Wiesz, tak się składa, że miałem kilka innych samochodów (nie miałem fiata) i jestem w stanie
porównać osiągi, awaryjność, częstotliwość remontów, ceny napraw i części kilku różnych
marek. Przyznaję, że Tico po ponad 8 latach eksploatacji i 125 kkm przebiegu bardzo
pozytywnie mnie zaskoczyło.
Właśnie dowiedziałem się, że poprzedni właściciel zaliczył dzwona z przodu. Również zwierzył mi się, że z gaźnikiem miał problemy od początku, walczył z serwisem gwarancyjnym - jak widać - nie do skutku.
Jak to nie mówisz, że nie jest strasznie? Przecież narzekasz na ceny części...
Mówię, że auto nie jest tanie. Bo tanie nie jest. Biorąc pod uwagę częstotliwość dokonywania napraw, a nie ceny części. W moim egzemplarzu oczywiście.
Jak pisałem - możliwe, że niefortunnie trafiłeś na "zajeżdżone" auto. Być może jest to skutek
Twojego niewielkiego doświadczenia w kwestiach motoryzacji (wszak to Twoje drugie auto,
poza tym, jak sam piszesz, nie naprawiasz go samodzielnie - przypuszczam, że przyczyną jest
nie tylko brak czasu).
Moje trzecie auto, nie drugie. Mogę ci powiedzieć tylko jedno: mam znajomego, który naprawia mechanikę, ale nie pracuje w niedzielę. Ja za to w inne dni nie mam naprawdę czasu. Również brakuje mi umiejętności, wynikających bezpośrednio z braku czasu, ale także zapału do pracy w smarach i brudzie. Jak wracam koło 18 to ani mi się nie chce, ani mojemu kumplowi, a obowiązków póki co, na razie przybywa. Do innych ludzi auta nie oddaję, bo z usług kilku nie byłem zadowolony. Tylko kolega jest po prostu dobry. Przynajmniej wiem, że mnie nie oszuka i nie muszę mu patrzeć na ręcę. Niestety niektórych rzeczy nie zrobi, np. regulacji gaźnika. Do dziś nie wiem kto mógłby się tego podjąć w Bydgoszczy, mimo tego, że puszczałem taki wątek kiedyś.
Wybrać i kupić dobry samochód "z drugiej ręki" to też sztuka.
Receptę na to już gdzieś napisał Sharky: likwidowanie problemów w zarodku. W ten sposób nie
dochodzi do wspomnianych przez Ciebie "kolejek".
Gdybym miał likwidować wszystkie problemy w zarodku, to musiałbym mieć rentgen w oczach i talent do znajdywania usterek. Nie rozpoznaję wycia łożysk, nie wyczuwam pogarszających się hamulców. Po prostu jestem mieszczuchem, który nie "czuje" takich rzeczy. Dopiero gdy kolega zakręcił kołem i zaczęło śpiewać łożysko - to się zorientowałem, że faktycznie "wyje". Przyznaje się szczerze: jestem głuchy na wszelkie odgłosy auta, dopóki nie są słyszalne w promieniu metra od samochodu.
O, masz Ci los... Jakich scenariuszy???
Życzę Ci tylko jak najlepiej, żebyś nie miał problemów z autem, żeby Twoje marzenia się
spełniły... Tylko, zanim palniesz jakieś porównania (IMO coś w stylu "o wyższości Świąt
Wielkanocnych nad Świętami Bożego Narodzenia"), weź pod uwagę nie tylko te niewątpliwe
zalety, ale również rzeczywiste strony finansowe użytkowania aut z wyższych półek cenowych.
Poza tym staram się czytać ze zrozumieniem i Twoje słowa układają mi się w całe zdania,
przenoszące jakąś myśl. Ze smutkiem dochodzę do wniosku, że dla Ciebie Twoje słowa
pozostają tylko "słowami zdawkowymi".
Zdawkowymi? Dopowiedziałeś sobie historię z innej bajki. Napisałem dokładnie tak:
cyt: Takie małe auto, tyle kasy - niemożliwe, tyle się płaci tylko we Francuzach i Japońcach. A jednak. koniec cytatu.
Sądzę, że napisałem w stylu niedowierzania, a nie wskazywania, że tam się płaci mniej lub więcej lub nie płaci się wcale. Zaraz potem umieściłem informacje o tym, że tico pali mało, ale jest generalnie - przyznasz - małym autem i nie może palić dużo na te swoje 600 parę kg. Ponadto mówiąc, że nie jest tanio wskazywałem swój własny przykład, że jest w nim dużo rzeczy do zrobienia na sporą kwotę pieniędzy.
No i - powiedzmy to otwarcie - nie prowadzę ewidencji cen części aut francuskich, japońskich czy włoskich, nie podam ci żadnego przykładu, bo po prostu ich nie znam. Mogę co jedynie na siłę szukać w internecie, ale tego nie zrobię, bo to jest dla mnie zbyt małostkowe.
Jeśli cokolwiek możesz mieć za złe mi, jako użytkownikowi tego forum i daewoo tico, to nie chwalę i nie będę chwalić tego auta. Po prostu nie wierzę w to auto, w jego tłumienie w zarodku itepe. Sorry, ale dla mnie to pie*nie o Szopenie. Albo coś jest dobre, albo takie nie jest. Jeśli ja mam co tydzień biegać dookoła auta i sprawdzać co się może za miesiąc popsuć, to ja dziękuję - zapiszę się do klubu anonimowych nałogowych grzebaczy w aucie, którzy zamiast spędzać czas z rodziną - będę siedzieć pod autem i drżeć o to, żeby tylko nie było "kolejki". I nie mówię tu o skrajnym "zapuszczaniu" auta, poprzez totalną ignorancję, ale skoro wymieniam hamulce, inne materiały eksploatacyjne i wymieniam rzeczy, które psują się, choć teoretycznie w innych autach chodzą i jeszcze mam "kolejkę", to naprawdę z ręką na sercu Leo - nie wymyślam sobie, nie jestem totalnym sknerą i co dwa tygodnie lub miesiąc coś wymienię, ale to wszystko zaczyna mi po prostu już działać na nerwy. Po prostu za dużo tego.
Skoro z takim podziwem o nich pisałeś, sądziłem, że o aucie z takim silnikiem marzysz...
Marzenia marzeniami, ale ja takiego auta nie kupię. Widziałem coś co prawda - na moją kieszeń, ale to nie jest auto dla mnie. Ja potrzebuję zwinnego samochodu miejskiego - bo w mieście robię 98% przebiegu.
Po pierwsze: napisałem "gwarancyjnego" dlatego, aby odróżnić taki przegląd od przeglądu
diagnostycznego (takiego z wbiciem pieczątki do dowodu rejestracyjnego).
Po drugie: owszem, gwarancyjnych przeglądów nie robiłem sam. Poinformuję Cię tylko, że cena
przeglądu gwarancyjnego w ASO Daewoo wynosiła odpowiednio: w roku 1998 - 109 zł, w latach
1999 i 2000 - 122 zł. Materiały eksploatacyjne kupowałem wcześniej w zwykłych sklepach (w
ASO części były zawsze droższe). Nigdy, nawet te największe przeglądy (z wymianą olejów i
wszystkich płynów) nie kosztowały mnie aż tak drogo, żebym musiał marudzić. Owszem, mogłem
narzekać, ale tylko na niekompetencję niektórych pracowników ASO.
Po trzecie: po upływie gwarancji jestem w stanie samodzielnie wykonać każdy okresowy przegląd
techniczny Tico (oprócz analizy spalin i ustawienia zbieżności ). Podejrzewam, że w żadnym
nowoczesnym turbodieslu nie dam rady tego zrobić w takim samym zakresie, nie korzystając z
odpowiedniego, skomputeryzowanego zaplecza technicznego.
Po czwarte: dlaczego doszukujesz się złośliwości w moich słowach? Po prostu zaargumentowałem
moje stanowisko w sposób chyba nie budzący wątpliwości; to nazywasz złośliwością? Że
postawię Ci argument nie do zbicia?
Come on Leo. Uczepiłeś się tego diesla. Zresztą - jakiekolwiek auto się teraz kupi, to coraz więcej w nim techniki. Komputer pokładowy to już niemal standard. Trzeba sobie powiedzieć - Razem z końcem produkcji Daewoo Tico i Fiata Cinquecento 704 skończyły się czasy gaźników. Być może jeszcze w Brazylii i Zimbabwe produkują jakieś samochody z gaźnikami. Budżetowe auta to u nas w tej chwili Seicento, pełen wtrysk wielopunktowy. Samochody produkowane od lipca tego roku muszą mieć ABS. Ktoś , kto patrzy na swojego peceta - jak zobaczy serwer klastrowy niemal dostaje palpitacji serca.
A tak zapytam: Rozumiem, że jak miałeś gwarancję to jechałeś za 109-122 zł na przegląd. Wymienili ci przyniesione przez ciebie części, olej i płyny? Nawet nie wiedziałem, że takie coś jest możliwe. Spróbuję sprawdzić jak kiedyś kupię nowe auto <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Częściej jednak jest co 15 tys. km. A to jest większa różnica: 10-30 niż 10-15.
Zaraz, Gilbert, a gdzie odpowiedź na moje pytanie?
Tu się zgodzę.
To, że rozpisuję się w tym wątku, nie jest wyrazem grafomanii , ale po prostu oczekiwaniem na
rezultaty. Kolego, jeśli coś piszesz, oczekuję, że będziesz to robił odpowiedzialnie i...
po prostu wiesz, co i o czym piszesz. Gdzie są te przykłady dotyczące "francuzów",
"japończyków" i innych (tańszych od Tico w utrzymaniu) aut?
Odpowiedź na temat francuzów i japońców jest wyżej.
Jakie przykłady jakich tańszych w utrzymaniu aut? Znowu coś dopowiadasz Leo! Czytasz pomiędzy moimi wierszami, tymczasem ja naprawdę na forum zlosnikia nie umieszczam kodu LEOnarda da Vinci <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />, ja po prostu przeraziłem się kwotą 500 złotych i jako człowiek z umiejętnościami mechaniki takimi jak wymiana pióra wycieraczek i sprawdzenie poziomu oleju silnikowego oraz wymiana tylnych szczęk hamulcowych i łożysk w tico, stwierdziłem, że tak drogo to malutkie autko miejskie.
Dla mnie temat jest wyczerpany: Sądzisz, że auto zwane Daewoo Tico jest relatywnie tanie, na pewno tańsze w eksploatacji niż francuzy czy japońce. Dla mnie teza ta mogłaby być prawdą o ile częstotliwość Tico napraw nie jest za duża. Według mnie i według moich własnych doświadczeń - częstotliwość napraw jest zaskakująco wysoka. Choćby z uwagi na to, że inni sądzą inaczej - postanowię jeszcze to zweryfikować - przez następne 3-4 miesiące spróbuję zlikwidować kolejkę. O ile nie wydłuży się o następne elementy. O kosztach poinformuję.