dziura w gazie
-
Minęło parę lat, ale warto wrócić do tematu, który ciągle jest aktualny i nie mamy wciąż jednoznacznej recepty.
Postanowiłem spróbować powalczyć z moją "dziurą w gazie". Kiedyś na spocie doszliśmy wspólnie do wniosku, że może to być wina zwężki w dolocie pod filtrem powietrza (obecność miksera LPG), co wpływa na ilość dostarczanego powietrza przy szybkim otwarciu przepustnicy z położenia biegu jałowego. Pomyślałem, że zlikwiduję zwężkę i zobaczę, czy dziura zniknie.
No to zdemontowałem mikser, zaślepiłem wąż gazowy metalowym trzpieniem i podwiesiłem, żeby się nie majtał. Puszka filtra bez miksera poszła do dołu; za pomocą tulejek przykręciłem ją do gaźnika i zlikwidowałem podniesienie mocowania na pokrywie zaworów, przykręcając puszkę tak, jak fabryka to robiła. Po obniżeniu puszki filtr się nie zmieścił - przeszkadzała sztyca, na którą przykręca się puszkę; wziąłem więc stary filtr, ale jeszcze niezbyt zużyty, przedmuchałem, zrobiłem otworek na sztycę ;-) i założyłem. Musiałem też obniżyć zbiornik powietrza dodatkowego. Do tego założyłem na puszkę normalne kolanko gumowe, bez zwężki / dławika stosowanego do zasilania LPG. W ten sposób przywróciłem dolot do stanu sprzed montażu instalacji gazowej (pomijając obudowę z przełącznikiem WINTER/SUMMER i tłumik szmerów ssania, bo parownik zasłania wejście rury do błotnika). Zdemontowane części wraz z mikserem wrzuciłem do schowka.
Niestety, "dziura w gazie" wcale nie zniknęła... Może tylko trochę się zmieniła, ale nie zniknęła. Nadal silnik ma sekundę zawahania przy mocnym depnięciu na pedał z wolnych obrotów. Nadal, aby ruszyć, trzeba nieco podwyższyć obroty, delikatnie naciskając na pedał - szybkie naciśnięcie (bez ruszania, przy wciśniętym sprzęgle) powoduje zdławienie silnika na ok. 1 sekundę, potem się wkręca. Dodając do tego obciążenie (np. przy ruszaniu) mam wrażenie, że silnik chętnie zgasłby. Nie ma problemów z pracą silnika od 2 tys. obr. wzwyż.
Silnik nadal szarpie przy hamowaniu silnikiem, gdy obroty spadną poniżej 2 tysięcy - trzeba delikatnie pomagać mu gazem, żeby nie szarpał.
Za to zniknęło dławienie się silnika przy wysokich obrotach (powyżej 4,5 tys. obr.) i ciągłym przyspieszaniu z pedałem w podłodze.Mój wniosek: wygląda na to, że zwężki spowodowane instalacją LPG raczej nie mają wpływu na "dziurę w gazie" przy przechodzeniu z wolnych obrotów na wyższe. Oddziałują natomiast na pracę silnika w momencie największego zapotrzebowania silnika na ilość powietrza.
Sądzę, że tę pierwszą "dziurę" dałoby się zlikwidować poprzez umiejętną regulację gaźnika (przy użyciu analizatora). I nie mam tu na myśli sztucznego podwyższania jałowych obrotów, co wiąże się ze zwiększonym spalaniem i nienormalną głośnością silnika na jałowych. -
Może to wina samego gaźnika właśnie. Można próbować regulacji, ale trzeba też brać pod uwagę wyeksploatowane elementy. Tylko które? :)
-
-
Nie, "dziura w gazie" jest tylko na benzynie. Na LPG jeździ się bardzo dobrze, mięciutko...
-
@leo
Nie wiem jak u ciebie ale u mnie od chwili założenia instalacji gazowej silnik na benzynie nie pracuje tak równo jak przed. Gdy silnik mam zimny przez pierwsze 1 - 2 minuty zanim się trochę nie podgrzeje ma tendencje do gaśnięcia na ssaniu ale krótkie przegazowanie zapobiega zgaśnięciu. Nic z tym nie robiłem bo bardzo rzadko jeżdżę na benzynie a w razie gdy widzę, że obroty silnika są za małe przegazuję i po problemie. Na gazie silnik pracuje idealnie. Nie sądzę aby była możliwa idealna praca silnika i na gazie i na benzynie bo gdy układ dolotowy dopasowany jest do pracy silnika na gazie to nie bardzo do pracy na benzynie i odwrotnie. -
-
@pacior powiedział w dziura w gazie:
@ryszard Ale Leo wywalił mikser a problem pozostał.. w sumie ja też mając gaz mało co jeździłem na PB.
To, że wywaliłem mikser i "dziura" została, może świadczyć o problemie z gaźnikiem. Tak naprawdę wyrzucenie miksera i brak efektów wyeliminowało tezę o zależności dziury od zwężki w dolocie powietrza. Gaźnik pozostaje nadal podejrzany.
Może temu gaźnikowi należy się czyszczenie i regulacja składu mieszanki
Gaźnik był czyszczony w miarę nieinwazyjnie - dodatkiem do benzyny oraz przedmuchiwaniem (u gazownika przy regulacjach - ostatni raz 4 tys. km temu, oraz przeze mnie ostatnio, gdy nie chciał odpalać - ale tu winien był moduł zapłonowy, nie gaźnik). Pozostało ewentualnie czyszczenie gaźnika w myjce ultradźwiękowej.
Regulacja składu mieszanki... jeśli wierzyć gazownikowi, robił ją na analizatorze (choć nie przy mnie).
Jak wiemy, gaźnik jest bardzo skomplikowany, a do tego bardzo precyzyjny, ma wiele mikroskopijnych otworków, przelotów... Ja nigdy nie jeździłem długo na samym gazie i raczej nie doprowadziłem do totalnego "zastania się" gaźnika tak, żeby przestał pracować na benzynie. Maksymalnie co 3-4 tankowania LPG włączałem jednak noPb, choć na parę kilometrów (żeby właśnie zapobiec zniszczeniu gaźnika). Przy niskich temperaturach zawsze odpalałem na benzynie, oszczędzając parownik. W zimie z LPG korzystałem wyłącznie na trasach, po rozgrzaniu się silnika. W związku z tym ciągle mam ten sam parownik (bez remontu) od 13 lat i prawie 100 kkm oraz sprawny gaźnik (oprócz małego dyskomfortu z tą "dziurą") Nie mogę jednak wykluczyć, że jakieś kanaliki się pozapychały... -
@ryszard powiedział w dziura w gazie:
@leo
Nie wiem jak u ciebie ale u mnie od chwili założenia instalacji gazowej silnik na benzynie nie pracuje tak równo jak przed. Gdy silnik mam zimny przez pierwsze 1 - 2 minuty zanim się trochę nie podgrzeje ma tendencje do gaśnięcia na ssaniu ale krótkie przegazowanie zapobiega zgaśnięciu. Nic z tym nie robiłem bo bardzo rzadko jeżdżę na benzynie a w razie gdy widzę, że obroty silnika są za małe przegazuję i po problemie. Na gazie silnik pracuje idealnie.Moim zdaniem jest to kwestia umiejętnej regulacji.
Ja nie miałem nigdy kłopotów z gaśnięciem silnika na ssaniu... do momentu, gdy nie poprosiłem gazownika o zmniejszenie obrotów na ssaniu, bo na mrozie, zaraz po odpaleniu, leciały do ponad 3 tysięcy. Głośno było i niefajnie, choć obroty oczywiście zaraz spadały. Po podkręceniu przez gaziarza rzeczywiście obroty na zimnym silniku spadły, ale potrafił też zgasnąć bez przygazówki. Przyznam, że potem trochę żałowałem tego podkręcenia... może poproszę o powrót do poprzedniego stanu przy najbliższej regulacji. Bo sam nie chcę jednak grzebać, a gazownik orientuje się dobrze w specyfice Tico.Nie sądzę aby była możliwa idealna praca silnika i na gazie i na benzynie bo gdy układ dolotowy dopasowany jest do pracy silnika na gazie to nie bardzo do pracy na benzynie i odwrotnie.
Podzielam Twoje zdanie.
-
Podstawowe pytanie. Czy jak na wyłączonym silniku szybko naciśniesz gaz, to wtryskuje paliwo do gardzieli? Może masz uszkodzony element, który daje dodatkową dawkę paliwa przy nagłym wciśnięciu gazu, albo zatkaną dyszę.
Możliwe jest też, że gaźnik po prostu wymaga regulacji i może dokładnego czyszczenia. Myjka ultradźwiękowa pewnie byłaby najlepsza, ale czy konieczna? Ja rozebrałem i wyczyściłem dwa gaźniki w Tico. One na prawdę nie są skomplikowane. Zwykły gaźnik z dwiema gardzielami, sterowany podciśnieniem, zero elektroniki (oprócz elektrozaworu odcinającego paliwo po zgaszeniu silnika). Pierwszy gaźnik, który czyściłem, to był oryginalnie zamontowany w aucie. Z racji tego, że nie miałem innego w zapasie, to rozmontowałem go tylko na 3 części, oczyściłem i zmontowałem. Auto chodziło lepiej, ale nie idealnie. Drugi był ze szrotu, więc mi nie było szkoda, gdybym coś zepsuł. Rozebrałem go całkiem. Nawet śrubę od regulacji mieszanki wykręciłem, otwór wymymyłem i przedmuchałem. Z tego co pamiętam, to śrubę od regulacji wolnych obrotów też wykręciłem całkiem. Również membrany poodkręcałem, wyczyściłem i dałem nowe uszczelki. Poskładałem wszystko, założyłem na auto, odpaliłem (o dziwo bez najmniejszego problemu) i wyregulowałem na słuch. Najpierw ssanie bardzo na mniej więcej. Silnik się zagrzał i zaczęło się kręcenie na zmianę śrubą od mieszanki i od wolnych obrotów. Ustawiałem tak, że wkręciłem trochę śrubę od obrotów (nie pamiętam już ile dokładnie), po czym zuubożyłem mieszankę tak, że silnik zaczynał kuleć. Wtedy troszkę wzbogaciłem mieszankę. Potem lekka korekta obrotów i mieszanki (ja robiłem na słuch, jeśli ktoś ma obrotomierz, to będzie miał łatwiej). Auto wystygło, to ustawiłem obroty na ssaniu i czas ssania. Dopiero wtedy silnik zaczął pracować jak powinien. Chodził równo, nie szarpał przy hamowaniu silnikiem. Na analizatorze spalin wszystko wyszło ok. Być może poprzedni gaźnik też wymagał jeszcze tylko regulacji.
U Ciebie bym się przyjrzał pompce przyspieszenia i spróbował może wyczyścić oraz wyregulować solidnie ten gaźnik -
@Szarik powiedział w dziura w gazie:
Podstawowe pytanie. Czy jak na wyłączonym silniku szybko naciśniesz gaz, to wtryskuje paliwo do gardzieli? Może masz uszkodzony element, który daje dodatkową dawkę paliwa przy nagłym wciśnięciu gazu, albo zatkaną dyszę.
Myślisz o pompce przyspieszenia? Sprawdzę, gdy będę miał trochę wolnego czasu.
U Ciebie bym się przyjrzał pompce przyspieszenia i spróbował może wyczyścić oraz wyregulować solidnie ten gaźnik
Ech, kusisz... ;-)
Trochę się boję, szczerze mówiąc, żeby czegoś nie zepsuć nieodwracalnie albo nie rozregulować. Tymczasem silnik na tym gaźniku chodzi całkiem nieźle (oprócz tej "dziury"), dlatego nie ingerowałem konkretnie.
Ciekawy jestem, czy założenie innego gaźnika (wyjętego ponoć ze sprawnego auta) pomoże. Czy gaźnik to element "plug and play"? Bo jeśli tak, to mam taki inny karburator. Jeżeli okazałoby się, że można go założyć i silnik zacznie pracować bez dodatkowych czynności (regulacji), to pokusiłbym się o rozebranie i wyczyszczenie mojego gaźnika, nawet z wykręceniem wszystkiego, o czym pisałeś...PS. Aha, skoro już obgadujemy ten mój gaźnik: podczas pracy na ssaniu ładnie wchodzi z jałowych na wysokie obroty (wiadomo, że na ssaniu i tak pracuje na wyższych niż 900-1000).
No i jeszcze druga sprawa - dziwi mnie to szarpanie przy hamowaniu silnikiem, gdy obroty są już bliskie jałowych. -
@leo powiedział w dziura w gazie:
Myślisz o pompce przyspieszenia? Sprawdzę, gdy będę miał trochę wolnego czasu.
Dokładnie. Jeśli dobrze pamiętam, to jest tam membrana. Może pękła?
U Ciebie bym się przyjrzał pompce przyspieszenia i spróbował może wyczyścić oraz wyregulować solidnie ten gaźnik
Ech, kusisz... ;-)
Trochę się boję, szczerze mówiąc, żeby czegoś nie zepsuć nieodwracalnie albo nie rozregulować. Tymczasem silnik na tym gaźniku chodzi całkiem nieźle (oprócz tej "dziury"), dlatego nie ingerowałem konkretnie.Przy pierwszym gaźniku też się bałem, ale okazało się to dosyć proste. Raczej ciężko jest uszkodzić coś nieodwracalnie. Jakbyś nie uważał, to możesz coś skrzywić, albo jakąś membranę przerwać, ale to trzeba się postarać. W razie czego, to powinienem mieć gdzieś na dysku manual od Batona.
Ciekawy jestem, czy założenie innego gaźnika (wyjętego ponoć ze sprawnego auta) pomoże. Czy gaźnik to element "plug and play"? Bo jeśli tak, to mam taki inny karburator. Jeżeli okazałoby się, że można go założyć i silnik zacznie pracować bez dodatkowych czynności (regulacji), to pokusiłbym się o rozebranie i wyczyszczenie mojego gaźnika, nawet z wykręceniem wszystkiego, o czym pisałeś...
Masz na myśli inny gaźnik, że od innego auta, czy z innego Tico? Bo jeśli z Tico, to tak, jest to element "plug and play". Tylko trzeba się zaopatrzyć w uszczelkę pomiędzy kolektor a gaźnik (można też wyciąć ją samemu, np. z klingerytu). Sama podmiana to jakaś godzinka roboty bez pośpiechu. Może nawet szybciej, ale lepiej działać pomału, niż nie podpiąć jakiegoś wężyka.
PS. Aha, skoro już obgadujemy ten mój gaźnik: podczas pracy na ssaniu ładnie wchodzi z jałowych na wysokie obroty (wiadomo, że na ssaniu i tak pracuje na wyższych niż 900-1000).
To może potwierdzać teorię o zepsutej pompce przyspieszenia. W końcu na ssaniu silnik dostaje cały czas wzbogaconą mieszankę.
No i jeszcze druga sprawa - dziwi mnie to szarpanie przy hamowaniu silnikiem, gdy obroty są już bliskie jałowych.
Co może być tego powodem, to nie wiem. U mnie po czyszczeniu i regulacji ten problem zniknął. Ale czy to była wina złej regulacji, czy może jakaś dysza była zatkana - nie mam pojęcia.
-
@Szarik powiedział w dziura w gazie:
U Ciebie bym się przyjrzał pompce przyspieszenia i spróbował może wyczyścić oraz wyregulować solidnie ten gaźnik
Ech, kusisz... ;-)
Trochę się boję, szczerze mówiąc, żeby czegoś nie zepsuć nieodwracalnie albo nie rozregulować. Tymczasem silnik na tym gaźniku chodzi całkiem nieźle (oprócz tej "dziury"), dlatego nie ingerowałem konkretnie.Przy pierwszym gaźniku też się bałem, ale okazało się to dosyć proste. Raczej ciężko jest uszkodzić coś nieodwracalnie. Jakbyś nie uważał, to możesz coś skrzywić, albo jakąś membranę przerwać, ale to trzeba się postarać. W razie czego, to powinienem mieć gdzieś na dysku manual od Batona.
Ciekawy jestem, czy założenie innego gaźnika (wyjętego ponoć ze sprawnego auta) pomoże. Czy gaźnik to element "plug and play"? Bo jeśli tak, to mam taki inny karburator. Jeżeli okazałoby się, że można go założyć i silnik zacznie pracować bez dodatkowych czynności (regulacji), to pokusiłbym się o rozebranie i wyczyszczenie mojego gaźnika, nawet z wykręceniem wszystkiego, o czym pisałeś...
Masz na myśli inny gaźnik, że od innego auta, czy z innego Tico? Bo jeśli z Tico, to tak, jest to element "plug and play". Tylko trzeba się zaopatrzyć w uszczelkę pomiędzy kolektor a gaźnik (można też wyciąć ją samemu, np. z klingerytu). Sama podmiana to jakaś godzinka roboty bez pośpiechu. Może nawet szybciej, ale lepiej działać pomału, niż nie podpiąć jakiegoś wężyka.
Potwierdzam sama zamiana gaźnika nie jest aż tak bardzo skomplikowana jak by się wydawało. Podobnie jest z rozłożeniem i czyszczeniem gaźnika pod warunkiem, że zachowa się ostrożność i zamontuje wszystkie elementy zgodnie z miejscem ich przeznaczenia i pierwotnym ustawieniem. Przy czyszczeniu elementów gaźnika nie ruszałem ustawienia dysz. Gdybym miał wykręcać dysze do czyszczenia to przedtem sprawdziłbym ich aktualne ustawienie tzn. wkręciłbym dyszę do oporu licząc przy tym ilość wykonanych obrotów i je zanotował. Tak aby przy składaniu gaźnika można było ustawić dysze w pierwotne położenia. Samodzielnie zamieniałem gaźnik kilka razy. Jeżeli "przeszczepiany" gaźnik jest sprawny to po wymianie silnik z nim będzie działał. Podstawa to aby przed wymontowaniem dobrze oznaczyć rozłączane przewody aby niczego potem nie zamienić przy montażu. Np. przyklejamy do końca odłączanego przewodu i króćca gaźnika, z którego został ściągnięty paski taśmy malarskiej z naniesionymi jednakowymi oznaczeniami, najlepiej liczbami, przykładowo: 5 na pasku węża i 5 na pasku króćca. Można też dodatkowo robić w trakcie demontażu zdjęcia. Jak kolega nadmienił potrzeba się zaopatrzyć w nową uszczelkę pod gaźnik (bo ona może być przyklejona do kolektora ssącego i do podstawy gaźnika i nie dać w całości odzyskać, pomijam już kwestię późniejszej niepewnej szczelności takiej odzyskanej uszczelki). Jeżeli zamierzasz także rozbierać gaźnik potrzebne będą pozostałe uszczelki (zestaw naprawczy uszczelek gaźnika). Podczas zdejmowania gaźnika trzeba uważać aby nic nie wpadło do kolektora ssącego, a sam otwór w kolektorze po wyjęciu gaźnika dobrze zabezpieczyć. Przed odłączeniem przewodów zasilających element woskowy polecałbym podłożenie pod nie szmaty aby wyciekający z nich podczas odpinania płyn chłodniczy nie zalewał znajdującego się pod gaźnikiem alternatora. Dobry opis wymontowania, rozkładania i czyszczenia gaźnika jest w książce K. Trzeciaka (rozdział 2.10), ja wg niego robiłem i nic złego się nie stało.
-
Warto przejrzeć ;) KLIK
-
@pacior
Bardzo dobry materiał - świetne zdjęciowe uzupełnienie opisu z książki K. Trzeciaka. No i kwestia kulki, na którą zwracasz uwagę bardzo istotna przy rozbieraniu /składaniu gaźnika. -
Panowie - dzięki za odpowiedzi. Wyjmowałem raz gaźnik parę miesięcy temu, szukając przyczyny rzucenia palenia przez silnik - jak pisałem, przedmuchałem go wtedy, ale tak bardziej "bezinwazyjnie". Nie rozkręcałem zbytnio.
Chciałem wyjąć elektrozawór, ale śruby nie chciały puścić, darowałem więc sobie (tym bardziej, że "cykał" po podaniu prądu, więc był sprawny).
Uszczelka między gaźnikiem a kolektorem: czy nie powinna ona być jednak kartonowa? Zakładałem nową (miałem w zapasie) i pamiętam, że bardziej przypominała solidny karton niż klingeryt.Pacior - dzięki za sznurek do opisu; zapomniałem, że coś takiego zrobiłeś i leży u nas.
Może w sobotę coś dłubnę w tym temacie. -
Zaczynam podejrzewać pompkę przyspieszenia. Patrzyłem dziś w gardziel (tę pierwszą, od przodu) i nie widziałem rozpylanego paliwa po energicznym ruszeniu dźwignią przy lince gazu. Czy ktoś wie, skąd to paliwo ma lecieć? Czyżby tą centralną rurką w przedniej gardzieli?
Szarik, gdybyś miał ten manual Batona, to poproszę na maila: [email protected]
Dzięki z góry. -
Manual poszedł.
Co do podawania paliwa przez pompkę przyspieszenia, to nie pamiętam dokładnie, którędy ono szło.
Albo tą dyszą zaznaczoną na czerwono, albo tą na zielono. Ale wydaje mi się, że jednak przez tą na czerwono.
-
Przez tę czerwoną powinno lać się paliwo po naciśnięciu gazu, nawet przy zgaszonym silniku.
-
@Szarik powiedział w dziura w gazie:
Manual poszedł.
Dzięki bardzo. Ale, ale... jesteś pewien, że jest to manual Batona? Bo okazuje się, że mam ten sam manual na dysku, ale zapisany tak, że jest to dzieło Maku (dlatego zainteresowałem się drugim, innego autora). Zresztą wydaje mi się, że Baton robił swoje PDFy na czarnym tle...
Szkoda, że nie jest podpisany; myślę jednak, że warto ustalić autora (przecież trochę pracy to kosztowało).Albo tą dyszą zaznaczoną na czerwono, albo tą na zielono. Ale wydaje mi się, że jednak przez tą na czerwono.
Jeżeli tak jest, to trzeba byłoby zagrzać silnik, wyłączyć i wtedy obserwować. Ta gardziel przy zimnym silniku zasłonięta jest całkowicie widoczną na fotce przesłoną (teraz otwartą, w pozycji pionowej).
Idę popatrzeć. :-) -
Na pewno przez Batona.
Tę przepustnicę możesz odsłonoć ręcznie. Poruszaj nią i zobaczysz z lewej strony gaźnika, który element się rusza. Przekręcasz go i masz gardziel otwartą.