No to fajnie, nie znalazłem nic co by mówiło: jeśli działa sygnalizacja świetlna, to inne znaki są nieważne. Za to
jest: zielone światło - znaczy się wjazd na skrzyżowanie jest dozwolony (a i to warunkowo - o ile można z niego
zjechać póki pali się zielone światło).
Zatem - nie ma sprzeczności między sygnalizatorem S-1 z zielonym światłem a łamanym przebiegiem drogi? Ja takiej nie
znalazłem (a dla przykładu jest między S-1a B-20 "STOP", bo S-1 mówi: jedź, a B-20: stój, zatem ignorujemy znak
B-20).
Czyli mamy pierwszeństwo (teoretycznie).
Co tu jest zatem źle - bo jest to nieco nielogiczne dla przeciętnego kierowcy... Złe jest zaplanowanie skrzyżowania,
które powinno uniemożliwić w takim przypadku jazdę tym z naprzeciwka
"Art. 5. 1.
3. Sygnały świetlne mają pierwszeństwo przez znakami drogowymi regulującymi pierwszeństwo przejazdu."
ten twoj znak jest znakiem regulującym pierwszeństwo, więc w momencie dzialania świateł nie bierze się go pod uwagę, więc musisz przepuścić jadących z naprzeciwka, do znaku stosujesz się jak sygnalizacja jest wyłączona