BTW. Ja wcale nie
twierdzę, że wyjeżdżający jest niewinny. ja twierdzę, że winni są obaj (jeśli
kolizja była na samym skrzyżowaniu).
Ciekawa dyskusja się wywiązała. Poszerzmy trochę problem - załóżmy, ze przed niebieskim jest nie jeden a dwa, trzy, bądź nawet dziesięć pojazdów czerwonych zamierzających skręcić w prawo, a niebieski cały ten korek omija lewym pasem. Pojazd "ja" wyjeżdża tak jak na rysunku. Oczywiste jest, że jak już skręci w lewo i będzie jechał prosto tą drogą z pierwszeństwem przejazdu i tu spotka się z niebieskim, to będzie wina wyłącznie niebieskiego. Pytanie - gdzie jest granica? Gdzie muszą się spotkać aby wina była wyłącznie niebieskiego, wspólna, wyłącznie pojazdu "ja"?