Dziś wymieniłem:
- szczęki
- wszystkie sprężynki szczęk, mechanizm autoregulacji
- wszystkie przewody od korektora siły hamowania aż do lewego tylnego koła, od pompy do korektora przewód ma niepełen rok
- cylinderki
- gumowy przewód serwa
Hamulce zaczęły nareszcie hamować. Pedał chyba trochę się podniósł, jest już dosyć wysoko, wygląda, że na tyle wysoko jak normalnie ma być. Hamulec nie jest już gumowaty. Naciska się i hamuje, tak jak trzeba.
Przewód serwa stary był zapchany doszczętnie. Ani w jedną, ani w drugą nie szło go przedmuchać. Nowy w jedną przepuszczał a w drugą ładnie blokował.
Przy okazji ręczny hamulec zaczyna mi już na początkowych ząbkach łapać, a nie na ostatnich jak wcześniej.
Podsumowując, wygląda na to że mam już hamulce z powrotem.
Włączając się do dyskusji na temat niskiego hamulca kolegi adasiek231.
Wydaje mi się właśnie że brak korektora siły hamowania oraz ustawianie szczęk na oko jest powodem niskiego hamulca. Dziś moje bębny były nakładane na auto bardzo ciężko. Szczęki przylegały do nich bardzo dokładnie. Ciężko było kręcić kołem ręką, a żadnego rantu na bębnie nie było. Oczywiście podczas jazdy, pierwszych kilku hamowań szczęki ułożyły się trochę do bębnów, starły wszystkie syfy do reszty z bębnów. Jak jechałem nie zauważyłem żeby mi jakoś hamulce tylne hamowały podczas jazdy.
Po prostu szczęki muszą bardzo dokładnie do bębnów przylegać. Inaczej większość płynu i skoku hamulca będzie marnowana na to żeby szczęki dotknęły bębna, a dopiero końcówka a hamowanie. Mechanizm autoregulacji po coś jest, i to on ( jeśli w pełni działa ), powinien wyregulować luz pomiędzy bębnem a szczękami.