Ładowność - w sensie czy sie zmieści
-
podpinam sie pod temat bo to też o ładowność chodzi, nie znalazłem odpowiedzi w szukajce, chyba ze temat sie jakoś dziwnie nazywa.
Chodzi o to, że jak załaduje TiCo 4 sporymi osobami, np z tyłu na kanapie siędą np 2 osoby po 80 lub wiecej kg i z przodu również jakieś dorosłe, to przy większej prędkosci, nawet od 70,80 km a o wyższych typo 100 i wiecej nie wspomne, przy wchodzeniu w zakręt zaczyna bujać autem jakby niebyło powietrza, chociaż jest, tzn nachyla sie znacznie i jest tzw wciąganie w zakręt, osttanio na exprsowej drodze przy pred kosci ok 110km/h lekkim łuku w prawo z pełnym autem potrafiło mnie "przerzucić" o jakieś 0,5 m do wewnątrz zakrętu, ażmi żołądek podskoczył z wrażenia. Generalnie to jest problem, znam 2 przypadki tica co tak ma, a czy u was cos takiego jest czy to jakis problem???
-
Generalnie to jest problem, znam 2 przypadki tica co tak ma, a czy u
was cos takiego jest czy to jakis problem???Wg mnie to nie jest żaden problem, lecz zwykła fizyka. <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
Po pierwsze - dobrze jest ograniczyć prędkość przy większej masie auta (czyli ze sporym ładunkiem). Łatwiej jest wtedy zapanować nad samochodem, no i spalanie nie wzrośnie ponad miarę.
Po drugie: weź pod uwagę, że masa Tico wynosi ok. 640 kg. Sam kierowca (80 kg) stanowi dodatkowe 12,5% masy auta - to jeszcze nic. Dorzucisz pasażera - masz już 25%; to też jeszcze nic wielkiego. Ale gdy wsiądą 4 osoby po 80 kg każda, będziesz miał już 50% masy auta... Jest to już poważne obciążenie w przypadku Tico, i da to o sobie znać w pewnych momentach (np. jazda po łuku z dużą prędkością, hamowanie, przyspieszanie). W prawie każdym, innym aucie (czytaj: cięższym) nie odczujesz tego tak bardzo; jeśli te same 4 osoby wsiądą do auta o masie własnej 1500 kg, masa ta zwiększy się zaledwie o 21%... czyli mniej, niż w przypadku Tico i 2 osobach. Tak więc obciążenie czterema osobami w praktyce "zrobi mniejsze wrażenie" na ciężkim aucie. Rozumiesz? <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />
Po trzecie - jeżeli przewidujesz dłuższą trasę z dużym obciążeniem, warto dopompować koła - zwiększenie ciśnienia o 0,2 atm nie zaszkodzi. -
Wg mnie to nie jest żaden problem, lecz zwykła fizyka.
Po pierwsze - dobrze jest ograniczyć prędkość przy większej masie auta (czyli ze sporym
ładunkiem). Łatwiej jest wtedy zapanować nad samochodem, no i spalanie nie wzrośnie ponad
miarę.
Po drugie: weź pod uwagę, że masa Tico wynosi ok. 640 kg. Sam kierowca (80 kg) stanowi dodatkowe
12,5% masy auta - to jeszcze nic. Dorzucisz pasażera - masz już 25%; to też jeszcze nic
wielkiego. Ale gdy wsiądą 4 osoby po 80 kg każda, będziesz miał już 50% masy auta... Jest
to już poważne obciążenie w przypadku Tico, i da to o sobie znać w pewnych momentach (np.
jazda po łuku z dużą prędkością, hamowanie, przyspieszanie). W prawie każdym, innym aucie
(czytaj: cięższym) nie odczujesz tego tak bardzo; jeśli te same 4 osoby wsiądą do auta o
masie własnej 1500 kg, masa ta zwiększy się zaledwie o 21%... czyli mniej, niż w przypadku
Tico i 2 osobach. Tak więc obciążenie czterema osobami w praktyce "zrobi mniejsze wrażenie"
na ciężkim aucie. Rozumiesz?
Po trzecie - jeżeli przewidujesz dłuższą trasę z dużym obciążeniem, warto dopompować koła -
zwiększenie ciśnienia o 0,2 atm nie zaszkodzi.oczywiście że rozumiem, to jest dla mnie jasne, tylko chodzi o to że np do tej pory jezdziłem maluchem, i to nieraz nieżle przeładowanym (nawet w 5 osób sie zdarzało) i takich zwodów na drodze nie było, owszem bujało w dół i w górę ale na zakręcie poprostu sie gumy "zwijały" ale nigdy takich uskoków nie odczułem, a np w seicento takich cyrków nie ma, no nie wiem, w koncy tico jest na 5 osób ale skoro tak ma byc to jazda w 5 osób moze byc bardzo niebezpieczna bo to strasznie niestabilne jest nawet przy 60km/h po wiejskich zakrętasach.
Chce opinii innych czy tez cos takiego zauwazyli?? a rawa fizyki to ja doskonale rozumiem( siły odśrodkowe i inne czary mary)
-
skoro tak ma byc to jazda w 5
osób moze byc bardzo niebezpieczna bo to strasznie niestabilne jest
nawet przy 60km/h po wiejskich zakrętasach.Eee tam, przesada <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />. Nieraz jeździłem z dużym obciążeniem i "normalnymi" prędkościami i nie było żadnego problemu oprócz świadomości, że auto załadowane zachowuje się nieco inaczej, niż puste. Wiadomo - potrzeba więcej czasu do przyspieszenia, dłuższej drogi do wyhamowania, trochę inaczej zareaguje w zakręcie...
Zaś to, o czym piszesz, nasuwa mi myśl o zużytych lub uszkodzonych amortyzatorach. <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> -
Eee tam, przesada . Nieraz jeździłem z dużym obciążeniem i "normalnymi" prędkościami i nie było
żadnego problemu oprócz świadomości, że auto załadowane zachowuje się nieco inaczej, niż
puste. Wiadomo - potrzeba więcej czasu do przyspieszenia, dłuższej drogi do wyhamowania,
trochę inaczej zareaguje w zakręcie...no ja rozumiem przyspieszanie i hamowanie i nie mam do tego żalu, chodzi mi konkretnie o te "chwiejne zachowanie" na zakrętach
Zaś to, o czym piszesz, nasuwa mi myśl o zużytych lub uszkodzonych amortyzatorach.
no i wszytsko, tez o tym myslałem, i podjade chyba na stacje diagnostyczną zbadac te amorki i jak coś to kupie.
-
no i wszytsko, tez o tym myslałem, i podjade chyba na stacje diagnostyczną
zbadac te amorki i jak coś to kupie.Zbadać nie zaszkodzi, ale nie zawsze jest to miarodajne. Po pierwsze: nie wszyscy diagności umieją prawidłowo zdiagnozować stan amorków (Sharky kiedyś pisał, jakie warunki muszą być zachowane... np. obciążenie tylnej kanapy - a wielu mechaników tego nie czyni). Po drugie - wyniki nieraz bywają bardzo dziwne - np. badamy dwa razy i za drugim razem, po większym przebiegu, amorki mają dużo lepsze wyniki, niż za drugim... ktoś kiedyś opisywał tu, na forum. <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
Lepiej spróbuj sobie odpowiedzieć na pytanie, ile te Twoje amortyzatory przejechały i może nadszedł już czas na wymianę (tak z przyzwoitości). -
Lepiej spróbuj sobie odpowiedzieć na pytanie, ile te Twoje amortyzatory przejechały i może
nadszedł już czas na wymianę (tak z przyzwoitości).wiesz własnie tu jest problem, bo za wiele to sie nie dowiem na ten temat, autko mam od niedawna a poprzedni własciciel to totalny "tłuk", a jego matka, wczesniejsza włascicielka sie zabardzo nie zna i nie pamieta takich rzeczy jak , rozrzad, czy olej w skrzyni czy cokolwiek innego, wiec w miare cukcesywnie sam diagnozuje co i jak i wymieniam po kolei.
-
wiesz własnie tu jest problem, bo za wiele to sie nie dowiem na ten temat,
autko mam od niedawna a poprzedni własciciel to totalny "tłuk", a jego
matka, wczesniejsza włascicielka sie zabardzo nie zna i nie pamieta
takich rzeczy jak , rozrzad, czy olej w skrzyni czy cokolwiek innego,Dla mnie sytuacja jest jasna - na 99% amortki masz jeszcze fabryczne, a po takim przelocie (140 kkm) wskazane jest je wymienić.
Były wątki o tym, jakie kupić, oraz o sposobie wymiany. Ja mogę polecić z czystym sumieniem Kayaby gazowe na tył - takie założyłem po 120 kkm, przejechałem ponad 20 kkm, sprawują się znakomicie. <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> -
Dla mnie sytuacja jest jasna - na 99% amortki masz jeszcze fabryczne, a po takim przelocie (140
kkm) wskazane jest je wymienić.
Były wątki o tym, jakie kupić, oraz o sposobie wymiany. Ja mogę polecić z czystym sumieniem
Kayaby gazowe na tył - takie założyłem po 120 kkm, przejechałem ponad 20 kkm, sprawują się
znakomicie.Polecam sprawdzenie amorków przez bujanie auta. jeśli po ugięciu koła wraca bez bujania to są jeszcze w miarę dobre. Ale ja sam po zakupie przy przebiegu 85tys zmieniłem od razu amorki na kayaby olejowe a tył także kayaby ale gazowo-olejowe. Może są drogie ale warte ceny, nic nie buja a w zakrętach trzymanie bardzo dobre. Nie polecam zakupu jakiś podrób czy też firmy delphi bo są beznadziejne nawet jak były nowe a żywotność tragiczna.
-
Polecam sprawdzenie amorków przez bujanie auta. jeśli po ugięciu koła wraca bez bujania to są
jeszcze w miarę dobre. Ale ja sam po zakupie przy przebiegu 85tys zmieniłem od razu amorki
na kayaby olejowe a tył także kayaby ale gazowo-olejowe. Może są drogie ale warte ceny, nic
nie buja a w zakrętach trzymanie bardzo dobre. Nie polecam zakupu jakiś podrób czy też
firmy delphi bo są beznadziejne nawet jak były nowe a żywotność tragiczna.dzieki za porady, tak zrobie tylko $$ odłoże
p.s.: ałłłaaaaa, jakie one są drogie
<img src="/images/graemlins/shocked.gif" alt="" /> 100 za szt <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />
-
100 za szt
Może troszkę drożej, ja dałem 146zł ale dawno temu a za tylne 85zł. Jednak wolałem kupić droższe made ina japan i wymienić je samemu. Dzięki temu zaoszczędziłem sporo kaski a wymiana amorków raczej prosta. Nawet nie trzeba mieć ściągacza do sprężyn bo w tico są one słabiutkie i wystarczają dwie rurki i druga osoba do pomocy.
-
Te fotke znalazlem na interia.pl <img src="/images/graemlins/rotfl.gif" alt="" />
-
Te fotke znalazlem na interia.pl
Głupek z tego kierowcy. W razie awaryjnego hamowania taki pieniek może zwiększa swoją masę jakieś 10 razy. Nie trudno przewidziec skutki uderzenia w głowę...
-
Głupek z tego kierowcy. W razie awaryjnego hamowania taki pieniek może zwiększa swoją masę
jakieś 10 razy. Nie trudno przewidziec skutki uderzenia w głowę...Rzeczywiście nadmiarem rozsądku kierowca nie grzeszy, choć trudno go od razu do szufladki z głupkami wrzucać. W każdym razie rude Tico lekko nie ma, próg wgnieciony, chlapacz oberwany, pewnie często robi za ciężarówkę.
Z tą zwiększającą się masą - trochę nieprecyzyjnie napisałeś (nie masa i nie 10 razy), ale zagrożenie bezsprzecznie jest. -
Rzeczywiście nadmiarem rozsądku kierowca nie grzeszy, choć trudno go od razu do szufladki z
głupkami wrzucać. W każdym razie rude Tico lekko nie ma, próg wgnieciony, chlapacz
oberwany, pewnie często robi za ciężarówkę.
Z tą zwiększającą się masą - trochę nieprecyzyjnie napisałeś (nie masa i nie 10 razy), ale
zagrożenie bezsprzecznie jest.IMO ma wymienione sprezyny na twardsze, jakby tyle drewna zapakował, na zwykłym zawieszeniu to by tył mu siadł wogóle.
-
Powiem krótko Ryzykant z tego kierowcy...
-
Powiem krótko Ryzykant z tego kierowcy...
Jak by tak wszyscy się bali wszystkiego to by nikt nie jeździł samochodami, latali samolotami i pływali statkami. A co miał gostek zrobić jak potrzebował przewiźć trochę drzewa? Wynająć dostawczaka to by więcej zapłacił niż to drzewo warte. Nie takie rzeczy ludzie przewożą, dawniej maluchami na dachach wozili a teraz przynajmniej w większych w środku.
-
Jak by tak wszyscy się bali wszystkiego to by nikt nie jeździł samochodami, latali samolotami i
pływali statkami. A co miał gostek zrobić jak potrzebował przewiźć trochę drzewa? Wynająć
dostawczaka to by więcej zapłacił niż to drzewo warte. Nie takie rzeczy ludzie przewożą,
dawniej maluchami na dachach wozili a teraz przynajmniej w większych w środku.Wystarczyło by wsadzić grubą drewnianą płytę za siedzenia i byłby spokój, nic by nie spadło. W razie gwałtownego hamowania koleś może skończyć z kawałkiem drewna w głowie. Nie za bardzo rozumiem, co miałeś na myśli mówiąc o ryzyku i strachu, dla mnie to zbyt daleko idące uogólnianie . Nigdy nie jesteś w stanie przewidzieć do końca, czy będziesz zmuszony gwałtownie hamować. Jak już mówiłem solidna drewniana płyta za siedzeniami rozwiązała by sprawę. Wiozłem kiedyś tico masę książek (bardzo ciężkich)zajmowały cały bagażnik, podobnie jak u bohatera tego wątku, za siedzenia wstawiłem właśnie drewnianą płytę i co...?? Babka wymusiła pierwszeństwo ,gdyby nie płyta, dostałbym solidną "dawką wiedzy" po głowie <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> Ryzyko ryzykiem ale czasem wystarczy trochę pomyśleć, by je zmniejszyć
pozdrawiam serdecznie
-
Gościu trochę przesadził z tym drewnem.Przy hamowaniu owe drewno mogło by mu urwać głowę.Ryzyko niezłe.
<img src="/images/graemlins/szok.gif" alt="" /> -
Te fotke znalazlem na interia.pl
jak dojedzi to fajnie , zaoszczedzi na transporcie , a jak nie to problem <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" />