Rozważania nad zakupem Suzuki Alto i takie tam (temat z ypsa)
-
No wieeem... Tak
tylko wymieniłem, czym nie jeździłem (dużo), jeśli chodzi o popularne ałta z epoki.Jakiej tam epoki, paaaanie...
Trabi 601, biegi przy kierze, toż to raptem 14 lat temu takim autem czasem pojeżdżałem.
-
Maluchy miałem
trzy, ale to cztero-suwy były.
A Trabi to dwu-suw,
który miał mieszankę benzyny z olejem (Mixol) i po zatankowaniu benzyny oraz dolaniu
oleju do niej, dobrze było "zamieszać" to wszystko właśnie poprzez bujnięcie autem.Eee tam, Mixol sam się świetnie mieszał z benzyną; wystarczyło nalać najpierw odmierzoną dawkę oleum, a potem z dystrybutora jak walnął strumień, to się samo dobrze miąchało...
Drugi olej, Lux, trzeba już było mieszać. I służyły do tego dostępne na stacjach specjalne bańki z mieszadłem, którym "pompowało" się w górę i w dół...
Jeździłem dłuższy czas warczyburgiem Zweitaktem i nigdy nie bujałem, używając Mixolu. -
Paczam i wychodzi mi, że te katalogowe jtd zewsząd to mjtd czyli multijet
-
Eee tam, Mixol sam
się świetnie mieszał z benzyną; wystarczyło nalać najpierw odmierzoną dawkę oleum, a
potem z dystrybutora jak walnął strumień, to się samo dobrze miąchało...
Drugi olej, Lux,
trzeba już było mieszać. I służyły do tego dostępne na stacjach specjalne bańki z
mieszadłem, którym "pompowało" się w górę i w dół...
Jeździłem dłuższy
czas warczyburgiem Zweitaktem i nigdy nie bujałem, używając Mixolu.1. to było 14 lat temu, a jak większość wie moja pamięć sięga max. 12h wstecz
2. Trabim miałem okazję jeździć dosłownie kilka razy
3. wiesz na jakiej zasadzie Trabi miał skonstruowany "wskaźnik" poziomu paliwa i gdzie miał umiejscowiony zbiornik paliwa? -
Paczam i wychodzi
mi, że te katalogowe jtd zewsząd to mjtd czyli multijet
http://fiatpunto.com.pl/topic29721.htmlJa tam się, panie, nie znam na fiatach - paczam, czytam z klapy i cytuję.
-
Ja tam się, panie,
nie znam na fiatach - paczam, czytam z klapy i cytuję.Ja tez się nie znam
Przydałby się jakiś specjalista... -
3. wiesz na jakiej
zasadzie Trabi miał skonstruowany "wskaźnik" poziomu paliwa i gdzie miał
umiejscowiony zbiornik paliwa?a ja chyba wiem
ale nie powiem
-
1. to było 14 lat
temu, a jak większość wie moja pamięć sięga max. 12h wstecz
2. Trabim miałem
okazję jeździć dosłownie kilka razyMoże i kolega tak kazał, ale to bez sensu, pomagałoby jak umarłemu kadzidło.
To już lepiej przejechać się kawałek po złej drodze, wstrząsy lepsze.3. wiesz na jakiej
zasadzie Trabi miał skonstruowany "wskaźnik" poziomu paliwa i gdzie miał
umiejscowiony zbiornik paliwa?Zbiornik chyba 20 l, umieszczony po prawej stronie na podszybiu, przy silniku (wada - niebezpiecznie).
Brak pompy paliwa, bena sama spływała (zaleta).
A wskaźnik... hmm, był w ogóle? Chyba paczało się w bak po odkręceniu korka. A jeśli był, to pewnie na zasadzie bagnetu. -
no właśnie bagnet z tego co kojarzę
-
Może i kolega tak
kazał, ale to bez sensu, pomagałoby jak umarłemu kadzidło.
To już lepiej
przejechać się kawałek po złej drodze, wstrząsy lepsze.No ale jedno z drugim chyba ma coś wspólnego?
Chyba lepiej bujnąć, niż nadwyrężać zawiechę?Zbiornik chyba 20
l, umieszczony po prawej stronie na podszybiu, przy silniku (wada - niebezpiecznie).
Brak pompy paliwa,
bena sama spływała (zaleta).
A wskaźnik... hmm,
był w ogóle? Chyba paczało się w bak po odkręceniu korka. A jeśli był, to pewnie
na zasadzie bagnetu.Dokładnie.
Płaski bagnet z podziałką na litry.
-
No ale jedno z
drugim chyba ma coś wspólnego?
Chyba lepiej
bujnąć, niż nadwyrężać zawiechę?
Dokładnie.No ma, ale takie bujanie słabo miesza, bo są mało energiczne wstrząsy. Chyba, żeby naiwaniać na zderzak od góry, stojąc na nim...
Płaski bagnet z
podziałką na litry.No, i to była... niemiecka dokładność w okreslaniu ilości paliwa.
-
Jak się sprawa rozwija? Znajoma dalej myśli o Alto czy coś innego się jej spodobało? A może już się na coś zdecydowała?
-
Na razie sprawa przycichła - zbyt wiele pracy mam i ja, i ona. Zresztą zastrzegała tydzień temu, że tymczasem da mi spokój - ale niebawem wrócimy do sprawy.
Mam wrażenie, że jeszcze się waha. Nawet się nie dziwię, bo to rzeczywiście ogromny przełom (i wyrwa w budżecie) dla kogoś, kto jeździ kilkunastoletnim malcem.
Na pewno Was poinformuję, gdy klamka zapadnie. -
Ok. W międzyczasie możesz dać jej do poczytania FAQ nt. Alto - może pomoże to w decyzji.
http://www.suzukiklub.pl/forum/viewtopic.php?t=9527 -
Dzięki - przekażę.
-
Jeśli znajoma nadal rozważa zakup to w Suzuki właśnie jest nowa promocja - rodzinny tydzień. Alto w wersji Club (czyli ta wersja z klimą) kosztuje 27400 zł. http://www.suzuki.pl/auto/news/2012/120522
-
Jeśli znajoma nadal
rozważa zakup to w Suzuki właśnie jest nowa promocja - rodzinny tydzień. Alto w
wersji Club (czyli ta wersja z klimą) kosztuje 27400 zł.
http://www.suzuki.pl/auto/news/2012/120522No i miałem dziś ją zagadnąć o sprawy moto, ale nadmiar spraw zawodowych zdominował naszą rozmowę.
Tak sobie myślę, że sprawa z suzą alto może się nieco skomplikować, bo... taka druga koleżanka z pracy zanabyła właśnie w salonie czerwoną tojotę ajgo za poniżej 30 kkm - oczywiście rocznik 2011. -
Przed kupnem Alto poważnie rozważałem Aygo (albo innego trojaczka), ale Alto jest lepsze od Aygo praktycznie we wszystkim. Mniej pali, ma lepsze przyspieszenie, nie widać gołej blachy w środku, wyposażenie też ma lepsze (lub jest tańsze - zależy jakie wersje porównujemy). Zresztą - tu masz specjalizowaną porównywarkę: http://porownaj.suzuki.pl/porownywarka/choose.cars.php?sCar=189 Szczerze mówiąc nie wiem czemu tyle trojaczków widać na drogach, a tak mało Alto, ale to trochę owczy pęd - ludzie idą do dealera danej marki zobaczyć to co już widzieli, a na inne marki nie patrzą.
-
Po pierwsze: znaczek robi swoje.
Po drugie: nie wiem, dlaczego większość pieje nad kształtem trojaczków. Na moje oko wyglądają tak sobie, może tak "przeciętnie plus".
Ale ważne jest to, co piszesz: rzeczowe argumenty (którymi w razie czego się posłużę).
Jeśli jutro będę miał chwilę (bo dzień zawalony, a do tego mam badania okresowe), to podejdę do niej i powiem o tej promocji. -
Po pierwsze:
znaczek robi swoje.Niestety czasy legendarnie niezawodnych Toyot odeszły do przeszłości wraz z przedliftową Corollą E11. Sam mam poliftową Corolkę i w ciągu paru lat od zakupu włożyłem w naprawy drugie tyle ile wydałem na zakup, co zresztą już kiedyś opisywałem na zlosnikiu. Padł m.in. katalizator, dwie sondy lambda, dwie cewki zapłonowe nie wspominając o typowo eksploatacyjnych częściach jak amortyzatory, akumulator, szczęki itd. Po tej inwestycji nadal mam samochód żłopiący sporo oleju z powodu wady konstrukcyjnej silnika (niektórzy na gwarancji mieli wymieniane shortblocki) i co jakiś czas przypominający "checkiem" że układ zmiennych faz rozrządu już nie działa tak jak po wyjściu z fabryki. Nie narzekam, bo kupiłem używkę wiec nie mam pojęcia jaki jest rzeczywisty przebieg, w jakich warunkach był eksploatowany samochód i co może wynikać z niedbalstwa poprzedniego właściciela, poza tym w każdym samochodzie po tylu latach mogą pojawić się jakieś usterki. Póki co najważniejsze dla mnie jest, że żadna nagła awaria nie uniemożliwiła mi jazdy, zawsze wcześniej auto mrugało kontrolkami pozwalając na dokończenie podróży i spokojną naprawę. Niemniej jednak w magię marki już nie wierzę. Teraz koncerny wiele modeli robią wspólnie, np. Aygo to jest także Citroen C1 i Peugeot 107, a Alto to także Nissan Pixo.