Strzał w tył i ucieczka
-
Trochę O.T. ale dla kontrastu.
Wracałem dzisiaj z Lublina (byłem już blisko wylotu), stojąc na światłach dostałem solidnego strzała w tył, obracam się do tyłu - nie ma nikogo, patrzę w przód, a auto już zniknęło. Stałem na środkowym pasie do jazdy prosto, on poleciał na lewo na świetle kierunkowym. Nawet nie zdążyłem go zobaczyć. Jedyne co się udało ustalić to kolor.
Później policja, spisywanie zeznań itp. Jeden jedyny świadek się znalazł - pani która stała na przejściu, zdążyła zapamiętać numery rejestracyjne, ale chyba poprzestawiała coś bo się nie zgadzało w danych z kolorem. Oczywiście ci, którzy stali na światłach w momencie zdarzenia, ruszyli zaraz na zielonym. Nie liczę na cuda, jakoś dojechałem do domu ale chyba carina odpocznie, bo uszkodzenia dość duże (jechać się dało bezpiecznie), ale klapa, zderzak i cały błotnik pokieraszowane. Teraz tylko zostaje cud, że chłopa znajdą. Choć nie robię sobie nadziei.
Do teraz nie dociera do mnie, jak można w biały dzień taką akcję odwalić i się ulotnić, bez śladu. Nawet zaliczona sesja nie cieszy.Przepraszam jak chaotycznie napisałem, jeszcze mnie telepie, strzał był solidny bo aż radio wyskoczyło razem z kieszenią, popielniczka a telefon zbierałem w częściach z podłogi.
Żeby nie było całkiem O.T. Kupując auto wiedziałem że miało parę stłuczek, ale grunt że konstrukcja nienaruszona i to jest najważniejsze, bo jak auto jest eksploatowane to wiadomo, że różne rzeczy się zdarzają, to Ci ktoś drzwi wgniecie na parkingu i odjedzie, to jakaś tam stłuczka itp. Normalne sprawy. Jak sprzedawca takich rzeczy nie zataja, staje się bardziej wiarygodny, niż ten u którego kilkunastoletnie auto nigdy nie miało rzekomo nawet ryski.
edit:
Tak oto się "prezentuje" teraz moja Carina
http://imageshack.us/content_round.php?p...oad&newlp=1
http://imageshack.us/photo/my-images/51/66982680.jpg/
http://imageshack.us/photo/my-images/4/15295036.jpg/
-
Trochę O.T. ale dla
kontrastu.Współczuję całego przeżycia. Nie będę się rozpisywał na temat tego uciekiniera, bo niecenzuralnych słów by zabrakło. Mam nadzieję, że jutro nie obudzisz się z bólem kręgosłupa i że tego typa złapią (nawet jak już wytrzeźwieje). Niestety na drodze nie wszystko jest zależne od nas.
-
Współczuję. Ja miałem podobną stłuczkę w Tico, kilka lat temu. Dojeżdżałem powoli prawym pasem do świateł, a na lewym na światłach stał jakiś koleś na czerwonym. Zmieniło się światło na zielone, a na lewym pasie z nadświetlną pojawił się jakiś mercedes który chciał ominąć tamtego kolesia zanim ruszy, prawym pasem (tym na którym ja jechałem) no i zawadził o mnie Na szczęście dogoniłem go na tyle aby odczytać (częściowo) numery. Zgłosiłem sprawę na policji, znaleźli winnego, okazało się w dodatku, że synek bez prawa jazdy zabrał tatusiowi kluczyki i pojechał na wycieczkę - w efekcie zarobił spory mandat (prowadzenie bez uprawnień + kolizja + ucieczka z miejsca zdarzenia), a dodatkowo ubezpieczyciel wystąpił do niego z regresem szkody z OC i odmówił naprawy z AC (pojazd kierowany przez osobę bez uprawnień).
Nie przejmuj się, być może policja da rade odszukać sprawcę, gdy ma choćby niedokładny numer rejestracyjny. -
Pewnie rano dostanie nam się za OT no ale
Mamy numery, wstępnie się nie zgadzały, ale jak wiadomo świadek mógł coś pokręcić - bo wszystko działo się szybko, jak to w takich sytuacjach. Odpowiedni wydział ma się tym zająć (konfigurację tych numerów itd itp). Nie przejmuję się tym zbytnio, nie wiem na ile to do mnie wszystko dociera. Ciężko mi zasnąć, walnąłem 2 piwka,może pomogą A jeśli ma się to wyjaśnić to na pewno potrzeba czasu.
P.S. Plecy już czuję
-
Pewnie rano
dostanie nam się za OT no alePrzede wszystkim Tobie się należy , można było spokojnie zakładać nowy wątek (tak, jak ja to właśnie zrobiłem). Ale składam to na karb Twojego zdenerwowania, czemu trudno się dziwić, więc masz wybaczone.
Mamy numery,
Współczuję Ci. Oby nie skończyło się to rozstrojem zdrowia.
Ładnych parę lat temu miałem podobną sytuację, ale jako że pochodzę z Lublina, to miałem przewagę - znałem miasto i kolesia "spoza" dorwałem, mimo jego ucieczki.
Tak w skrócie: KLIK.
Mam nadzieję, że uda się znaleźć sprawcę. -
Dzięki. Faktycznie mogłem tak to rozwiązać.
Źle nie jest ale huk w głowie mam do teraz no i mięśnie przy kręgosłupie czuję wszystkie. Na tym pech polega, a raczej jego dalsza część, że nawet mogłem zapytać na CB (zrobiłem to z lekkim opóźnieniem) co to za auto tam poleciało, żeby choć markę znać. Człowiek oszołomiony to ciężko się myśli i działa. W trasie byłem od 4 rano, zdarzenie było o 11.45, całe szczęście że mogłem dojechać autem do domu.
Póki co, z policji żadnych wieści, pewnie się sk(...) upiecze. Chyba, że na jakiś monitoring się załapał czy coś takiego, może coś z tych numerów się uskłada.
Powoli wracam do siebie, auto przykryte plandeką, też niech trochę "odpocznie" -
Wiesz co... może warto byłoby ponękać policjantów telefonami? Bo wydaje mi się, że sami, z braku ciekawszych zajęć, jakoś nie bardzo będą się kwapili do poszukiwań sprawcy.
PS. Aha, gratuluję zaliczonej sesji.
-
Wiesz co... może
warto byłoby ponękać policjantów telefonami? Bo wydaje mi się, że sami, z braku
ciekawszych zajęć, jakoś nie bardzo będą się kwapili do poszukiwań sprawcy.Na pewno nie dam im o sobie zapomnieć, o całej sprawie
PS. Aha, gratuluję
zaliczonej sesji.Dziękuję, sam nawet już o tym zapomniałem
-
A ja coraz bardziej myślę o kamerce do auta. Niby ludzie się śmieją, że to przyciąga kolizje, ale np w takim przypadku mogłaby się przydać
-
A ja coraz bardziej
myślę o kamerce do auta. Niby ludzie się śmieją, że ot przyciąga kolizje, ale np w
takim przypadku mogłaby się przydaćDokładnie. Przypadek ekstremalny, ale jednak się to zdarza jak widać.
-
P.S. Plecy już
czujęW takim razie udaj się na prześwietlenie do szpitala. My w zeszłym roku po stłuczce do dziś chodzimy po lekarzach i na rehabilitację. Jeśli Policja nie znajdzie sprawcy to przynajmniej dostaniesz kasę z Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego za doznane cierpienia/ uszczerbek na zdrowiu. Radzę zrobić to czym prędzej bo my trafiliśmy na prześwietlenie po trzech tygodniach i będziemy musieli się z Allianz sądzić.
A nie oberwałem zbyt mocno. -
Radzę zrobić to czym prędzej bo my trafiliśmy na
prześwietlenie po trzech tygodniach i będziemy musieli się z Allianz sądzić.
A nie
oberwałem
zbyt mocno. [/color]Dlatego ja właśnie jestem zdania, że lepiej mimo wszystko poprosić o wezwanie karetki na miejsce jak się nawet czegoś nie odczuwa, zawsze jest to "podkładą" potem do dochodzenia odszkodowania.
-
A to prawda! Szczególnie przy strzałach z tyłu. Nie ma bata, mimo zagłówka mięśnie szyjne pracują ostro.
-
Właśnie szyjne najmocniej bolą. Jutro idę do znajomego lekarza. Można było karetkę wezwać, jeszcze dużo rzeczy można było zrobić tam na miejscu no ale...
-
Można było karetkę wezwać, jeszcze
dużo rzeczy można było zrobić tam na miejscu no ale...Wiadomo, teraz to zupełnie inna bajka bo się myśli "na zimno" a podczas stresu takiej całej sytuacji nie bardzo się tak da. Ja to chyba generalnie pierwszą rzeczą jaka by mi wpadła do głowy to jedynka i w pedał złapać typa, chociaż wtedy pewnie bym i świadków stracił jeśli takowi by byli.
-
Wiadomo, teraz to
zupełnie inna bajka bo się myśli "na zimno" a podczas stresu takiej całej sytuacji
nie bardzo się tak da. Ja to chyba generalnie pierwszą rzeczą jaka by mi wpadła do
głowy to jedynka i w pedał złapać typa, chociaż wtedy pewnie bym i świadków stracił
jeśli takowi by byli.Hehe teraz też tak bym w pierwszej chwili pomyślał. Ale będąc w szoku, zanim się ogarnąłem - gościa już nawet nie zdążyłem zobaczyć, kierunkowe światło zmieniło się na czerwone. Jedyne rozsądne co mogłem zrobić to powolutku zjechać na bok - i dobrze zrobiłem - po pierwsze, nie wiedziałem co z autem - okazało się później że zderzak rył już oberwany po asfalcie - zgubiłbym cały. Po drugie, kompletnie byłem otumaniony (stoję na światłach, tir przede mną, 10 - 15 sekund tak stoję, jedno wielkie ŁUP, auto aż podskoczyło), nie wiedziałem czy coś wybuchło czy co się stało, pisku opon nawet nie - słyszałem - czyli pewnie nie hamował nawet. Strzelił w nas tak, że toyota odskoczyła do przodu, on nawet cofać nie musiał żeby uciekać. Po otrząśnięciu patrzymy w tył - pusto. W przód - pusto. Normalnie duchy. Zjeżdżając na pobocze nie pamiętam nawet czy w lusterko spojrzałem, więc goniąc za nim w takim stanie mógłbym coś gorszego narobić (ulica ruchliwa).
-
Hehe teraz też tak
bym w pierwszej chwili pomyślał. Ale będąc w szoku, zanim się ogarnąłem - gościa już
nawet nie zdążyłem zobaczyć, kierunkowe światło zmieniło się na czerwone. Jedyne
rozsądne co mogłem zrobić to powolutku zjechać na bok - i dobrze zrobiłem - po
pierwsze, nie wiedziałem co z autem - okazało się później że zderzak rył już
oberwany po asfalcie - zgubiłbym cały. Po drugie, kompletnie byłem otumaniony (stoję
na światłach, tir przede mną, 10 - 15 sekund tak stoję, jedno wielkie ŁUP, auto aż
podskoczyło), nie wiedziałem czy coś wybuchło czy co się stało, pisku opon nawet nie- słyszałem - czyli pewnie nie hamował nawet. Strzelił w nas tak, że toyota
odskoczyła do przodu, on nawet cofać nie musiał żeby uciekać.
Jak nawet nie hamował to obstawiałbym, że pijany jakiś albo naćpany czy coś, miejmy tylko nadzieję, że nie jakiś bogaty cham bo taki to bankowo auto od razu do blacharza wstawi i raz dwa będzie miał zrobione a tym samym policja straci wszelki trop i dowody ;/
Po otrząśnięciu
patrzymy w tył - pusto. W przód - pusto. Normalnie duchy. Zjeżdżając na pobocze nie
pamiętam nawet czy w lusterko spojrzałem, więc goniąc za nim w takim stanie mógłbym
coś gorszego narobić (ulica ruchliwa).W gruncie rzeczy też racja, ja jak miałem wypadek to pamiętam w zasadzie wszystko od momentu jak wypaliłem fajke i się uspokoiłem a wcześniej to pamiętam, że nie pamiętam nic
- słyszałem - czyli pewnie nie hamował nawet. Strzelił w nas tak, że toyota
-
W gruncie rzeczy
też racja, ja jak miałem wypadek to pamiętam w zasadzie wszystko od momentu jak
wypaliłem fajke i się uspokoiłem a wcześniej to pamiętam, że nie pamiętam nicPamiętam, co prawda to nie był wypadek, ale kiedyś potrąciłem kurę. Wbiegła mi nagle z prawej strony i podfrunęła tak, że wpadła mi prosto na szybę. Huk był tak niemiłosierny, że prawie mi serce stanęło. Zjechałem na pobocze i trwało kilkanaście minut zanim doszedłem do siebie. A kura? Jak to kura. Spadła na jezdnię i uciekła.
-
Chyba mnie przekonałeś, zresztą dopiero dziś rano poczułem że cały kark mam obolały, wszystkie mięśnie wokół szyi. Nie będę czekał do jutra, zaraz się zbieram do szpitala
edit: na pogotowiu standard, "panie, że boli to normalne, będzie bolało", głupiego jasia dostałem w siedzenie i do widzenia. Ale jakaś podkładka będzie do ubezpieczenia, a jutro normalnie wybiorę się do lekarza rodzinnego, badania porobię itd.
-
Można było karetkę wezwać, jeszcze
dużo rzeczy można było zrobić tam na miejscu no ale...A jeszcze z ciekawości spytam: o której to mniej więcej było i ile czekałeś na radiowóz?