Stłuczka z kraweznikiem :(, auto tylko do AC :/
-
No przykra sytuacja... no ale cóż... zawsze mogło być gorzej.
Ja jakiś niecąły miesiąc temu miałem podobny przypadek... tzn wracałem w nocy (ok 4 rano) z pracy w 5 osób... też na drodze gołoledź. Wjeźdzam sobie na rondo... skręcam w prawo kierownicą jest ok... odbijam w lewo a autko jedzie wprost na krawęźnik. Koła także miałem skręcone a kraweźnik był dość wysoki... efekt: kołopak się uszkodził (wleciał w środek felgi), felga się troszkę pogieła (ale na szczęście bardzo delikatnie) no i wszyscy w aucie sięobudzili <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
Co najciekawsze, odbiłem się od tego krawęźnika i samochód złapał przyczepność, po czym normalnie zjechałem z ronda. Ale nie powiem, że się nie przestraszyłem!!Dlatego uwaga na oblodzoną drogę i prędkość w zakrętach, bo czasem nawet głupie 20 km/h to za dużo!!
-
Współczuje <img src="/images/graemlins/frown.gif" alt="" /> Auto się naprawi, życzę Ci, żebyś jak najmniej nerwów stracił w ubezpieczalni.
PS. Też kilka razy przydarzył mi się poślizg przodu. Do tej pory nic się nie stało (albo lądowałem w śniegu w rowie, albo zdążyłem się w porę zatrzymać), ale co robić w takiej sytuacji? Dodać gazu i moniej skręcić, czy jak? W Maluchu przeważnie uciekał tył, z tym nie miałem problemów (kontra+gaz), z opanowaniem Tico na śliskim mam kłopoty. -
No i niestety wyszlo na to, ze nic tylko zglosic sprawe do PZU i czekac na naprawe bezgotowkowa.
Gdybym mial to robic u mechanika to szacuje ze wyszloby pewnie ponad tysiac zlotych ze
zbieznoscia i pewnie geometria. Szkoda zgloszona w PZU na 801 102 102, teraz czekam az
laskawie rzeczoznawca ze mna sie skontaktuje. Wiecie moze ile taka procedura trwa mniej
wiecej do pelnego oddania auta naprawionego? NA razie stoi jeszcze w garazu.Wiece moze ile i jakie strace znizki (tzn. straci moj ojciec, ma teraz full opcje 60%)?
Witam i współczuje, głównie przyszłej współpracy z PZU (choć w myśl oststniej reklamy - tej z bykiem, jak to Pani opowiada, jej odszkodowanie wypłacili, ale kiedy tego nie mówi). Z własnych doświadczeń wiem, że wypłata odszkodowania to okres 30 dni od dnia zgłoszenia szkody i nie masz co liczyć, że dostaniesz kasę wcześniej. Obym się mylił, te 30 dni to bardzo optymistyczny termin.
Co do zniżek to spadnie o oczko czy dwa z ulg, które będzie musiał odpracować większą składką przez najbliższe lata aby dobić znów do 60%.
-
Współczuje i informuje tak jak kolega mówił około 30 dni czeka się na wypłate,ale jeśli chcesz ,zeby zrobili to bezgotówkowo to około 2 miechów.
Co do znizek to jqak przy kolizji 10 % w dół.
Może być tak ,ze PZU zarząda wyregulowania wartości ubezpieczenia po naprawie,no i oczywiście przegląd,ale to tylko taka hipoteza. Tak mniej wiecej było jak przytarłem nosek ticusiowi.
Powodzenia w bojach
Ps. Wez kase od ubezpieczyciela i napraw sam. Taniej ci to wyjdzie. <img src="/images/graemlins/30.gif" alt="" /> -
łachy nie robią do 30 dni MUSZĄ wypłacić - tak jest w regulaminie który sami sobie uchwalili
-
PS. Też kilka razy przydarzył mi się poślizg przodu. Do tej pory nic się nie stało (albo lądowałem w śniegu w rowie,
albo zdążyłem się w porę zatrzymać), ale co robić w takiej sytuacji? Dodać gazu i moniej skręcić, czy jak?To wszystko zależy od tego, jak szybko jedziesz i jak daleko jest do przeszkody.
Początkowo hamujesz możliwie jak najbardziej, jednak tak, aby nie zablokować hamulców. Jeżeli jednak nadal widać, że na pewno nie da rady uniknąć zderzenia, to skręcasz koła w kierunku, gdzie chcesz jechać i dodajesz gazu. Z tym gazem też trzeba ostrożnie, bo mechanizm różnicowy na skręconych kołach powoduje, że jedno koło zaczyna kręcić się w miejscu i nie ma z tego dużego pożytku. Można też zrobić gwałtowny manewr np. obrócenia auta "na ręcznym" i to czasami też daje dobre rezultaty, jednak to już trzeba wcześniej trochę potrenować. -
Współczuje i informuje tak jak kolega mówił około 30 dni czeka się na wypłate,ale jeśli chcesz
,zeby zrobili to bezgotówkowo to około 2 miechów.2 miesiace beda mi auto naprawiac? Pani z infolini powiedziala, ze rzeczoznawca wskaze mi ew. zaklad z sieci naprawczej i po prostu oddaje auto do naprawy. 2 miesiace by to trwalo? Bez przesady... ;/
-
2 miesiace beda mi auto naprawiac? Pani z infolini powiedziala, ze rzeczoznawca wskaze mi ew.
zaklad z sieci naprawczej i po prostu oddaje auto do naprawy. 2 miesiace by to trwalo? Bez
przesady... ;/No niestety ja nieprzesadzam,2 miechy czekałem na autko,a popędzałem komunikacją miejską,fatalnie.
-
2 miesiace beda mi auto naprawiac? Pani z infolini powiedziala, ze rzeczoznawca wskaze mi ew.
zaklad z sieci naprawczej i po prostu oddaje auto do naprawy. 2 miesiace by to trwalo? Bez
przesady... ;/Nie chce Cie straszyc, ale jak rzeczoznawca przejrzy dokładnie Ticolota i oceni, że naprawa zniszczeń przekroczy 70% wartości auta Z DNIA SZKODY to niestety PZU uzna szkodę za całkowitą z AC.
Wypłaci Ci kasę za te elementy zniszczone jak za części używane, a za reszte policzy jakby były nowe (nie płacąc za nie oczywiście)i karze Ci nagotować sobie z nich zupy.
Sorry za tą ironię, ale mam bardzo złe wspomnienia z PZU. Dla pocieszenia??? powiem/napiszę, że gdy odchodziłem z PZU szukając innego ubezpieczyciela to dowiedziałem się, że brak jest w Polsce dobrych ubezpieczycieli, a może uregulowań prawnych. Ubezpieczycielom bardziej opłaca się wejść na drogę sądową (wychodząc z założenie - komu z poszkodowanych będzie się chciało pokonywać długotrwałe sądowe procedury) niż rzetelnie wypłacić odszkodowanie.
Ubezpieczyciele tłumaczą swoją postawę obroną przed wyłudzaniem odszkodowań, ale to krzywdząca postawa wobec osób, które POPROSTU miały szkodę i chcą POPROSTU dobrze naprawić samochód. -
2 miesiace beda mi auto naprawiac? Pani z infolini powiedziala, ze rzeczoznawca wskaze mi ew.
zaklad z sieci naprawczej i po prostu oddaje auto do naprawy. 2 miesiace by to trwalo? Bez
przesady... ;/Miałem podobną sytuację ( grubo ponad rok temu) autko zrobili mi w nie całe 2 tygodnie (rzeczoznawca + doprowadzenie auta do używalności). Tylko że dostałem zwyżke na OC 30% <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />. pozdr
-
Miałem podobną sytuację ( grubo ponad rok temu) autko zrobili mi w nie całe 2 tygodnie
(rzeczoznawca + doprowadzenie auta do używalności). Tylko że dostałem zwyżke na OC 30% .
pozdrNo to coraz bardziej nie podoba mi sie to. I to jest Europa? Placimy tyle lat AC, nie korzystamy, a jak trzeba to de facto wychodzi ze w ciagu nastepnego roku splacimy im to w zebach.
Od dzisiaj rana, powtarzam ja mantre jedna zdanie, ktore pieknie zobrazuje moje nastawienie:
Zeby to/ich CH#@% (sry, Leo ale wulgaryzm jest tu niezbedny)
-
Współczuję Tobie.Nie wiem co z tymi zniżkami ale traci się chyba wszystkie
<img src="/images/graemlins/hahaha.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/rotfl.gif" alt="" />
skoro nie jestes pewien i w tym momencie w 100% racji nie masz to po co piszesz bzdury? wprowadzasz ludzi w blad bez potrzeby <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />
-
Wiece moze ile i jakie strace znizki (tzn. straci moj ojciec, ma teraz full
opcje 60%)?<img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Nigdy (odpukać) nie miałem do czynienia z odszkodowaniem, więc nic Ci nie poradzę.p.s. Na prawde nie zycze nikomu takiej sytuacji. Uczucie conajmniej bolesne,
stresujace no i to moj pierwszy raz, gdy uszkodzilem w taki sposob autoTo prawda, ale pamiętaj: najważniejsze, że nikt z ludzi nie ucierpiał. Mogłeś Ty odnieść obrażenia, mogłeś również (tfu, tfu) walnąć w kogoś. Jasna sprawa, że po takim wydarzeniu uczucie jest potworne; miałem kilka podobnych sytuacji, na szczęście szkody były o wiele mniejsze (raz: skrzywione felgi w Pugu 309) lub żadne, jednak zaraz potem naprawdę cieszyłem się jak dziecko, że wszyscy są cali i zdrowi (zawsze ktoś ze mną jechał, a w tym moim przypadku z Peugeotem, gdy z trójką ludzi na pokładzie leciałem bokiem przez zakręt w lesie, oczami wyobraźni już widziałem auto roztrzaskane o drzewo na poboczu... <img src="/images/graemlins/wino.gif" alt="" /> brrr). <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
Ale, ale... Sądząc po Twoim opisie miałeś po prostu strasznego pecha, Esen <img src="/images/graemlins/tongue.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/wino.gif" alt="" />. Jeżeli prędkość była faktycznie niewielka, to chyba tylko bardzo nieszczęśliwe ustawienie kół przednich spowodowało takie uszkodzenia. Prawdopodobnie, gdybyś trafił w ten krawężnik kołami prostopadle do niego ustawionymi, nic by się nie stało <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />. Kiedyś wychodząc z poślizgu na lodzie (końcowa faza, jednak tył auta po walce uciekł do przodu, ale zdołałem zmniejszyć V i nadać z grubsza obrany kierunek "lotu" tico) również zatrzymałem się na krawężniku, walnąwszy weń dwoma kołami obu osi, ale ustawionymi równolegle do krawężnika. Kompletnie nic się nie stało, zawróciłem i pojechałem dalej.
Zastanawiam się jeszcze, czy w Twoim przypadku nie uległa deformacji podłoga... Oby nie, oby tylko na elementach zawieszenia się skończyło. Pisałeś też coś o uszkodzeniu łożyska w skrzyni; to chyba mało prawdopodobne.. Trzeba przyznac jednak, ze jazda po 4 godzinach snu to nie zbyt
dobry pomysl, ale co fakt to fakt, moglem bardziej uwazac, nie byloby
tego...Chyba masz rację... <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />
Z drugiej strony - myśle, że pokonała Cię rutyna (ileż to razy na pewno jeździłeś niewyspany i wszystko było OK?) oraz przyzwyczajenie do (mimo wszystko) dobrych warunków na drodze. Ja też dzisiaj jeździłem, a dopiero po Twoim poście uświadomiłem sobie, że rano widziałem zamarznięte kałuże! Gdy wyjeżdżałem do pracy, zauważałem je wszędzie, jednak w ogóle nie przyszło mi do głowy, żeby wziąć uwzględnić to podczas prowadzenia auta... <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" /> Po prostu rutyna i przyzwyczajenie. <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />
Apel do wszystkich: weźmy więc pod uwagę, że mamy jednak zimę.PS. Nie martw się, wszystko będzie <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />. Auta dają się naprawić, pieniądze - zarobić, zdrowie jest nie do odzyskania. Najważniejsze, żeś Ty cały. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
-
PS. Nie martw się, wszystko będzie . Auta dają się naprawić, pieniądze - zarobić, zdrowie jest
nie do odzyskania. Najważniejsze, żeś Ty cały.Ze wszystkim wyzej sie zgadzam <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> Wlasnie, za godzine oddaje auto do warsztatu WCARS gdzie niby zajma sie wszystkim. Mnie ta firma smierdzi jakos (gosc przez telefon mowil cos mi o szkodzie calkowitej), nie chcial zobaczyc warunkow mojej polisy, ale ojciec nalega.
-
Witam. Przykra sprawa. Ale jak pisali koledzy, zawsze w takich przypadkach trzeba się cieszyć, że nikomu nic się nie stało. Można na to spojrzeć tak, że powyginane kawałki metalu, są teraz powyginane troszke inaczej <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" />.Wiem co to za uczucie zdziwienia. Kiedy moj ticus pocałował matiza, też myślałem, że pewnie tylko zderzak pękł. Jak wysiadłem z auta to oczom nie wierzyłem, jakby z pancerfausta dostał.
Jeżeli chodzi o utratę zniżek (z OC), to jest to 10% lub 20 %. Rzeczoznawcę miałem po 3 dniach, a forsę po 2 tyg (to oczywiście z innej stłuczki). -
gdy odchodziłem z PZU szukając innego ubezpieczyciela to dowiedziałem się, że brak jest w
Polsce dobrych ubezpieczycieli, a może uregulowań prawnych.Nie można chyba aż tak generalizować... ja np. miałem nieprzyjemność usuwać skutki kolizji z autem ubezpieczonym w link4. Muszę przyznać, że wszystko było grzecznie i terminowo, mało tego - dość dużo "zarobiłem" na tej kolizji wybierając rozliczenie gotówkowe. Link4 nie ma własnych rzeczoznawców, więc najmuje niezależnych. Być może miałem szczęście, ale trafiłem na bardzo rzetelnego jegomościa. Znalazł nawet uszkodzenia, których sam po dokładnych oględzinach nie zauważyłem.
-
To wszystko zależy od tego, jak szybko jedziesz i jak daleko jest do przeszkody.
Początkowo hamujesz możliwie jak najbardziej, jednak tak, aby nie zablokować hamulców. Jeżeli
jednak nadal widać, że na pewno nie da rady uniknąć zderzenia, to skręcasz koła w kierunku,
gdzie chcesz jechać i dodajesz gazu. Z tym gazem też trzeba ostrożnie, bo mechanizm
różnicowy na skręconych kołach powoduje, że jedno koło zaczyna kręcić się w miejscu i nie
ma z tego dużego pożytku. Można też zrobić gwałtowny manewr np. obrócenia auta "na ręcznym"
i to czasami też daje dobre rezultaty, jednak to już trzeba wcześniej trochę potrenować.W opisywanym prypadku jesli rzeczywiscie byl to lod z zamarznietej kaluzy to przy dobrych oponach zimowych sa male szanse na wyprowadzenie auta z poslizgu / niestety lod to lód
Przy samochodach przednionapedowych w takich sytuacjach polecam uzywanie recznego / skrecamy kola niezabardzo (jak kolega napisal) zaciagamy reczny dodajemy gazu i tikacz pieknie zawraca w miejscu
Polecam te metode kierowca obeznanym z recznym <img src="/images/graemlins/devil.gif" alt="" /> , bo czasem lepiej wpasc na kraweznik niz pod tira jadacego drugim pasem , ogolnie tico ladnie jezdzi po sliskiej nawierzchni (oczywiscie na zimowych oponach )
-
Zaraz po mnie Mondeo wladowalo sie na ten kraweznik, ale chyba na prostych kolach, bo pojechalo
dalej. Tylko pytanie... na co tam ten kraweznik w ogole jestNiestety niezbadane sa sciezki drogowcow
Taki maly OT : dobrze jest przed wyjazdem z domu spojrzec na termometr , bo przy takiej zimie , wilgoc wieczorem to wystarczy zero stopni.Droga wyglada ladnie a na powierzchni ma piekna warstewke lodu , niewidac tego a poslizgnac sie mozna, najlepiej miec termometr w aucie
Powinno sie posypywac newralgiczne miejsca podczas takiej pogody , ale po co skoro po 8 rano wszystko i tak sie rozpusci a pare zlotych zostanie w kasie mzdik
pozdrawiam
-
...bo czasem lepiej wpasc na kraweznik niz pod tira jadacego drugim pasem ...
zipek...czasem? <img src="/images/graemlins/526.gif" alt="" />
Nie sądzę, żeby ktoś z nas, kierowców bez specjalnych szkoleń zdecydował się w sytuacji krytycznej na manewr z ręcznym.
A tak w temacie ślizgania się, trzymam w puszeczce bony z markietu na oponki zimowe i... jak na razie to czekam na zimę. -
Polecam te metode kierowca obeznanym z recznym , bo czasem lepiej wpasc na kraweznik niz pod
tira jadacego drugim pasem , ogolnie tico ladnie jezdzi po sliskiej nawierzchni (oczywiscie
na zimowych oponach )Szczerze, to nie podoba mi sie wizja mojego auta zawroconego w miejscu na drodze. Wyznaje zasade, jak nie wyhamujesz, to omin, jak nie ominiesz... to musisz ominac. Robiac "baczka" tracisz kontrole de facto. Wiesz, zawsze gdy przednie kola tracily przyczepnosc, udawalo mi sie po odjeciu gazu wyprowadzic auto, teraz bylo inaczej, bo lodu za duzo po prostu. A z "lodem nie pogadasz" jak kumpel mawia.
p.s. zmieniono blad ortograficzny (pierwszy raz, nie wiem z jakiego powodu <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> )