Dopadła mnie przypadłość Swiftów - mocowania wahaczy...
-
Byłem u blacharza. Da się to uratować, ale spawanie przodu to 500/600zł. Jak do tego dojdą progi, to pewnie koło 1000zł będzie. Jak myślicie, warto to zrobić?
Silnik, skrzynia, wnętrze, hamulce, zawieszenie itp. wszystko jest w pełni sprawne. Nawet podłoga jest zdrowa. Gorzej z drzwiami i mocowaniami wahaczy. Na remont blacharki mam, tylko czy warto?
Kupując używane auto, też muszę do niego trochę włożyć (zmienić rozrząd, płyny), a nie znam jego przeszłości. Tico jest w rodzinie od nowości i wiem co było w nim robione.
Blacharz, u którego byłem, ma warsztat już od dawna i jest polecany, więc raczej fuszerki nie odwali.
W sumie, to kusi mnie wyremontować Tico, ale też dlatego, że mam do niego sentyment.
Sprzedając go dostane max. ~500zł. To mi się za bardzo nie opłaca. Tylko, czy opłaca się naprawa?Co Wy o tym sądzicie?
-
Myślę że jeśli chodzi o całkowitą i profesjonalną wymianę podłużnic to cena ok, chociaż dogadałbym się jeszcze w sprawie konserwacji ( ale takiej dokładnej ) po całym zabiegu
-
Blacharz mówił, że całych podłużnic nie będzie trzeba wymieniać. Ile dokładniej by było cięcia, to wyszło by w trakcie naprawy. Stwierdził, żebym się zastanowił, czy jest to opłacalna naprawa. Ale w tym momencie przecież nie opłaca mi się nawet tankować. Jednak powiedział, że da się to zrobić, tylko trzeba będzie dobrze wzmocnić to miejsce, żeby koło nie odpadło.
Oczywiście, że mógłbym to zrobić taniej u "Pana Zdzisia w stodole", ale to jest jednak element zawieszenia. Nie chciałbym, żeby auto jeździło bokiem niczym wózek sklepowy, albo żeby podczas przejeżdżania przez leżącego policjanta, koło zostało przed nim a reszta auta przejechała. To jest jednak profesjonalny blacharz i już długo ma warsztat oraz dobrą opinie o nim.
Jeżeli auto by było w takim stanie, że robiłbym za Flinstona, przy przejeżdżaniu przez kałuże bałbym się, że wypłynę z fotelem, a z rury by szedł taki dym, że sąsiedzi dzwonili by po straż pożarną, bo by myśleli że pół miasta się pali, to bym nie inwestował ani grosza. Nad sentymentem wygrał by zdrowy rozsądek. Ale tu cholera tylko te mocowania są w takim stanie. Progi tylko z tyłu łapie rdza (ale auto prosto z salonu miało przerysowane progi od dołu, tak jak by gdzieś spadło albo było przeharowane podwoziem. Na pierwszym przeglądzie w ASO to zobaczyli i zakonserwowali - wytrzymało tak ponad 10 lat i rdza się zaczęła tymi miejscami interesować). Drzwi to nie problem, można zawsze zmienić. Jednak sentyment do tego auta jest. A może warto zainwestować raz i później dbać na bieżąco. Teraz myślę, że te pieniądze za profesjonalną naprawę tak duże nie są. Za te pieniądze nowego auta nie kupie. Kusi mnie, żeby to naprawić. Tylko później co roku po zimie musiałbym myć całe podwozie z soli i konserwować, żeby elementy na nowo nie zardzewiały, bo by nie było ich już do czego przyspawać. Ale to najmniejszy problem - mógłbym to robić.
Jednak, jak sobie pomyślę, że ktoś kto by to auto kupił, prawdopodobnie wyjął by co się nadaje, a resztę oddałby na złom, to trochę mi szkoda auta. -
Spróbuj jednak wytargować "conieco" cenę, jeśli będzie tylko łatał, to jednak drogo. Za wymianę całych wahaczy to rozumiem. No i upewnij się co do konserwacji po całym spawaniu. Widziałem gorzej zjedzone Tica w tamtym miejscu i nic poważniejszego się nie działo, ale były potem reperowane ( jeżdżą z resztą do dziś z tego co mi wiadomo ). Do pewności zasięgnąłbym jeszcze opinii u innego blacharza.
Jeśli chodzi o konserwację , jak blacharz wie co robi to i odpowiednio zabezpieczy albo chociaż doradzi to i owo. -
Oczywiście, że trochę się po targuje, ale ta cena też zależy od tego, ile będzie trzeba wycinać. Jak się okaże, że zaraz jest zdrowa blacha, to może będzie mniejsza cena. Tu podał tak mniej więcej maximum. A po za tym, to jest cena za cały przód. Za oba mocowania.
A podłużnicy podobno nie ma sensu zmieniać, bo jak reszta jest zdrowa, to oryginał jest lepszy. -
Dziwne, że tak pordzewiały te elementy bo u mnie tam nie było rdzy. Chyba w czerwonych jednak faktycznie była licha blacha bo u rodziny także mięli od nowości i rdzewiał bardzo mocno.
Co do naprawy ja bym raczej wolał szukać czegoś innego niż wstawiać nowe elementy bo to już nie jest fabryczny spaw i koszt naprawy też przekroczy wartość auta.Chyba, że reszta to ideał be rdzy ale raczej z opisu wnioskuję, że nie.
Wiem, że ludzie i ćwiartki czy całe przody wymieniają ale to raczej na handel.
Więc skoro nie chcesz kupować innego auta to naprawiaj ale znając życie mechanik po rozcięciu znajdzie kolejne rzeczy i rachunek wyjdzie większy bo wtedy klient nie może zrezygnować. -
Kolego byłem dokładnie w tej samej sytuacji co Ty. Co prawda moje podłużnice były w trochę lepszym stanie ale też trzebabyło spawać. Za spawanie podłużnic i wymianę progów wraz z tylnymi błotnikami dałem 850 zł. Wymieniłem belke z przodu bo była zgnita i lewy przedni błotnik. Autko dałem do malowania. Cały koszt tej blacharki wraz z malowaniem środkami konserwacji wyszedł mnie jekieś 3 tysiące... Ale tak jak mówisz sentyment wziął górę. I powiem było warto nie żałuje i jestem bardzo bardzo zadowolony, że mogłem mojego ticusia odratować. Podobnie jak Ty podłogę miałem dobrą gdyż ją w odpowiednim czasie zakonserwowałem. Więc myśle że warto włożyć w ten samochodzik jeśli darzysz go takim sentymentem jak ja:) Pozdrawiam
-
Byłem u blacharza.
Da się to uratować, ale spawanie przodu to 500/600zł. Jak do tego dojdą progi, to
pewnie koło 1000zł będzie. Jak myślicie, warto to zrobić?
Silnik, skrzynia,
wnętrze, hamulce, zawieszenie itp. wszystko jest w pełni sprawne. Nawet podłoga jest
zdrowa. Gorzej z drzwiami i mocowaniami wahaczy. Na remont blacharki mam, tylko czy
warto?Moim zdaniem, po Twoim opisie - warto. Tylko sądzę, że dobrze byłoby przed oddaniem autka ustalić górną granicę kwoty do zapłacenia, żeby potem jakichś kombinacji nie było.
Ja miałem podobny dylemat ponad 4 lata temu - z tym, że chodziło o spody wszystkich drzwi (kwestia estetyki bardziej) i podłogi w dwóch miejscach (kącik przy lewej stopie kierowcy i kącik z prawej strony z tyłu). Też się zastanawiałem, czy warto. U polecanego blacharza (choć "robiącego" na wsi w szopie) miałem zapłacić w sumie 1000 zł (reparaturki i lakier w tej cenie), w połowie roboty "wyrwał" jeszcze ode mnie pięć stów ("żeby ładnie było" - opisywałem to w wątku 4 lata temu)... Czyli zapłaciłem 1500 zł i nie żałuję do dziś. Autko od nowości u mnie, nie zakatowane, bez bolesnej przeszłości, ciągle sprawne; blacharka poprawiona, jest czym jeździć. W Twoim przypadku nie ryzykowałbym oddania dobrego i sprawdzonego samochodu, w którym jedną rzecz trzeba zrobić i na co masz kasę. Bardziej można umoczyć kupując używkę.
Nie ma się co zastanawiać, jeśli jest tylko to do poprawienia. -
Przedborzak - sam spójrz - Twoje stanowisko:
Cytat:
Co do naprawy ja bym raczej wolał szukać czegoś innego niż wstawiać nowe elementy bo to już nie jest fabryczny spaw
oraz
Cytat:
Wiem, że ludzie i ćwiartki czy całe przody wymieniają ale to raczej na handel.
No, to rzeczywiście nie ma co się zastanawiać, tylko szukać "czegoś innego" wystawionego na handel.
Cytat:
i koszt naprawy też przekroczy wartość auta.
No tak... Przecież żenić się też nie ma sensu, bo można pójść do burdelu i taniej wyjdzie.
Nie rozumiem takich argumentów, jeśli chodzi o prywatną własność na swój użytek. Już o sentymencie nie wspomnę. -
Moim zdaniem warto wykonać tą naprawę Postaraj się wytargować w tej cenie konserwację. Zresztą porządny blacharz wykona konserwację miejsc, które sam naprawiał. Jeśli chodzi o kwoty - wiesz dobrze, że w przypadku innego auta też musiałbyś ponieść jakieś koszty po zakupie. Ja swojego tikacza ratuję za wszelką cenę, póki jest taka możliwość
-
Zrobię tak: jeżeli nie znajdę nic w dobrej cenie w okolicy (najprawdopodobniej Matiza), to ratuję Tico. Jeszcze w tamtym roku było by łatwiej pospawać. Teraz pojawiają się problemy. Do zrobienia mam:
- spawanie mocowań wahaczy
- spawanie progów
- nowe drzwi
- poprawki na nadkolach
- nowe opony zimowe
- na przyszły sezon, nowe opony letnie.
Do tego jeszcze mam drugie auto do drobnych poprawek i z 500zł będzie to kosztowało.
Muszę porozglądać się w okolicy za innymi autami, żeby wiedzieć co za jaką cenę dostanę. I będę wiedział, czy ratować Tico.
-
Jednak kupiłem młodszego brata . Takiego: http://otomoto.pl/daewoo-matiz-C34589978.html
Muszę go przed zimą zakonserwować, żeby nie zaniedbać sobie jak Tico .
Mam jednak nadzieję, że mnie z kącika Tico nie wygonicie i będę mógł pisać, co w nim dłubałem . -
Jednak kupiłem
młodszego brata . Takiego: http://otomoto.pl/daewoo-matiz-C34589978.html
Muszę go przed zimą
zakonserwować, żeby nie zaniedbać sobie jak Tico .
Mam jednak
nadzieję, że mnie z kącika Tico nie wygonicie i będę mógł pisać, co w nim dłubałem
.Link nie działa, dawaj jakieś foto
-
Postaram się po południu coś ogarnąć
-
Postaram się po
południu coś ogarnąćJuż wieczór i nic
-
Przepraszam, nie dałem dziś rady. Jutro cyknę .
-
Ha! a ja widziałem cacy, kolorek mój ulubiony..
-
Przepraszam, nie
dałem dziś rady. Jutro cyknę .A jak się jeździ? Fajniej niż Tico? Bardziej komfortowo? Opisz wrażenia
-
Przepraszam Was bardzo, ale naprawdę nie mam kiedy cyknąć fotek. Albo nie ma mnie, albo ktoś auto bierze. Obiecuję, że zrobię je w tym tygodniu!
A jak się jeździ?
Fajniej niż Tico? Bardziej komfortowo? Opisz wrażeniaPowiem tak. Jeśli chodzi o komfort, to jeździ się bardziej komfortowo. Lepiej wybiera nierówności (nie podskakuje tak bardzo jak Tico, gładziej przejeżdża przez np. progi zwalniające), plastiki się nie tłuką/trzeszczą. Jest dużo więcej miejsca. Przez to, że fotele przednie są dość wysoko, to z tyłu również można podróżować komfortowo (nogi wygodnie można ułożyć bardziej do przodu, pod fotele). Co do samych foteli, to są wygodniejsze niż w Tico (ciekawe, czy by się dało przełożyć fotele z Matiza do Tico ). Ogólnie siedzi się wyżej. W środku jest ciszej. Na wolnych obrotach silnika w ogóle nie słychać, przy mocniejszym depnięciu słychać trochę warczenie silnika. Mój Matiz ma wygłuszenie ściany grodziowej od strony silnika, dlatego jest tak cicho. Jeden Matiz, którego oglądałem, nie miał tego wygłuszenia i w środku było głośno jak w Maluchu .
Co do dynamiki, to ciągnie dopiero na wyższych obrotach. Na niskich trochę zamula, a później zaczyna ciągnąć nawet bardziej niż Tico. Ale przez to, że trzeba go wysoko kręcić, rozpędzenie do setki zajmuje mu troszkę więcej. Mniej czuć prędkość. Skrzynia biegów wydaje się być mniej precyzyjna, ale biegi wchodzą ładnie.
Sprzęgło jest mniej więcej tak długie jak w Tico, ale dużo miększe. Dzięki temu wydaje się, że jest krótkie i ciężej je wyczuć. Osobiście bardzo szybko się do niego przyzwyczaiłem, ale za pierwszym razem auto mi zgasło .
Trochę denerwuje mnie widoczność z przodu auta. Nie wiem, gdzie mi się kończy przód (kwestia wyczucia). W Tico po lekkim wychyleniu się było widać maskę. Tu jest dłuższa deska rozdzielcza i maska bardziej schodzi w dół, więc nie ma szans jej zobaczyć. Trzeba dojeżdżać do czegoś na wyczucie. Za to do tyłu widoczność jest bardzo dobra. Lusterka są duże, szyba tylna też.
Silniczek chodzi równo. Z zewnątrz mało co go słychać (z tyłu prawie wcale z przodu tylko trochę).
To na razie tyle z moich spostrzeżeń . -
Oto obiecane fotki . Dużo ich nie ma, ale robione na szybko. Jak jeszcze jakieś chcecie, to piszcie, coś do fotografuję .