Jak mocno "zużyte" jest Wasze Tico?
-
Dokładnie tak jest.
Gdyby tylko można było cofnąć się do 1997
Jakbym go wtedy
kupił w salonie, dostałby kompleksową konserwację profili i podwozia + podłoga w
środku.Ja tak zrobiłem. Pierwsza konserwacja po 2-3mies od zakupu. Profile elaskonem,
podwozie chlorokauczukiem a jakiś czas poźniej jeszcze czymś tam jeszcze (nie pamiętam nazwy).
Starczyło na 12 lat świętego spokoju z rudą (auto cały czas stało pod chmurką). Od 4 lat już się pojawiją plamy rdzy, zwłaszcza po zimie.
Konserwacja po 10 latach, gdy wcześniej nie było żadnej, to moim zdaniem już chyba za poźno, no może samopoczucie poprawi. -
Wytarty z jazdy po
mieście IMO
Kręcić licznik w
Tico to bezsens
Przebieg oryginalnyJestem tego samego zdania to oryginalny przebieg.
Ja mam podobny wyjeżdżony głównie po mieście i kierownica
oraz napisy na przełączniku świateł są w gorszym stanie
niż na fotkach autora. -
Jedyne słuszne
rozwiązanie to wspawanie reperaturki lub wymiana drzwi na noweSlavo nie koniecznie.
Rdza w tych samych miejscach wychodzi ponownie z przyczyn że tak powiem olewatorskim.
Nigdy w życiu blacharz nie wytępi korozji szczotką na szlifierce, powtarzam nigdy. Choć wydaje się że to jest pięknie oczyszczone miejsce to w dziurkach nadal siedzi ruda, ognisko korozji czy jak to tam nazwać. Oni tzn blacharze i lakiernicy się nie pierd....., oczyszczą tylko szczotką i pięknie wygląda, na to od razu dają szpachel itd czasami używają cortanin.Żaden lakiernik nie pomyśli żeby w klienta zainwestować zingę gdyż to jest drogie. Puszka kilogramowa kosztuje ponad 100zł.
Zinga powoduje jakieś reakcje elektro..... które w pewnym stopniu nie pozwalają na rozwój korozji.O antykorozji co nieco a nawet dużo wiem gdyż pracuję w tym fachu.
Dopiero piaskowanie powoduje całkowite usunięcie ogniska korozji.
-
Co o tym
myślicie? Czy samochód był kiedyś "skręcony"? Jak takie szczegóły wyglądają w
Waszych Tico?Moim zdaniem przebieg może być prawdziwy, choć auto pewnie było intensywnie używane (choć na krótkich dystansach).
Mam przekulane 173 kkm. Gałka biegów w podobnym stanie - ale widziałem całkiem łyse w samochodach mających mniej niż 100 kkm. No, ale ja nie bawię się tym drążkiem, nie pieszczę go stale - sięgam dłonią delikatnie i zmieniam bieg, nie majdrując łapą po niej.
Gumki na pedałach - raczej takie powinny być przy 80 kkm.
Kierownica OK.
Napisy na manetkach... dziwna sprawa. Nie wiedziałem, że one się ścierają.
Czerwone elementy przy uchwytach pasów - normalne wyblaknięcie po tylu latach.
Odbarwienia na lampach? Pewnie autko nigdy garażu nie widziało.
W sumie licznik może być "niekręcony".Poza tym, jak koledzy napisali: ważna jest blacha. No i ogólny stan mechaniczny (zależy, jak poprzednik traktował to autko).
-
Slavo nie
koniecznie.Twoje zdanie
Rdza w tych samych
miejscach wychodzi ponownie z przyczyn że tak powiem olewatorskim.
Nigdy w życiu
blacharz nie wytępi korozji szczotką na szlifierce, powtarzam nigdy.A kto tu mówi o szczotce na szlifierce?
Ja mówię o wycinaniu do zdrowego i wspawywaniu nowych blach
Ja od tego mam "magika" z migomatem,a nie blacharza.Robił jak dla siebie
Poza tym Tico to nie Mercedes i ćwierć wieku nie będzie jeździć -
Slavo nie koniecznie.
Jahur - pewnie, ze niekoniecznie. Ale Slavo ma rację.
Możesz się bawić w usuwanie rdzy, piaskowanie, "zingowanie", szpachlowanie, spawanie itd. itp. Ale to bez sensu jest, jeśli możesz kupić reparaturki (czysta, nowa blacha) za niewielkie pieniądze.
Teraz kombinujesz, że będziesz odczyszczał i rzeźbił w rdzy. Bo tak Ci się wydaje, że ładnie i szybko zrobisz, gdyż jakiejś tragedii nie widać (na razie, gdy wszystko się jakoś trzyma). U mnie było podobnie, tez tak kombinowałem. Ale gdy oddałem samochód do blacharza, popatrzył i od razu powiedział: reparaturki. I miał rację. Gdy zobaczyłem odcięte doły drzwi, które się prawie rozsypały po odcięciu, to się załamałem. Dopóki nie spadły i od uderzenia nie posypało się wszystko, dopóki trzymało się toto całości na lakierze i konserwacji, wyglądało nieźle i zachęcało do takich działań, o których piszesz. Ale przypuszczam, że nie warto, bo zwątpisz po paru przetarciach szczotką - gdy usuniesz rdzę, zabraknie Ci w ogóle dołu i nie będzie do czego kleić ten laminat czy spawać. A nawet jeśli zostaną paseczki zagięć blachy na samym dole, też szkoda Twojej roboty, bo wewnątrz tych zagięć rdza pozostanie.
Lepiej pomyśl od razu o reparaturkach.
Postaram się jutro zrobić fotki odciętych dołów drzwi, które przywiozłem od blacharza. A zapewniam, że przed odcięciem nie wyglądały tragicznie, jedynie mało estetycznie. -
Poza tym Tico to
nie Mercedes i ćwierć wieku nie będzie jeździćA ja zaryzykuję stwierdzenie, że tutaj akurat możesz się mylić.
-
Jahur - pewnie, ze
niekoniecznie. Ale Slavo ma rację.
Możesz się bawić w
usuwanie rdzy, piaskowanie, "zingowanie", szpachlowanie, spawanie itd. itp. Ale to
bez sensu jest, jeśli możesz kupić reparaturki (czysta, nowa blacha) za niewielkie
pieniądze.
Teraz kombinujesz,
że będziesz odczyszczał i rzeźbił w rdzy. Bo tak Ci się wydaje, że ładnie i szybko
zrobisz, gdyż jakiejś tragedii nie widać (na razie, gdy wszystko się jakoś trzyma).
U mnie było podobnie, tez tak kombinowałem. Ale gdy oddałem samochód do blacharza,
popatrzył i od razu powiedział: reparaturki. I miał rację. Gdy zobaczyłem odcięte
doły drzwi, które się prawie rozsypały po odcięciu, to się załamałem. Dopóki nie
spadły i od uderzenia nie posypało się wszystko, dopóki trzymało się toto całości na
lakierze i konserwacji, wyglądało nieźle i zachęcało do takich działań, o których
piszesz. Ale przypuszczam, że nie warto, bo zwątpisz po paru przetarciach szczotką -
gdy usuniesz rdzę, zabraknie Ci w ogóle dołu i nie będzie do czego kleić ten laminat
czy spawać. A nawet jeśli zostaną paseczki zagięć blachy na samym dole, też szkoda
Twojej roboty, bo wewnątrz tych zagięć rdza pozostanie.
Lepiej pomyśl od
razu o reparaturkach.
Postaram się jutro
zrobić fotki odciętych dołów drzwi, które przywiozłem od blacharza. A zapewniam, że
przed odcięciem nie wyglądały tragicznie, jedynie mało estetycznie.Leo , Slavo no zrozómmy się. Ty akurat leo piszesz o już makabrycznych przypadkach gdzie coś się ledwo trzyma i jest to dla mnie zrozumiałe że tzw "SITA" nie będziemy łatać. Quźwa bez przesady tak to możemy tylko na przegląd szykować auto albo do tzw "żyda" ale:
Załóżmy że na jakimś boczku, hm płaskim elemencie powstaje ruda, purchwka co po oczyszczeniu przedstawia dziurę nie wielką, taką która nie podlega wycinaniu i wstawianiu reperaturki itp bo zgodzicie się że nie zawsze wstawia się reperaturki . I robimy zawody. Jedna osoba startuje do oczyszczenia z szczotką na szlifierce a druga z piaskareczką, następnie obróbka według tam lakierniczych zasad. Pytam która metoda wygra?
Druga sprawa, on ma miga, ty masz miga oni i ja też mamy miga, społeczeństwo ma miga hihihihih, to tak żartobliwie.
I tak mnie zastanawia która metoda będzie skuteczniejsza?? Ale bierzemy pod uwagę jakąś dziurkę, dziurę itp nie "SITO" oczywiście.
Metoda wspawania łatki? Czy może metoda laminatu?
Ja generalnie uważam że obydwie metody są dobre lecz za bardziej skuteczniejszą pod względem nie pojawienia się w tym samym miejscu rdzy jest metoda laminowania. Dlaczego?
Oczywiście wszystko zależy od danego wykonawcy.
Biorąc pod uwagę spawanie jest ważne aby nie przepalić czy nie za bardzo rozgrzać materiału gdyż powoduje to jakieś reakcje które to znowu powodują powstawanie ogniska korozji i tu to wszystko zależne jest od wykonawcy a w tym wypadku od operatora migomatu. Co Z tego że ktoś wspawa ci reperaturkę czy jakiś element,łatkę jak ją przepali itp.
W przypadku laminatu tego objawu niema. Jeśli wykonawca element oczyści,opiaskuje a potem zalaminuje to podejrzewam że nie będzie obaw do jakiś następstw.
Oczywiście wiele osób może twierdzić że to fuszerka ale tak naprawdę nie jest jeśli robimy to dla siebie. Na sprzedaż ta opcja w 100% odpada, często podchodzą do auta ludzie z miernikami grubości lakieru bądź z magnesami szukając tzw martwych punktów.
-
No, no, aleście się rozpisali
Cytat:
Cytat:
po amputacji prawej nogi i drążkiem tym ręką dodaje gazu
A jak hamujesz ?
Hamuje lewą nogą, wybijając uprzednio bieg bez sprzęgła.
Co do rdzy, tak to wygląda w moim Tico (zdjęcia robione zaraz po kupnie):
Wydaje mi się, że jak na auto, które raczej nigdy nie było garażowane - jest dobrze, nawet bardzo dobrze. Wszystkie ogniska rdzy będę skrobał ręcznie, możliwie do gołej blachy jak się tylko da, a potem odpowiednio zabezpieczę. Według moich obserwacji, poprzednie Tico wyglądało gorzej co zimę (jak się po soli jeździło), dlatego tej zimy, tym egzemplarzem w ogóle nie jeździłem (żeby nie pogorszyć tego co już wyszło). Najwięcej rdzy widać po odgięciu tylnego zderzaka (koniecznie muszę tam zajrzeć) oraz pod maską - wszystkie elementy ocynkowane są zakorodowane, ba, nawet od serwa hamulcowego odchodzi lakier! Latem postaram się wrzucić jakąś fotorelację na forum z prac walki z rdzą
-
Nie masz nadkoli?
Z serwa schodzi przez rozlany płyn hamulcowy -
Cytat:
Nie masz nadkoli?
Nie, nie było. Zakupiłem niedawno nowy komplet plastikowych, ale zamontuję je dopiero po zrobieniu konserwacji, bo na chwile obecną nic mi one nie dadzą
-
Nadkola dają bardzo dużo
-
Leo , Slavo no
zrozómmy się. Ty akurat leo piszesz o już makabrycznych przypadkach gdzie coś się
ledwo trzyma i jest to dla mnie zrozumiałe że tzw "SITA" nie będziemy łatać. Quźwa
bez przesady tak to możemy tylko na przegląd szykować auto albo do tzw "żyda" ale:
[CIACH]Jahur, naprawdę podziwiam Twój zapał. Serio. Kiedyś też taki miałem. Miałem i poprawiałem raz do roku spody drzwi. Zaręczam Ci, że podczas eksploatacji nie było mowy w ogóle o sicie, nie zobaczyłbyś żadnej dziurki na przelot. Widać było wychodzącą rdzę i purchle - i tyle. Ale zaraz zobaczysz, że gdyby włożyć śrubokręt, z łatwością w paru miejscach można się było przebić (no, ale tego nie próbowałem). Szkoda, że nie mam pod ręką zdjęć sprzed remontu. Widok drzwi był tylko nieładny, ale wcale nie były one dziurawe (jak czasem widać w niezadbanych egzemplarzach).
Gdy spody zostały odcięte, porozginane od spodu na zagięciu i została stamtąd wyjęta blacha stanowiąca tę wewnętrzną "podłogę" drzwi, pokazało się to, co na fotkach - rdza sie wykruszyła i dopiero teraz zrobiły się dziury:
-
I teraz do sedna, o co mi chodzi.
Ja wcale nie twierdzę, że masz blachę w lepszym stanie i wydaje się, że da radę tylko tu i ówdzie ją połatać. ALE - zastanów się, czy warto to robić, jeśli z pewnością sytuacja w tych zagięciach na samym dole, gdzie poszycie łączy się z poziomą "podłogą" wnętrza drzwi, jest nieciekawa? OK - naprawisz ładnie uszkodzenie na powierzchni, trochę powyżej dolnej krawędzi, za to pewnie w krótkim czasie (rok? dwa?) wylezie rdza na samym spodzie, a tego już nie połatasz.
Ja czegoś takiego nie brałem pod uwagę, bo wcale o tej sytuacji nie wiedziałem. Potem zobaczyłem to, co na fotach.
Dlatego jestem zwolennikiem kompleksowej wymiany całości spodów, zamiast bawić się tylko w to, co widać z zewnątrz. Ale oczywiście zrobisz to, co uważasz za słuszne. Ja jednak uważam, że szkoda czasu i pracy.
Zwróć uwagę przede wszystkim na to, czego TERAZ na Twoim autku nie widać - czyli na wnętrze zagięć przy dolnych krawędziach drzwi. To daje do myślenia i powinno zdecydować o kierunku działań.
-
Leo ile kosztowała taka impreza?
-
Trudno powiedzieć, ile za same drzwi. Ale niestety, nacięli mnie (takie mam wrażenie). Szukałem dobrego blacharza, który nie zrobiłby mi "na odwal", i z polecenia znajomego oddałem autko chłopakowi, który pomaga sąsiadowi - blacharzowi w robocie. Robić mieli obaj. Zakres robót: 4 drzwi plus podłoga w dwóch miejscach plus ponowna konserwacja profili i spodu. Sam rozebrałem autko w środku, zaprowadziłem i dałem własny środek do konserwacji, resztę rzeczy (reperaturki, lakier) załatwiali oni. Nie mogli się określić, powiedziałem sam, że chcę się w tysiącu zmieścić - i na tym stanęło. Jednak po tygodniu chłopak zadzwonił, że wyszły problemy i żeby było ładnie, będzie kosztowało 1500. Chciałem, żeby było ładnie, więc tyle zapłaciłem. Ale mam świadomość, że (o ile nie oszukiwali) sami spieprzyli robotę i ja za to zapłaciłem.
Wiesz, zawsze dogadywać trzeba się indywidualnie, każdy blacharz ma inne ceny i "opuścić" może np. za demontaż tego czy owego.
O, taki przykład z nieco innej dziedziny: w 2001 bodajże zamówiłem montaż centralnego zamka (byłem wtedy po operacji, nie zrobiłbym tego sam). Elektryk powiedział, że jeśli własnoręcznie zdejmę boczki drzwi, będzie o ileś tam taniej (nawet niemało, chyba 20 zł za drzwi - gdy za założenie CZ i materiały zapłaciłem ok. 200 zł). -
sporym kosztem pewnie było malowanie, ciekawe ile by kosztowało samo spawanie,
wsumie po ostatnij reperacji podłogi za 400zł to noszę się z zamiarem kupienia jakiegoś używanego półautomatu spawalniczego,
przynajmniej się czegoś człowiek nauczy -
Jak się chcesz czegoś nauczyć to dobrze Ci radzę kup sobie coś takiego może hm jakby to nazwać firmowego. Wiem co mówię bo ja kupiłem sobie z dolnej półki kilka lat temu tzw no name, kosztował mnie 1000pln i owszem spawa się ale do jakiejś konkretnej nauki on się nie nadaje. Nie jest że tak powiem stabilny, ma taki bła który odczuwam że najpierw puszcza drut a potem włącza prąd , to są ułamki sekund ale jest to wqurzające. Nie można zacząć poprawnie spawać. Drugi problem to słaba prowadnica, jest to plastikowy jednorolkowy podajnik, chyba za słaby silnik bo prubójąc spawać ciągle jakiś długi spaw no to nie ma stabilnej pracy.
Kupując to patrz co kupujesz, wszystkie no name i z dolnej półki mają tylko jednorolkowy podajnik drutu co moim zdaniem jest nie wypałem.Na pewno najlepszym wyborem jest miguś na siłe
-
A propo rdzy, nie wiem czy zauważyliście, że Koreańskie Tico z roczników
-
plotka głosi że koreańskie miały ocynk.