Akumulator Centra standart 34 Ah - opinie
-
Ja kupiłem nie cały miesiąc temu za 135zł i to był najtańszy w okolicy. Były
też po 150 i boscha za ponad 160zł. Przy okazji wymieniłem też klemy 7
zł/sztuka
Centra jak narazie sprawuje się cacy.Ja również wymieniłem wczoraj akumulator - tak z przyzwoitości więcej (i po to, żeby w zimie nie ryzykować), chociaż stary dotąd w zupełności dawał radę (oryginalny, ale ósmy rok w pojeździe <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />). Zdecydowałem się na 44 Ah za 123 zł, choć obok stał 35 Ah (ten do Tico, w identycznej cenie). Niby firma "AD", ale z boku nalepka, że wyprodukowane przez Centrę ("AD" to ponoć jakas hurtownia kupująca w dużych ilościach baterie w Centrze, naklejająca własne naklejki i sprzedająca po nieco niższych cenach <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> - tak zeznał sprzedawca). Kupiłem dlatego, że kilku znajomych chwaliło podobny zakup.
W moim przypadku musiałem dokupić "cywilizowane" <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> klemy (3 zł/szt) i dorobić podstawę (z blachy od starej pralki <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />), bo nie chciało mi sie jechać na szrot i szukać jakiejś z innego samochodu. Poza tym montaż nie nastręcza problemów, bateria jakoś weszła.
Tak więc zaczynam również przygodę z nową Centrą; mam nadzieję, że bezproblemową. Dotychczas jeździłem na firmowych akku (montowanych w fabrykach do nowych aut) oraz na baterii z ZAP Piastów - przez 3 lata było OK. -
Ja również wymieniłem wczoraj akumulator - tak z przyzwoitości więcej (i po to, żeby w zimie nie ryzykować), chociaż
stary dotąd w zupełności dawał radę (oryginalny, ale ósmy rok w pojeździe ). Zdecydowałem się na 44 Ah za 123
zł, choć obok stał 35 Ah (ten do Tico, w identycznej cenie). Niby firma "AD", ale z boku nalepka, że
wyprodukowane przez Centrę ("AD" to ponoć jakas hurtownia kupująca w dużych ilościach baterie w Centrze,
....No to życzę bezawaryjnej eksploatacji <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
-
To prawda...woda destylowana. No jasne...dolewałem juz ze dwa razy. Ostatnio chyba za dużo
wlałem, bo w czasie jazdy mi troszkę wylewa się korkami i mam mokry z góry akumulator.
Muszę chyba troszkę szczykawą wyssać owej wody. Pozdrawiamodradzam wessanie bo wessasz tez elektrolit
-
A ja mam akumulator 2-letni ze skasowanego malucha(nie uszkodzony mechanicznie), ale od chwili wypadku tj od stycznia nie byl uzywany. jak myslicie bedzie to jeszcze chodziło. doładowałem go na full z jeden raz w tym czasie. Jest to EXIDE 45 Ah, w maluszku spisywal sie perfekcyjnie, ale zastanawiam sie czy nie wrzucic go do tico, jakby byl on tej samej wielkości co w tico to bym wrzucił zobaczył jak chodzi i po sprawie, ale ze jest wiekszy to trzeba sie troche pobawić, z resztą tak jak juz opisałeś. Co sądzicie o jego użyteczności??
Pozdrawiam
-
A ja mam akumulator 2-letni ze skasowanego malucha
(...)
Co sądzicie o jego użyteczności??Z moich doświadczeń z bateriami jasno wynika, że - jeśli mamy akumulator sprawny w chwili kupna (czyli bez jakichś wad fabrycznych) - to jest szansa na długoletnią , bezawaryjną eksploatację. Warunkiem jest niedopuszczenie do całkowitego rozładowania takiego akumulatora (tak, że trzeba go ładować, bo nie jest w stanie zakręcić rozrusznikiem). Prawidłowe użytkowanie - czyli dbałość o połączenia elektryczne, poziom elektrolitu (w bateriach z możliwością obsługi), pewne zamocowanie oraz czystość obudowy - połączone ze sprawną instalacją w aucie oraz nierozładowaniem (a w Tico łatwo to zrobić poprzez np. niewyłączenie świateł) zaowocuje na pewno długoletnią sprawnością.
Nigdy nie było potrzeby ładowania oryginalnego "Delkora"; jedynie dwa razy w życiu troszkę go podładowałem niewielkim prądem, ale to tylko przy okazji dłuższego pobytu w garażu, tak z nudów, po stwierdzeniu braku zielonego oczka we wzierniku (brak zieleni widywałem częściej, ale po przejechaniu kilkudziesięciu km trasy też zawsze wracało). Ostatniej zimy, po postojach pod chmurką podczas mroźnych nocy kręcił ciut wolniej rozrusznikiem, ale zawsze odpalił. Dodam, że godne polecenia są brzęczyki sygnalizujące niewyłączenie reflektorów - sprawdzają się znakomicie. Sądzę, że przejeździłbym jeszcze ze dwa sezony na oryginale, ale postanowiłem, że za 123 zł nie będę robił eksperymentów (przyzwyczaiłem się do bezawaryjnego użytkowania Tico i nie chiałbym zmienić zdania <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />).
Moim innym akumulatorem o długiej żywotności był fabryczny NRD-owski akku w wartburgu - 9 lat. On również nigdy nie został rozładowany do końca podczas eksploatacji.
Zaś pamiętam baterię Boscha w używanej ładzie samarze - miał chyba 4 lata, gdy kupiłem samarę, ze dwa razy wyładował się całkowicie podczas zimy (problemy z rozruchem zimnego silnika), i podczas piątej zimy nie można go było już zostawić nocą w aucie; nadawał się tylko do wymiany.
Tak więc - dbajmy o akumulatory, a odwdzięczą się na pewno; nie dopuszczajmy do całkowitego wyczerpania, bo każde takie zdarzenie IMHO skraca ich żywotność o ok. pół roku (a tak sobie "gdybnąłem" <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />).Wracając do Twojej sprawy... Proponuję areometr w rękę i sprawdzić ten akumulator od malucha. Jeśli trzyma jeszcze parametry gęstości elektrolitu, to powinien Ci posłużyć jeszcze przez jakiś czas. Jeśli dorobisz podstawę i zmienisz klemy, za parę lat wymienisz na taki sam - myślę, że będzie to udana przeróbka; parę osób (znających się na rzeczy) już tak zrobiło. Z doładowaniem 44-45 Ah alternator powinien sobie poradzić; większej baterii już bym raczej do Tico nie wpychał. Jeżeli więc nosisz się z zamiarem wymiany akumulatora, śmiało przerabiaj mocowanie i wkładaj ten od malucha. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
-
A jak ja mam sprawdzac stan akumulatora (tez Centra) jak nie mam tego oczka?
-
A jak ja mam sprawdzac stan akumulatora (tez Centra) jak nie mam tego oczka?
Już napisałem - areometrem <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />. To taka rurka szklana z gumową gruszką z jednej strony; w środku rurki jest pływak ze skalą gęstości elektrolitu (i nieraz zaznaczonym polem czerwonym i zielonym).
Odkręca się korek celi w akumulatorze, wkłada areometr, gruszką wciąga się elektrolit do rurki i obserwuje pływak - musi swobodnie pływać wewnątrz rurki (nie dotykać dna), a poziom elektrolitu w rurce wskazuje na skali pływaka gęstość tegoż elektrolitu (czyli stan naładowania akumulatora). Kiedyś nie było bezobsługowych akumulatorów (tych z oczkami), więc areometr był podstawowym przyrządem pomiarowym w garażu; po kupnie Tico chciałem w pierwszym odruchu wyrzucić tenże przyrząd (bo myślałem, że technika już nie wróci do baterii z korkami) - a tu proszę, taka niespodzianka... <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> Po ośmiu latach pod maskę zawitał znowu taki akumulator... <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> -
Już napisałem - areometrem . To taka rurka szklana z gumową gruszką z jednej strony; w środku
rurki jest pływak ze skalą gęstości elektrolitu (i nieraz zaznaczonym polem czerwonym i
zielonym).
Odkręca się korek celi w akumulatorze, wkłada areometr, gruszką wciąga się elektrolit do rurki i
obserwuje pływak - musi swobodnie pływać wewnątrz rurki (nie dotykać dna), a poziom
elektrolitu w rurce wskazuje na skali pływaka gęstość tegoż elektrolitu (czyli stan
naładowania akumulatora). Kiedyś nie było bezobsługowych akumulatorów (tych z oczkami),
więc areometr był podstawowym przyrządem pomiarowym w garażu; po kupnie Tico chciałem w
pierwszym odruchu wyrzucić tenże przyrząd (bo myślałem, że technika już nie wróci do
baterii z korkami) - a tu proszę, taka niespodzianka... Po ośmiu latach pod maskę zawitał
znowu taki akumulator...A jest mozliwosc ze wlasnie tych korkow (korka)takze nie mam??? Bo z tego co tam widze to to jest akumulator bezobslugowy, tylko ze tego oczka nie ma <img src="/images/graemlins/frown.gif" alt="" />. Ale sprawdze to jeszcze.
-
A jest mozliwosc ze wlasnie tych korkow (korka)takze nie mam??? Bo z tego co
tam widze to to jest akumulator bezobslugowy, tylko ze tego oczka nie
ma . Ale sprawdze to jeszcze.A wiesz, co przeczytałem w instrukcji do nowego akumulatora?
Że "akumulator bezobsługowy" to wedle jakichś tam norm taki, który jest gotowy do zamontowania w aucie - tzn. uzupełniony elektrolitem i naładowany... <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> Czyli po zakupie nic nie musisz robić, tylko włożyć i podpiąć; ale potem to normalna obsługa (odkręcanie korków, kontrola poziomu kwasu, ew. dolewanie wody destylowanej, mierzenie stanu naładowania w każdej celi, ew. doładowywanie prostownikiem... <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />). Ja taki właśnie "bezobsługowy" nabyłem. Fakt - był w stanie gotowości (sprzedawca zapewniał, że go jeszcze sprawdził przed wydaniem; wierzę mu, zresztą już w moim garażu sam wszystko zmierzyłem, było OK).
Sprawdź, jak jest u Ciebie. -
A wiesz, co przeczytałem w instrukcji do nowego akumulatora?
Że "akumulator bezobsługowy" to wedle jakichś tam norm taki, który jest gotowy do zamontowania w aucie - tzn.
uzupełniony elektrolitem i naładowany...Dokładnie, akumulator bezobsługowy jest, ale zgodnie z odpowiednią normą DIN. Według tej normy bateria nie wymaga obsługi, jeżeli eksploatowana jest w temp. ok. 20 st.C oraz pobór prądu oraz ładowanie jest optymalne.
Tak mi powiedział gość, który zajmuje się sprzedażą akumulatorów kilkanaście lat. Dlatego proponuję w ogóle nie sugerować się "bezobsługowością" akumulatora <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" /> -
Przy okazji tego wątku i ja zadam pytanie.Są może
jeszcze w sprzedaży akumulatory suchoładowane?Takie
aku były kiedyś bardzo popularne.Nie szkodziło im
długie leżenie w magazynie.Kupywało się taki
aku,zalewało osobno kupionym elektrolitem i
akumulator był gotowy do użytku.Kupiłem kiedyś taki
do Trabanta,nie pamiętam jakiej firmy.Służył mi
bardzo długo.<img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />
No tak... Teraz jak nie trzeba mieszać paliwa z olejem to się człowiekowi nudzi...
Nie widziałem już dawno suchych akumulatorów w sklepach i dobrze. Komu by się chciało bawić kwasami?
To, że służył ci bardzo długo nie przypisywałbym temu, że go sam zalałeś <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" /> -
Witam !!
Jest dobra promocja na ten akumulator , a ja akurat musze wymienic , czy warto kupic ten model
prosilbym o rade ..
PZDRjavascript:void(0)IMHO Centra to bardzo dobre akumulatory. Miałem taki (34 Ah) w maluchu przez 3 lata a po skasowaniu malucha akumulator ten kręcił przez rok silnikiem diesla w ciągniku Ursus C-330 !!! Ostatnio zrobiło się zimno i nie może odpalić ciągnika więc wrócił do innego malucha i spokojnie go odpala. Naprawde jestm pełen podziwu i polecam.
Jak skończy mi się w Tico bateria to napewno kupię Centre. -
No tak... Teraz jak nie trzeba mieszać paliwa z olejem to się człowiekowi nudzi...
Nie widziałem już dawno suchych akumulatorów w sklepach i dobrze. Komu by się chciało bawić
kwasami?
To, że służył ci bardzo długo nie przypisywałbym temu, że go sam zalałeśAkurat tu nie zgodzę się z Twoją opinią. Często mamy tak (w szczególności w hipermarketach), że akumulatora leżą tam na półkach miesiącami i niszczeją. Jakby stały tam akumulatory suche to wtedy ich sprawność by na tym nie cierpiała. A co to za problem zalać akumulator elektrolitem ? Ile to zajmuje - 20 minut, czy może nawet mniej ? Pewnie, że wygodniej jest kupić akumulator już gotowy do użycia, ale ja osobiście mam wątpliwości kupując nawet w autoryzowanym sklepie czy nie wciskają mi akumulatora, który już trochę przeleżał w magazynie (co prawda można sprawdzić datę produkcji na samym akusiu, ale często wymaga to odlepienia nalepki producenta). A później jeżeli nie daj Boże będzie konieczna reklamacja to zazwyczaj jest z tym dużo problemów, szczególnie w przypadku słabych firm typu Jenox itp. (wiem to z doświadczenia, gdyż w Fordzie miałem przeboje z takim akumulatorem).
-
Akurat tu nie zgodzę się z Twoją opinią. Często mamy tak (w szczególności w hipermarketach), że
akumulatora leżą tam na półkach miesiącami i niszczeją. Jakby stały tam akumulatory suche
to wtedy ich sprawność by na tym nie cierpiała. A co to za problem zalać akumulator
elektrolitem ? Ile to zajmuje - 20 minut, czy może nawet mniej ? Pewnie, że wygodniej jest
kupić akumulator już gotowy do użycia, ale ja osobiście mam wątpliwości kupując nawet w
autoryzowanym sklepie czy nie wciskają mi akumulatora, który już trochę przeleżał w
magazynie (co prawda można sprawdzić datę produkcji na samym akusiu, ale często wymaga to
odlepienia nalepki producenta). A później jeżeli nie daj Boże będzie konieczna reklamacja
to zazwyczaj jest z tym dużo problemów, szczególnie w przypadku słabych firm typu Jenox
itp. (wiem to z doświadczenia, gdyż w Fordzie miałem przeboje z takim akumulatorem).Dokłanie-wlanie elektrolitu zajmuje do 20 minut.A dlatego były w sprzedaży "suchoładowane",aby właśnie mogły leżeć w magazynie,lub akumulator mogłeś kupić "na zapas",postawić do piwnicy i nic nie tracił na swojej wartości.Obserwuję pewien paradoks.Za komuny były "suchoładowane",które mogły leżeć w magazynie,ale nie leżały,bo jak je żucili,to ludzie rozdrapywali "na pniu".Teraz,natomiast jak akumulatorów jest wbrót po supermarketach i sklepach motoryzacyjnych,zalegają one miesiącami na półkach,ale są "zalane" i długo nie poleżą,bo tracą na wartości przez samorazładowanie i "zasiarczanie." Tak jakby człowiekowi ręce przyrosły do du....,i nie mógł sobie sam wlać elektrolitu do akumulatora i mieć pewność,że ma świeży akumulator.
-
Dokłanie-wlanie elektrolitu zajmuje do 20 minut.A dlatego były w sprzedaży "suchoładowane",aby
właśnie mogły leżeć w magazynie,lub akumulator mogłeś kupić "na zapas",postawić do piwnicy
i nic nie tracił na swojej wartości.Obserwuję pewien paradoks.Za komuny były
"suchoładowane",które mogły leżeć w magazynie,ale nie leżały,bo jak je żucili,to ludzie
rozdrapywali "na pniu".Teraz,natomiast jak akumulatorów jest wbrót po supermarketach i
sklepach motoryzacyjnych,zalegają one miesiącami na półkach,ale są "zalane" i długo nie
poleżą,bo tracą na wartości przez samorazładowanie i "zasiarczanie." Tak jakby człowiekowi
ręce przyrosły do du....,i nie mógł sobie sam wlać elektrolitu do akumulatora i mieć
pewność,że ma świeży akumulator.Krotko: Takie prawa rynku.
-
Krotko: Takie prawa rynku.
Tylko kto tak naprawdę na tym zyskuje ? Ani my, ani producenci...
-
Tylko kto tak naprawdę na tym zyskuje ? Ani my, ani producenci...
Wiekszosc konsumentow ani mysli cos wlewac do kupionych przeciez sprawnych produktow. Z wielu powodow, nie chce im sie, nie potrafia itd. Po drugie prawo jest takie ze to co kupiles ma dzialac (7 dni, jesli nie idziesz do sklepu i zadasz kasy z tytulu rekojmi, i zaleznie od tego jak okresli producent [wiekszosc towarow - rok] z tytulu gwarancji masz szereg praw). Wiele prpoduktow nie ma sensu kupowac w marketach a wiele ma <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> "Biednych nie stac na tanie rzeczy" - powiedzenie sie sprawdza.
Co z tego ze jest wieksze prawdopodobienstwo, ze akumulatory z samodzielnym wlaniem elektrolitu beda mialy dluzsza zywotnosc jezeli wiekszosc konsumentow preferuje wlasnie gotowe do uzycia. Pewnie mogliby specjalnie dla kilku setek klientow produkowac akumulatory do wlasnego uzytku, ale to podniosloby cene (mniejszy popyt). Produkcja miliona produktu a kilku setek jest niepomiernie mniej kosztowna.
-
Za komuny były "suchoładowane",które mogły
leżeć w magazynie,ale nie leżały,bo jak je
żucili,to ludzie rozdrapywali "na
pniu".Teraz,natomiast jak akumulatorów jest wbrót
po supermarketach i sklepach
motoryzacyjnych,zalegają one miesiącami na
półkach,ale są "zalane" i długo nie poleżą,bo tracą
na wartości przez samorazładowanie i
"zasiarczanie."A tutaj to się zgadzam w całej rozciągłości! Zakładałem, że akumulator zalany jest "świeży". Na pewno nie należy kupować aku w przypadkowych miejscach w sklepie razem z piwem, ziemniakami i skarpetkami <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
Ja kupowałem zawsze tylko w specjalistycznych sklepach tylko z akumulatorami gdzie jest tylko 2-3szt danego modelu i jest ciągły obrót. Oczywiście pozostaje kwestia ile taki aku leży wcześniej w magazynie producenta ale to już inna kwestia... Zresztą ten sam problem występuje gdy kupujemy nowy samochód licząc na nowiutki w nim akumulator a bywa z tym różnie. <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" /> Poza tym coraz więcej jest takich akumulatorów, do których nic się nie da wlać (np. te Delco montowane fabrycznie w Tico) i problem nam się niestety rozwiązuje.