Regulator świateł - gdzie kupić? Obowiązek jazdy na światłach
-
Polecam światła do jazdy dziennej.Bo nie wiadomo jak zareagują Panowie niebiescy.Będą kazali Ci klosze wymienić bo srebro się odkleiło.No chyba,że będzie na ten patent homologacja.
<img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
-
Ja jezdze przez cały rok na światłach juz od dawna i nie zauważyłem by
więcej palił...To pojeździj teraz trochę bez świateł i porównaj. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
Ciekaw jestem czy miniaturowy akumulator w tico wytrzyma ciągła jazde na
światłach, czy bedzie wiecznie niedoładowanyIMO przy standardowym akumulatorze 35 Ah, który ma już parę lat, oraz przy założeniu jazdy na krótkich odcinkach nie można wykluczyć takiej możliwości.
-
I dobrze
Nie jestem przeciwnikiem jazdy na permanentnie włączonych światłach, ale... sami dobrze wiemy, że w naszym klimacie dość często panują takie warunki, kiedy ich włączenie mija się po prostu z celem. Zdaję sobie sprawę z trudności uregulowania prawnego, kiedy trzeba je włączać, a kiedy nie, jest to przecież spowodowane subiektywnymi odczuciami kierowców. Jednak nie jestem na 100% przekonany, że koniecznie trzeba sankcjonować prawnie taką potrzebę jazdy na światłach w słoneczne letnie dni. <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Można kupić światła do jazdy dziennej - koszt z przekaźnikiem i żarówkami to
ok 40 zł.I tak chyba trzeba będzie zrobić. Szkoda mi nie tylko prądu, żarówek itd., ale przede wszystkim sprawności oryginalnych reflektorów (zwłaszcza odbłyśników) - te wolę zachować sprawne na jazdę nocną. Nie bardzo uśmiecha mi się wymiana co kilka lat reflektorów, jeśli chcę mieć je ciągle w świetnym stanie, z wnętrzem niezniszczonym przez światło i temperaturę.
-
Nie jestem przeciwnikiem jazdy na permanentnie włączonych światłach, ale... sami dobrze wiemy,
że w naszym klimacie dość często panują takie warunki, kiedy ich włączenie mija się po
prostu z celem.Nie ma takich warunków, gdzie włączenie świateł mija się z celem, zostało to naukowo udowodnione i dziwię się, że jeszcze znajdą się ludzie, do których to jeszcze nie dotarło (bez urazy <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> ). Nawet w lipcowy słoneczny dzień auto z włączonymi światłami mijania jest poprostu bardziej widoczne i to nie podlega żadnej dyskusji ! A że bezpieczeństwo powinno się stawiać na 1 miejscu, to całkowicie na dalsze plany powinny schodzić kwestie finansowe, dla przykładu większe zużycie paliwa, które to zużycie wychodzi o "aż" ok. 1-2% więcej.
-
Mówiąc szczerze, jestem sceptycznie do takiego wynalazku nastawiony. Zależności pomiędzy mocą
pobieraną przez żarówkę i strumieniem świetlnym nie są liniowe.Zgadza się <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
Z dużym przybliżeniem
można powiedzieć, że gdyby ograniczyć wartość średnią napięcia na żarówce tak, żeby
pobierała ona moc równą połowie znamionowej mocy elektrycznej, to strumień świetlny będzie
miał wartość około trzy-czterokrotnie mniejszą od znamionowego.Tutaj chyba trochę przesadziłeś <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />
Czyli żarówka będzie
świeciła bardzo słabo.Napewno będzie świeciła słabiej, ale czy aż bardzo słabo, to rzecz dyskusyjna. Tego typu wynalazki wzięły się stąd, że (o ile pamięć mnie nie myli) przepisy dotyczące świateł do jazdy dziennej nic nie mówią o wartości strumienia świetlnego, tylko o mocy żarówki, która ma wynosić 21W. 40% z 55W daje 22W, czyli w rozumieniu przepisów wszystko jest w porządku. Spotkałem się z tego typu urządzeniem przed laty, jego praca polegała na częstym przerywaniu dopływu prądu do żarówki, dla oka było to ciągłe świecenie ( słabsze), ale żarówka pobierała mniej prądu. Inna sprawa jak takie ciągłe przerywanie wpływa na trwałość żarówki - napewno ją skraca.
-
Nie ma takich warunków, gdzie włączenie świateł mija się z celem, zostało to
naukowo udowodnioneJa jednak nadal będę twierdził, że bywają takie warunki, i to nawet dość często. Wolałbym sobie pozostawić decyzję, czy mam "świecić", czy nie.
Ale dam się przekonać; poproszę Cię o namiary na te "naukowe dowody". Jakieś linki? <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />i dziwię się, że jeszcze znajdą się ludzie, do
których to jeszcze nie dotarło (bez urazy ).Nie rozumiem, dlaczego chcesz mnie sprowadzić do poziomu ćwierćinteligentnego idioty, do którego trzeba docierać "naukowymi dowodami". Nawet komentarz w nawiasie tego nie usprawiedliwia, więc dalej nie rozumiem... <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Nawet w lipcowy słoneczny
dzień auto z włączonymi światłami mijania jest poprostu bardziej
widoczne i to nie podlega żadnej dyskusji !Moje stanowisko opieram na prawie dwudziestoletniej praktyce (zaznaczam: bezwypadkowej) za kierownicą. Uważasz się za bardziej doświadczonego ode mnie? (Absolutnie nie myślę, że jestem debeściak, ale zastrzeliłeś mnie Twoim bezdyskusyjnym przekonaniem o istocie sprawy).
A że bezpieczeństwo powinno
się stawiać na 1 miejscu, to całkowicie na dalsze plany powinny
schodzić kwestie finansowe,Wobec tego, że bezpieczeństwo powinno się stawiać na 1 miejscu, zrezygnujmy wszyscy z samochodów i zacznijmy chodzić piechotą. Wtedy będzie nie tylko najtaniej, ale też najbezpieczniej. <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
Może zaczniesz monitować rząd, że dla bezpieczeństwa należałoby natychmiast pozamykać połowę dróg w kraju? Albo niech przestanie wypłacać emerytury, renty i płace w "budżetówce", a przeznaczy te pieniądze na budowę i modernizację dróg? Jestem pewien, że takie coś o wiele bardziej poprawi bezpieczeństwo, niż nakaz stania latem w zakorkowanym mieście z włączonymi światłami.dla przykładu większe zużycie paliwa, które
to zużycie wychodzi o "aż" ok. 1-2% więcej.Czyli się zgadzasz, że zużycie paliwa wzrasta? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
Ja jednak nadal będę twierdził, że bywają takie warunki, i to nawet dość często. Wolałbym sobie
pozostawić decyzję, czy mam "świecić", czy nie.
Ale dam się przekonać; poproszę Cię o namiary na te "naukowe dowody". Jakieś linki?w tej chwili nie podam Ci żadnych linków, było o tym często w TV, czytałem również artykuł w jakiejś gazecie motoryzacyjnej, jeżeli znajde coś na necie to dam znać
Nie rozumiem, dlaczego chcesz mnie sprowadzić do poziomu ćwierćinteligentnego idioty, do którego
trzeba docierać "naukowymi dowodami". Nawet komentarz w nawiasie tego nie usprawiedliwia,
więc dalej nie rozumiem...nic z tych rzeczy, nikogo nie chcę tutaj urażać, poprostu myślę racjonalnie, tzn. jak coś jest udowodnione to chyba nie ma się z tym co sprzeczać? tak jak w sądzie: są wyraźne dowody = jest kara (przynajmniej tak powinno być)
Moje stanowisko opieram na prawie dwudziestoletniej praktyce (zaznaczam: bezwypadkowej) za
kierownicą. Uważasz się za bardziej doświadczonego ode mnie? (Absolutnie nie myślę, że
jestem debeściak, ale zastrzeliłeś mnie Twoim bezdyskusyjnym przekonaniem o istocie
sprawy).oczywiście szanuję każde zdanie, bo każdy ma do swojego zdania prawo, nie uważam się za bardziej doświadczonego od Ciebie bo mój staż jest dużo mniejszy <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
Wobec tego, że bezpieczeństwo powinno się stawiać na 1 miejscu, zrezygnujmy wszyscy z samochodów
i zacznijmy chodzić piechotą. Wtedy będzie nie tylko najtaniej, ale też najbezpieczniej.popadasz ze skrajności w skrajność <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />, nie o to chodzi żeby ze wszystkiego rezygnować, tylko o to, że jak jest możliwość poprawienia bezpieczeństwa na drogach to dlaczego z niej nie skorzystać? Jest już kilka krajów w Europie, gdzie jest obowiązek włączonych świateł przez cały rok - poziom wypadków samochodowych wyraźnie tam spadł
Może zaczniesz monitować rząd, że dla bezpieczeństwa należałoby natychmiast pozamykać połowę
dróg w kraju? Albo niech przestanie wypłacać emerytury, renty i płace w "budżetówce", a
przeznaczy te pieniądze na budowę i modernizację dróg? Jestem pewien, że takie coś o wiele
bardziej poprawi bezpieczeństwo, niż nakaz stania latem w zakorkowanym mieście z włączonymi
światłami.bardzo chętnie bym coś z tym zrobił, masz rację - połowa dróg w Polsce powinna być zamknieta bo rzeczywiście stanową one ogromne zagrożenie - tylko że wtedy wszyscy musieliby się przesiąść na helikoptery.. niestety obawiam się, że jak w Polsce doczekamy się NORMALNYCH dróg to na zachodzie będą już latać statkami kosmicznymi <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
Czyli się zgadzasz, że zużycie paliwa wzrasta?
oczywiście, że się zgadzam bo tak wynika z przeprowadzonych badań <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
Podsumowując to jest tylko moje zdanie na ten temat i jednocześnie cieszę się, że coraz więcej kierowców w naszym pięknym kraju ma również taki sam poglad na tą sprawę <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />.
-
Nie ma takich warunków, gdzie włączenie świateł mija się z celem, zostało to naukowo udowodnione i dziwię się, że jeszcze znajdą się ludzie, do których to jeszcze nie dotarło (bez urazy ). Nawet
w lipcowy słoneczny dzień auto z włączonymi światłami mijania jest poprostu bardziej widoczne i to nie podlega żadnej dyskusji ! A że bezpieczeństwo powinno się stawiać na 1 miejscu, to
całkowicie na dalsze plany powinny schodzić kwestie finansowe, dla przykładu większe zużycie paliwa, które to zużycie wychodzi o "aż" ok. 1-2% więcej.Zgodzę się z tobą. Dawno temu czytałem artykuł o przeprowadzonym badaniu.Badania miały na celu sprawdzenie ilu(badanych było 300) kierowców zastosuje manewr wyprzedzania przy nadjeżdżającym z naprzeciwka samochodzie z włączonymi światłami i bez,lecz cel badania nie był jawny,żeby wyeliminować zmienne zakłócające [tzn. coś co w pewny lub znaczący sposób wpłynie negatywnie na wynik badania(np.zasugerowanie kierowcy na co ma zwrócić uwagę)].Następnie wszystkie te jazdy były przydzielane do poszczególnych grup, które dzieliły kierowców ze względu na czas przyspieszenia, prędkość przy wyprzedzaniu. Były 2 trasy, jedna z jazda bez włączonych świateł a 2 trasa(zmieniony był krajobraz) z włączonymi. Miało to na celu wyeliminowanie, myśli u kierowcy (że jak za pierwszym razem na tej trasie z podobnym przyspieszeniem wyprzedził samochód bez świateł to spokojnie wyprzedzi też tego ze światłami stwierdzając, że samochód jadący z naprzeciwka i samochód wyprzedzany były zawsze na podobnym odcinku drogi). Po przeanalizowaniu tych treści.
Główny wniosek:
Średnio co czwarty kierowca nie rozpoczął manewru wyprzedzania przy nadjeżdżającym z na przeciwka [color:"red"]/ z naprzeciwka[/color] samochodzie z zapalonymi światłami.P.s.A na uśmieszek,to filmik pokazujący że niektórych to wogóle nie rusza,czy ty masz zapalone światła czy nie:D On jest panem drogi:)
[powyższy p.s. jest napisany jako żart a nie jako mój wniosek z obejżenia [color:"red"]/ obejrzenia[/color] tego filmiku]
http://www.autokrata.pl/ogien/1177/humvee_na_irackiej_ulicy/ -
w tej chwili nie podam Ci żadnych linków
No to szkoda, ja już nastawiłem się na nocne czytanie... <img src="/images/graemlins/tongue.gif" alt="" />
Zawiodłeś mnie: piszesz o jasnych naukowych dowodach, a tu nici... <img src="/images/graemlins/tongue.gif" alt="" />nic z tych rzeczy, nikogo nie chcę tutaj urażać,
Więc w przyszłości bądź uprzejmy łaskawie ważyć swoje słowa. <img src="/images/graemlins/cfaniaczek.gif" alt="" />
poprostu myślę
racjonalnie, tzn. jak coś jest udowodnione to chyba nie ma się z tym co
sprzeczać?Przeczysz sam sobie <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />; najpierw piszesz, że myślisz racjonalnie (czyli obmyślasz sprawę, znajdujesz zalety i wady), a zaraz potem przyznajesz, że nazwanie przez kogoś (bliżej nieznanego) pewnego stwierdzenia jako dowód przyjmujesz za pewnik, za prawdę objawioną, bez żadnego zastanawiania się nad tym.
Ja jednak bym się zastanowił...nie o to chodzi żeby ze wszystkiego
rezygnować, tylko o to, że jak jest możliwość poprawienia
bezpieczeństwa na drogach to dlaczego z niej nie skorzystać?Owszem, racja. Jednak w tym przypadku nie wierzę, aby przymus włączania świateł diametralnie poprawił bezpieczeństwo na naszych drogach. 20 lat temu używano świateł tylko w nocy i warunkach zmniejszonej widoczności. 15 lat temu, gdy wchodził przepis używania świateł w porze jesienno-zimowej, jeżdżono na światłach tylko w określonych przez przepisy miesiącach. Dziś jest inaczej: coraz więcej kierowców korzysta non stop ze świateł mijania (bez przymusu!). I uważam, że tak powinno zostać; odpowiednie akcje medialne, jak również przykład dawany przez Policję (radiowozy jeżdżą zawsze na światłach) powoduje coraz większe uświadomienie innych, którzy to sami przekonują się o zaletach włączania świateł. I tak powinno pozostać!
Za to wierzę, że odgórny nakaz jazdy na światłach wspomoże naszych wspaniałych decydentów w rosnących potrzebach utrzymania "taniego państwa". <img src="/images/graemlins/cfaniaczek.gif" alt="" /> Jest to następny sposób na łupienie kierowców. <img src="/images/graemlins/sick_.gif" alt="" />
Tak więc oświadczam, że zdaję sobie sprawę z zalet korzystania ze świateł (chociaż nie w każdej sytuacji) i nie przeceniam wpływu strony finansowej. Ciągle jednak upieram się przy konieczności przekonywania społeczeństwa, a nie będę popierał suchego, bezpłciowego egzekwowania kolejnego nakazu.
Dodam przy okazji, że nakaz taki będzie miał niebagatelny wpływ na środowisko naturalne; nie chodzi mi już o kwestie oszczędności, ale zauważ, że sam pisałeś o wzroście zużycia paliwa o 1-2%. Przy założeniu, że aktualnie w Polsce zarejestrowanych jest 16 milionów aut, wyobraź sobie, że nagla ta liczba zwiększa się o 160 - 320 tysięcy kolejnych samochodów, które wyrzucają spaliny... To mało? Bo to działa na moją wyobraźnię. I naprawdę wolę sam zdecydować, kiedy włączę światła (bo czuję taką potrzebę, bo jadę szybko w trasie itp.), a kiedy z nich zrezygnuję (bo np. stoję w kilometrowym korku czy przejeżdżam przez miasto w żółwim tempie).Jest już
kilka krajów w Europie, gdzie jest obowiązek włączonych świateł przez
cały rok - poziom wypadków samochodowych wyraźnie tam spadłPo pierwsze: jakie to są kraje? Skandynawskie? To chyba trochę inny klimat, prawda?
Czechy? O tamtejszych conajmniej dziwnych przepisach nie chcę się wypowiadać (byłem, wiem, o czym piszę).
Po drugie: dowody, statystyki poproszę... Udowodnij mi, proszę, że np. ilość wypadków zmniejszyła się o 20%. To mnie przekona.Podsumowując to jest tylko moje zdanie na ten temat
Jak pisałem - jestem ZA rozważnym używaniem świateł, jestem PRZECIW kolejnemu nakazowi.
-
Nie ma takich warunków, gdzie włączenie świateł mija się z celem, zostało to naukowo udowodnione
i dziwię się, że jeszcze znajdą się ludzie, do których to jeszcze nie dotarło (bez urazy
). Nawet w lipcowy słoneczny dzień auto z włączonymi światłami mijania jest poprostu
bardziej widoczne i to nie podlega żadnej dyskusji ! A że bezpieczeństwo powinno się
stawiać na 1 miejscu, to całkowicie na dalsze plany powinny schodzić kwestie finansowe, dla
przykładu większe zużycie paliwa, które to zużycie wychodzi o "aż" ok. 1-2% więcej.Nie wiem co to za naukowe wyniki ale nawet w telewizji mówili że w normalny dzień kierowca jeżdżący na światłach przyzwyczaja zwrok i może nie zauważyć przechodnia,rowerzystę itp co nie ma świateł. Po prostu widzimy to co lepiej widać i nas razi ale wtedy nie zwracamy uwagi na mniejsze szczegóły. A jazda latem to dla mnie bezsens na światłach. Co maja powiedzieć ludzie co zapłacili kupe kasy za xenony a te dopiero będa szybko wysiadać od naszych dziur w drogach i częstego włanczania. Na szczęście ticol nie ma tego problemu bo żarówka kosztuje ze 7zł <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
-
--------------------c i a c h-------------------------
Jak pisałem - jestem ZA rozważnym używaniem świateł,
jestem PRZECIW kolejnemu nakazowi.Z całym szacunkiem <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />
Czy zapinanie pasów w terenie zabudowanym (mieście aglomeracji), gdzie prędkość dopuszczalna (na przeważającym obszarze) to 50km/h ma sens <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Jednak wprowadzenie tego przepisu (o zapinaniu pasów) spowodowało, że wszyscy zapinają wszędzie <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
Tak samo ma się za światłami. Obowiązek spowoduje, że nie będzie przypadków mknących w strugach deszczu aut (takie przypadki często obserwuję, szczególnie w "terenie zabudowanym") bez zapalonych świateł, bo "przecież przed chwilą nie padało" <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />
Przeciw obowiązkowi zapinania pasów, też wielu kierowców się buntowało, obecnie zapinają prawie wszyscy.
Z jazdą na światłach będzie podobnie...[b]Jeśli ten (głupi dla niektórych) przepis, uratuje choćby [color:"red"]jedno życie[/color], to jego wprowadzenie ma sens <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
-
Tutaj chyba trochę przesadziłeś
Napewno będzie świeciła słabiej, ale czy aż bardzo słabo, to rzecz dyskusyjna.Heh, wszedłeś mi teraz na ambicję, więc wyprowadziłem sobie wzorek w oparciu o stare notatki ze studiów (w razie czego mogę poszperać po literaturze, ale chyba nie do tego zmierzał ten wątek). Z wyprowadzonych zależności wynika, że nie przesadziłem, wręcz przeciwnie. Ale ponieważ zależności mogą się trochę różnić dla różnych żarówek, więc trzymam się swojej wersji trzy-czterokrotnego zmniejszenia strumienia.
Tego typu
wynalazki wzięły się stąd, że (o ile pamięć mnie nie myli) przepisy dotyczące świateł do
jazdy dziennej nic nie mówią o wartości strumienia świetlnego, tylko o mocy żarówki, która
ma wynosić 21W. 40% z 55W daje 22W, czyli w rozumieniu przepisów wszystko jest w porządku.Nie wiem jak w świetle prawa, ale na zdrowy rozsądek nic nie jest w porządku.
Światła do jazdy dziennej konstruowane są do spełniania innej funkcji niż światła mijania, stąd zupełnie inna budowa oprawy. Światła dzienne nie służą do oświetlania drogi, zatem cały strumień świetlny może zostać skierowany wyżej (przynajmniej w zamyśle) i dlatego są one dobrze widoczne z daleka, mimo mniejszej mocy niż światła mijania.Spotkałem się z tego typu urządzeniem przed laty, jego praca polegała na częstym
przerywaniu dopływu prądu do żarówki, dla oka było to ciągłe świecenie ( słabsze), ale
żarówka pobierała mniej prądu. Inna sprawa jak takie ciągłe przerywanie wpływa na trwałość
żarówki - napewno ją skraca.Dla ścisłości - nie przerywa się prądu żarówki, bo to nie byłoby racjonalne z punktu widzenia trwałości ani sprawności. Przerywa się prąd pobierany ze źródła, a prąd żarówki zamyka się wówczas przez tzw. diodę zwrotną.
-
Strona firmy co produkuje światła dzienne, polecana z tego artykułu co kolega nam przedstawił.
http://www.tagfahrlicht.de/PL/index.html
Niby te regulacje prawne są, ale żyjemy w Polsce, a jak to często bywa, przemieszczanie się z miast do miast zaliczając po drodze małe wioski i gminy, to na pewno trafi się "niebieski MEGA Superman o końcówce Chuck Morris" pokierowany nieświadomą siłą władzy i przepisów rowerowych od wczesnych swoich dni poczęcia. Dla którego respektowanie prawa to istota życia - to jak niezmordowany hiros, postrach 3 wiosek nie może wsadzić ci mandatu za to że nie świecą ci się światła mijania tylko w jego mniemaniu jakiś wiejski tuning.
-
Przeciw obowiązkowi zapinania pasów, też wielu kierowców się buntowało, obecnie zapinają prawie
wszyscy.
Z jazdą na światłach będzie podobnie...
Jeśli ten (głupi dla niektórych) przepis, uratuje choćby jedno życie, to jego wprowadzenie ma
sensPodsumowując, z tą jazdą cały rok na światłach jest związanych wiele czynników. Do tych "przeciw" można zaliczyć:
- ekonomiczne (większe spalanie, przyspieszone zużycie żarówek i odbłyśników),
- ekologiczne (związane z większym zużyciem paliwa, a co za tym idzie zwiększoną emisją spalin),
- mentalne (nie lubimy, jak się nas do czegoś zmusza).
Z pierwszą grupą trudno mi się nie zgodzić (leo podał argumenty nie do podważenia). Do drugiej (również poruszonej przez leo) podchodzę już z większym dystansem. Przecież odbiorników energii w samochodach jest coraz więcej, są mają coraz większe moce i nikt nie oszczędza sobie przyjemności korzystania np. z klimatyzacji, elektrycznie podgrzewanych foteli itp. (jeśli oczywiście ma je w aucie) żeby chronić środowisko naturalne. Wydaje mi się, że bez przesady z tą ekologią. Trzecia kategoria dotyczy każdego indywidualnie i nie będe tego komentować.
Naprzeciw tym kontrargumentom stoi poprawa bezpieczeństwa. Tu zgodzę się z leo, że w niektórych sytuacjach ich zaświecenie, praktycznie rzecz biorąc, nie ma wpływu na widzialność pojazdu. Chodzi tu jednak chyba bardziej o to, żeby uniknąć gapiostwa. Niewiele osób, z tych nie jeżdżących na światłach, zaświeca je po wjechaniu w zacieniony odcinek drogi, gdy mają zachód słońca za plecami, czy gdy wjeżdżają do krótkiego tunelu. Tu oczywiście generalizuję.
Nie wątpię, ze leo i inni przeciwni wprowadzeniu nowego przepisu zaświecają światła, gdy tylko stwierdzą, że poprawi to w danej sytuacji bezpieczeństwo. Problem polega na tym, że mamy na drogach wiele "gap", którzy tego nie robią i wprowadzenie tego przepisu jest chyba właśnie pod kątem takich osobników. Dlatego ogólnie jestem za, nie dlatego, że uważam, że włączone światła zawsze poprawiają widzialność, ale dlatego, że wówczas nie będę musiał liczyć na intelekt mniej rozgarniętych kierowców.
Zawsze można sobie przecież zainstalować światła do jazdy dziennej. Ja jeżdżę na światłach mijania cały czas. Nie mam problemu z akumulatorem, mam poczucie, że robię coś w kierunku zwiększenia bezpieczeństwa biernego i nie muszę się zastanawiać kiedy wypadałoby włączyć światła.EDIT: Wybacz, leo, że tak Cie "wytykam palcami" w tym poście, ale Twoje argumenty wydały mi się najbardziej racjonalne, więc to głównie do nich się odnosiłem.
-
Podsumowując, z tą jazdą cały rok na światłach jest
związanych wiele czynników. Do tych "przeciw" można
zaliczyć:- ekonomiczne (większe spalanie, przyspieszone zużycie
żarówek i odbłyśników),
Ze względu na poprawę bezpieczeństwa, zgadzam się na wydatek 15PLN co 5-6 lat (na tyle wystarczają żarówki) a co się tyczy reflektorów, to po dziewięcio letniej eksploatacji i przebiegu ponad 100kkm, nie zauważyłem znaczącego zużycia tego elementu (od ponad 50kkm jeżdżę na światłach nontop)
- ekologiczne (związane z większym zużyciem paliwa, a co
za tym idzie zwiększoną emisją spalin),
Sam odpowiedziałeś na tą wątpliwość <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
- mentalne (nie lubimy, jak się nas do czegoś zmusza).
[b]Na ten temat nie dyskutuję[b] <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />
- ekonomiczne (większe spalanie, przyspieszone zużycie
-
-
I naprawdę wolę sam
zdecydować, kiedy włączę światła (bo czuję taką potrzebę, bo jadę szybko w trasie itp.), a
kiedy z nich zrezygnuję (bo np. stoję w kilometrowym korku czy przejeżdżam przez miasto w
żółwim tempie).
Po pierwsze: jakie to są kraje? Skandynawskie? To chyba trochę inny klimat, prawda?Zgadzam sie z LEO. Jezeli chodzi o widocznosc pojazdu to przypominam ze KIEROWCA nie moze byc SLEPY !! Powinien zastanawiac sie co robi, nie jezdzic szybciej niz mysli. W mysl tego przepisu proponuje malowanie samochodow w odblaskowe kolory !!!
Druga sprawa to wyregulowane oswietlenie, jedno swieci w niebo, drugie "pod nogi". Patrzac na takie "sprawne" auta "slepy" kierowca tez moze odniec mylne wrazenie.Jak pisałem - jestem ZA rozważnym używaniem świateł, jestem PRZECIW kolejnemu nakazowi.
Dokladnie, jestem za. W krk policja bedzie miala normy dotyczace mandatow im wiecej, tym wieksza premia. Ciekawe czy nie przyda im sie kolejny nakaz <img src="/images/graemlins/cfaniaczek.gif" alt="" />
-
Podsumowując
Muszę przyznać, że w zasadzie zgadzam się ze wszystkim, co napisałeś <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />, dorzucę tylko parę zdań do Twojego podsumowania.
Przecież odbiorników energii w samochodach jest
coraz więcej, są mają coraz większe moce i nikt nie oszczędza sobie
przyjemności korzystania np. z klimatyzacji, elektrycznie podgrzewanych
foteli itp. (jeśli oczywiście ma je w aucie) żeby chronić środowisko
naturalne. Wydaje mi się, że bez przesady z tą ekologią.Teoretycznie masz rację, ale zauważ, jakie auta jeżdżą po polskich drogach: IMHO max. 10, no, może 15% dysponuje takim wyposażeniem, jak sprawna (czyli gotowa do użycia <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />) klima, podgrzewane siedzenia i inne udogodnienia. W dodatku z urządzeń tych nie korzysta się non stop - klima raczej w gorące letnie dni, podgrzewacze zimą itd. Tak więc dodatkowy pobór mocy przez odsetek takich aut ma się raczej niewiele do dodatkowego obciążenia każdego auta za każdym uruchomieniem silnika mocą żarówek minimum 140 W (std. H4 + postojówki + tył + podświetlenie tablicy). Ja raczej bym tego nie porównywał. Owszem, coraz więcej nowych aut ma na wyposażeniu dodatkowe odbiorniki energii, ale za tym idzie w parze udoskonalenie silników i zmniejszenie spalania.
Inaczej sprawa ma się u naszych zachodnich sąsiadów, gdzie dobrze wyposażonych aut jest o wiele więcej.Nie wątpię, ze leo i inni przeciwni wprowadzeniu nowego przepisu zaświecają
światła, gdy tylko stwierdzą, że poprawi to w danej sytuacji
bezpieczeństwo.Dokładnie tak jest <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />. Poruszając się z większymi prędkościami (a więc trasa) po różnych drogach, gdy tylko widzę, że ruch jest większy niż (dajmy na to) 2 mijane samochody na minutę, korzystam ze świateł mijania. To nie jest tak, że jestem wciąż niedoświetloną "mendą" na drodze. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Problem polega na tym, że mamy na drogach wiele "gap",
którzy tego nie robią i wprowadzenie tego przepisu jest chyba właśnie
pod kątem takich osobników.Tutaj masz rację, trudno się nie zgodzić.
A może wprowadzić ten przepis tylko na obszarze niezabudowanym? Chociażby przez pierwsze parę lat? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />Zawsze można sobie przecież zainstalować światła do jazdy dziennej.
Osobiście poważnie zastanowię się nad wydaniem ok. 50 zł na trzecią parę świateł. <img src="/images/graemlins/myjzeby.gif" alt="" />
EDIT: Wybacz, leo, że tak Cie "wytykam palcami" w tym poście, ale Twoje
argumenty wydały mi się najbardziej racjonalne, więc to głównie do nich
się odnosiłem.Nie ma sprawy <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />. Nawet cieszę się, że wyciągnąłeś moje argumenty w celu rzeczowej dyskusji. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
-
Czy zapinanie pasów w terenie zabudowanym (mieście aglomeracji), gdzie
prędkość dopuszczalna (na przeważającym obszarze) to 50km/h ma sensChyba tak - pasy chronią człowieka od 10 km/h w górę. <img src="/images/graemlins/myjzeby.gif" alt="" />
BTW kiedy wprowadzano ten przepis, prędkość dopuszczalna na zabudowanym wynosiła 60 km/h. <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />Tak samo ma się za światłami. Obowiązek spowoduje, że nie będzie przypadków
mknących w strugach deszczu aut (takie przypadki często obserwuję,
szczególnie w "terenie zabudowanym") bez zapalonych świateł, bo
"przecież przed chwilą nie padało"Osobiście uważam, że w takim przypadku kierowca powinien w razie kontroli zostać ukarany mandatem, i to bez powoływania się na omawiany nakaz. Już mamy obowiązek jazdy na światłach w warunkach zmniejszonej przejrzystości powietrza; jeśli ktoś nie respektuje takiego obowiązku, myślisz, że będzie respektował ten drugi? <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
Przeciw obowiązkowi zapinania pasów, też wielu kierowców się buntowało,
obecnie zapinają prawie wszyscy.Dobrze napisałeś: prawie.
To samo będzie ze światłami - też będą zapalali je prawie wszyscy, co wg mnie nie spowoduje większej zmiany na drogach (skoro już teraz prawie wszyscy jeżdżą na światłach w dzień). <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />Jeśli ten (głupi dla niektórych) przepis, uratuje choćby jedno życie, to
jego wprowadzenie ma sensArtu... Ja raczej przychylałbym się do innych regulacji prawnych, których wyegzekwowanie uratuje o niebo więcej istnień ludzkich. <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" /> Wspomniany przepis to jedynie kolejny półśrodek i kolejna okazja do wyczyszczenia kieszeni kierowców.
BTW trochę z innej beczki. Moim zdaniem każdy patrzy na tę sprawę z punktu widzenia warunków, w jakich sam się na co dzień porusza. Przypuszczam, Artu, że Twoja codzienna trasa to Winnica - Warszawa i sama stolica. Masz do czynienia z zupełnie inną sytuacją, co ja, żyjący na prowincji <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />. Nie spotykam się za każdym razem, gdy wyjadę z garażu, z setkami pędzących aut. Nawet moja droga do stolicy (jeżdżę tzw. "Nadwiślanką") wygląda zupełnie inaczej, jak większość dróg - jest raczej kiepskiej jakości i przez 2/3 tej trasy spotykam się z jednym autem na 5 minut. Inaczej sprawa wygląda na drugiej drodze, po której mógłbym pojechać (Lublin - Warszawa przez Ryki, Garwolin) - tam dopiero jest ruch. Na pierwszej trasie naprawdę zbędne jest używanie świateł w dobrych warunkach, na drugiej zaś - nieodzowne.
Poza tym na większości dróg, po których zapewne Ty nie jeździsz, używanie świateł naprawdę nie jest niepotrzebne. Dotyczy to również miejscowości, gdzie nie wolno jeździć szybciej niż owe 50 km/h.
Nie jestem więc totalnie przeciwko używaniu świateł, jestem za przemyślanym ich użyciem. Pozostawmy więc prawo do decydowania o ich włączeniu kierowcy, którymi powinni być przecież conajmniej przeciętnie inteligentni i (jak pisze Tomash) normalnie widzący ludzie. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />