Stłuczka z kraweznikiem :(, auto tylko do AC :/
-
Miałem podobną sytuację ( grubo ponad rok temu) autko zrobili mi w nie całe 2 tygodnie
(rzeczoznawca + doprowadzenie auta do używalności). Tylko że dostałem zwyżke na OC 30% .
pozdrNo to coraz bardziej nie podoba mi sie to. I to jest Europa? Placimy tyle lat AC, nie korzystamy, a jak trzeba to de facto wychodzi ze w ciagu nastepnego roku splacimy im to w zebach.
Od dzisiaj rana, powtarzam ja mantre jedna zdanie, ktore pieknie zobrazuje moje nastawienie:
Zeby to/ich CH#@% (sry, Leo ale wulgaryzm jest tu niezbedny)
-
Współczuję Tobie.Nie wiem co z tymi zniżkami ale traci się chyba wszystkie
<img src="/images/graemlins/hahaha.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/rotfl.gif" alt="" />
skoro nie jestes pewien i w tym momencie w 100% racji nie masz to po co piszesz bzdury? wprowadzasz ludzi w blad bez potrzeby <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />
-
Wiece moze ile i jakie strace znizki (tzn. straci moj ojciec, ma teraz full
opcje 60%)?<img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Nigdy (odpukać) nie miałem do czynienia z odszkodowaniem, więc nic Ci nie poradzę.p.s. Na prawde nie zycze nikomu takiej sytuacji. Uczucie conajmniej bolesne,
stresujace no i to moj pierwszy raz, gdy uszkodzilem w taki sposob autoTo prawda, ale pamiętaj: najważniejsze, że nikt z ludzi nie ucierpiał. Mogłeś Ty odnieść obrażenia, mogłeś również (tfu, tfu) walnąć w kogoś. Jasna sprawa, że po takim wydarzeniu uczucie jest potworne; miałem kilka podobnych sytuacji, na szczęście szkody były o wiele mniejsze (raz: skrzywione felgi w Pugu 309) lub żadne, jednak zaraz potem naprawdę cieszyłem się jak dziecko, że wszyscy są cali i zdrowi (zawsze ktoś ze mną jechał, a w tym moim przypadku z Peugeotem, gdy z trójką ludzi na pokładzie leciałem bokiem przez zakręt w lesie, oczami wyobraźni już widziałem auto roztrzaskane o drzewo na poboczu... <img src="/images/graemlins/wino.gif" alt="" /> brrr). <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
Ale, ale... Sądząc po Twoim opisie miałeś po prostu strasznego pecha, Esen <img src="/images/graemlins/tongue.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/wino.gif" alt="" />. Jeżeli prędkość była faktycznie niewielka, to chyba tylko bardzo nieszczęśliwe ustawienie kół przednich spowodowało takie uszkodzenia. Prawdopodobnie, gdybyś trafił w ten krawężnik kołami prostopadle do niego ustawionymi, nic by się nie stało <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />. Kiedyś wychodząc z poślizgu na lodzie (końcowa faza, jednak tył auta po walce uciekł do przodu, ale zdołałem zmniejszyć V i nadać z grubsza obrany kierunek "lotu" tico) również zatrzymałem się na krawężniku, walnąwszy weń dwoma kołami obu osi, ale ustawionymi równolegle do krawężnika. Kompletnie nic się nie stało, zawróciłem i pojechałem dalej.
Zastanawiam się jeszcze, czy w Twoim przypadku nie uległa deformacji podłoga... Oby nie, oby tylko na elementach zawieszenia się skończyło. Pisałeś też coś o uszkodzeniu łożyska w skrzyni; to chyba mało prawdopodobne.. Trzeba przyznac jednak, ze jazda po 4 godzinach snu to nie zbyt
dobry pomysl, ale co fakt to fakt, moglem bardziej uwazac, nie byloby
tego...Chyba masz rację... <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />
Z drugiej strony - myśle, że pokonała Cię rutyna (ileż to razy na pewno jeździłeś niewyspany i wszystko było OK?) oraz przyzwyczajenie do (mimo wszystko) dobrych warunków na drodze. Ja też dzisiaj jeździłem, a dopiero po Twoim poście uświadomiłem sobie, że rano widziałem zamarznięte kałuże! Gdy wyjeżdżałem do pracy, zauważałem je wszędzie, jednak w ogóle nie przyszło mi do głowy, żeby wziąć uwzględnić to podczas prowadzenia auta... <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" /> Po prostu rutyna i przyzwyczajenie. <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />
Apel do wszystkich: weźmy więc pod uwagę, że mamy jednak zimę.PS. Nie martw się, wszystko będzie <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />. Auta dają się naprawić, pieniądze - zarobić, zdrowie jest nie do odzyskania. Najważniejsze, żeś Ty cały. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
-
PS. Nie martw się, wszystko będzie . Auta dają się naprawić, pieniądze - zarobić, zdrowie jest
nie do odzyskania. Najważniejsze, żeś Ty cały.Ze wszystkim wyzej sie zgadzam <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> Wlasnie, za godzine oddaje auto do warsztatu WCARS gdzie niby zajma sie wszystkim. Mnie ta firma smierdzi jakos (gosc przez telefon mowil cos mi o szkodzie calkowitej), nie chcial zobaczyc warunkow mojej polisy, ale ojciec nalega.
-
Witam. Przykra sprawa. Ale jak pisali koledzy, zawsze w takich przypadkach trzeba się cieszyć, że nikomu nic się nie stało. Można na to spojrzeć tak, że powyginane kawałki metalu, są teraz powyginane troszke inaczej <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" />.Wiem co to za uczucie zdziwienia. Kiedy moj ticus pocałował matiza, też myślałem, że pewnie tylko zderzak pękł. Jak wysiadłem z auta to oczom nie wierzyłem, jakby z pancerfausta dostał.
Jeżeli chodzi o utratę zniżek (z OC), to jest to 10% lub 20 %. Rzeczoznawcę miałem po 3 dniach, a forsę po 2 tyg (to oczywiście z innej stłuczki). -
gdy odchodziłem z PZU szukając innego ubezpieczyciela to dowiedziałem się, że brak jest w
Polsce dobrych ubezpieczycieli, a może uregulowań prawnych.Nie można chyba aż tak generalizować... ja np. miałem nieprzyjemność usuwać skutki kolizji z autem ubezpieczonym w link4. Muszę przyznać, że wszystko było grzecznie i terminowo, mało tego - dość dużo "zarobiłem" na tej kolizji wybierając rozliczenie gotówkowe. Link4 nie ma własnych rzeczoznawców, więc najmuje niezależnych. Być może miałem szczęście, ale trafiłem na bardzo rzetelnego jegomościa. Znalazł nawet uszkodzenia, których sam po dokładnych oględzinach nie zauważyłem.
-
To wszystko zależy od tego, jak szybko jedziesz i jak daleko jest do przeszkody.
Początkowo hamujesz możliwie jak najbardziej, jednak tak, aby nie zablokować hamulców. Jeżeli
jednak nadal widać, że na pewno nie da rady uniknąć zderzenia, to skręcasz koła w kierunku,
gdzie chcesz jechać i dodajesz gazu. Z tym gazem też trzeba ostrożnie, bo mechanizm
różnicowy na skręconych kołach powoduje, że jedno koło zaczyna kręcić się w miejscu i nie
ma z tego dużego pożytku. Można też zrobić gwałtowny manewr np. obrócenia auta "na ręcznym"
i to czasami też daje dobre rezultaty, jednak to już trzeba wcześniej trochę potrenować.W opisywanym prypadku jesli rzeczywiscie byl to lod z zamarznietej kaluzy to przy dobrych oponach zimowych sa male szanse na wyprowadzenie auta z poslizgu / niestety lod to lód
Przy samochodach przednionapedowych w takich sytuacjach polecam uzywanie recznego / skrecamy kola niezabardzo (jak kolega napisal) zaciagamy reczny dodajemy gazu i tikacz pieknie zawraca w miejscu
Polecam te metode kierowca obeznanym z recznym <img src="/images/graemlins/devil.gif" alt="" /> , bo czasem lepiej wpasc na kraweznik niz pod tira jadacego drugim pasem , ogolnie tico ladnie jezdzi po sliskiej nawierzchni (oczywiscie na zimowych oponach )
-
Zaraz po mnie Mondeo wladowalo sie na ten kraweznik, ale chyba na prostych kolach, bo pojechalo
dalej. Tylko pytanie... na co tam ten kraweznik w ogole jestNiestety niezbadane sa sciezki drogowcow
Taki maly OT : dobrze jest przed wyjazdem z domu spojrzec na termometr , bo przy takiej zimie , wilgoc wieczorem to wystarczy zero stopni.Droga wyglada ladnie a na powierzchni ma piekna warstewke lodu , niewidac tego a poslizgnac sie mozna, najlepiej miec termometr w aucie
Powinno sie posypywac newralgiczne miejsca podczas takiej pogody , ale po co skoro po 8 rano wszystko i tak sie rozpusci a pare zlotych zostanie w kasie mzdik
pozdrawiam
-
...bo czasem lepiej wpasc na kraweznik niz pod tira jadacego drugim pasem ...
zipek...czasem? <img src="/images/graemlins/526.gif" alt="" />
Nie sądzę, żeby ktoś z nas, kierowców bez specjalnych szkoleń zdecydował się w sytuacji krytycznej na manewr z ręcznym.
A tak w temacie ślizgania się, trzymam w puszeczce bony z markietu na oponki zimowe i... jak na razie to czekam na zimę. -
Polecam te metode kierowca obeznanym z recznym , bo czasem lepiej wpasc na kraweznik niz pod
tira jadacego drugim pasem , ogolnie tico ladnie jezdzi po sliskiej nawierzchni (oczywiscie
na zimowych oponach )Szczerze, to nie podoba mi sie wizja mojego auta zawroconego w miejscu na drodze. Wyznaje zasade, jak nie wyhamujesz, to omin, jak nie ominiesz... to musisz ominac. Robiac "baczka" tracisz kontrole de facto. Wiesz, zawsze gdy przednie kola tracily przyczepnosc, udawalo mi sie po odjeciu gazu wyprowadzic auto, teraz bylo inaczej, bo lodu za duzo po prostu. A z "lodem nie pogadasz" jak kumpel mawia.
p.s. zmieniono blad ortograficzny (pierwszy raz, nie wiem z jakiego powodu <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> )
-
No i niestety wyszlo na to, ze nic tylko zglosic sprawe do PZU i czekac na naprawe bezgotowkowa. Gdybym mial to
robic u mechanika to szacuje ze wyszloby pewnie ponad tysiac zlotych ze zbieznoscia i pewnie geometria. Szkoda
zgloszona w PZU na 801 102 102, teraz czekam az laskawie rzeczoznawca ze mna sie skontaktuje. Wiecie moze ile
taka procedura trwa mniej wiecej do pelnego oddania auta naprawionego? NA razie stoi jeszcze w garazu.
Wspolczuje...ale co do tych 1000 zł za naprawę to wydaje mi się ze kwota przesadzona <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> A miałeś wciśnięty hamulec w momencie uderzenia w krawężnik ?
-
To wszystko zależy od tego, jak szybko jedziesz i jak daleko jest do przeszkody.
(...)Można też zrobić gwałtowny manewr np. obrócenia auta "na ręcznym"
i to czasami też daje dobre rezultaty, jednak to już trzeba wcześniej trochę potrenować.Dzęki wszystkim za podpowiedzi, jak spadnie śnieg, to potrenuję na placu, nieraz może się przydać.
-
Wspolczuje...
ale co do tych 1000 zł za naprawę to wydaje mi się ze kwota przesadzona A miałeś wciśnięty
hamulec w momencie uderzenia w krawężnik ?Oj mylisz sie, kazdy mechanik z ktorym konsultowalem sie, mowi ze od 1000 w gore.
Dzisiaj bylem w PZU, facet powiedzial, ze jutro przyjedzie do warsztatu (przenioslem auto do innego,bo tamten zachowywal sie jak oszust) i wyliczy mniej wiecej straty. Mowi, ze w przypadku kasacji, dostaje 70% wartosci samochodu i moge robic z autem co chce, tzn. naprawiac. Ta opcja nie bylaby wiec taka zla. W kazdym razie, co ciekawe wzieli tez fakture za lawete (250 zł = od tego oszusta wlasnie) i powiedzial, ze bez problemu zwracaja calosc, bo zwracaja do 10% od wartosci auta (4800).
Jutro po rzeczoznawcy napisze co i jak.
Ale mysle, ze moze i na tym cos zarobie. Sama felga wg. PZU bedzie pewnie warta z 200 zł, a kupie po prostu uzywana (w przypadku gotowkowego rozliczenia). -
Jakiś Ty nerwowy.Napisałem "chyba".A nie wiem na jakich warunkach jest polisa,w PZU jest wiele opcji <img src="/images/graemlins/devil.gif" alt="" /> Bracie wyluzuj... <img src="/images/graemlins/rotfl.gif" alt="" /> i czytaj ze zrozumieniem <img src="/images/graemlins/myjzeby.gif" alt="" /> Jakbym był pewny nie użyłbym "chyba" <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
-
A tak w temacie ślizgania się, trzymam w puszeczce bony z markietu na oponki zimowe i... jak na
razie to czekam na zimę.To tak off-topicowo - wg. gazetki z Tesco jest teraz promocja na Frigo. Rozmiar do Tico za 85 zł (nie wiem czy z założeniem). Może warto skorzystać z okazji, jeśli ktoś jeszcze zimówek nie nabył.
-
To tak off-topicowo - wg. gazetki z Tesco jest teraz promocja na Frigo. Rozmiar do Tico za 85 zł
(nie wiem czy z założeniem). Może warto skorzystać z okazji, jeśli ktoś jeszcze zimówek nie
nabył.
Mam właśnie bony z Tesco. Z 3 dni temu było chyba 89. Promocja z założeniem gratis była gdzieś z 2 miesiące temu. -
Szczerze, to nie podoba mi sie wizja mojego auta zawroconego w miejscu na drodze.
Mnie tam sie podoba <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Wyznaje zasade, jak nie wyhamujesz, to omin, jak nie ominiesz... to musisz ominac.
I wlasnie tak zrobiles <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
Robiac "baczka"
tracisz kontrole de facto.
I tu sie nie zgodze , jak napisalem polecam takie manewry doswiadczonym kierowca . Przy odpowiednim treningu , po pewnym czasie doskonale kontrolujesz zawracanie na recznym , wiem cos o tym <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Wiesz, zawsze gdy przednie kola tracily przyczepnosc, udawalo mi
sie po odjeciu gazu wyprowadzic auto, teraz bylo inaczej, bo lodu za duzo po prostu. A z
"lodem nie pogadasz" jak kumpel mawia.Niestety na lodzie to i holowczyc sie wylozy
p.s. zmieniono blad ortograficzny (pierwszy raz, nie wiem z jakiego powodu )
Ps daj juz spokoj <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />
-
...bo czasem lepiej wpasc na kraweznik niz pod tira jadacego drugim pasem ...
zipek...czasem?
Nie sądzę, żeby ktoś z nas, kierowców bez specjalnych szkoleń zdecydował się w sytuacji
krytycznej na manewr z ręcznym.Kwestia treningu (w tajemnicy powiem że piaskarka tez da sie na recznym zawracac <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> )
A tak w temacie ślizgania się, trzymam w puszeczce bony z markietu na oponki zimowe i... jak na
razie to czekam na zimę.Ja niestety zdzieram zimoweczki bo za oknem jest jak jest <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />
-
I tu sie nie zgodze , jak napisalem polecam takie manewry doswiadczonym kierowca . Przy
odpowiednim treningu , po pewnym czasie doskonale kontrolujesz zawracanie na recznym , wiem
cos o tymNie zrozumielismy sie. zawracajac w miejscu na drodze publicznej, grozi ci sytuacja w ktorej "ten z tylu" nie wyhamuje, a ty nie uciekniesz juz. Tracisz po prostu pole manewru. Nie uciekniesz odpowiednio szybko na bok, ani nie odjedziesz, nie mowiac juz o szybkim ponownym zawroceniu celem dalszej jazdy. Mysle wiec, ze wiecej z tego jest potencjalnych zagrozen niz zyskow. Zawsze gdy wiesz ze uderzysz, przygotujesz sie na to. Przy duzych predkosciach (np 70 km/h) i tak nie widze jak zawracasz w miejscu i udaje ci sie caly czas miec auto pod kontrola (oczywiscie mowimy o sliskiej nawierzchni, bo przy normalnej tym bardziej nie widze sensu zawracac).
Jesl juz o recznym mowa. To bardziej preferuje wprowadzenie samochodu w poslizg kontrolowany i dodaniu gazu. Ostatnio jak jechalem z kolega (latem) to byla taka sytuajcja, ze o malo co w plot nie wjechalismy przodem, na szczescie wlasnie wprowadzil tylne kola w poslizg i lekko tylko dotknelismy tylnym blotnikiem owego plotu. Watpie czy by udalo sie sie tam wyjsc bez szwanku zawracajac auto.
-
Nie zrozumielismy sie. zawracajac w miejscu na drodze publicznej, grozi ci sytuacja w ktorej
"ten z tylu" nie wyhamuje, a ty nie uciekniesz juz. Tracisz po prostu pole manewru. Nie
uciekniesz odpowiednio szybko na bok, ani nie odjedziesz, nie mowiac juz o szybkim ponownym
zawroceniu celem dalszej jazdy. Mysle wiec, ze wiecej z tego jest potencjalnych zagrozen
niz zyskow.Myslalem ze rozmawiamy o sytuacji , gdzie droga jest pusta a predkosc 20 km /h
W pelnym ruchu tez bym nie zaryzykowal , ze wzgledu na innych uczestnikow .....Zawsze gdy wiesz ze uderzysz, przygotujesz sie na to. Przy duzych predkosciach
(np 70 km/h) i tak nie widze jak zawracasz w miejscu i udaje ci sie caly czas miec auto pod
kontrola (oczywiscie mowimy o sliskiej nawierzchni, bo przy normalnej tym bardziej nie
widze sensu zawracac).Wiesz jesli w gre wchodzi predkosc 70 km / h to zawracanie na recznym niewchodzi w gre (mozna wydachowac).....
Jesl juz o recznym mowa. To bardziej preferuje wprowadzenie samochodu w poslizg kontrolowany i
dodaniu gazu. Ostatnio jak jechalem z kolega (latem) to byla taka sytuajcja, ze o malo co w
plot nie wjechalismy przodem, na szczescie wlasnie wprowadzil tylne kola w poslizg i lekko
tylko dotknelismy tylnym blotnikiem owego plotu. Watpie czy by udalo sie sie tam wyjsc bez
szwanku zawracajac auto.Ile sytuacji tyle technik jazdy , poslizgi kontrolowane tez sa <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> oczywiscie najlepiej jako zabawa na bocznych drogach <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />