Eco-Driving czyli zasad kilka jak spalać w Tico 4,17l/100km
-
My tu o oszczędnościach,a niebawem paliwo podrożeje <img src="/images/graemlins/hahaha.gif" alt="" />
-
... a to dlaczego
No bo właśnie pisaliście chyba w tym wątku, że to zależy od tego czy silnik jest gażnikowy czy z wtryskiem. Ja słyszałem opinię, że na wtryskowym lepiej hamować silnikiem (zdrowiej dla silnika i nie łyka benzyny), ale jeśli to jest nieprawda to bardzo dobrze, bo lubię hamować silnikiem ale nigdy nie byłem przekonany czy robię dobrze czy nie. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
Nie widzę jednak problemu, aby widząc czerwone światło 150m przede mną, aby zrzucić bieg i
spokojnie podjechać do świateł w normalnym ruchu.Ja też nie widzę problemu i też wrzucam luz w takiej sytuacji! <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
Też jeżdżę, jeśli tylko to możliwe, na luzie.[Oczywiście nie po śniegu i nie w deszcz-jak jest ślisko]
Wynika to z przyzwyczajenia.Miałem samochody z silnikami dwusówowymi, [Syrena, Trabant]
W tych samochodach nie da się hamować silnikiem, bo jest tam takie coś, jak "wolne koło", które natychmiast rozłącza silnik, jak zdejmiemy nogę z gazu.
Czyli, jak puścimy gaz, to natychmiast, jakoby automatycznie jedziemy na luzie.
Szkoda, że w czterosuwach nie stosuje się tego rozwiązania.Było super!
Podyktowane ono było tym, że hamowanie silnikiem w dwutaktach bardzo szkodziło silnikowi, bo miał wtedy za małe smarowanie. -
My tu o oszczędnościach,a niebawem paliwo podrożeje
No to tym bardziej trzeba pisać o oszczędnej jeździe!
Faktycznie ma podrożeć wszystko: LPG, benzyna i olej napędowy. <img src="/images/graemlins/frown.gif" alt="" /> -
Ja przyłącze się do wypowiedzi Sharky o hamowaniu silnikiem.Sam tak jeżdżę a to dlatego że dość
często przesiadam się do ciężarówki a tam na luzie nawet z pustą paką nie da za bardzo się
wyhamować.to musisz sobie hamulce podregulowac , bo moj zestaw jaj jest pusty hamuje na poziomie tico <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
Czas na zmiany, może jednak warto zacząć jeździć normalnie
Na początku jest ciężko, ale jakimś dziwnym trafem stwierdzam, że to kierowcy o ciężkiej nodze
mają więcej wypadków lub kolizji, mimo twierdzenia, że jeżdżą szybko i bezpiecznieod czasu jak zaczelem poruszac sie samochodami nie spowodowalem zadnego wypadku , mimo ze jezdze szybko
tak jak kiedys pisalem mozna jezdic szybko i bezpiecznietrzeba tylko myslec a nie cisnac gaz do dechy , mnie naprzyklad szlag trafi jak jedzie 50 samochodow a jakis balwan na sile wyprzedza ........
-
No bo właśnie pisaliście chyba w tym wątku, że to zależy od tego czy silnik jest gażnikowy czy z wtryskiem. Ja
słyszałem opinię, że na wtryskowym lepiej hamować silnikiem (zdrowiej dla silnika i nie łyka benzyny)...W silnikach z wtryskiem do pewnych prędkości obrotowych rzeczywiście odcinane jest podawanie paliwa, czyli można hamować, a jednocześnie nie zużywać paliwa.
W nowoczesnych konstrukcjach gaźnikowych, a takową posiadamy w Tico znajduje się dysza hamowania silnikiem, która podaje odpowiednią dawkę paliwa zapewniając ograniczenie emisji szkodliwych związków, a jednocześnie płynne przejście (bez szarpnięć) z fazy hamowania silnikiem do przyspieszania.
Według mojej wiedzy ilość podawanego paliwa jest wtedy mniejsza niż na wolnych obrotach. -
W silnikach z wtryskiem do pewnych prędkości obrotowych
rzeczywiście odcinane jest podawanie paliwa, czyli
można hamować, a jednocześnie nie zużywać paliwa.
W nowoczesnych konstrukcjach gaźnikowych, a takową
posiadamy w Tico znajduje się dysza hamowania
silnikiem, która podaje odpowiednią dawkę paliwa
zapewniając ograniczenie emisji szkodliwych
związków, a jednocześnie płynne przejście (bez
szarpnięć) z fazy hamowania silnikiem do
przyspieszania.
Według mojej wiedzy ilość podawanego paliwa jest wtedy
mniejsza niż na wolnych obrotach.to już sam nie wiem. w każdym razie dzisiaj miałem do przejechania ponad 20km w jedną stronę, w tym jakieś 8 po mieście, lecz większymi arteriami i tak pusto było, że jechałem 100-110 i nie czuło się prędkości lecz przeczyłem troszkę prawom eco-drivingu <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> i jeszcze misiaczków ominąłem bokiem <img src="/images/graemlins/devil.gif" alt="" />
-
Nie wiem czy to mało...Ja z małżonką moją jadąc do Gdańska z Bydgoszczy)-w jedną stronę pipidówkami a z powrotem krajówką(miejscami ponad 120km/h) wykręciłem 3.8l/100km.A o ile pamiętam nasz kochany Sharky zszedł do 3.5l/100km...
Dobrze pamiętam Sharky? -
Nie wiem czy to mało...Ja z małżonką moją jadąc do Gdańska z Bydgoszczy)-w jedną stronę pipidówkami a z powrotem
krajówką(miejscami ponad 120km/h) wykręciłem 3.8l/100km.A o ile pamiętam nasz kochany Sharky zszedł do
3.5l/100km...
Dobrze pamiętam Sharky?Zszedłem jeszcze niżej, ale ważne że pamiętałeś, że grubo poniżej 4.0L/100km. <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
-
Nie wiem czy to mało...Ja z małżonką moją jadąc do Gdańska z Bydgoszczy)-w jedną stronę
pipidówkami a z powrotem krajówką(miejscami ponad 120km/h) wykręciłem 3.8l/100km.A o ile
pamiętam nasz kochany Sharky zszedł do 3.5l/100km...
Dobrze pamiętam Sharky?Zgadza sie - moj rekord to 3,9 l/100 predkośc przelotowa ok 90-100
-
Ja jak dochodze do 4,17 l/100 km to zaczynam się martwić.
Stosyje się podobnie do zasad które wymieniłeś, mam przebieg ok 100000 km, a zwykle 3,8 lub 3,9. Powyżej 4,0 to już musze z miasta nie wyjeźdżać.
Pozdro !!! <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> -
podstawa to przewidywanie na jezdni zachowan innych, wiadomo,ze w sytuacjach nie saprzyjajacych zaden z nas nie jedzie na luzie, bo po co sie narazac. ale np na swiatlach spotkalem sie juz z kilkoma przypadkami,ze gdyby nie tzw luz to pol samochodu by zniknelo, bo ktos sobie ruszyl na czerwonym albo nie wyhamowal. cala akcja zakancza sie nie wielkimi straami i ogranicza sie do popchniecia samochodu a nie jego kasacji co chyba jest bezpieczniejsze.z tego co sie uczylem na fizyce to lepiej wykozystac energie w mozliwie najlepszy sposob jak jej przeciwdzialac.
a Sharky chyba mial niewiele ponad 3 chyba 3,17 z tego co pamietam.pozdr
-
na swiatlach spotkalem sie
juz z kilkoma przypadkami,ze gdyby nie tzw luz to pol samochodu by zniknelo, bo ktos sobie
ruszyl na czerwonym albo nie wyhamowal. cala akcja zakancza sie nie wielkimi straami i
ogranicza sie do popchniecia samochodu a nie jego kasacji co chyba jest bezpieczniejsze.z
tego co sie uczylem na fizyce to lepiej wykozystac energie w mozliwie najlepszy sposob jak
jej przeciwdzialac.Tu to akurat na dwoje babka wróżyła. Jedni każą zaciągać ręczny, inni trzymają nogę na hamulcu, a inni zostawiają na luzie. Jak się dostanie strzał w plecy to jak auto jest na luzie ma szansę wjechać w ten co stoi przed nim i mieć skasowany dodatkowo przód, lub co gorsza na przejście dla pieszych, a wtedy nie wiadomo co się stanie. Z drugiej strony zahamowane auto będzie miało większe straty z tyłu. Każdy robi wedle własnego sumienia. Nie mam tu recepty, ja zwykle stoję na luzie ale jak mam ludzi na przejściu to patrzę co się dzieje w lusterkach. Ale to taki OT.
Cieszę się że nie śmigacie na luzie. Jeździłem kiedyś z takim kierowcą busa, co rozpędzał auto na trasie do 130, a potem jechał na wybiegu do 90 i potem znów rozpędzał. <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" /> Ani to mądre, ani bezpieczne, ani ekonomiczne <img src="/images/graemlins/czerwona.gif" alt="" />
Muszę powiedzieć, że robią na mnie wrażenie wyniki waszego spalania. Muszę wziąć ticusia zatankować i spróbować sił w oszczędzaniu. W sumie to niezłe wyzwanie zejść do 3,5l/100km. -
Muszę powiedzieć, że robią na mnie wrażenie wyniki
waszego spalania. Muszę wziąć ticusia zatankować i
spróbować sił w oszczędzaniu. W sumie to niezłe
wyzwanie zejść do 3,5l/100km.Niby tak, ale żeby tylko nie zajechać silnika zbyt niskimi obrotami <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
-
Cześć Wszystkim <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" /> Ja tak po sąsiedzku. <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
Czytam tego posta i widzę sporo w nim o nie przeciążaniu silnika. W takim razie mam pytanie. Jak jedziecie po mieście, gdzie ograniczenie jest do 50km/h, to na jakim biegu trzymacie auto? Na 3, czy na 4? Co jest bardziej opłacalne?
-
Cześć Wszystkim Ja tak po sąsiedzku.
Witka, kolego. <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />
Czytam tego posta i widzę sporo w nim o nie przeciążaniu silnika. W takim
razie mam pytanie. Jak jedziecie po mieście, gdzie ograniczenie jest do
50km/h, to na jakim biegu trzymacie auto? Na 3, czy na 4? Co jest
bardziej opłacalne?To zależy; jeśli się jedzie długą, wolną jezdnią, nie ma potrzeby silnego przyspieszania, należy tylko utrzymać prędkośc jazdy - to na 4-ce, dotykając ledwo pedał gazu. Jeśli zaś jest taka sytuacja, że dookoła masa aut i sytuacja na drodze nie wiadomo, jak się rozwinie (może trzeba będzie zaraz mocno przyspieszyć, może zahamować, może zmienić pas zmieniając prędkość, może wyprzedzić) - to na 3-ce, bo ona zapewnia lepsze osiągi w okolicach 50 km/h. Jednak na trzecim biegu silnik pracuje na dość wysokich obrotach, dlatego nie powinno się zbyt długo na niej piłować silnika (spalanie, hałas). Czyli: na dłuższe odcinki spokojnej jazdy z niezmienianą prędkością - 4-ka z "lekkim gazem", na krótkich odcinkach z możliwością szybkiego przyspieszenia - 3-ka.
Piszac o przeciążaniu silnika chodzi o to, aby nie zwiększać gwałtownie prędkości zaczynając od niskich obrotów; ostrzejsze przyspieszanie należy rozpoczynać od ok. 2500 rpm (czyli na 4-ce od ok. 60 km/h). Silnik jest obciążony, jeśli ma za niskie obroty i dostaje nagle sporą dawkę paliwa. -
Cześć Wszystkim Ja tak po sąsiedzku.
Czytam tego posta i widzę sporo w nim o nie przeciążaniu silnika. W takim razie mam pytanie. Jak
jedziecie po mieście, gdzie ograniczenie jest do 50km/h, to na jakim biegu trzymacie auto?
Na 3, czy na 4? Co jest bardziej opłacalne?Szczerze mówiąc przy 50 u mnie częściej jest to 3 niż 4. Wychodzi jakieś 3300 obr/min. Jedynie na płaskiej drodze gdzie nie muszę przyspieszać jadę na 4. Choć podobny dylemat mam przy 70 km/h - dla zachowania prędkości wrzucam 5, ale gdy jest choćby minimalna górka to jadę na 4.
Do jesieni zeszłego roku jeździłem na wyższych biegach, ale auto wtedy spalało mi 5,5/100.
Obecnie mój silnik się buntuje i wogóle nie chce jechać jak wrzucę np. 5-kę przy 60 a przy 45 na 4 plastiki wpadają w rezonans więc go nie krzywdzę, bo po co - na niższym biegu i milej dla ucha i ekonomiczniej, a i panewki dłużej wytrzymają <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />Od wiosny jeżdżąc 5 dni w tygodniu z Sosnowca do Katowic - centrum <img src="/images/graemlins/crazy.gif" alt="" /> - gdzie czasem stoję w korkach, mam spalanie rzędu 5,1-5,3 l/100 [średnia wielokrotna <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />]
Natomiast generalnie zacząłem jeździć spokojniej: częściej ruszam delikatnie, rzadziej pokazuję na co stać Tico <img src="/images/graemlins/devil.gif" alt="" /> no i nie przekraczam 80-90. Generalnie 80% drogi jak kapelusznik <img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" /> ale mam to gdzieś - ekonomia ponad wszystko, za to zostaje na <img src="/images/graemlins/piwo.gif" alt="" /> albo jakiś nowy filterek do autka.
Obecnie w trasie nie wiem ile pali bo nie jeżdżę. Prawdopodobnie na Dzień Matki będę miał okazję sprawdzić, więc pewnie się pochwalę <img src="/images/graemlins/30.gif" alt="" /> -
Na 3, w litrowym Swifcie, przy 50km/h mam 2,5 tyś obrotów. Więc nie są takie wysokie jak w Tico. Z kolei przy tej samej prędkości na 4 mam ok. 2 tyś obrotów. W takim razie patrząc od strony eco-drivingu co by było oszczędniejsze?
Druga sprawa jaka przyszła mi do głowy to kwestia przyspieszania. Zazwyczaj rozkręcam auto do 3 tyś obrotów i zmiana biegu. I tutaj mam pytanie co jest lepsze. Czy szybciej rozkręcać silnik do wskazanej prędkości obrotowej i zmiana - krótszy czas jazdy na niższym biegu, czy powolutku wkręcać silnik w obroty ale dłużej jechać na niskim biegu?
-
Szczerze mówiąc przy 50 u mnie częściej jest to 3 niż 4. Wychodzi jakieś 3300 obr/min. Jedynie
na płaskiej drodze gdzie nie muszę przyspieszać jadę na 4. Choć podobny dylemat mam przy 70
km/h - dla zachowania prędkości wrzucam 5, ale gdy jest choćby minimalna górka to jadę na
4.U mnie trochę inaczej obroty wyglądają. Co i jak napisałem w odpowiedzi koledze leo. Ale z 70km/h też się zastanawiam nad wyborem biegu.
Do jesieni zeszłego roku jeździłem na wyższych biegach, ale auto wtedy spalało mi 5,5/100.
Obecnie mój silnik się buntuje i wogóle nie chce jechać jak wrzucę np. 5-kę przy 60 a przy 45 na
4 plastiki wpadają w rezonans więc go nie krzywdzę, bo po co - na niższym biegu i milej dla
ucha i ekonomiczniej, a i panewki dłużej wytrzymająJeżeli o to chodzi to staram się trzymać silnik między 2 tys a 3 tys obrotów. Poniżej 2 tyś podobnie plastiki dają o sobie znać.
Od wiosny jeżdżąc 5 dni w tygodniu z Sosnowca do Katowic - centrum - gdzie czasem stoję w
korkach, mam spalanie rzędu 5,1-5,3 l/100 [średnia wielokrotna ]
Natomiast generalnie zacząłem jeździć spokojniej: częściej ruszam delikatnie, rzadziej pokazuję
na co stać Tico no i nie przekraczam 80-90. Generalnie 80% drogi jak kapelusznik ale mam
to gdzieś - ekonomia ponad wszystko, za to zostaje na albo jakiś nowy filterek do autka.
Obecnie w trasie nie wiem ile pali bo nie jeżdżę. Prawdopodobnie na Dzień Matki będę miał okazję
sprawdzić, więc pewnie się pochwalęW trasie Jelenia Góra - Szczecin spalanie wyszło mi 5 l/100 km z pełnym bagażnikiem i 4 osobami na pokładzie. W mieście cieżko powiedzieć bo nie sprawdzałem. Rzadko mam okazję zatankować do pełna. Zazwyczaj mam połowę baku i ok 10 l "rezerwę". <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />