Remont w pełni. Ciągnie się już dość długo, ale nie zajmuję się codziennie tylko nim, więc...
Jak pisałem, Maco miał rację. Skucie kilku płytek, które odeszły pozostawiając klej na ścianie, jeszcze o niczym nie świadczyło. W rezultacie okazało się, że ściany były w fatalnym stanie; gdzieniegdzie zostało trochę kleju, tu i ówdzie płytki zeszły wraz z klejem do tynku, a w dużej części odpadł nawet tynk (który strasznie się kruszył, jakby z samego piasku był zrobiony). W całej łazience nie było ani jednego kąta prostego, ani jednej równej płaszczyzny (łącznie z podłogą i sufitem - zrobię zatem podwieszany, mojego pomysłu <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />), i tylko jeden pion - w świetle futryny drzwi (ale dół jest już gdzie indziej, niż góra framugi <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />). Wreszcie skułem prawie cały tynk i wyrównałem ściany zaprawą Atlasa (kupiłem najpierw 50 kg, w sumie poszło ponad 100 kg...). Tynkarz ze mnie kiepski, ale starałem się zrobić to w miarę równo; teraz, przy układaniu glazury, wiem, że im więcej staranności poświęci się przy równaniu ścian, tym mniej zachodu jest potem przy klejeniu płytek.
Na zdjęciu widać kilka pozostawionych starych płytek i fragmenty rur "pociągniętych" na zewnątrz - te części zasłoni wanna z obudową:
Jedną ścianę (gdzie było sporo rur i kabli, poza tym tynk był bardzo zniszczony, a to ścianka działowa z cienkiego siporeksu) zasłoniłem płytą gipsowo-kartonową, "łapiąc" te rury w kilku miejscach zaprawą, a w pozostałości kanałów upychając watę szklaną celem wygłuszenia.
Zauważyłem, że dzisiejsze kleje są naprawdę świetne, trzymają mocno - i tak mam równą ścianę niewielkim nakładem sił i kosztów.
Niestety, jedna płyta nie przykryła całej ściany, a do tego złamała się podczas przenoszenia, trzeba było więc docinać i sztukować. Miejsce pod baterią jednak zatynkowałem - będzie pewniejsza powierzchnia pod umywalkę.
W miarę wyrównane ściany, przy których będzie stała wanna z częścią natryskową, zaciągnąłem dwukrotnie "folią w płynie" - środkiem "Woder", zabezpieczającym przed wilgocią. Odczekałem przepisowe trzy dni, aż wysechł, tworząc faktycznie nieprzepuszczalną dla wody warstwę, jednocześnie dając przyczepną dla kleju powierzchnię. Pozostałe ściany z zaprawą i resztkami tynku zagruntowałem "Uni-gruntem" (było to wręcz konieczne przy tych sypiących się fragmentach tynku). Po tym zabiegu klej do glazury "Ceresit CM 11" trzyma się "jaktalala" <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />.
Po zakupie płytek przemyślałem, jak będą biegły, po czym wyznaczyłem dwie linie pionowe w narożniku i zabrałem się za robotę. Efekt moich pierwszych w życiu dwóch ścian:
No i wtopa... Już pierwszego dnia, gdy ułożyłem kilka rzędów, okazało się, że coś jest nie tak... Krzyżyki pod fugi wybrałem cienkie (1,5 mm); dolne, ciemniejsze płytki układały się pięknie, ozdobny pasek troszkę mniej (doszedłem do wniosku, że te małe płytki z rysunkami są ciut szersze od zwykłych płytek), ale to jeszcze nic, kładłem je bez krzyżyków, nieco ciaśniej... Ale szlag mnie trafił, gdy doszedłem do drugiej linii jasnych płytek - po prostu nie mieściły w przeznaczonych dla nich miejscach... Pilnowałem pionu, poziomu i równej płaszczyzny (właściwie kładąc klej pod jedną - dwie płytki naraz, gdyż nie udało mi się zaprawą "wyprowadzić" ścian idealnie płasko), ale wciąż fugi nie wychodziły równo. Co rusz nożem zmniejszałem grubość krzyżyków, robiąc mniejsze odstępy na pionowe fugi, bo mi się one "rozjeżdżały" po nałożeniu kolejnych płytek w rzędzie <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />. Efekt widoczny na tym zdjęciu - dolne płytki mają równiutkie odstępy 1,5 mm, a górne - widać: jak się udało zrobić jedną właściwą (lub zbliżoną do 1,5 mm), to zaraz drugą musiałem zmniejszać (na fotce po prawej stronie). Nawet czasami poziome fugi dziwnie mi się nie chciały zgodzić <img src="/images/graemlins/confused.gif" alt="" />.
Najpierw myślałem, że coś z moją poziomicą jest nie tak; sprawdziłem - OK. Potem winiłem wymiary krzyżyków, że są nierówne - też nie do końca miałem rację. Dopiero po dwóch dniach przyszło mi do głowy, żeby porównać płytki obu kolorów - ułożyłem więc na poziomej, równej płaszczyźnie po cztery sztuki jasnych, ciemnych i dodatkowo paska ozdobnego. Wyrównałem listwą metalową z jednej strony...
... i się okazało, że płytki jasne są szersze od ciemnych - 2 mm na czterech sztukach, czyli 0,5 mm na jednej płytce <img src="/images/graemlins/wino.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />. Pasek jest też innego wymiaru (ale to już jestem w stanie zrozumieć - inna forma).
No dosłownie diabli mnie wzięli. Nie przyszło mi nawet do głowy, żeby kupując towar znanej firmy, oznaczony jako gatunek 1, nie taki tani (ceny w sklepach od 37 do 48 zł, paski od 7,50 zł wzwyż za sztukę) będę musiał sprawdzać płytki pod względem ich wielkości! Rozumiem - 2, 3 gatunek... rozkładałbym i dobierałbym po sztuce... Ale w tym przypadku? Żeby płytka jasna różniła się rozmiarem od ciemnej - oczywiście oba rodzaje pochodzą z tej samej kolekcji, rozreklamowanej w Internecie ( KLIK-strona z kolekcją ) i w każdym sklepie? Komu w Opocznie do łba strzeliło, żeby stosować różne formy do płytek, które sami zestawiają do położenia na jednej ścianie? <img src="/images/graemlins/czerwona.gif" alt="" /> Niby niewiele, ale te 0,5 mm różnicy na fudze widać gołym okiem już na drugiej płytce w rzędzie <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />.
Dodam, że część jasnych płytek nie jest nawet idealnie prostokątna (to też "wyszło" na ścianie, gdy okazało się, że gdzieniegdzie muszę zniwelować fugę poziomą, aby pion utrzymać)... Poza tym trafiają się płytki uszkodzone już w produkcji (np. jakieś cęgi odciśnięte na szkliwie, a od spodu pęknięcie w tym miejscu) - chociaż to mniejszy problem, taką płytkę można włożyć w niewidoczne miejsce; ale co, do cholery, z kontrolą jakości w tej firmie? I to ma być 1 gatunek? Z mojej strony <img src="/images/graemlins/czerwona.gif" alt="" /> dla Opoczna.
A może ja się nie znam? Może to normalne jest? <img src="/images/graemlins/wino.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Teraz zastanawiam się, co zrobić dalej <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />. Czy dokupić krzyżyki 2 mm i dawać je (na pozostałych ścianach) na ciemnych płytkach, a 1,5 mm na jasnych? Czy dokupić krzyżyki 1 mm (jeśli takie są) i stosować na tych ostatnich? <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Nieźle się też namęczę, aby fugą zniwelować te wszystkie nierówności... <img src="/images/graemlins/wino.gif" alt="" /> I tak pewnie do ideału będzie daleko... <img src="/images/graemlins/tongue.gif" alt="" /> A tak się starałem <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />.
Tradycyjnie zapytam Was: czy możecie coś dobrego doradzić w tej sytuacji? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />