Ale temperatura !!
-
Ale ten przykład
Kol. Pirxa z tym Polonezem wcale nie zwiększył mojego zaufania do kilogramówekJa opisałem ten przypadek, ponieważ sam byłem mile zaskoczony, a nie po to aby zwiększać Twoje(czy czyjekolwiek) zaufanie, tym bardziej, że samemu mi go brakuje
Dobra, teraz w drugą stronę. Rozmawiałem ze znajomym strażakiem na ten temat. Jego opinia była krótka: jak będziesz miał pożar w samochodzie, to rzuć gaśnicę w ogień i chodu!
Co do złomowania Poloneza, to tak jak Marek napisał(chociaż może i przesadził z ceną in plus)
Szkoda, że w TV nie powiedzieli jaki procent zalegalizowanych gaśnic była sprawna. -
Szkoda, że w TV nie
powiedzieli jaki procent zalegalizowanych gaśnic była sprawna.To były gaśnice legalizowane i nowe, wg. właścicieli powinny być sprawne,sprawdzali samochody które jechały akurat drogą i kierowcy wyrażali zgodę na dokonanie badania.
Na ilość sprawdzonych 87% było niesprawnych. Acha, najczęstszym powodem niesprawności było brak odpowiedniego ciśnienia w gaśnicy. -
To były gaśnice
legalizowane i nowe, wg. właścicieli powinny być sprawne,sprawdzali samochody które
jechały akurat drogą i kierowcy wyrażali zgodę na dokonanie badania.
Na ilość
sprawdzonych 87% było niesprawnych. Acha, najczęstszym powodem niesprawności było
brak odpowiedniego ciśnienia w gaśnicy.Ja mam u siebie dwie gaśnice. Jedną nową, kupioną jakieś 2 tygodnie temu, drugą starą z brakiem legalizacji, ciekawe, która byłaby "sprawniejsza"
-
Ja mam u siebie
dwie gaśnice. Jedną nową, kupioną jakieś 2 tygodnie temu, drugą starą z brakiem
legalizacji, ciekawe, która byłaby "sprawniejsza"Właśnie najgorsze jest to, że kupujący nie ma możliwości sprawdzenia nowych czy po legalizacji. Czyli mogą nam sprzedawać chłam, który można sprawdzić dopiero gdy zaistnieje jakieś zagrożenie pożarowe, wtedy zawsze można powiedzieć że to ciśnienie gdzieś "uciekło" w czasie jazdy samochodem.
Nie wiem czy spotkałeś się z gaśnicami , które mają własny manometr. Może to jest jakaś gwarancja ? -
Bo przepis o gaśnicach to jak wiele by ktoś na tym zarobił. Przecież wszyscy co się znają na gaśnicach wiedzą, że 1kg gaśnicą mozna ognisko sobie gasić i to nie duże. Także dlatego przepis wymaga posiadania gaśnicy a czy jest sprawna to tylko od właściciela zależy.
Gdyby chodziło o bezpieczeństwo to byłby przepis o wożeniu gaśnic co najmniej 3kg tak jak jest w ciężarówkach i autobusach. Tylko one są w miarę skuteczne w gaszeniu silników.
Więc szkoda zawracać sobie gitary, jeśli zapali się silnik i nie będzie jechał tir czy autobus to należy brać z samochodu co wartościowsze i uciekać.Samochód można odkupić ale poparzenia zostają na całe życie. -
Przecież wszyscy co się znają na
gaśnicach wiedzą, że 1kg gaśnicą mozna ognisko sobie gasić i to nie duże. \eee, wbrew pozorom całkiem duze ognisko mozna zgasic
Więc szkoda
zawracać sobie gitary, jeśli zapali się silnik i nie będzie jechał tir czy autobus
to należy brać z samochodu co wartościowsze i uciekać.Dawno mnie tu nie bylo, wiec pewnie tylko Lars moze mnie jeszcze kojarzyć.
Sam uczestniczyłem w gaszeniu wiązki elektrycznej w komorze silnika w CC (+ plastiki silnika). Wbrew pozorom moja 11-letnia, nielegalizowana 1kg gasnica dała radę stłumić plomienie siegajace krawedzi otwartej (kto to k@#@#$@ otworzył) maski. Gdy ją opróżniłem, wiązka ledwo sie żarzyła.
Niestety gdy kolejny kierowca zdecydował sie poswiecic swoją gasnice - ogien znow sie rozpalal. W sumie w ogniem bujalismy sie z 5 minut dopuki nie wysiadl kierowca autobusu i nie trzepnął porządnie proszkiem.Dzieki 7-8 gasnicom udalo sie wstrzymywac ogien do czasu nadejscia pomocy - wiec jednak gasnice sie przydają.
Zdarzenie miało miejsce w centrum Bydgoszczy, w korku dosłownie przed wjazdem na skrzyzowanie. Przejezdzajacych kierowcow mozna bylo podzielić na grupy:
- reagujacy - probowali gasic - ale tych bylo z 7-dmiu, gdyby wiecej zareagowalo, dalo by sie auto bez problemu zgasic
- obserwujących - czekali az plomienie przygasna i wciskali do dechy aby przejechac obok,
- slepych - udawali ze niewidzą ognia a auto conajwyzej zlapal kapcia i w zasadzie nic sie nie dzieje
I moral:
Jeśli widzicie, ze coś niepokojącego na drodze, sprawdzcie czy mozecie pomoc. Bo to ze dookola jest tlum, nie oznacza, ze sytuacja jest opanowana. A kazdy z nas może znaleźć sie w podobnej sytuacji.
Samochód można odkupić ale
poparzenia zostają na całe życie.Swieta prawda
-
Nie wiem czy
spotkałeś się z gaśnicami , które mają własny manometr. Może to jest jakaś gwarancja
?Takowe gaśnice spotkałem, lecz wyłącznie w "dużych" wersjach wiszących na ścianach, w rozmiarach "samochodowych" nie widziałem.
-
Takowe gaśnice
spotkałem, lecz wyłącznie w "dużych" wersjach wiszących na ścianach, w rozmiarach
"samochodowych" nie widziałem.Ja spotkałem takie w Tesco, z takim małym manometrem, ale na każdym manometrze było inne ciśnienie i na tej podstawie oceniłem że to niepewny towar.
-
Ja spotkałem takie
w Tesco, z takim małym manometrem, ale na każdym manometrze było inne ciśnienie i na
tej podstawie oceniłem że to niepewny towar.Też tak myślę i wcale bym się nie zdziwił, gdyby po rozebraniu manometru okazało się, że wskazówka podparta jest zapałką.
Co do zabezpieczenia: a może coś innego, np. koc gaśniczy? Chociaż to dobre jest tylko do płaskiej powierzchni, w komorze silnika nie na wiele się zda... -
Dawno mnie tu nie
bylo, wiec pewnie tylko Lars moze mnie jeszcze kojarzyć.Wniosek: nie bądź pewien swojego poczucia pewności...
Witam po latach. Może zostaniesz na dłużej?
-
a może coś innego, np. koc gaśniczy? Chociaż to dobre jest tylko do
płaskiej powierzchni, w komorze silnika nie na wiele się zda...Albo w takim okresie jak teraz wozić w trasę, dla własnego spokoju coś większego-
(2-3 kg).Wyjście dyskusyjne, ale jakieś wyjście -
W sumie w ogniem bujalismy sie z 5 minut dopuki nie wysiadl kierowca autobusu i nie
trzepnął porządnie proszkiem.dawno temu będąc na wykładach na uczelni (strasznie "interesujących") byłem świadkiem identycznej sytuacji.. komora silnika płonęła jakieś 100m albo i mniej od stacji benzynowej (pojazd był poza stacją).. pracownicy tylko patrzyli jak zaczyna się rozpalać.. małymi gaśnicami tylko dusili ogień nie gasząc dopiero kierowca autobusu wyciągnął swoją dużą i ugasił wszystko..
Ciekaw jestem tylko dlaczego pracownicy stacji nie reagowali -
wiec pewnie tylko Lars moze mnie jeszcze kojarzyć.
Zmusiłeś mnie do uruchomienia magazynu pamięci, ale się udało.
Dość długo Cię nie było, ale myślę że teraz częściej zagościsz.Witam i pozdrawiam !Trochę się na świecie zmieniło,ale Klub Tico dzięki zaangarzowaniu Leo jeszcze istnieje. Jednak to nie te czasy
-
Albo w takim
okresie jak teraz wozić w trasę, dla własnego spokoju coś większego-
(2-3 kg).Wyjście
dyskusyjne, ale jakieś wyjścieJak dla mnie to żadna dyskusja, bo lepiej wozić 4kg gaśnicę i mieć dzięki temu spokojniejszą głowę o nas i nasze auta. Te 3kg większego balastu nie wpłynie w żaden sposób na spalanie auta, a nas może uchronić.
Cztero-kilogramową gaśnicę spokojnie da się umieścić w bagażniku Tico - wystarczy wywalić niepotrzebne rupiecie i na pewno się zmieściOt, chociażby taka KLIK
-
-
Ot, chociażby taka
KLIKBezpieczeństwo ważna rzecz !! Ale taka waży (gotowa do użycia) 6,8 kg !
-
-
Ciekaw jestem tylko dlaczego pracownicy stacji nie reagowali
W moim wypadku pracownik z pobliskiej stacji zareagował w miarę szybko(odległość ~50m).Dzięki niemu moje Tico jeszcze istnieje.Zawiozłem mu jeszcze flachę !
-
Dzisiaj byłem obok punktu legalizacji i przypomniałem sobie, że warto sprawdzić, jak się ma moja pod tym względem. Okazało się, że miałem fuksa. Termin ważności już dawno minął. Poszedłem do tego punktu i jako, że pan się nudził uciąłem sobie z nim pogawędkę na temat gaśnic. Okazało się, że te bez manometru mają nabój gazowy(coś podobnego jak miały dawne syfony) i są mniej wrażliwe na samorozładowanie. Te z manometrem po prostu są nabite gazem(azotem) i łatwiej się rozładowują, dlatego mają ów wskaźnik. W tych z nabojami można sobie sprawdzić czy proszek się przypadkiem nie zbrylił odkręcając wylot razem z dźwignią. Przypuszczam, że na tym polega ta cała legalizacja, no bo przecież nie da się sprawdzić czy jest gaz w naboju hermetycznie zamkniętym. Stąd wniosek, że jednak te naboje nie są całkiem szczelne i dlatego jest tak wiele gaśnic zawodzących w potrzebie. Tak więc masz rację, że te z manometrem byłyby pewniejsze(o ile nie nawali manometr). W tym punkcie wisiały pokazowo takie cztery sztuki i na wszystkich wskazówka była w tym samym miejscu. Gdy wspomniałem o Twoich teskowych obserwacjach, gościu odpowiedział krótko: urządzeń, od których zależy bezpieczeństwo nie kupuje się w marketach, które są nastawione przede wszystkim na zysk. Miał na myśli oba typy gaśnic.
-
Bezpieczeństwo
ważna rzecz !! Ale taka waży (gotowa do użycia) 6,8 kg !Są też dwu-kilogramowe, w miarę dobrej cenie