Nowa generacja Kia Picanto z LPG
-
W Polsce przy A4 od
Katowic na zachód też kiepsko ze stacjami.wydaje ci sie
gorzej jest w strone KR RZ
-
Niedawno w Turbokamera był opisywany przypadek Ceed'a, gdzie się okazało że po dokładniejszym zapoznaniu się z warunkami gwarancji nie było kolorowo, a gość miał tam jakiś poważniejszy problem.
Uważam że siedmioletnia gwarancja to bujda zwłaszcza przy polskiej kulturze dystrybutorów samochodów i motocykli. Jednak zawsze pozostaje nam wybór możemy jeździć i płacić i łudzić się że jeżeli będą jakieś problemy to ASO łaskawie nam auto naprawi.
Albo olejemy siedmioletnią gwarancję - skoro to tak dobry samochód to co ma się stać?odp: Mokry
Daihatsu Sirion kupisz taniej niż Subarynke. A logo Subaru to nie będzie problem.A co do samego Picanto to bardzo przypomina Focusa, gril niby taki jak w innych KIAnkach ale mimo wszystko młodszy brat Focusa.
-
No tak, o tym nie
pomyślałem. Z drugiej strony jest to raczej małe autko, zazwyczaj kupowane jako
drugi samochód do miasta, a nie rodzinny wóz na zagraniczne wojaże.Poniekąd tak i w przypadku przez Ciebie opisywanym na pewno to wystarczy. Ale są jeszcze osoby, dla których zakup samochodu i sam samochód to wielkie wydarzenie w rodzinie itd. Takie osoby jeżdżą takim autkiem wszędzie...
To sytuacja trochę jak z maluchami w czasach socjalizmu ( wyjazdy do bułgarii czy do innych demoludów) czy później np. z tico. Niby też miejskie autko a 4 osobowa rodzina jechała na wakacje np. nad Bałtyk.
I tutaj może być podobnie. Dlatego uważam, że zbiornik paliwa powinien być większy.
Prościej wozić np. koło zapasowe w sprayu ( umówmy się - raczej "kapcia" się nie łapie codziennie).
Ale rynek ich zweryfikuje. Ja osobiście wolałbym kupić mocniejszą wersję benzynową, olać gwarancję ( bądźmy szczerzy - w okresie pierwszych 3 lat użytkowania nowego auta praktycznie nic się nie psuje, a w ASO się płaci za przeglądy jak za zloto) i zamontować niezależną instalację gazową -
Poniekąd tak i w
przypadku przez Ciebie opisywanym na pewno to wystarczy. Ale są jeszcze osoby, dla
których zakup samochodu i sam samochód to wielkie wydarzenie w rodzinie itd. Takie
osoby jeżdżą takim autkiem wszędzie...
To sytuacja trochę
jak z maluchami w czasach socjalizmu ( wyjazdy do bułgarii czy do innych demoludów)
czy później np. z tico. Niby też miejskie autko a 4 osobowa rodzina jechała na
wakacje np. nad Bałtyk.zapedziles sie
nikt przy zdrowych zmyslach nie bedzie sie tym w 4 osoby turlal na wakacje
bo to autko jest po prostu male,
ponadto to auto nie jest kierowane do rodzin jako pierwsze i jedyne a tylko dla mlodych mam tatusiow ktorzy chcieliby zaoszczedzic troche na dojazdy do pracy,
ponadto czasy sie troche zmienily
dzis za pieniadze ktore trzeba by wydac nanowa kijane wielu kupi "falweja w dizlu od dziadka z raichu"@sholek -- ja tu zadnych podobienstw do fokusa nie widze
-
zapedziles sie
nikt przy
zdrowych zmyslach nie bedzie sie tym w 4 osoby turlal na wakacje
bo to autko jest po prostu male,A wiesz, że wcale się nie zapędził...
Nie ma powodu mieszać do tego zmysłów . To nie jest tak, że ktoś dysponujący małym DU i dwójką dzieci będzie sobie odmawiał wyjazdów powyżej np. 50 km tylko dlatego, że ma małe auto. Rozumiem - gdyby miał ZA MAŁE (w sensie że się rodzina nie mieści), to co innego...
Sam co roku (do zeszłego włącznie) popylałem nad Bałtyk 500 km w jedną mańkę, z żoną i dwójką dzieciaków na pokładzie ticacza. Gdy dzieciaki podrosły i zaczęło się naprawdę robić ciasno, wykorzystywałem duży box dachowy - zapakowanie się (bez wyrzeczeń) na dwutygodniowy pobyt nie sprawiało żadnych kłopotów, bez wkładania żadnej torby do kabiny czy ograniczania widoczności przez tylną szybę. Tak więc Tico z dodatkowym bagażnikiem spokojnie daje radę.
"Maluchem" ludzie jeździli za granicę i też się dało, chociaż o wiele bardziej hardcorowo było. Fakt - z postępem czasu mamy coraz większą ochotę na komfort (m.in. klima) i wielkość środka podróży - ale to nie nic wspólnego z poruszanym tematem: po prostu 2+2 pojadą w Tico na wakacje, a box na dachu skutecznie rozwiązuje problem małego bagażnika. Sprawdzone. -
A ja się z Mokrym zgadzam. Małe miejskie auta są kierowane do rodzin które już jedno auto (zazwyczaj większe) mają. To że u nas w kraju jest inna tendencja niż założenia projektantów to co innego. Pewnie w niejednym teście zostanie to podkreślone iż to auto na dłuższe wypady się nie nadaje.
Założenia projektanckie swoje, życie swoje. Jak już go Polaczki zakupią to będą nim wszystko robić ot taką mamy mentalność.
To że Tico + box załatwia sprawę to tylko dzięki pozytywnemu podejściu do tematu.
Gdybyś był marudą znalazłbyś dziesiątki powodów dla których taka operacja nie ma sensu.
Tu masz link do broszurki auta gdzie masz następujące teksty
Są ludzie, którzy nie usiedzą długo w jednym miejscu.
Albo wyruszają w podróż, albo z niej wracają.
Tak wygodny, że nigdy nie zatęsknisz za domem.
Podróże to jego druga natura.I muszę się z nimi zgodzić
-
A ja
się z Mokrym zgadzam. Małe miejskie auta są kierowane do rodzin które już jedno auto
(zazwyczaj większe) mają.Zgodziłeś się dopiero z drugą częścią wypowiedzi Mokrego, z którą ja też jak najbardziej się zgadzam... Przecież nie twierdzę, że takie auta są pomyślane jako wyłączny środek transportu dla dużych rodzin z bagażem... Jasne, że przeznaczenie jest inne - co jednak nie oznacza, że "nie da się"... owszem, często się da, i to wcale nie na siłę.
Prawda jest taka, że motoryzacyjnie jesteśmy zacofanym narodem, bo taką mieliśmy historię ostatnich dekad, a nie inną, i takie możliwości, a nie inne. Przez wiele lat "maluch" był dosłownie szczytem marzeń wielu rodzin i tym maluchem jeździło się prawie wszędzie i prawie wszystko się woziło. Tico przy PF126 to już spory skok do przodu... a teraz czas na inne samochody. Obecnie podaż jest ogromna (i tych fajnych aut, i złomu), nie ma żadnego porównania do lat wcześniejszych, dlatego możliwości wyboru mamy więcej. Ale nadal to wszystko nie znaczy, że nie da się normalnie pojechać tico z dwójką dzieci i bagażami nad morze, bo auto jest małe. Owszem, jest "małe", ale nie "za małe" w danym przykładzie. Niewykluczone, że miałbym wątpliwości podobnie jak Mokry... ale będąc userem tico ponad 13 lat wiem, że autko to daje radę - sam niejednokrotnie sprawdziłem. Jasne, że wygodniej będzie większym samochodem, ale ticawką też można, i to bez spinania pośladków.
A poza tym absolutnie się z Wami zgadzam.To że Tico + box
załatwia sprawę to tylko dzięki pozytywnemu podejściu do tematu.
Gdybyś był marudą
znalazłbyś dziesiątki powodów dla których taka operacja nie ma sensu.Oczywiście , ale jeszcze raz powtórzę: nie robiłem tego na siłę, lecz dlatego, że swobodnie się dało. A marudą nie jestem, bo pamiętam polską motoryzację lat 70-tych i dalej. Napiszę więcej: nigdy nie przepadałem za PF126 i nigdy nie rozglądałem się za jego kupnem. Tico jest moim najmniejszym samochodem i nieraz zaskoczyło mnie pozytywnie, niemalże nie ustępując wielu większym autom pod niejednym względem.
Cieszę się, że z czasem można sobie pozwolić na "powiększenie stajni" - ale czy to znaczy, że dopiero wtedy będę w pełni mobilny, gdy kupię mały samochód do miasta, vana na trasę, terenówkę na ryby, cabrio na lato, "busa" do przewożenia znajomych i pickupa do transportu drewna do kominka?
Naprawdę zgadzam się z Wami i zamierzeniami konstruktorów. Ale nie popadajmy w skrajności tutaj, gdy do nich daleko.PS. Niedawno, jadąc nad Bałtyk, zdecydowałem się na suva, pozostawiając tico w garażu. Nie dlatego, że się nie da... po prostu dla większej wygody, no i miałem możliwość wyboru.
-
Ja nad morze jechałem dwa razy. Raz Skodą Felicią i Fiatem Stilo.
Jechało nas tylko 2 więc Skoda elegancko się spisała. Jednak wybranie się już w kombinacji 2+2 nie było by tak przyjemne.
Stilo wybieram się do Chorwacji ponieważ powiedziałem że już więcej ze śląska nad Bałtyk nie pojadę, bo to nie ma sensu. Drogi do bani, ślimacze tempo przejazdu ogólnie wszystko mnie do tego zniechęca. Co do PF 126 miałem przez 13 miesięcy potem UNO następnie Swift, Felicia, teraz na "stanie" mam Palio, Stilo i Piaggio X9. Od 2002r odkąd posiadam prawko rozleniwiłem się i zrobiłem się wygodny, jednak jakby przyszła potrzeba to maluchem mógłbym jeździć. -
PS. Niedawno, jadąc
nad Bałtyk, zdecydowałem się na suva, pozostawiając tico w garażu. Nie dlatego, że
się nie da... po prostu dla większej wygody, no i miałem możliwość wyboru.o i widzisz tu mamy clou tematu
dla wiekszej wygody kupiles duze auto i dla wiekszej wygody pojechales se nim nad morze,
i teraz wyobraz sobie 30 letniego urzyszkodnika ktory chce kupic auto
jesli kupuje picanto to kupuje dla zony bo dla siebie ma cos wygodniejszegoor nie ma dzieci a chce miec nowe auto i tylko na takie go stac,
w kazdym innym przypadku kupi "golfera f tedeaju"
-
o i widzisz tu
mamy clou tematu
dla wiekszej
wygody kupiles duze auto i dla wiekszej wygody pojechales se nim nad morze,Oj tam, z wygodą nie było tak źle... Kto się wychował na autach z poprzednich dekad, na ticacza narzekać mocno nie będzie .
Duże kupiłem z powodów:- bo jedno małe już mam
- bo zaczynało się faktycznie robić ciasnawo (dzieci dorastają, cholera ), do tego doszedł nowy członek rodziny na 4-ch łapach
- bo stare autko wchodzi w poważniejszy wiek (13 lat), więc powoli można się przygotowywać do ewentualnych przestojów i grzebania, a nie zawsze mam na to czas (zaś sprawne auto ciągle musi być pod ręką)
- bo szlag mnie nieraz trafia, gdy widzę, co debile wyrabiają na drogach (większemu autu jakoś chętniej schodzą z drogi )
- i dopiero teraz wspomniałbym o komforcie (w sensie duuużo miejsca i przede wszystkim klimatyzacja).
Ale fakt, ostatnio dla wygody pojechałem nim nad morze. Co niestety odbiło się mocniej na finansach , chociaż tragedii nie ma.
i teraz wyobraz
sobie 30 letniego urzyszkodnika ktory chce kupic auto
jesli kupuje
picanto to kupuje dla zony bo dla siebie ma cos wygodniejszegoRacja.
or nie ma dzieci
a chce miec nowe auto i tylko na takie go stac,Też racja. Tico kupowałem będąc jeszcze tylko z żoną, więc wiedziałem, że parę lat spokojnie pojeżdżę, zanim się dziatwy dorobię i ona podrośnie. Tak samo dziś mógłbym się zastanawiać nad Picanto, będąc w tamtej sytuacji.
Wiadomo, że trzeba przymierzać auto do warunków (znaczy kto będzie wożony). Przed Kią widziałbym całkiem ciekawą przyszłość, jeśli chodzi o:
- młodych ROZSĄDNYCH nabywców,
- "dziadków" na emeryturze, którzy zostali sami z żoną w domu,
- klientów kupujących drugi samochód w rodzinie.
A jeśli wreszcie zmieni się polska tendencja typu "byle co, aby ze znaczkiem", to może być ciekawiej.
-
Racja.
Też racja. Tico
kupowałem będąc jeszcze tylko z żoną, więc wiedziałem, że parę lat spokojnie
pojeżdżę, zanim się dziatwy dorobię i ona podrośnie. Tak samo dziś mógłbym się
zastanawiać nad Picanto, będąc w tamtej sytuacji.
Wiadomo, że trzeba
przymierzać auto do warunków (znaczy kto będzie wożony). Przed Kią widziałbym
całkiem ciekawą przyszłość, jeśli chodzi o:- młodych
ROZSĄDNYCH nabywców, - "dziadków" na
emeryturze, którzy zostali sami z żoną w domu, - klientów
kupujących drugi samochód w rodzinie.
ha widzisz czyli sie zasadniczo zgadzamy
tyle ze emeryt jak ma chec to nie zmieni na mniejsze ( jesli mial wieksze--sprawdzone )
A jeśli wreszcie
zmieni się polska tendencja typu "byle co, aby ze znaczkiem", to może być ciekawiej.to sie nie zmieni
ostatnio spotkalem kolege ktory zapodal sobie 6 letnie bmw e60 za 60kpln
(20 musial dobrac z banku) za te pieniadze mogl jezdzic nowym chociazby dusterem
- młodych
-
tyle ze emeryt
jak ma chec to nie zmieni na mniejsze ( jesli mial wieksze--sprawdzone )
to sie nie zmieniMój wujek po wielu latach ujeżdżania Swita którego miał od nowości kupił osobie Aygo. Ale są też dziadki co bujają się Mesiami, a nawet Subaru
-
Mój
wujek po wielu latach ujeżdżania Swita którego miał od nowości kupił osobie Aygo.
Ale są też dziadki co bujają się Mesiami, a nawet Subarutyle ze w aygo jest tyle samo miejsca co w swifcie
a na subROO to mnie moze bedzie stac za 20 lat
-
ha widzisz czyli
sie zasadniczo zgadzamyOczywiście. Ja tylko nie zgadzam się, że nie da się normalnie zabrać tikiem żony i dwójki dzieci nad Bałtyk. Parę ładnych lat sam to praktykowałem, bez żadnych problemów...
to sie nie zmieni
ostatnio spotkalem
kolege ktory zapodal sobie 6 letnie bmw e60 za 60kpln
(20 musial dobrac z
banku) za te pieniadze mogl jezdzic nowym chociazby dusteremCo kto lubi. Byłem w podobnej sytuacji i wybrałem jednak inaczej - z wielu względów.
Jednak myślę, że jakieś zmiany kiedyś w końcu nastąpią. Moim zdaniem kiepsko to idzie, jednak z upływem czasu stykam się z powoli rosnącą grupą osób myślących podobnie, jak ja - lepiej bez szpanu, a jednak nowe, tańsze. -
Moim zdaniem kiepsko to idzie, jednak z
upływem czasu stykam się z powoli rosnącą grupą osób myślących podobnie, jak ja -
lepiej bez szpanu, a jednak nowe, tańsze.Ale pomijajac kwestie wielkosci, wyposazenia, komfortu jazdy, szpanu itp. itd. to nowe za taka sama cene jest jednak sporo drozsze w ogolnym rozrachunku niz uzywane. Ja mialem w rodzinie dobry przyklad, dwa auta kupione praktycznie w tym samym czasie, jedno auto uzywka za 38 tys zl, drugie nowe za 50 tysi, patrzac tylko i wylacznie na aspekt finansowy, to po 5 latach uzywka poszla za 20 tys zl, a 'nowe' za... 15. Wiec w pierwszym przypadku 18 tys zl starty, a w drugim 35 tys, to 2x tyle. Ja tez bym chcial nowe, samemu wybrac sobie kolor, silnik, wypas, nie martwic sie ze tu cos sie poci w silniku, tu cos zaczyna pukac, nawet juz pomiajajac wszystko inne, ale utrata wartosci to uniemozliwa. Nawet kwestia gwarancji jest dyskusyjna, przez rok awarie 16 letniego Audi wyniosly mnie tyle co jeden przeglad kompakta w ASO
-
Ja tez bym
chcial nowe, samemu wybrac sobie kolor, silnik, wypas, nie martwic sie ze tu cos sie
poci w silniku, tu cos zaczyna pukac, nawet juz pomiajajac wszystko inne, ale utrata
wartosci to uniemozliwa.Jeśli kupujesz auto żeby je sprzedać za parę lat to faktycznie na nowym stracisz najwięcej. Jeśli kupujesz auto żeby nim pojeździć dłużej, to utrata wartości już nie jest taka istotna - za nowe zapłacisz więcej, ale dłużej będziesz je mógł eksploatować, używka wyjdzie taniej ale po kilku latach albo zaczniesz do niej ostro dokładać, albo będziesz musiał kupić coś innego. Do tego dochodzi problem z "bezwypadkowymi rodzynami" na które trzeba uważać szukając używki.
-
To fakt, kupujac na 7-10 lat nowy to troche inna sprawa, ale mysle ze jednak wiecej osob ma podejscie ze szkoda zycia na jezdzenie tak dlugo jednym autem i chca czesciej zmieniac Z ta eksplatacja nowego tez zalezy, ja robie 12 tys rocznie wiec ciezko zeby uzywane auto sie strasznie sypalo nawet jak ma 200 tys km, bo co ma sie psuc w benzynowcu... Z drugiej strony jak ktos robi 50 tys km to juz nie kupi uzywanego z duzym przebiegiem.
Oddzielna sprawa jak skonfigurowanie sobie nowego samochodu pod swoje gusta, mam wrazenie, ze jedynie marki premium maja to sensownie zrobione (laczysz co chcesz z czym chcesz), bo zeby wziasc jasne wnetrzne (strasznie lubie jasne wnetrza) trzeba wziasc najbogatszy wypas, co raz ze kosztuje, a dwa laczy sie z kupa niepotrzebnych dla mnie rzeczy (np. elektryczne fotele jakies kamery cofania). Oddzielna sprawa jest, ze niewiedziec czemu ale zaczyna brakowac duzych benzynowcow, szczegolnie w klasie sredniej....
-
Ale są też ludzie dla których to są tylko 4 kółka,które mają ich dowieźć z pkt A do B przy okazji się nie psuć ojciec np w 98 kupił nową Astre i teraz w styczniu dopiero była przesiadka na nowego Focusa fakt,mógł w między czasie się przesiąść na coś używanego ale po co mu to było? Wiedział co ma i wystarczyło
Ilu ludzi tyle zdań na temat czy nowe czy używane,ale i jedni i drudzy mają swoje rację Jakby mnie było stać bez problemu to tylko nówka a,że raczej szybko nie będzie to pozostaje mi się cieszyć używanymi
-
Powiem tak. Nowe fajna rzecz ale niech ktoś sobie nówkę weźmie z salonu, a ja ją kupie jako roczną bądź dwuletnią (realnie zbyt duża strata wartości).
Co do koncepcji jeżdżenia autem 7 lat i więcej powiem krótko - umarłbym z nudy.
Siedzenie non stop w takim samym aucie zabiło by mnie. Zmieniając auto mamy inne wnętrze inną tapicerkę czy inne materiały użyte do wykończenia.
TO dla mnie jak mieszkanie przez 20 lat w tym samym pokoju bez odświeżania. Pokój zrobiony dla 4-5 latka w tapetę w tiry bądź wyścigówki i z wykładziną w uliczki na pewno znudził się 25 latkowi, a o sex'ie może w takim pokoju zapomnieć
Dlatego sądzę że dwa lata na auto to jest wystarczający czas by zdążyło się znudzić, a kiedy nadchodzi irytacja to go sprzedajemy. Taki zabieg pozwala nam jeszcze na jedną rzecz. Cały czas utrzymujemy w miarę młode autko w zależności oczywiście jaki założymy budżet. -
Powiem tak. Nowe fajna rzecz ale niech ktoś sobie nówkę weźmie z
salonu, a ja ją kupie jako roczną bądź dwuletnią (realnie zbyt duża strata
wartości).Niestety takie "prawie nowe" są albo powypadkowe, albo pofirmowe z ogromnym przebiegiem albo wyraźnie droższe. Nikt nie sprzedaje ze sporą stratą samochodu który kupił rok temu jeśli nie ma ważnych powodów.