Ale temperatura !!
-
Ot, chociażby taka
KLIKBezpieczeństwo ważna rzecz !! Ale taka waży (gotowa do użycia) 6,8 kg !
-
-
Ciekaw jestem tylko dlaczego pracownicy stacji nie reagowali
W moim wypadku pracownik z pobliskiej stacji zareagował w miarę szybko(odległość ~50m).Dzięki niemu moje Tico jeszcze istnieje.Zawiozłem mu jeszcze flachę !
-
Dzisiaj byłem obok punktu legalizacji i przypomniałem sobie, że warto sprawdzić, jak się ma moja pod tym względem. Okazało się, że miałem fuksa. Termin ważności już dawno minął. Poszedłem do tego punktu i jako, że pan się nudził uciąłem sobie z nim pogawędkę na temat gaśnic. Okazało się, że te bez manometru mają nabój gazowy(coś podobnego jak miały dawne syfony) i są mniej wrażliwe na samorozładowanie. Te z manometrem po prostu są nabite gazem(azotem) i łatwiej się rozładowują, dlatego mają ów wskaźnik. W tych z nabojami można sobie sprawdzić czy proszek się przypadkiem nie zbrylił odkręcając wylot razem z dźwignią. Przypuszczam, że na tym polega ta cała legalizacja, no bo przecież nie da się sprawdzić czy jest gaz w naboju hermetycznie zamkniętym. Stąd wniosek, że jednak te naboje nie są całkiem szczelne i dlatego jest tak wiele gaśnic zawodzących w potrzebie. Tak więc masz rację, że te z manometrem byłyby pewniejsze(o ile nie nawali manometr). W tym punkcie wisiały pokazowo takie cztery sztuki i na wszystkich wskazówka była w tym samym miejscu. Gdy wspomniałem o Twoich teskowych obserwacjach, gościu odpowiedział krótko: urządzeń, od których zależy bezpieczeństwo nie kupuje się w marketach, które są nastawione przede wszystkim na zysk. Miał na myśli oba typy gaśnic.
-
Bezpieczeństwo
ważna rzecz !! Ale taka waży (gotowa do użycia) 6,8 kg !Są też dwu-kilogramowe, w miarę dobrej cenie
-
Ano może i dlatego że w takim wypadku kto potem za gaśnicę zużytą zapłaci
niby racja .. ale ja gdybym widział płonący pojazd w bliskiej odległości stacji reagowałbym.. ale zapewne masz rację że obciążony zostanie pracownik stacji...
-
Są też
dwu-kilogramowe, w miarę dobrej cenie
Gaśnica
2kgrozbawiło mnie w aukcji "GRATIS WIESZAK DO GAŚNICY!" zawsze byłem przekonany że wieszak jest w zestawie z gaśnicą..
-
rozbawiło mnie w
aukcji "GRATIS WIESZAK DO GAŚNICY!" zawsze byłem przekonany że wieszak jest w
zestawie z gaśnicą..Błąd, za wieszak trzeba normalnie dodatkowo zapłacić, grosze ale zawsze.
-
Błąd, za wieszak
trzeba normalnie dodatkowo zapłacić, grosze ale zawsze.oooo to nawet nie wiedziałem...
-
Też nie wiedziałem, ale jak pisałem wyżej, dzisiaj się trochę dokształciłem
-
Miał na myśli oba typy gaśnic.
Bardzo Ci dziękuję za te informacje ! Myślę że mogą się przydać potencjalnym kupującym gaśnice(ja muszę kupić, bo od czasu pożaru nie mam żadnej w bagażniku) .Jednak chyba za bardzo lekceważymy tą sprawę ! I tak sobie myślę że kupię chyba 2 kg(waga 3,8 kg).Czyli taką z manometrem(zakładam że manometr nie nawali).Jednak strasznie mało uwagi zwracamy na gaśnice
Kupić pojadę do Grodkowa(tam jest producent, który zajmuje sie tym od lat odl. ~25 km)).Pogadam co najlepiej wybrać. Chyba mi dobrze doradzą.Zresztą w poniedziałek do nich zadzwonię, to dowiem sie jaka jest cena. -
Błąd, za wieszak
trzeba normalnie dodatkowo zapłacić, grosze ale zawsze.Jak się człowiek nie spali to nawet powieśić się nie ma na czym
-
Są też
dwu-kilogramowe, w miarę dobrej cenie
Gaśnica
2kgWłaśnie taką chcę kupić(z manometrem).Może u producenta będzie taniej ! Pojemność powinna być wystarczająca (wystarcza do autobusów i sam. ciężarowych).Oby nigdy nie trzeba było jej używać !!
-
W tych z nabojami można sobie sprawdzić czy proszek się przypadkiem nie zbrylił
odkręcając wylot razem z dźwignią. Przypuszczam, że na tym polega ta cała
legalizacja, no bo przecież nie da się sprawdzić czy jest gaz w naboju hermetycznie
zamkniętym.Ja teraz nie pamiętam dokładnie, ale patrząc na ręce człowiekowi uprawnionemu (ze dwa razy mi się zdarzyło) zauważyłem, iż legalizacja polegała na dokładnych oględzinach wnętrza gaśnicy, przesypywaniu proszku wewnątrz zbiornika (może chodziło o zbrylenie? ) oraz ważeniu czegoś, jakiegoś pojemniczka.
-
legalizacja polegała na dokładnych oględzinach wnętrza
gaśnicy, przesypywaniu proszku wewnątrz zbiornika (może chodziło o zbrylenie?
) oraz ważeniu czegoś, jakiegoś pojemniczka.w poprzedniej pracy legalizacja przez upranionego technika polegała na wytarciu szmatką kurzu z gaśnicy, przetarciu zaworu gaśnicy pędzelkiem oraz sprawdzeniu plomby.. ot cała legalizacja .. aaa zapomniałbym jeszcze nakleił plakietkę z następnym przeglądem.. wszystko trwało może 3 min przy gaśnicy..
-
w poprzedniej pracy
legalizacja przez upranionego technika polegała na wytarciu szmatką kurzu z gaśnicy,
przetarciu zaworu gaśnicy pędzelkiem oraz sprawdzeniu plomby.. ot cała legalizacja
.. aaa zapomniałbym jeszcze nakleił plakietkę z następnym przeglądem.. wszystko
trwało może 3 min przy gaśnicy..Nie wiem jak wygląda legalizacja w firmie, w której ja legalizuję gaśnice ale...
Polega to na tym, że oddaję "stare" i odbieram "nowe" z legalizacją. Prawdopodobnie gaśnice, które oddaję są remontowane. Za "wymianę" płacę coś koło 5 zeta od sztuki. -
U nas na stoisku gostek za 5zł legalizował gaśnice. Rozkręcał górę, wymieniał nabój i bił młotkiem gumowym wcześniej czy trzyma ciśnienie. Jeśli gaśnica przy uderzeniu oddaje takie puste echo to jest do niczego bo nie ma ciśnienia i proszek leży zbrylony. Miałem swoją oddać ale szkoda było dać te 5zł skoro i tak policja nie ma prawa sprawdzić sprawności a ty tylko czy się ja ma.
-
W firmie której ja legalizowałem gaśnicę polegało to na położeniu jej na wadze i sprawdzeniu czy waga się zgadza. To wszystko .
-
) oraz ważeniu czegoś, jakiegoś pojemniczka.
Najprawdopodobniej ważył ten nabój. Nie przyszło mi do głowy, że w ten sposób można sprawdzić czy nabój jest pusty, czy nie.
-
Najprawdopodobniej
ważył ten nabój. Nie przyszło mi do głowy, że w ten sposób można sprawdzić czy nabój
jest pusty, czy nie.Tak też mi się wydawało, ale nie chciałem "strzelać" niepewną informacją na forum.
No, bo z tego wynikałoby, że proszek jest w osobnym pojemniku, a środek "napędowy" w drugim - mam rację? Tak sądzę.