie innego niż Tico z '92. Nie rozumiem, dlaczego muszę to tłumaczyć..
Może jeszcze więcej przykładów w porównywaniu samochodu dla milionerów z masówką możliwie tanią
To tylko te często niepraktyczne, ale najważniejsze, że absurdalnie drogie auta zasługują na odnawianie i odrobinę zachodu, reszta to "papier toaletowy"
-
Przykład pierwszy z
głowy - marka Ferrari nie cechuje się udanymi samochodami do wożenia tyłka po
mieście. Te auta się najczęściej do tego nie nadają - silniki za mocne, zawieszenie
za twarde, za niskie, wyposażenie odstaje nawet od podstawowego w Hyundaiu,
rejestrowane na dwie osoby, a miejsca bagażowego za grosz - te auta nie są
dupowozami (albo są bardzo kiepskimi). Do tego awaryjne.
One służą jedynie
do podkreślania statusu (kupowane nowe), albo do pękania z dumy po odrestaurowaniu
(te stare).
Ferrari z '69 to
coś zupełnie innego niż Tico z '92. Nie rozumiem, dlaczego muszę to tłumaczyć..O ile dobrze Cię zrozumiałem stwierdziłeś że gdybyś miał wybierać między Tico a Ferrari do jazdy po mieście to wziąłbyś Tico.
-
O ile dobrze Cię
zrozumiałem stwierdziłeś że gdybyś miał wybierać między Tico a Ferrari do jazdy po
mieście to wziąłbyś Tico.Codzień, każdy dzień, latem, zimą, jesienią, wiosną, w deszcz, słońce, mróz, do pracy, z pracy, do pracy, z pracy, na zakupy, do przedszkola...
Tak, wybrałbym Tico. Chociaż to wybór jak gdzie byś chciał wysypkę - na dupie, czy na twarzy - na dupie nie widać, ale przy siedzącej pracy...
-
Tak, wybrałbym
Tico. Chociaż to wybór jak gdzie byś chciał wysypkę - na dupie, czy na twarzy - na
dupie nie widać, ale przy siedzącej pracy...Z takim podejściem, to chyba lepiej chodzić z buta wszędzie
-
Z takim podejściem,
to chyba lepiej chodzić z buta wszędzieTak jak w nicku
-