Naprawa karoserii (wgniotki parkingowe, gradobicie)
-
Tylko w inny sposób
trzeba liczyć... Koszt przejazdu na "zabieg" po wcześniejszym umówieniu się i powrót- samo wykonanie...
Nie przesadzaj.
500km w jedną stronę przecież nie będzie jechał...W kwestii
ubezpieczenia AC - utrata zniżek w jakimś stopniu + oczekiwanie na przyjazd
rzeczoznawcy, sama procedura, może się to wiązać z oczekiwaniem, złą wyceną, należy
też wziąć pod uwagę (tu nie jestem pewien), że to ubezpieczyciel wyznacza warsztat?
Wszytko zależy od tego jak Firma się zachowa...To już lepiej rano z łóżka nie wstawać, bo a nuż cegła na głowę spadnie - nigdy nie wiadomo...
Utraty gwarancji na
lakier nie będzie, bo nikt nie naruszył powłoki blacharsko-lakierniczej Nie ma
ingerencji w powłokę...A jeśli przy próbie wyklepania odpadnie lakier?
Będzie wtedy ingerencja? -
A jeśli przy próbie
wyklepania odpadnie lakier?
Będzie wtedy
ingerencja?Spoko, nie będzie żadnego klepania. To naprawdę jest kilka niewielkich wgłębień (nawet nie nazwałbym tego wgnieceniami), mało widocznych...
BTW dziś samochód postał 3 h dużym słońcu i... nie bardzo miałem czas oglądać go na parkingu, ale miałem wrażenie, że w niektórych miejscach blacha się wyprostowała... Muszę obejrzeć jutro. -
Moim zdaniem trzeba
skorzystać z AC.Fakt, to jest racjonalne podejście - w końcu od tego ono jest. Doszedłem jednak do wniosku, że jeżeli naprawa zamknie się w 100-150 zł (co jest możliwe - dodzwoniłem się do firmy robiącej takie naprawy), to dam sobie spokój z rzeczoznawcami, papierami, telefonami... i zapłacę sam. Jeżeli byłoby powyżej 200 zł, będę zgłaszał do ubezpieczyciela. Najpierw jednak musiałbym podjechać do warsztatu na wycenę naprawy.
Samochód jest prawie nowy, każda naprawa blacharsko-lakiernicza to
spora utrata wartości handlowej.Na tym mi nie zależy. Chcę jeździć tym autem długo. A jeśli będę chciał go sprzedać za 10 lat... kto będzie na to zwracał uwagę.
Weź pod uwagę także ewentualną utratę gwarancji na
perforację uszkodzonych elementów nadwozia w przypadku naprawy poza ASO (nie wiem
ile lat masz tej gwarancji, ale np. w Suzuki to jest 12 lat) - to też jest dla
Ciebie wymierna strata.Racja. Tylko znowu - czy rzeczywiście możemy mówić o perforacji na dachu lub środku maski?
Gdyby to były drzwi, błotniki...Profesjonalne usuwanie wgnieceń także nie jest tanie.
Gość z warsztatu powiedział: jeśli jest dużo wgnieceń (a może być 100 lub więcej), płaci się jakoś ryczałtowo za element; a jeśli jest mało, 10-15, można pokusić się o naprawę własną, przy czym jedna wgniotka to koszt 10-50 zł (zależnie od wielkości - ja mam raczej te najmniejsze).
Reasumując można powalczyć z TU o rozsądne odszkodowanie. Późniejsza naprawa to jest
zupełnie odrębna kwestia.Tutaj muszę się zgodzić.
-
To już lepiej rano
z łóżka nie wstawać, bo a nuż cegła na głowę spadnie - nigdy nie wiadomo...Możesz tak zrobić wolny kraj...
A jeśli przy próbie
wyklepania odpadnie lakier?
Będzie wtedy
ingerencja?Zły dzień dziś miałeś??
-
Fakt, to jest
racjonalne podejście - w końcu od tego ono jest. Doszedłem jednak do wniosku, że
jeżeli naprawa zamknie się w 100-150 zł (co jest możliwe - dodzwoniłem się do firmy
robiącej takie naprawy), to dam sobie spokój z rzeczoznawcami, papierami,
telefonami... i zapłacę samDokładnie... Ja właśnie o tym...
-
Zły dzień dziś
miałeś??Wręcz przeciwnie.
W temacie: po prostu piszesz głupoty... Dojazdy? Czekanie na rzeczoznawcę? Mamy 2012r. czyli jeden telefon do ubezpieczyciela i czekasz na rzeczoznawcę, który sam do Ciebie przyjedzie, a wcześniej zadzwoni w celu umówienia się na konkretny termin.
Ty nie musisz do niego dymać.Po oględzinach, na maila dostaniesz wycenę, a kasę z odszkodowania na konto, bez wychodzenia z domu.
To samo się tyczy ewentualnego warsztatu, w którym odbyłaby się naprawa auta: telefon do warsztatu, umówienie się na robotę, kilka godzin bez auta i voila.
Jak widzisz, droga jest nieco prostsza.
-
Czemu mniej zachodu? Policz ile Cię będzie kosztowała naprawa
Tak jak pisałem wyżej, po telefonicznej rozmowie z blacharzem przypuszczam, że do 150 zł.
Mniej zachodu, bo dojazdy do ASO i ubezpieczyciela mogą mnie wynieść więcej, niż sama naprawa. A jeśli sam spróbowałbym metodą proponowaną przez Mariuza...i ile łącznie stracisz na zniżkach
- dodatkowym ubezpieczeniu teraz - do końca okresu polisy.
Istnieje szansa, że nic nie stracę.
Po 1. - to jest pakiet, a podobno w takim systemie się nie traci (informacja ze strony klubowej suzuki).
Po 2. - blacharz przez telefon stwierdził, że ubezpieczyciel może dołożyć 10% - a w moim pakiecie składka AC wyniosła trochę ponad siedemset zł.Żeby nie wiem co - na
pewno na ubezpieczeniu nie stracisz kilku tysięcy złotych - a tego typu wydatek
trzeba liczyć w przypadku naprawy blacharskiej. Do tego - tak jak Koledzy piszą -
gwarancja - a przecież auto nowe prawie.Jeszcze więc przemyślę sprawę.
-
Czekanie na rzeczoznawcę? Mamy 2012r. czyli
jeden telefon do ubezpieczyciela i czekasz na rzeczoznawcę, który sam do
Ciebie przyjedzie, a wcześniej zadzwoni w celu umówienia się na konkretny
termin.
Ty nie musisz do niego dymać.Nigdy nie korzystałem z żadnych wypłat odszkodowań - warto wiedzieć, jak wygląda wycena, dzięki za info.
Tyle, że te udogodnienia akurat niekoniecznie są w tym momencie dla mnie... No tak się składa, że lada moment opuszczę dom i najbliższe 3 tyg. spędzę na dwóch różnych lotniskach w PL. Kiedy na którym, też nie potrafię teraz powiedzieć - to zależy od pogody. No i biorę ze sobą samochód, który nie zawsze będę miał pod ręką i nie zawsze umyty do oględzin ... Tak więc sprawa może się przedłużyć. Ale chyba najważniejsze, żeby wyrobić się z czasem zgłoszenia.
Chyba, że będzie ciągle padało, wtedy czasu będę miał sporo.BTW nie podnoście sobie ciśnienia, chłopaki.
-
Nigdy nie
korzystałem z żadnych wypłat odszkodowań - warto wiedzieć, jak wygląda wycena,
dzięki za info.
Tyle, że te
udogodnienia akurat niekoniecznie są w tym momencie dla mnie... No tak się
składa, że lada moment opuszczę dom i najbliższe 3 tyg. spędzę na dwóch różnych
lotniskach w PL. Kiedy na którym, też nie potrafię teraz powiedzieć - to zależy od
pogody. No i biorę ze sobą samochód, który nie zawsze będę miał pod ręką i nie
zawsze umyty do oględzin ... Tak więc sprawa może się przedłużyć. Ale chyba
najważniejsze, żeby wyrobić się z czasem zgłoszenia.Niektórzy mogą tego nie wiedzieć i mają masę wolnego w najbliższym czasie
Zresztą z mojej perspektywy też ciężko jest wykaraskać wolny czas i dlatego piszę z mojej perspektywy, jeśli koszt naprawy będzie niewielki, udałbym się i prywatnie
sprawę załatwił...Chyba, że będzie
ciągle padało, wtedy czasu będę miał sporo.
BTW nie podnoście
sobie ciśnienia, chłopaki.Właśnie czas często jest uzależniony od innych czynników...
Jakie ciśnienie... u mnie standard 140/90
-
Najpierw jednak musiałbym podjechać do warsztatu na wycenę naprawy.
Ja bym odwrócił kolejność. Najpierw zgłosić do ubezpieczyciela i zobaczyć na ile on to wyceni. Potem zastanawiać się czy robić w warsztacie czy samemu.
Na tym mi nie
zależy. Chcę jeździć tym autem długo. A jeśli będę chciał go sprzedać za 10
lat... kto będzie na to zwracał uwagę.Nie o to chodzi. Ty widzisz te wgniecenia więc potencjalny nabywca przy ewentualnej sprzedaży samochodu też zauważy i będzie chciał urwać z ceny. To czy obecnie zamierzasz to auto sprzedać nie ma tu nic do rzeczy - w tym momencie z wgnieceniami ten samochód jest mniej wart niż przed gradobiciem, więc w wyniku tego zdarzenia poniosłeś szkodę którą TU ma Ci zrekompensować, tak aby starczyło na fachową naprawę (bo niefachową potencjalny nabywca też wykryje i będzie twierdził że auto po dachowaniu a nie po prostowaniu małych wgłębień).
Racja. Tylko znowu
- czy rzeczywiście możemy mówić o perforacji na dachu lub środku maski?
Nie wiadomo co będzie za 10 lat. Obaj widzieliśmy samochody które potrafią gnić na wylot w najdziwniejszych miejscach. Poza tym - znowu nie chodzi o to czy kiedykolwiek dach czy maska Ci przerdzewieje na wylot czy nie. Przed gradobiciem miałeś gwarancję, że w razie problemów naprawa będzie na koszt dealera. Teraz jeśli nie naprawisz, lub naprawisz niefachowo to gwarancję stracisz, co wpływa na spadek wartości handlowej. W wyniku zdarzenia poniosłeś więc szkodę... itd.
-
Ja bym odwrócił
kolejność. Najpierw zgłosić do ubezpieczyciela i zobaczyć na ile on to wyceni. Potem
zastanawiać się czy robić w warsztacie czy samemu.Sięgnąłem wczoraj po papiery i do netu (OWU jest w formie elektronicznej) i okazało się, że czas na zgłoszenie szkody to 4 dni w Allianz - więc dziś zgłosiłem (ostatni dzień).
Człowiek po drugiej stronie drutu poinformował mnie, że są 2 możliwości: albo jadę do ASO na wycenę (Allianz współpracuje z siecią ASO Renault) - wtedy naprawa będzie możliwa wyłącznie w tym ASO, albo czekam na przyjazd rzeczoznawcy do mnie i potem można będzie wybrać warsztat, gdzie szkoda będzie naprawiana.
Z jednej strony opcja nr 1 jest bardziej pożądana (kwestia gwarancji blach), z drugiej strony... nie do końca mam zaufanie do ASO ( ) i jestem przekonany, że naprawa w zakładzie "odsysającym" wgniotki jest tutaj bardziej uzasadniona, niż demontaż podsufitki i wygniatanie blach tradycyjnymi metodami. A może spróbuję rzeczywiście samemu... Zobaczymy.
Jeśli będzie to zakład, postaram się o papier świadczący o fachowej naprawie. -
1. Po wizycie rzeczoznawcy w dalszym ciągu możesz przecież wybrać ASO.
1a. Wystarczy zapytać w ASO jak się zapatrują na tego typu naprawy w innych firmach. i polecałbym jakiś dodatkowy przegląd w ASO po naprawie wraz z pisemkiem, że nie wpłynął on na gwarancję na perforację. Powinno się dać wciągnąć to w koszty naprawy.2. Co do samej wizyty rzeczoznawcy: możesz się umówić, że przyjedzie on, a możesz się umówić, że przyjedziesz Ty. Zobacz, czy nie masz po drodze jakiejś centrali i umów się na konkretną godzinę konkretnego dnia zamiast siedzieć na szpilkach i czekać na telefon
W centralach załatwiają co najmniej 3 auta na godzinę, a często i więcej...
-
Zobacz, czy nie masz po drodze jakiejś centrali i umów się na
konkretną godzinę konkretnego dnia zamiast siedzieć na szpilkach i czekać na telefonA czemu miałby siedzieć na szpilkach i czekać na telefon? W każdej normalnej firmie przecież rzeczoznawca dzwoni i się umawia na konkretny dzień i godzinę.
-
A czemu miałby
siedzieć na szpilkach i czekać na telefon? W każdej normalnej firmie
przecież rzeczoznawca dzwoni i się umawia na konkretny dzień i godzinę.Taka przenośnia. Leo wspominał, że będzie w rożnych miejscach w najbliższym czasie co utrudniałoby wizytę rzeczoznawcy. I zamiast czekać, aż zadzwoni rzeczoznawca (być może będący akurat w innym rejonie Polski) to Leo może sam zadzwonić i dopasować do swojego grafiku rzeczoznawcę. Jak dzwoni rzeczoznawca do Ciebie, to masz dostępny grafik jednego rzeczoznawcy. Gdy dzwonisz Ty, masz dostęp do terminów różnych rzeczoznawców w różnych punktach. Ja na przykład miałem do wyboru:
a)rzeczoznawca ma czas przyjechać do mnie za trzy tygodnie
b)pojadę sobie do ASO za tydzień
c)udam się do Warszawy do centrali i załatwię wszystko za godzinę.Gdybym czekał na telefon rzeczoznawcy, to wątpię, żebym dowiedział się o opcjach b) i c)
-
Jak widzisz, droga jest nieco prostsza.
No tak to teraz wygląda. Dostaje się numer szkody, dane umożliwiające zalogowanie się do systemu ubezpieczyciela i śledzenie statusu szkody i w odpowiednim momencie naprawia auto. Co do sprawy wyznaczania warsztatu przez ubezpieczyciela (jak ktoś wcześniej pisał) - nie ma on takiego prawa - czasami procedurę upraszcza skorzystanie z sieci warsztatów, które podpisały umowę z danym ubezpieczycielem, ale takiego wymogu nie ma.
-
Ja bym odwrócił kolejność. Najpierw zgłosić do ubezpieczyciela i zobaczyć na ile on to wyceni. Potem zastanawiać się czy robić w warsztacie czy samemu.
Dokładnie tak - zgłoszenie szkody nie blokuje możliwości wycofania jej - wtedy "sprawy nie było" - nie ma odszkodowania - nie ma utraty zniżek itp. itd.
-
Sięgnąłem wczoraj
po papiery i do netu (OWU jest w formie elektronicznej) i okazało się, że czas na
zgłoszenie szkody to 4 dni w Allianz - więc dziś zgłosiłem (ostatni dzień).
Człowiek po drugiej
stronie drutu poinformował mnie, że są 2 możliwości: albo jadę do ASO na wycenę
(Allianz współpracuje z siecią ASO Renault) - wtedy naprawa będzie możliwa wyłącznie
w tym ASO, albo czekam na przyjazd rzeczoznawcy do mnie i potem można będzie wybrać
warsztat, gdzie szkoda będzie naprawiana.
Z jednej strony
opcja nr 1 jest bardziej pożądana (kwestia gwarancji blach), z drugiej strony... nie
do końca mam zaufanie do ASO ( ) i jestem przekonany, że naprawa w zakładzie
"odsysającym" wgniotki jest tutaj bardziej uzasadniona, niż demontaż podsufitki i
wygniatanie blach tradycyjnymi metodami. A może spróbuję rzeczywiście samemu...
Zobaczymy.
Jeśli będzie to
zakład, postaram się o papier świadczący o fachowej naprawie.ja jak już bym się zdecydował na taką procedurę to odgórnie naprawa w ASO z autem zastępczym a jak warsztat to z uwzględnieniem rekompensaty z tytułu utraty wartości pojazdu
-
Dokładnie tak -
zgłoszenie szkody nie blokuje możliwości wycofania jej - wtedy "sprawy nie było" -
nie ma odszkodowania - nie ma utraty zniżek itp. itd.O, to ważna informacja.
A na razie czekam na telefon od rzeczoznawcy. Wycenę powinien zrobić do piątku, a to mnie urządza. A nawet jeśli się nie wyrobi do piątku, to wiem, gdzie na pewno będę przez parę dni na stałe, więc każę mu tam przyjechać.
A ponieważ przy okazji będę 20 km od tego warsztatu odsysającego, podjadę i zapytam o koszty.
Napiszę tutaj, co i jak, może jeszcze coś podpowiecie ciekawego... Pierwszy raz mam do czynienia z likwidacją szkody. -
Nie jestem w 100% pewien jak to jest w przypadku AC, ale jak dostałem strzała w tyłek, to dostałem od PZU wycenę. Po miesiącu pan zaczął się upominać o nr konta (bo celowo nie wpisałem żeby mi nie przysłali dopóki nie wycenię kosztów sam). Jak się okazało, pan stwierdził że ich wycena to "kwota bezsporna", a jeśli wyjdzie mi drożej to mam przedstawić faktury i dopłaca różnicę.
Jako, ze olałem sprawę, nie wiem czy to rzeczywiście tak fajnie działa
-
Nie jestem w 100%
pewien jak to jest w przypadku AC, ale jak dostałem strzała w tyłek, to dostałem od
PZU wycenę. Po miesiącu pan zaczął się upominać o nr konta (bo celowo nie wpisałem
żeby mi nie przysłali dopóki nie wycenię kosztów sam). Jak się okazało, pan
stwierdził że ich wycena to "kwota bezsporna", a jeśli wyjdzie mi drożej to mam
przedstawić faktury i dopłaca różnicę.
Jako, ze olałem
sprawę, nie wiem czy to rzeczywiście tak fajnie działaO ile się nie mylę to tak to działa tylko i wyłącznie w przypadku jak robisz z czyjegoś OC. Stąd tyle warsztatów bezgotówkowych z autami zastępczymi, ponieważ oni przedstawiają potem ubezpieczycielowi faktury albo na droższe zrobienie w zamian za auto zastępcze, lub po prostu za zrobienie i za auto zastępcze i ubezpieczyciel musi dopłacić różnicę.