remont kuzowa
-
U nas sprowadza się
drogie audi i inne takie, spawa się z 2 lub więcej i przystanku, a u nich nawet łady
spawająI co się śmiejesz - dla jakiegoś człowieka z Europy Zachodniej spawanie Twojego Tikacza też byłoby mega śmieszne
Nas śmieszą Ruscy, że spawają Łady, a np. naszych zachodnich sąsiadów śmieszy, że my ratujemy Tico i Swifty
-
I co się śmiejesz -
dla jakiegoś człowieka z Europy Zachodniej spawanie Twojego Tikacza też byłoby mega
śmieszneJa nie mam tikacza pospawanego z kilku
Nas śmieszą Ruscy,
że spawają Łady, a np. naszych zachodnich sąsiadów śmieszy, że my ratujemy Tico i
SwiftyTak skonstruowany ten świat niestety, od wschodu, aż po zachód
-
Nie sądzę, że jest
aż tylu pasjonatów, wystarczy w wyszukiwarce wpisać "remont kuzowa", aby się
przekonać, ile tego jest
Dużo lepiej nie
jest u nas - wcale nie z pasji do leciwych samochodów ludzie jeżdżą jeszcze autami z
lat 80 i 90-tych, często reanimując, co się daNiestety, u nas trzyma się stare auta, często nawet od nowości aż po ich naturalną śmierć w postaci biodegradacji. Ponadto skomplikowany i drogi, a niejednokrotnie częsty, serwis nowych aut odstrasza niejednego potencjalnego nabywcę właściciela starej, sprawdzonej konstrukcji
-
Niestety, u nas
trzyma się stare auta, często nawet od nowości aż po ich naturalną śmierć w postaci
biodegradacji. Ponadto skomplikowany i drogi, a niejednokrotnie częsty, serwis
nowych aut odstrasza niejednego potencjalnego nabywcę właściciela starej,
sprawdzonej konstrukcji.... a wynika to głównie ze skromnych środków finansowych posiadaczy tych aut
-
.... a wynika to
głównie ze skromnych środków finansowych posiadaczy tych autZapominasz o tym, że niektórzy po prostu swoje auta lubią. U mnie na 99,9% tak dożywotnio zostanie Tico.
Ze sprzedaży nie kupiłbym pewnie nawet nowego skutera, a Tico zawsze pojadą 4 osoby i na głowę nie pada.
Tak więc dla mnie warto było naprawić w nim co nieco, bo koszty i tak były mniejsze niż zakup młodszej i w dobrym stanie używki z segmentu A. -
Zapominasz o tym, że niektórzy po prostu swoje auta lubią.
Wcale nie zapominam
... warto było naprawić w nim co nieco, bo koszty i tak były mniejsze niż zakup młodszej
i w dobrym stanie używki z segmentu A.Czyli jednak chodzi o mniejsze koszty
-
Wcale nie zapominam
Czyli jednak chodzi
o mniejsze kosztyLubić swój samochód to jedno, a koszty zawsze będą brane pod uwagę bo chyba nikt nie lubi wydawać kasy bez sensu, no chyba, że na niej śpi
-
Lubić swój samochód to jedno, a koszty zawsze będą brane pod uwagę bo chyba nikt nie lubi wydawać kasy
bez sensu, no chyba, że na niej śpiLubić można zawsze swój samochód, ale to głównie ze względu na aspekt finansowy sporo prac wykonuje się we własnym zakresie.
Tak się składa, że mam kilku znajomych dobrze stojących finansowo (wcale nie bogatych) i dziwią się, że większość prac przy samochodach robię samodzielnie (często mocno się przy tym męcząc), gdy oni to zlecają odpowiednim warsztatom.
Początkowo dziwiła mnie taka postawa, jednak później rozmawiając z jednym z nich dowiedziałem się, że skoro go stać, to woli dać samochód do dobrego warsztatu, a zaoszczędzony czas poświęcić na coś, co bardziej sprawia mu przyjemność.
Po chwili przemyśleń przyznałem mu rację -
Czyli jednak chodzi
o mniejsze kosztyPośrednio. W planach jest wymiana na nowy, ale skoro Tico jeździ, to nie ma się do czego śpieszyć.
Zamiana starego Tico na coś tylko nieco nowszego (z nieznanym stanem technicznym) po prostu wydaje mi się w tym momencie bezsensowna.
Skoro koreaniec wytrzymał 15lat pod chmurką i daje radę, to dla mnie jest OK - oby następne wytrzymały tak długo.
Problem ze starym autem jest taki, że mało kto bedzie chciał się z takim autem babrać - zostaje więc grzebanie samemu.
Oczywiście jak ktoś lubi, ma miejsce i narzędzia. -
Lubić swój samochód
to jedno, a koszty zawsze będą brane pod uwagę bo chyba nikt nie lubi wydawać kasy
bez sensu, no chyba, że na niej śpiDlatego trzeba oszacować, czy sprzedajac starego, ale znanego grata i dokładając tyle,
co w jego naprawę, da się kupić coś nowszego i sprawnego techniczne. -
Lubić można zawsze
swój samochód, ale to głównie ze względu na aspekt finansowy sporo prac wykonuje się
we własnym zakresie.
Tak się składa, że
mam kilku znajomych dobrze stojących finansowo (wcale nie bogatych) i dziwią się, że
większość prac przy samochodach robię samodzielnie (często mocno się przy tym
męcząc), gdy oni to zlecają odpowiednim warsztatom.
Początkowo dziwiła
mnie taka postawa, jednak później rozmawiając z jednym z nich dowiedziałem się, że
skoro go stać, to woli dać samochód do dobrego warsztatu, a zaoszczędzony czas
poświęcić na coś, co bardziej sprawia mu przyjemność.
Po chwili
przemyśleń przyznałem mu racjęSprawdza się w wiekszości w przypadku auta dość nowego i na tyle skomplikowanego, że
bez specjalistycznego sprzętu nie podejdziesz. Wtedy zostaje tylko dobry warsztat i
oczywiście dobrze posiadać minimum wiedzy co ile kosztuje, bo laikowi można wmówić prawie wszystko.
Spróbuj jednak przypchać do takiego warsztatu auto stare, to zabiją Cię wzrokiem. -
I co się śmiejesz -
dla jakiegoś człowieka z Europy Zachodniej spawanie Twojego Tikacza też byłoby mega
śmieszne
Nas śmieszą Ruscy,
że spawają Łady, a np. naszych zachodnich sąsiadów śmieszy, że my ratujemy Tico i
SwiftyMnie nie śmieszy, ale dziwi.
Czasem się zastanawiam, na ile to "polubienie" złomiszcza to nie jest czasem syndrom sztokholmski.
Jeśli nawet grzebanie przy takim Tico to hobby, to jest to hobby w rodzaju kolekcjonowania papieru toaletowego. Nikt nie zabrania, ale chwalić się też nie ma czym.
-
Mnie nie śmieszy,
ale dziwi.
Czasem się
zastanawiam, na ile to "polubienie" złomiszcza to nie jest czasem syndrom
sztokholmski.
Jeśli nawet
grzebanie przy takim Tico to hobby, to jest to hobby w rodzaju kolekcjonowania
papieru toaletowego. Nikt nie zabrania, ale chwalić się też nie ma czym.Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma
Każdy marzy o jakiejś super furze, ale skoro nie stać go, to jedynym słusznym postępowaniem będzie wg Ciebie przycinanie z buta i wzdychanie do zdjęcia tegoż super auta?
Wtedy ludzie byliby szczęśliwsi?
-
Mnie nie śmieszy, ale dziwi.
Czasem się zastanawiam, na ile to "polubienie" złomiszcza to nie jest czasem syndrom
sztokholmski.v ?
Jeśli nawet grzebanie przy takim Tico to hobby, to jest to hobby w rodzaju kolekcjonowania
papieru toaletowego. Nikt nie zabrania, ale chwalić się też nie ma czym.Zatem należy się chwalić grzebaniem przy czym tylko jedynie słusznym?* Pytam poważnie. Wskaż nam właściwą drogę.
- Nie czepiać się proszę składni, taka miała być.
-
Jeśli nawet grzebanie przy takim Tico to hobby, to jest to hobby w rodzaju kolekcjonowania papieru toaletowego.
Możesz podać wykaz aut typu "papier toaletowy", może jakiś link
-
Wiesz, jak pogrzebiesz a w efekcie odrestaurujesz samochód o wartości kolekcjonerskiej (odróżnić od zwykłego można po walorach estetycznych, ale też rzędzie wielkości kwoty za jaką "pójdzie" na aukcji), to jak najbardziej - jedziesz na zlot zabytkowych pojazdów i pękasz z dumy.
Jak odrestaurujesz Tico - wartość sentymentalna żadna, po prostu cieszysz się, że na głowę nie pada - to masz niewielką (stosunkowo) oszczędność pieniędzy przy ogromnej stracie czasu. Oczywiście, choć bezcenny, czasu trochę każdy ma, a nabyta mamona lubi się skończyć - wtedy nie ma wyjścia.
Owszem, satysfakcja z dobrze wykonanej roboty, itd., ale być dumnym, że po raz n-ty wygrałeś z rudą bitwę w z góry przegranej wojnie? I że za parę miesięcy będziesz usiał robić to od nowa, a nawet jak nie, to coś innego, "bo zawsze coś"?
-
Możesz podać wykaz
aut typu "papier toaletowy", może jakiś linkPuk-pukaj i kręć palcem, ja widzę różnicę pomiędzy autem stworzonym do zachwycania się nim, a autem stworzonym do bycia tanim dupowozem.
Tym pierwszym można się pozachwycać, tym drugim już trudniej.
-
Jak się nie ma co
się lubi, to się lubi co się ma
Każdy marzy o
jakiejś super furze, ale skoro nie stać go, to jedynym słusznym postępowaniem będzie
wg Ciebie przycinanie z buta i wzdychanie do zdjęcia tegoż super auta?
Wtedy ludzie byliby
szczęśliwsi?Nie chodzi o kupowanie super aut (jak stać, to proszę, kup, przejedź się przez miasto, chętnie popatrzę na ładny przedmiot, nawet jeśli nie-mój), ale o traktowanie rzeczy zgodnie z przeznaczeniem. Dupowóz wozi dupę - ok. Dupowóz stoi bezużyteczny, wymaga mojej uwagi, pracy, wysiłku, czasu? Do internetu z nim i szukać następne.
-
Wiesz, jak
pogrzebiesz a w efekcie odrestaurujesz samochód o wartości kolekcjonerskiej
(odróżnić od zwykłego można po walorach estetycznych, ale też rzędzie wielkości
kwoty za jaką "pójdzie" na aukcji), to jak najbardziej - jedziesz na zlot
zabytkowych pojazdów i pękasz z dumy.Eee tam, to coś innego. Ty patrzysz pod kątem "kasa, kasa, kasa" - a nie zawsze każdemu o to chodzi.
Walory estetyczne? Naprawdę wszystkie oldtimery się Tobie podobają?Jak odrestaurujesz
Tico - wartość sentymentalna żadna, po prostu cieszysz się, że na głowę nie pada -
to masz niewielką (stosunkowo) oszczędność pieniędzy przy ogromnej stracie czasu.Absolutnie nie. Jeśli tak piszesz, nie wiesz, co to jest "wartość sentymentalna", znaczy do tej pory nie polubiłeś żadnego swojego auta (współczuję). Właśnie: wartość rynkowa niewielka, za to sentymentalna - duża.
Tico można polubić, podobnie jak malucha. Każde auto można. Przez moje ręce w ciągu ponad 20 lat przeszło parę aut i właśnie do małego DU mam największy sentyment. Zgrabne i sprytne autko, NIGDY mnie nie zawiodło, nie generuje ogromnych wydatków. Poza tym sympatyczne w prowadzeniu (takie było kiedyś, teraz wszystko poszło do przodu... ale wielu pamięta, jak jeździło się WTEDY innymi samochodami). A że "nieładne"? Mnie akurat się kanciaste podobają. O gustach... sam wiesz.
Obecnie utrzymywanie Tico w dobrym zdrowiu nie ma celu kolekcjonerskiego, lecz użytkowy. Teraz, jeszcze. A jak sądzisz, za kilkanaście lat nie dojdzie również ten pierwszy?Owszem, satysfakcja
z dobrze wykonanej roboty, itd., ale być dumnym, że po raz n-ty wygrałeś z rudą
bitwę w z góry przegranej wojnie? I że za parę miesięcy będziesz usiał robić to od
nowa, a nawet jak nie, to coś innego, "bo zawsze coś"?A widzisz, właśnie to "zawsze coś" nie ma zastosowania w przypadku sporej liczby tico. M.in. to wpływa na fakt, że lubię to autko. Prosta konstrukcja, ale udana. Wierz mi albo nie - prędzej spodziewałbym się nagłej usterki w nowym, skomplikowanym samochodzie (który pewnie nie dożyje wieku starszych modeli samochodów), niż w przypadku 14-letniego tikulca - i z każdym rokiem coraz bardziej jestem zdziwiony, że wciąż się dobrze sprawuje.
Zaś co do "rudej"... Jeśli faktycznie dobrze wykonało się robotę, nie wraca się do niej po paru miesiącach.To tyle w kwestii posiadaczy-hobbystów. Oczywiście nijak ma się to do tematu wątku, czyli rosyjskiego reanimowania rosyjskich ład... Czyli (jak pisał Sharky) smutnej konkluzji nt. stanu portfela niektórych ludzi.
-
Puk-pukaj i kręć
palcem, ja widzę różnicę pomiędzy autem stworzonym do zachwycania się nim, a autem
stworzonym do bycia tanim dupowozem.
Tym pierwszym można
się pozachwycać, tym drugim już trudniej.Nadal proszę o podanie tych aut do zachwycania się i tych dupowozów
Pamiętaj, że każdy samochód w momencie wyjazdu z fabryki był dupowozem.