kultura Na Polskich Drogach
-
. No, i nabawiłem się nieco stresu, bo
niebiesko-białe auto jechało za mną przez parę
ładnych kilometrów (a każdy wie, jak się człowiek
wówczas czuje).Siedzieć prosto, nie rozglądać się, byleby wyglądać jak najmniej podejrzanie. <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
Jeśli chodzi o mnie... staram się, nieskromnie mówiąc,
zachować kulturę jazdy. Z długoletniego
doświadczenia wiem, że taki styl jazdy jest po
prostu przyjemniejszy dla mnie (nie wspominając już
o dobrych uczynkach dla innych). Mniej sam się
denerwuję za kierownicą. Jeśli mogę wpuścić -
wpuszczam, jeśli należałoby ustąpić - ustąpię. Nie
zbawi mnie ta minuta dłużej lub krócej.Mam podobne odczucia. Często jeżdżę kulturalnie dla odstresowania się i wyciszenia.
Mam też
sporo cierpliwości dla eLek - przecież to jasne, że
w środku siedzi kłębek nerwów, który też ma prawo...Jeśli chodzi o "L-ki" to wydaje mi się, że nauczyciele praktyczni od jazdy popełniają jeden poważny błąd. Wsadzają takiego młodego adepta za kierownicę, tłumaczą mu gdzie gaz, gdzie hamulec, gdzie sprzęgło i puszczają go w miasto. Przecież taki uczeń przez 3/4 czasu spędzonego na nauce jazdy będzie starał się opanować posługiwanie się pedałami i gałką zmiany biegów zamiast zwracać uwagę na sytuacje na drodze. Moim zdaniem najpierw powinno się takiego człowieka wywieźć na jakiś plac, nauczyć go sprawnego i w miarę płynnego jeżdżenia jako takiego a dopiero później zabierać go w miasto w celu nauki przepisów i kultury jazdy.
Generalnie polecam wszystkim kierowcom zostawić agresję
poza autem. Pamiętajmy, że jeździ nam się coraz
trudniej i będąc homo sapiens powinniśmy dążyć do
ułatwienia sobie życia nawzajem. Jeśli sami sobie
nie pomożemy, to nikt nam nie pomoże. Warto zdać
sobie z tego sprawę.Przyłączam się do apelu <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
-
Na własne oczy w zeszłym
roku widziałem jak za wiaduktem TIR zaczął
wyprzedzać trabanta który jechał może z 60km/h. Gdy
był już w połowie to z naprzeciwka wyskoczył drugi
TIR. No i co zrobił tamten? Po prostu odbił
spowrotem spychając trabanta do rowu. Aż nie mogłem
uwierzyć w to.Właśnie pisałem o tym wyżej. Widzę że to nie tylko moje spostrzeżenia. Bardzo się dziwię, bo przecież na tą kategorię chyba prowadzone są testy psychologiczne, czy się mylę?
-
Poprawna pisownia, również za wiele nie kosztuję.
Co to za nawyk z tym uszczypliwym zwracaniem uwagi?
Nie napisałeś nic w temacie to primo.
Secundo (po drugie primo) to jesteś złośliwy.
Tercio (primo ultimo) na niepoprawną pisownię można zwracać uwagę na priv, jest wtedy grzecznie i dyskretnie. <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
-
Pamiętaj kolego, że autobus wyjeżdżający z przystanku na terenie zabudowanym ma PIERWSZEŃSTWO!
Nie prawda, nie powtarzajmy utartych ale mylnych opinii <img src="/images/graemlins/NO.GIF" alt="" />
Co prawda Art. 18. 1. prawa o ruchu drogowym mówi,że "Kierujący pojazdem, zbliżając się do oznaczonego przystanku autobusowego (trolejbusowego) na obszarze zabudowanym, jest obowiązany zmniejszyć prędkość, a w razie potrzeby zatrzymać się, aby umożliwić kierującemu autobusem (trolejbusem) włączenie się do ruchu, jeżeli kierujący takim pojazdem sygnalizuje kierunkowskazem zamiar zmiany pasa ruchu lub wjechania z zatoki na jezdnię."
ale
pkt 2 wyraźnie precyzuje: " Kierujący autobusem (trolejbusem), o którym mowa w ust. 1, może wjechać na sąsiedni pas ruchu lub na jezdnię dopiero po upewnieniu się, że nie spowoduje to zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego. "
Także obaj wymienieni uczestnicy ruchu mają w tej sytuacji obowiązki, ale nie można jej podsumować określeniem PIERWSZEŃSTWO autobusu[/b]. I tu kolega Misiek1981 mówiąc, że kierowcy autobusów potrafią "naginać" przepisy ma rację <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />Pozdr. <img src="/images/graemlins/30.gif" alt="" />
-
Pamiętaj kolego, że autobus wyjeżdżający z przystanku na terenie zabudowanym ma PIERWSZEŃSTWO!
Więc to Ty, nie wpuszczając go (gdy on sygnalizuje zamiar włączenia się do ruchu) "wymuszasz na chama
pierwszeństwo".Nie do końca tak jest, cyt.
Kierujący autobusem (trolejbusem), o którym mowa w ust. 1(chodzi o autobus lub trolejbus wyjeżdżający z zatoki) może wjechać na sąsiedni pas ruchu lub na jezdnię dopiero po upewnieniu się, że nie spowoduje to zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego" - Kodeks Drogowy 2008, Art.18 ust. 2 <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" /> -
Co koledzy powiedzą na temat kultury polskich kierowców?
Wg mnie jest ona na dość niskim poziomie, lecz sa
tacy którzy polepszają ją. A Wy co o tym sadzicie?Miałem się nie wypowiadać ale co mi tam <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
Z kulturą na drogach jest dokładnie tak samo jak z kulturą w innych miejsca. Różnica polega jedynie na miejscu występowania "tej kultury".
Zasada jest prosta, często przeze mnie powtarzana: "traktuj ludzi tak jakbyś sam chciał byc traktowany" <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
Bez względu na to czym jedzie. Czy autobusem czy ciężarowym, rowerem lub Tico. I wszystko będzie wtedy <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> ale to jeszcze nie tak prędko <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> -
Mnie u kierowców ciężarówek bardzo podoba sie zwyczaj
blokowania jednego pasa który za kilkaset metrów
się kończy...Ciekawy manewr. Może uratować kilka zakręconych głów.
Oczywiście zdarzają się wariaci za kierownicami TIRów
jak w każdej grupie kierowców.Tylko wydaje mi się że wśród kierowców ciężarówek (śmiercionośnych kolosów) powinno być ich mniej niż więcej, a tak nie jest <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />
-
Siedzieć prosto, nie rozglądać się, byleby wyglądać jak najmniej
podejrzanie.Starałem się wyglądać <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Mam podobne odczucia. Często jeżdżę kulturalnie dla odstresowania się i
wyciszenia.Otóż to.
Prawda jest taka, że w dzisiejszych czasach walka toczy się dosłownie wszędzie: w szkole, w pracy, w domu również (myślę chociażby o tzw. "konflikcie pokoleń" <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />). Dlaczego mamy walczyć jeszcze na jezdni? <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" /> Tym bardziej, że potyczki słowne z szefem, rodzicami, dziećmi itd. nie są raczej groźne dla życia, w przeciwieństwie do walki na drodze. Tu często kończą się one tragedią, nie wspominając już o dramatach związanych z wyrzutami sumienia, zapłaceniem odszkodowania lub koniecznością odbycia wyroku w miejscu odosobnienia.
Zupełnie inaczej sprawy się mają, jeśli wyjeżdżam na drogę, nastawię się pozytywnie do innych i mam prawo oczekiwać, że inni też mi pomogą, gdy będę tego potrzebował. Poziom adrenaliny spada, a ja się odstresowuję. <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />Jeśli chodzi o "L-ki" to wydaje mi się, że nauczyciele praktyczni od jazdy
popełniają jeden poważny błąd. Wsadzają takiego młodego adepta za
kierownicę, tłumaczą mu gdzie gaz, gdzie hamulec, gdzie sprzęgło i
puszczają go w miasto. Przecież taki uczeń przez 3/4 czasu spędzonego
na nauce jazdy będzie starał się opanować posługiwanie się pedałami i
gałką zmiany biegów zamiast zwracać uwagę na sytuacje na drodze. Moim
zdaniem najpierw powinno się takiego człowieka wywieźć na jakiś plac,
nauczyć go sprawnego i w miarę płynnego jeżdżenia jako takiego a
dopiero później zabierać go w miasto w celu nauki przepisów i kultury
jazdy.Święte słowa. Dorzuciłbym do tego jeszcze trening na torze, aby po poznaniu auta i wstępnej nauce, jak działają poszczególne mechanizmy, młody adept mógł pojeździć z wyższymi prędkościami i bezpiecznie sprawdzić, jak reaguje samochód przy tych prędkościach. To tak w skrócie, ale kierowcy wiedzą, o co chodzi. <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />
Ja miałem to szczęście, że mój ojciec nauczył mnie samej techniki jazdy (dając prowadzić samochody na drogach polnych i leśnych - wtedy wolno było wjeżdżać do lasów, teraz jest nieco inaczej). Kursant wyjeżdżający "na miasto" czuje się zupełnie inaczej, jeśli opanował już wcześniej technikę jazdy i nie wsadza głowy pod kierownicę przed hamowaniem (w poszukiwaniu odpowiedniego pedału) oraz nie spogląda na drążek przed każdą zmianą biegu.
Ale cóż, my sobie możemy pogdybać, a wydający przepisy i tak "wiedzą lepiej"... <img src="/images/graemlins/tongue.gif" alt="" /> -
Starałem się wyglądać.
Najgorsze jest to, że jest się świadomym tego iż jest to irracjonalne uczucie, ale jednak nie do powstrzymania.
Zupełnie inaczej sprawy się mają, jeśli wyjeżdżam na
drogę, nastawię się pozytywnie do innych i mam
prawo oczekiwać, że inni też mi pomogą, gdy będę
tego potrzebował. Poziom adrenaliny spada, a ja się
odstresowuję.Należy sobie jeszcze uświadomić, że często napędzamy się niepotrzebnie i bezpodstawnie. Agresja wzrasta napędzana samą agresją. Gdy założymy sobie że będziemy dziś spokojni za kierownicą, okazuje się że przychodzi to z łatwością i niewiele rzeczy potrafi nas wyprowadzić z równowagi.
Święte słowa. Dorzuciłbym do tego jeszcze trening na
torze, aby po poznaniu auta i wstępnej nauce, jak
działają poszczególne mechanizmy, młody adept mógł
pojeździć z wyższymi prędkościami i bezpiecznie
sprawdzić, jak reaguje samochód przy tych
prędkościach. To tak w skrócie, ale kierowcy
wiedzą, o co chodzi.Ja myślę że państwo mogłoby zrobić po prostu kampanię reklamową, propagującą kursy doszkalające dla kierowców, takie jak szkoła ekonomicznej jazdy, czy szkoła bezpiecznej jazdy. Dużo osób skorzystałoby z przyjemnością, ale wiele nie zdaje sobie sprawy że istnieją.
Ja miałem to szczęście, że mój ojciec nauczył mnie samej
techniki jazdy (dając prowadzić samochody na
drogach polnych i leśnych - wtedy wolno było
wjeżdżać do lasów, teraz jest nieco inaczej).
Kursant wyjeżdżający "na miasto" czuje się zupełnie
inaczej, jeśli opanował już wcześniej technikę
jazdy i nie wsadza głowy pod kierownicę przed
hamowaniem (w poszukiwaniu odpowiedniego pedału)
oraz nie spogląda na drążek przed każdą zmianą
biegu.Ja nie miałem takiego szczęścia. Zaczynałem jako zawalidroga a o kulturze jazdy nie miałem zielonego pojęcia. Na szczęście trafił się znajomy z większym doświadczeniem który był na tyle miły, że wyruszał ze mną przez dłuży czas na przejażdżki po mieście i za darmo udzielał mi cennych, praktycznych wskazówek. Dzięki temu szybko przeskoczyłem na wyzszy poziom świadomości. Najbardziej przeraża mnie to, że jeszcze tyle nie wiem.
Ale cóż, my sobie możemy pogdybać, a wydający przepisy i
tak "wiedzą lepiej"...Trzeba pamiętać, że działają pod presją <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
Oczywiście spotykam też kierowców ciężarówek którym nie mam nic do zarzucenia. Szczególnie
szanuję ich za komunikowanie światłami że z przodu pusto. Są tacy którzy wjeżdżają na
pobocze prawie że całym samochodem. Wydaje mi się, że są to doświadczeni kierowcy z dużym
stażem, niestety wydaje mi się również, że coraz więcej jest tych młodych bez doświadczenia
za to z ułańską fantazją.no to musiałeś mnie spotkać pewnie <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/winner.gif" alt="" />
ja tak robie. A nie mam dużo stażu bo tylko 1,5 roku za kółkiem TIR-a
Obserwuje droge i wszystko wokół niej tak by nic sie nikomu nie stało i by bezpieczniej jechać. Bo I cały czas obserwuje gdzie moge pogonić a gdzie nie. Bo ciągły pośpiech sie poprostu nie opłaca. -
Zgadzam się z tobą <img src="/images/graemlins/bravo.gif" alt="" />
Kulturę przenosi się z życia prywatnego na drogi ,łatwo zaobserwować kto kim jest . -
Zgadzam się z tobą
Kulturę przenosi się z życia prywatnego na drogi ,łatwo zaobserwować kto kim jest .Mysle podobnie, jest napewno grupa kierowcow ktora bedzie nam zawsze psuc srednia , z roznych powodow. np taksiarze, ja uwazam ze to zlo konieczne , nie wszyscy ale wiekszosc jezdzi jak.....
nie powiem co <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> ale sa potrzebni gdy czlowiek chce sie napic i worcic pozno do domu.
Najwazniejsze jest chyba to, by nie ryzykowac i nie "uczyc" innych jak powinni jezdzic, jak to ktos opisywal wczesniej, typu hamowanie ostre przed kims, zajechanie drogi itp . "niestety" pozostaje zachowac to dla policji, bo pouczanie w wlasnej kwestii moze tylko pogorszyc i spowodowac nastepne zagrozenie .
Mysle ze trzeba miec oczy seroko otwarte do okola glowy i zachowac zdrowy rozsadek <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> -
Właśnie wróciłem z Wrocławia do Radomia na Święta. DRAMAT. Przynajmniej 3 razy ledwo uniknąłem wypadku. Najgorzej było w Piotrkowie gdzie dresik z kolegami wyjechał na pełnym speedzie na skrzyżowanie, podczas gdy ja miałem zielone (on jechał z naprzeciwka i skręcał w lewo( do lewoskrętu jest oddzielny sygnalizator)) . Miałem to szczęście, że widziałem go chwilę wcześniej i zdążyłem zobaczyć że z mojej prawej nic nie jedzie - miałem gdzie uciec. Przeszliśmy na milimetry...
Wcześniej w Bełchatowie jakiś ziomek o mało przy mnie nie przywalił na skrzyżowaniu. Skręcam w lewo, czekam spokojnie aż on przejedzie prosto, a on nagle myk kierownicą i leci na mnie. Odbił w ostatniej chwili. Później na trasie wyprzedzał mnie PKS gdy ja jechałem 110-115 km/h!! Zatkało mnie. -
no to musiałeś mnie spotkać pewnie
Może być <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />
ja tak robie. A nie mam dużo stażu bo tylko 1,5 roku za
kółkiem TIR-aCzyli teoria że to młodzi i niedoświadczeni tak szaleją odpada.
Obserwuje droge i wszystko wokół niej tak by nic sie
nikomu nie stało i by bezpieczniej jechać. Bo I
cały czas obserwuje gdzie moge pogonić a gdzie nie.
Bo ciągły pośpiech sie poprostu nie opłaca.Szkoda tylko że tak jak ty nie zachowują się wszyscy. <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
-
Może być
Na początku jazd Tir-em to jezdziłem za wolno bo nie miałem wyczucia jeszcze. Ale teraz moge jedynie sie z tego śmiać. Ale wszystkiego sie da nauczyć. Mnie poprostu cieszy jazda za kółkiem. Dlatego taki zawód. Tylko jeden problem jest tego że na budowach jest różnie z wjazdem i czasami trzeba sie nagimnastykować <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />
Czyli teoria że to młodzi i niedoświadczeni tak szaleją odpada.
no tego to nie można odrzucić <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />
Szkoda tylko że tak jak ty nie zachowują się wszyscy.
dzięki <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />
-
pkt 2 wyraźnie precyzuje: " Kierujący autobusem (trolejbusem), o którym mowa w ust. 1, może
wjechać na sąsiedni pas ruchu lub na jezdnię dopiero po upewnieniu się, że nie spowoduje
to zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego. "
Także obaj wymienieni uczestnicy ruchu mają w tej sytuacji obowiązki, ale nie można jej
podsumować określeniem PIERWSZEŃSTWO autobusu. I tu kolega Misiek1981 mówiąc, że kierowcy
autobusów potrafią "naginać" przepisy ma racjęnie do konca , poniewaz kierowca widzac autobus z wlaczonym migaczem powinien ustapic mu pierszenstwa zawalniajac lub zatrzymujac sie
z obserwacji wiemy ze jest dokladnie na odwrot -
Na własne oczy w zeszłym
roku widziałem jak za wiaduktem TIR zaczął
wyprzedzać trabanta który jechał może z 60km/h. Gdy
był już w połowie to z naprzeciwka wyskoczył drugi
TIR. No i co zrobił tamten? Po prostu odbił
spowrotem spychając trabanta do rowu. Aż nie mogłem
uwierzyć w to.A co mial zrobic w imie zasad przywalic w drudiego tira
Czlowiek ma cos takiego jak instynkt samozachowawczy <img src="/images/graemlins/30.gif" alt="" />
(pomijam oczywiscie zasadnosc i okolicznosci wyprzedzania)Właśnie pisałem o tym wyżej. Widzę że to nie tylko moje spostrzeżenia. Bardzo się dziwię, bo >przecież na tą kategorię chyba prowadzone są testy psychologiczne, czy się mylę?
Nie mylisz sie sa prowadzone
-
Rozwiązanie tego problemu jest proste. Kierowca, który nie wpuścił autobusu dostanie za to mandat (zakładając, że miał szansę, ale olał sprawę), ale winnym ewentualnej kolizji zostanie kierowca autobusu (coś w rodzaju: kierowca wyprzedzający na skrzyżowaniu dostanie mandat za złamanie zakazu wyprzedzania, ale to ten wyjeżdżający z drogi podrzędnej będzie winien zderzenia).
-
-
Tak przy okazji...
Dzisiaj byłem świadkiem, jak facio na środku skrzyżowania wysiadł ze swojej Corsy i mocno gestykulując coś usilnie przekazywał kierowcy Transportera. Transporter niefortunnie stanął w korku i uniemożliwił dokonanie lewoskrętu biednemu Corsiarzowi. Następnie z piskiem opon Corsa opuściła skrzyżowanie dzięki temu, że kolejny kierowca jej to umożliwił...
Także mimo wszystko jest uprzejmość na drogach <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />