Ładowność - w sensie czy sie zmieści
-
Lepiej spróbuj sobie odpowiedzieć na pytanie, ile te Twoje amortyzatory przejechały i może
nadszedł już czas na wymianę (tak z przyzwoitości).wiesz własnie tu jest problem, bo za wiele to sie nie dowiem na ten temat, autko mam od niedawna a poprzedni własciciel to totalny "tłuk", a jego matka, wczesniejsza włascicielka sie zabardzo nie zna i nie pamieta takich rzeczy jak , rozrzad, czy olej w skrzyni czy cokolwiek innego, wiec w miare cukcesywnie sam diagnozuje co i jak i wymieniam po kolei.
-
wiesz własnie tu jest problem, bo za wiele to sie nie dowiem na ten temat,
autko mam od niedawna a poprzedni własciciel to totalny "tłuk", a jego
matka, wczesniejsza włascicielka sie zabardzo nie zna i nie pamieta
takich rzeczy jak , rozrzad, czy olej w skrzyni czy cokolwiek innego,Dla mnie sytuacja jest jasna - na 99% amortki masz jeszcze fabryczne, a po takim przelocie (140 kkm) wskazane jest je wymienić.
Były wątki o tym, jakie kupić, oraz o sposobie wymiany. Ja mogę polecić z czystym sumieniem Kayaby gazowe na tył - takie założyłem po 120 kkm, przejechałem ponad 20 kkm, sprawują się znakomicie. <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> -
Dla mnie sytuacja jest jasna - na 99% amortki masz jeszcze fabryczne, a po takim przelocie (140
kkm) wskazane jest je wymienić.
Były wątki o tym, jakie kupić, oraz o sposobie wymiany. Ja mogę polecić z czystym sumieniem
Kayaby gazowe na tył - takie założyłem po 120 kkm, przejechałem ponad 20 kkm, sprawują się
znakomicie.Polecam sprawdzenie amorków przez bujanie auta. jeśli po ugięciu koła wraca bez bujania to są jeszcze w miarę dobre. Ale ja sam po zakupie przy przebiegu 85tys zmieniłem od razu amorki na kayaby olejowe a tył także kayaby ale gazowo-olejowe. Może są drogie ale warte ceny, nic nie buja a w zakrętach trzymanie bardzo dobre. Nie polecam zakupu jakiś podrób czy też firmy delphi bo są beznadziejne nawet jak były nowe a żywotność tragiczna.
-
Polecam sprawdzenie amorków przez bujanie auta. jeśli po ugięciu koła wraca bez bujania to są
jeszcze w miarę dobre. Ale ja sam po zakupie przy przebiegu 85tys zmieniłem od razu amorki
na kayaby olejowe a tył także kayaby ale gazowo-olejowe. Może są drogie ale warte ceny, nic
nie buja a w zakrętach trzymanie bardzo dobre. Nie polecam zakupu jakiś podrób czy też
firmy delphi bo są beznadziejne nawet jak były nowe a żywotność tragiczna.dzieki za porady, tak zrobie tylko $$ odłoże
p.s.: ałłłaaaaa, jakie one są drogie
<img src="/images/graemlins/shocked.gif" alt="" /> 100 za szt <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />
-
100 za szt
Może troszkę drożej, ja dałem 146zł ale dawno temu a za tylne 85zł. Jednak wolałem kupić droższe made ina japan i wymienić je samemu. Dzięki temu zaoszczędziłem sporo kaski a wymiana amorków raczej prosta. Nawet nie trzeba mieć ściągacza do sprężyn bo w tico są one słabiutkie i wystarczają dwie rurki i druga osoba do pomocy.
-
Te fotke znalazlem na interia.pl <img src="/images/graemlins/rotfl.gif" alt="" />
-
Te fotke znalazlem na interia.pl
Głupek z tego kierowcy. W razie awaryjnego hamowania taki pieniek może zwiększa swoją masę jakieś 10 razy. Nie trudno przewidziec skutki uderzenia w głowę...
-
Głupek z tego kierowcy. W razie awaryjnego hamowania taki pieniek może zwiększa swoją masę
jakieś 10 razy. Nie trudno przewidziec skutki uderzenia w głowę...Rzeczywiście nadmiarem rozsądku kierowca nie grzeszy, choć trudno go od razu do szufladki z głupkami wrzucać. W każdym razie rude Tico lekko nie ma, próg wgnieciony, chlapacz oberwany, pewnie często robi za ciężarówkę.
Z tą zwiększającą się masą - trochę nieprecyzyjnie napisałeś (nie masa i nie 10 razy), ale zagrożenie bezsprzecznie jest. -
Rzeczywiście nadmiarem rozsądku kierowca nie grzeszy, choć trudno go od razu do szufladki z
głupkami wrzucać. W każdym razie rude Tico lekko nie ma, próg wgnieciony, chlapacz
oberwany, pewnie często robi za ciężarówkę.
Z tą zwiększającą się masą - trochę nieprecyzyjnie napisałeś (nie masa i nie 10 razy), ale
zagrożenie bezsprzecznie jest.IMO ma wymienione sprezyny na twardsze, jakby tyle drewna zapakował, na zwykłym zawieszeniu to by tył mu siadł wogóle.
-
Powiem krótko Ryzykant z tego kierowcy...
-
Powiem krótko Ryzykant z tego kierowcy...
Jak by tak wszyscy się bali wszystkiego to by nikt nie jeździł samochodami, latali samolotami i pływali statkami. A co miał gostek zrobić jak potrzebował przewiźć trochę drzewa? Wynająć dostawczaka to by więcej zapłacił niż to drzewo warte. Nie takie rzeczy ludzie przewożą, dawniej maluchami na dachach wozili a teraz przynajmniej w większych w środku.
-
Jak by tak wszyscy się bali wszystkiego to by nikt nie jeździł samochodami, latali samolotami i
pływali statkami. A co miał gostek zrobić jak potrzebował przewiźć trochę drzewa? Wynająć
dostawczaka to by więcej zapłacił niż to drzewo warte. Nie takie rzeczy ludzie przewożą,
dawniej maluchami na dachach wozili a teraz przynajmniej w większych w środku.Wystarczyło by wsadzić grubą drewnianą płytę za siedzenia i byłby spokój, nic by nie spadło. W razie gwałtownego hamowania koleś może skończyć z kawałkiem drewna w głowie. Nie za bardzo rozumiem, co miałeś na myśli mówiąc o ryzyku i strachu, dla mnie to zbyt daleko idące uogólnianie . Nigdy nie jesteś w stanie przewidzieć do końca, czy będziesz zmuszony gwałtownie hamować. Jak już mówiłem solidna drewniana płyta za siedzeniami rozwiązała by sprawę. Wiozłem kiedyś tico masę książek (bardzo ciężkich)zajmowały cały bagażnik, podobnie jak u bohatera tego wątku, za siedzenia wstawiłem właśnie drewnianą płytę i co...?? Babka wymusiła pierwszeństwo ,gdyby nie płyta, dostałbym solidną "dawką wiedzy" po głowie <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> Ryzyko ryzykiem ale czasem wystarczy trochę pomyśleć, by je zmniejszyć
pozdrawiam serdecznie
-
Gościu trochę przesadził z tym drewnem.Przy hamowaniu owe drewno mogło by mu urwać głowę.Ryzyko niezłe.
<img src="/images/graemlins/szok.gif" alt="" /> -
Te fotke znalazlem na interia.pl
jak dojedzi to fajnie , zaoszczedzi na transporcie , a jak nie to problem <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" />
-
jak dojedzi to fajnie , zaoszczedzi na transporcie , a jak nie to problem
To zdjęcie, to już totalna masakra, ciekawe, co się stało z kierowcą...
-
To zdjęcie, to już totalna masakra, ciekawe, co się stało z kierowcą...
kierowca w najgorszym przypadku stracil noge , siedzenie jest cale ....
-
jak dojedzi to fajnie , zaoszczedzi na transporcie , a jak nie to problem
Bardzo dobitny przykład zachowania się niezabezpieczonego ładunku w trakcie hamowania. Przemawia do wyobraźni. <img src="/images/graemlins/szok.gif" alt="" />
-
Bardzo dobitny przykład zachowania się niezabezpieczonego ładunku w trakcie hamowania. Przemawia
do wyobraźni.Tak pomału wrzucamy coraz bardziej "drastyczne" zdjęcia, pytanie jaka fotka będzie następna
-
Tak pomału wrzucamy coraz bardziej "drastyczne" zdjęcia, pytanie jaka fotka
będzie następnaNa mnie działa ta wrzucona przez Zipka. Dobrze jest sobie uświadomić coś, o czy na ogół nie pamiętamy - czyli o zabezpieczeniu ładunku, który może przemieścić się podczas manewrów w niepożądanym kierunku.
Ja np. od dłuższego czasu pamiętam o tym, aby nie wkładać pod siedzenie kierowcy butelki z wodą - jeśli już, to pod fotel pasażera. To, co jeździ pod moim fotelem, nie ma szans na wylecenie do przodu, pod pedały.
Pamiętam też akcję reklamową z jakiegoś kraju, dotyczącą skutków niezapinania pasów przez pasażerów z tyłu. Linki do filmików podawali (już dawno temu) userzy Zlosnika. Po takiej serii obrazków moja świadomość zwiększyła się, i to znacznie - pilnuję, aby wszyscy podróżowali z zapiętymi pasami. Na dziwne pytania "a po co?", padające od kogoś z tyłu odpowiadam, że nie mam ochoty, aby w razie wypadku połamał mi kręgosłup. Skutkuje. -
Ja mam podobnie, nie umieszczam nic pod fotelem kierowcy,co mogło by się przemieścić i wpaść pod pedały, wszystko to trzymam pod siedzeniem pasażera. Co do pasów z tyłu też tego pilnuję, choć moje argumenty brzmią -
Nie będę płacił 200zł i zbierał punktów!!! Ale możliwe, że wykorzystam
Twoje, może bardziej przemówią niektórym do rozumu. <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> Generalnie nie wdaję się w dyskusje pt. " Po co zapinać pasy". Mówię - Moje auto, moje zasady, zapinasz albo stoimy i nie jedziemy. ( To na bardziej upartych).pzdr