Ogłoszenia sprzedaży samochodów.
-
Słuchajcie, tak sobie przeglądam ogłoszenia dotyczące sprzedaży używanych samochodów osobowych i nadal nie mogę się nadziwić.
-
Nadal ściągane są np. samochody z Niemiec w idealnym stanie i najczęściej z przebiegami niewiele ponad 100kkm. Mowa o autach max. 10-letnich.
Podobne samochody kupione w polskich salonach mają najczęściej ponad 200kkm, choć wielokrotnie widziałem nawet przebiegi grubo ponad 300kkm.
Oczywiście ceny ściągniętych aut są niższe niż tych polskich o 15-20%.
Co się stało, nagle Niemcy przestali jeździć, a Polacy na potęgę zaczęli podróżować?
Dodatkowo pomimo często przeciętnego stanu auta i gorszego wyposażenia nie chcą schodzić z ceny, gdy importerzy najczęściej zachęcają, że cena jest jak najbardziej jeszcze do negocjacji. -
Kolejna sprawa. Ogłoszenia najczęściej są ogólnikowe, a wszelkie wady bagatelizowane. Jeżeli więc w ogłoszeniu jest opis, że np. tylny błotnik ma delikatne uszkodzenie, to najczęściej na zdjęciach widać, że nadaje się tylko do wymiany. Podobnie inne "drobne" uszkodzenia np. zderzaka, czy progu okazują się najczęściej poważnymi uszkodzeniami, choć zdjęcia celowo są zrobione w ten sposób, aby nie było dobrze widać zakresu uszkodzeń.
Fajny przykład ogłoszenia opisanego "hyundai-i30-naprawde-zadbany-bez-wgniecen-tarcze-i-klocki-jak-nowe"
A tak wygląda oferowany pojazd:
-
Kolejna sprawa, w wielu ogłoszeniach nie ma w opisie informacji o naprawach blacharsko-lakierniczych. Co z tego, że na zdjęciach auto wygląda jak nowe.
Zerknijcie na to ogłoszenie: https://www.otomoto.pl/oferta/opel-corsa-opel-corsa-1-4-90km-2018-ID6DlkCU.html?
Z ciekawości poszukałem trochę informacji o numerze VIN. Nie było łatwo, ale na stronie bezwypadkowe.pl znalazłem info o tym pojeździe. Okazało się, że auto w Danii miało szkodę całkowitą, wyrejestrowane, traktowane jako złom.
Jak widać, Polak potrafi i auto wygląda jak "perełka".
Wiem, że temat jest oklepany, ale ciągle uważam, że zakup auta w Polsce niesie za sobą duże ryzyko trafienia na "minę".
-
-
@Sharky napisał w Ogłoszenia sprzedaży samochodów.:
Słuchajcie, tak sobie przeglądam ogłoszenia dotyczące sprzedaży używanych samochodów osobowych i nadal nie mogę się nadziwić.
- Nadal ściągane są np. samochody z Niemiec w idealnym stanie i najczęściej z przebiegami niewiele ponad 100kkm. Mowa o autach max. 10-letnich.
Podobne samochody kupione w polskich salonach mają najczęściej przebiegi ponad 200kkm, choć wielokrotnie widziałem nawet przebiegi grubo ponad 300kk.
Oczywiście ceny ściągniętych aut są niższe niż tych polskich o 15-20%.
Jako ciekawostka napisze tylko, że auta w Niemczech też wcale tanie nie są. Zwłaszcza zadbane i z niższym przebiegiem (co w ogóle tam stanowi wyjątek). Na ogół takie 10 letnie auto ma ok 200 tys. km. lub więcej i jest nadal droższe niż w PL. To Polacy ciągle chcą auta z przebiegiem ~100 tys. km., a handlarze spełniają ich oczekiwania, reanimują trupy a potem lament i rozpacz nowego właściciela...
Wiem, że temat jest oklepany, ale ciągle uważam, że zakup auta w Polsce niesie za sobą duże ryzyko trafienia na "minę".
Smutna prawda. Mało tego, handlarze sami siebie robią w wała...znam przypadki gdzie auta przyjeżdżały do PL z rozbitą dupą i przodem. W PL np. był robiony tył i auto wracało do D do jakiegoś komisu. Czasem i był to sam przód i było podreperowywane żeby np. podłużnice wyglądały na nieruszone. Generalnie, temat rzeka, a kupno auta używanego zwłaszcza sprowadzonego to loteria.
Co do naszego Polskiego podwórka, to fajnie, że rejestrujemy już przebiegi, ale czemu do ich sprawdzenia potrzebna jest data pierwszej rejestracji i VIN? Po co to? Moim zdaniem powinno być jak w UK, wchodzę na stronę rządową, podaje nr rejestracyjny i mam całą historię auta od ręki i już wiem, czy auto było kręcone, czy coś śmierdzi etc., a nie na odwrót. Najpierw trzeba zdobyć wszystkie info od sprzedającego i dopiero na sam koniec można odkryć "bombe".
- Nadal ściągane są np. samochody z Niemiec w idealnym stanie i najczęściej z przebiegami niewiele ponad 100kkm. Mowa o autach max. 10-letnich.
-
Z racji tego, że szykuję się do kupno nowszego auta nadal przeglądam różne oferty.
Na potwierdzenie "delikatnych" uszkodzeń kolejne ogłoszenie.
Cała treść oferty: "Witam posiadam na sprzedaż Kia Ceed Kombi, delikatnie uszkodzony ( auto pali i jeździ ) poduszki ok !!! "
A tak wygląda "delikatne uszkodzenie":
Z tego zdjęcia można wywnioskować, że do wymiany jest przedni błotnik i drzwi, być może do naprawy tylne drzwi i błotnik. Nie wiem, jak z przednim słupkiem oraz geometrią przedniego koła. Na koniec to trzeba przecież jeszcze pomalować, co tanie też nie jest.
Ja już nie wiem, skoro to jest delikatne uszkodzenie, to jak muszą wyglądać zwykłe lub poważniejsze uszkodzenia.
Aha, rocznik to 2013 i cena 29.999zł. - czy to jest rzeczywiście okazja, przy takim "delikatnym" uszkodzeniu? -
@Sharky napisał w Ogłoszenia sprzedaży samochodów.:
Z racji tego, że szykuję się do kupno nowszego auta nadal przeglądam różne oferty.
Daj sobie spokój moja rada! "Dłużej starego, jak nowego"...
Z tego zdjęcia można wywnioskować, że do wymiany jest przedni błotnik i drzwi, być może do naprawy tylne drzwi i błotnik.
Ewidentnie do wymiany:
- lewy przedni błotnik
- drzwi lewe przednie i tylne
- lewy próg
- lewe tylne nadkole
Same części pewnie ~1000 zł + ~1500 zł malowanie tego wszystkiego. No i ruda na progu za +/- 5 lat gwarantowana!
Ja już nie wiem, skoro to jest delikatne uszkodzenie, to jak muszą wyglądać zwykłe lub poważniejsze uszkodzenia.
Wg polskiej nomenklatury "poważne uszkodzenie" to takie gdzie musisz składać jedno auto z trzech. Smutne, ale prawdziwe...
Aha, rocznik to 2013 i cena 29.999zł. - czy to jest rzeczywiście okazja, przy takim "delikatnym" uszkodzeniu?
Nie. To czyste zdzierstwo! Ten samochód jest wart max. 12-13 tys. zł o ile nie ma walniętej geometrii i/lub słupka A/B.
P.S. Jakbyś miał trochę wolnego czasu to możesz pisać do tych wszystkich Mirków "chandlaży" czy ich POJE**ŁO czy z głupim na mózg się zamienili. XD
-
@Sharky napisał w Ogłoszenia sprzedaży samochodów.:
czy to jest rzeczywiście okazja, przy takim "delikatnym" uszkodzeniu?
Masakra. Ewidentnie facet "idzie na wyrwę" mając nadzieję, że trafi na głupiego.
Ciekawe to stwierdzenie "poduszki ok". Może w bagażniku. -
@Sharky tak na prawdę to jest to lekkie uszkodzenie. Drzwi przód i błotnik kupujesz w kolorze, reszta jest do wyklepania. Jeśli chcesz to o drzwi tył kupujesz w kolorze i tak naprawdę możesz jeździć z takim progiem i błotnikiem z tyłu 😉
Edit:
Chociaż tak dłużej patrząc to mam wrażenie, że słupek to tam musiał dostać po dupie. Tak czy inaczej takie teksty to typowe chwyty handlarzy 😉P.S. ceed'a polecam w wersji GT line 😍
-
@leo
Też mam wrażenie, że sprzedający sugerując lekkie uszkodzenie próbuje zbagatelizować sprawę, gdy tak naprawdę tak nie jest.
Być może liczy na to, że ktoś policzy ok. 1000zł za części używane kupione "pod kolor" i auto jest jak nówka.@Gooral
Zdaję sobie sprawę, że nie jest to żadna tragedia, choć też na pewno uszkodzeń nie można bagatelizować, skoro dotychczasowy właściciel nie naprawił tego u siebie w kraju, tylko sprzedał Polakowi.
Z używanymi częściami nie jest wcale tak łatwo.
Zakup np. drzwi, błotników itp. pod kolor w dobrej cenie to w zasadzie mit.
Tak się składa, że siostra ma Hyundai i30 i podczas parkowania tyłem zahaczyła przednim błotnikiem o terenówkę.
Tak naprawdę było to wgniecenie błotnika w okolicach przedniej lewej lampy. Nic takiego, teoretycznie można by i z tym jeździć.
Postanowiłem znaleźć używany przedni lewy błotnik w kolorze srebrny metalic.
Powiem tak, to co jest sprzedawane z określeniem "niewielkie uszkodzenia" to woła o pomstę do nieba. To już dotychczasowy błotnik był w lepszym stanie niż oferowane w ogłoszeniach.
Zdecydowana większość i tak, jeżeli nawet była prosta, to kwalifikowała się do lakierowania chociażby z powodu rys i wad lakierniczych.
Oczywiście można kupić nowy błotnik (zamiennik) do lakierowania. Niby sprzedający gwarantują, że oferowane części są w 100% zgodne z oryginałami, jednak przeczą temu wystawione komentarze.
W tym przypadku skończyło się, że samochód został oddany do garażowego "blacharza", który z 450zł wyklepał i pomalował błotnik.
Tak więc zakup używanych części "pod kolor" w bardzo dobrym stanie to koszt paru tysięcy złotych. Oczywiście dochodzą jeszcze prace przy tylnym błotniku (nadkolu) oraz wgniecionym progu. Wszelkie wyciąganie, wstawki itp. to korozja w przyszłości, chyba że skończy się na położeniu kilu milimetrów (centymetrów) szpachli.
Moim zdaniem słupek A na pewno oberwał i zawiasy także.
Tak więc dla przeciętnego śmiertelnika, który nie jest w stanie samodzielnie lub w zaprzyjaźnionym warsztacie w dobrej cenie to naprawić, musi liczyć się z wydatkami paru tysięcy złotych.
Jak pisałem, gdyby to było tanie w naprawie, to dotychczasowy właściciel by to zrobił, a nie pozbywał się tego auta. Przecież w innych krajach też są miejsca, gdzie można kupić używane części w dobrej cenie. -
@Sharky Jak się okazuje, zakup uszkodzonego auta i naprawdę dobra, solidna naprawa to już poważne koszty. Czasem na tyle duże, że pod znakiem zapytania stoi sensowność takiego rozwiązania - w sumie za podobną kwotę można mieć samochód bez przygód, albo powypadkowe auto po naprawie (z potencjalnymi późniejszymi problemami).
Wiadomo, że każdy chciałby kupić za normalne pieniądze dobry wóz, dlatego szuka się okazji. Mój znajomy szuka i kupuje nieuszkodzonego 1-, 2- lub 3-latka, często jeszcze na końcówce gwarancji, który kosztuje już wyraźnie mniej niż nowy, i jeździ nim ok. 10 lat. Ja zdecydowałem się na zakup nowego, ale tańszego samochodu, bez tzw. "prestiżu" - mam go od początku i wiem, co mam. Takie jest moje podejście po moich przygodach z autami używanymi kupowanymi w Polsce, a już najbardziej po mocno powypadkowej samarze, która dała mi w kość. Nigdy więcej, dopóki dam radę dołożyć do taniego, ale nowego samochodu - dobrze na tym wyszedłem przy tico i przy dusterze. -
Zgadzam się z Tobą, zakup nowego auta da najczęściej spokój na długie lata.
Minusem jest tylko kwota, jaką trzeba zapłacić.
Można kupić i zapłacić od razu lub z wkładem własnym i miesięcznymi spłatami pozostałej części przez kilka lat.
W pierwszym przypadku trzeba mieć sporo pieniędzy od razu, a w drugim trzeba mieć zagwarantowane, że raty nie obciążą za mocno budżetu rodzinnego i nie spowodują katastrofy w razie np. utraty pracy.Ja generalnie do samochodów podchodzę na zasadzie, że nie chcę, aby obciążały budżet rodzinny.
Stąd też staram się kupić samochód, na który nas stać, a później często nakładem własnej pracy sprawić, aby utrzymanie tego auta również nie było odczuwalne dla budżetu rodzinnego.
Przy kupnie samochodu nie nastawiam się na tzw. okazje, czyli fajne auto za małe pieniądze. Zdaję sobie sprawę, że w całym kraju są setki osób, które obserwują i wyłapują takie okazje. Ja po prostu chcę kupić auto, które mi pasuje w realnej rynkowej cenie.
Niestety, szczególnie w ostatnich latach obserwuję stale rosnące ceny aut używanych.
Podam przykład, 3 lata temu pomagałem siostrze kupić samochód.
Wybór padł na Hyundai i30 cw (kombi) 7-letni w cenie wywoławczej 19kzł.
Była to średnia cena, bo generalnie w tamtym czasie te samochody były wystawiane od 17 do 21kzł.
Obserwując obecne ceny, to po trzech latach te same samochody są wystawiane w cenie powyżej 20kzł.
O co chodzi, przecież te samochody nie mają 7 lat, a już 10, a na dodatek są droższe niż 7-letnie, które były wystawiane 3 lata temu?
Wydaje mi się, że po prostu ludzie windują ceny "na wydrę" i niestety ceny używanych samochodów zamiast się obniżać stale rosną :(
Dla jasności, wzrost cen samochodów używanych dotyczy większości modeli, nie tylko wspomnianego Hyuindai'a, który posłużył za przykład. -
Też nie wiem, o co chodzi. Tym bardziej, że rynek się nasycił.
Moja siostra rok temu chciała sprzedać zadbane, porządne BMW. Nie, że coś się zepsuło - na serwis nie żałowała (stać ją), wszystko robione na bieżąco i "jak dla siebie" - ale dostała znowu auto służbowe, więc nie było sensu trzymać samochodu, którego nie używa. Dała ogłoszenie, nastał wiosenny lockdown... rynek stanął. Ponad pół roku nie mogła sprzedać, wciąż obniżając cenę. Owszem, klienci byli, ale kopnięci - a to za drogo (a wyceniła pośrodku tego rocznika i modelu), a to narzekanie, że nie ma skóry (a pisała w ogłoszeniu, że welur)... W końcu auto z Warszawy poszło cudem, po znajomości w Krakowie, w sumie za 2/3 ceny pierwotnej. Już nawet sam bym kupił za tę cenę, ale bez przesady - w mojej sytuacji byłby to szósty pojazd dla jednego kierowcy ;-) .
Może dzisiejsza sytuacja, o której piszesz, związana jest rozruszaniem się rynku po wiosennym lockdownie? Nie wiem. W każdym razie jedno jest pewne, żeby coś dobrego w fajnej kwocie trafić, trzeba długo i cierpliwie szukać.
Ja 12 lat temu też tak szukałem :-) - aż mi się znudziło. Miałem wydać 20 tys., ale jak zobaczyłem, co jest oferowane za tę kwotę, postanowiłem poczekać i odłożyć jeszcze dychę. W tym czasie dalej się rozglądałem, aż w końcu przeglądanie ogłoszeń zaczęło mnie po prostu nużyć, a do tego przestałem tracić czas i pieniądze na jeżdżenie i oglądanie aut. Jak po roku zobaczyłem, co można kupić za 30 tys., znów się podłamałem. W końcu wziąłem korzystną pożyczkę w pracy, którą byłem w stanie bezproblemowo spłacić przez 2 lata (choć przez ten czas odłożyć niewiele się dało), wysupłałem wszystkie oszczędności i kupiłem dustera za 52 tys. Nie żałuję. -
-
Zgadzam się z tym, co napisałeś - kupno odpowiedniego samochodu to proces długotrwały, chyba że ktoś ma szczęście i uda mu się kupić odpowiednie auto w miarę szybko.
Obecnego Focusa, którego kupiłem 9 lat temu szukałem ok. 1.5 roku, a Corsę dla żony około rok czasu.
Nie były to specjalne okazje, po prostu auta, które wcześniej sobie upatrzyłem (chodzi głównie o model i silnik) w normalnych cenach, choć może Corsa była w dobrej cenie, tzn. w dolnym przedziale. Do ceny Corsy trzeba doliczyć likwidację wielu mankamentów, które zbagatelizowała poprzednia właścicielka, jak problem z rozrusznikiem, grzejącymi się przednimi kołami, kłopoty z tylnymi hamulcami, jak również z przednimi wycieraczkami (zatrzymywały się w losowej pozycji), stacyjką, dźwignią kierunkowskaza, maską (miała sporo odbić po kamieniach) itp.
To, że generalnie dobrze trafiłem z obydwoma samochodami świadczy fakt, że oba jeszcze posiadamy do dnia dzisiejszego, a były kupowane w 2012 roku jako 8-latki.
Niestety, następcę Focusa szukam już 1.5 roku i podobnie sprawa ma się z Corsą.
Czasami ceny są z kosmosu, a czasami gdy generalnie auto jest OK, to jest 3-drzwiowe lub ma słaby silnik itp.
Tak więc szukam dalej, ale z tego co widzę, to kupno samochodu, który by nam odpowiadał za rozsądną cenę jest naprawdę trudne. -
@pacior napisał w Ogłoszenia sprzedaży samochodów.:
@leo a mój kolega 3 tygodnie temu nabył nowego Dustera 1.0 za cenę 69 tysięcy 😁
No tak - 11 lat temu moje 52 to nie jest dzisiejsze 52. Inflacja i zarobki są przecież inne. Poza tym - to znaczy, że już całkiem niezły wypas wziął (ja też, darowałem sobie tylko 4x4, alusy i parę malowanych elementów).
Wtedy "golas" był za 40 tysi, dziś już za 49. Przybyło też wersji i opcji wyposażenia. No i warto zauważyć, że sam model przeszedł naprawdę dużą ewolucję - teraz jest 3. czy nawet 4. generacja; unowocześniło i zmieniło się prawie wszystko oprócz ogólnego zarysu budy. Nie ma się co dziwić, skoro idzie jak woda - hicior na Zachodzie, u nas też się nieźle sprzedaje. Przeszkadza mu tylko jedno: "nie ten" znaczek na masce, brak "prestiżu". :-)
Moim zdaniem za taki nowy samochód można dać maksymalnie do 70 tys. Tak więc pogratuluj koledze. :-)Ciekawe czy też będzie trwały jak ten z pierwszej serii
Ano ciekawe. Mimo wszystko wolę stary, sprawdzony silnik - ponieważ zamierzam jeździć nim dłużej. Na krótko brałbym te downsizingowe wynalazki. ;-)
-
-
@leo napisał w Ogłoszenia sprzedaży samochodów.:
@Sharky A można zapytać, ile planujesz wydać na następcę focusa?
Planuję zmieścić się do 25-30kzł.
-
-
@leo napisał w Ogłoszenia sprzedaży samochodów.:
@Sharky Szukasz nowszego focusa lub nowszej corsy? Nie bierzesz pod uwagę innych opcji?
Ponieważ 90% naszych podróży to jazdy miejskie, dlatego celujemy w 5-drzwiowe samochody typu hatchback wielkościowo zbliżone do Focusa i Corsy.
Obecnie najbardziej mi się podobają Kia Ceed, Hyundai i30, a z mniejszych to Corsa E, Hyundai i20 lub Kia Rio, ewentualnie Fiesta.
Jakoś nie przekonuje mnie już Astra i Focus.
Niestety, celuję już w silniki benzynowe, a to z dwóch powodów:- już głośno mówi się o wejściu w życie przepisów zakazujących wjazdu do centrum miast aut z silnikami diesla,
- niestety, kupując auto używane z silnikiem diesla dużo się ryzykuje, tzn. kondycja i stan turbosprężarki, wtryskiwaczy, katalizatora, dpf-a, koła dwumasowego itp. które są bardzo drogie w naprawie lub wymianie.
Po prostu nie chcę ryzykować.
Zależy mi też na samochodach popularnych, do których jest spory dostęp części zamiennych w przystępnych cenach.
Tak więc z założenia odpada Subaru, Mazda, Volvo, itp, a nawet Toyota.
Nie jestem przekonany do Skody, Fiata, Seata i francuzów.
Nie celuję też w VW, BMW, Mercedesy, Audi itp, gdzie płaci się więcej za samą markę.Wydaje mi się więc, że nie mam wygórowanych wymagań, a jednak ciężko jest coś sensownego znaleźć.
Nadal wśród szczególnie aut sprowadzonych górują diesle, na które, jak pisałem patrzę z dużą obawą.
Nie chcę też benzynowców z mała pojemnością z turbosprężarką. Mam paru znajomych którzy mają takie pojazdy i niestety narzekają. -
@Sharky napisał w Ogłoszenia sprzedaży samochodów.:
Ponieważ 90% naszych podróży to jazdy miejskie, dlatego celujemy w 5-drzwiowe samochody typu hatchback wielkościowo zbliżone do Focusa i Corsy.
Obecnie najbardziej mi się podobają Kia Ceed, Hyundai i30, a z mniejszych to Corsa E, Hyundai i20 lub Kia Rio, ewentualnie Fiesta.Pozwolę dorzucić swoje trzy grosze. ;)
Corsy nie kupuj błagam (każda generacja jest obrzydliwa). Hyundai i20, Kia Rio i Ford Fiesta to małe i dość niezgrabne auta.
Kia Ceed i Hyundai i30 ok, ale...... czemu nie myślisz o Elantrze?
Auto proste jak budowa cepa. Silniki? Do wyboru tylko wolnossąca benzyna 1.6. Jeździ to całkiem przyzwoicie, bo miałem okazję przejechać się jako pasażer. ;) No i moim skromnym zdaniem wygląda najlepiej ze wszystkich aut, które bierzesz pod uwagę!P.S. No i kolejną zaletą jest to, że Elantra nie jest tak popularna jak i20 czy i30, więc może być łatwiej negocjować cenę. :)
-
@Sharky napisał w Ogłoszenia sprzedaży samochodów.:
- już głośno mówi się o wejściu w życie przepisów zakazujących wjazdu do centrum miast aut z silnikami diesla,
Nie wiem jak stare auto zamierzasz kupić, ale jeśli kupisz coś w granicach 2015 roku to będzie to Euro 6 a tej normy szybko nie zakażą.
Druga rzecz nie wiem też jak to jest z Twoim miastem, ale to będą głównie ścisłe centra miast. Ja np u siebie w takim ścisłym centrum ostatnio raz byłem przed wakacjami więc mnie totalnie ten "ban" nie boli. Mieszkałem w Londynie gdzie była taka strefa. Byłem parę razy w centrum a za wjazd nie zapłaciłem nigdy więc to śmieszne straszaki są.
Osobiście polecam Ceed'a w dieselu. Jeździłem tym autem przez trochę ponad pół roku i było mega ekonomiczne, pakowane, zwinne. Sprawdzało się i na trasie jak i w wielkim mieście (znowu Londyn). O awaryjności nie wypowiem się, no bo co mogło się popsuć w nowym aucie z przebiegiem poniżej 15 tym km. -
@Sharky napisał w Ogłoszenia sprzedaży samochodów.:
Ponieważ 90% naszych podróży to jazdy miejskie, dlatego celujemy w 5-drzwiowe samochody typu hatchback wielkościowo zbliżone do Focusa i Corsy.
Obecnie najbardziej mi się podobają Kia Ceed, Hyundai i30, a z mniejszych to Corsa E, Hyundai i20 lub Kia Rio, ewentualnie Fiesta.Posiadam od nowości Kia Rio III hatchback z 2015r (wolnossąca benzyna 1.2 84KM) więc mogę coś o tym aucie powiedzieć.
- Silnik 1.2 daje radę w zupełności na miasto do tego samochodu. Nie mam ciężkiej nogi ale porównując np Renault Clio III z silnikiem 1.2 i Corsę D 1.2 zdecydowanie lepiej się zbiera.
- Przy prędkościach miejskich w kabinie jest zdecydowanie ciszej niż w Clio i Corsie. Ogólnie komfort jazdy jak dla mnie jest bardzo pozytywny.
- Nie mam wiele przejechanych km tym samochodem ale jestem z niego zadowolony. Jedyny minus to kanapa tylna która jest nisko położona i ma się wrażanie że siedzi się bardzo nisko. Ponadto tylne słupki są szerokie więc wiele widoczności z tyłu nie ma
- Generalnie auto fajne na codzienne dojazdy do pracy i nawet w dłuższe trasy daje radę - również z boxem dachowym ale wtedy robi się już głośno w kabinie przy prędkościach ponad 90km/h... :)
Zastanowił bym się jeszcze nad Tipo hatbackiem osobiście nie miałem okazji nim jeździć ale z chęcią na testówkę bym się wybrał. Jest od takiego Rio o 30cm dłuższy - bagażnik też ma sporo większy...Ostatnio nawet myślałem nad zakupem Tipo Combi ale na chwilę obecną ze względu na finanse jeszcze Renault Clio muszę się pomęczyć jakiś czas.