Pora na poważnie pomyśleć o strajkach dot.cen paliw
-
Hej - możesz zostać pracodawcą. Mnie nie podobały się moje zarobki (chociaż to było i tak więcej niż te 40PLN netto za godzinę), to założyłem swoją firmę (co prawda na razie to tylko działalność jednoosobowa, ale zawsze). Zarabiam ponad dwa razy tyle, ale sam muszę myśleć jak (no i pracuję ok. 12 godzin dziennie, a nie 8)... Do tego mogę sobie odliczyć 32% od paliwa (na samochód osobowy), do 6000PLN VAT przy kupnie auta (lub wzięciu w leasing) oczywiście kolejne 32% na PIT, tudzież inne pierdoły związane z firmą (ponieważ wpisałem sobie całkiem pokaźną listę PKD, to jest tego całkiem sporo: sprzęt fotograficzny, elektroniczny, nawet meble do umeblowania pokoju służącego firmie). Mówię Ci: sam miód - polecam: będziesz mógł zarabiać tyle, ile chcesz, a i ZUS Cię będzie mniej kroił. Jedyny problem to klienci i ich płatności
-
Ochłoń. Co Ci da jakiś tam strajk. I tak większość będzie to miała w nosie i będzie się wkurzać, że garstka krzykaczy będzie blokować stację czy drogę.
Albo Policja zrobi z tym porządek albo inni wnerwieni kierowcy. -
jaka petycje? ja nic o takiej nie slyszalem, tylko ja?
strajki nic nie dadzą, samochód w polsce to jest towar luksusowy, nie każdy musi go mieć...
a rolki? kocham, polecam
-
Towar luksusowy?
-
strajki nic nie
dadzą, samochód w polsce to jest towar luksusowy, nie każdy musi go mieć...Towar luksusowy to to może był w latach 70, ale dzisiaj to jest zwykłe dobro na wolnym rynku, na które stać każdego, nawet zarabiającego 1000 zł miesięcznie.
-
Może zwolennik, może nie.
Zapominasz o jednym NIE PAŃSTWO DECYDUJE O CENACH PALIW. Jakbyśmy mieli własne pola naftowe - ok, moglibyśmy się nią polewać, a tak musimy je kupować na RYNKU który rządzi się pewnymi prawami... PO czy Palikot nie mają tu nic do rzeczy.
-
Zapominasz o jednym
NIE PAŃSTWO DECYDUJE O CENACH PALIW.Cena litra paliwa to okolice 2zł, reszta to podatki, o ktorych decyduje panstwo....
-
Zapominasz o jednym NIE PAŃSTWO DECYDUJE O CENACH PALIW. Jakbyśmy mieli własne pola naftowe - ok, moglibyśmy się nią polewać, a tak musimy je kupować na RYNKU który rządzi się pewnymi prawami... PO czy Palikot nie mają tu nic do rzeczy.
Porównaj sobie ceny paliw u nas i w stanach. Ile procen u nich stanowią podatki a ile u nas. .
-
Jakbyśmy mieli własne pola naftowe - ok,
moglibyśmy się nią polewać, a tak musimy je kupować na RYNKU który rządzi się
pewnymi prawami... PO czy Palikot nie mają tu nic do rzeczy.dobrze wiedzieć, szczególnie że bez wzbogacania miał byś 70 oktanów
-
Porównaj sobie ceny
paliw u nas i w stanach. Ile procen u nich stanowią podatki a ile u nas. .Nie porównuj Stanów i Polski. My nie mamy "darmowej" ropy
-
Nie porównuj Stanów
i Polski. My nie mamy "darmowej" ropyChyba nie zrozumiałeś , chodzi o porównanie podatków narzuconych na cenę ropy w Stanach i Polsce. Inną sprawą jest to, że wysokość tych podatków nie zależy już tylko od naszego państwa.
-
Chyba nie
zrozumiałeś , chodzi o porównanie podatków narzuconych na cenę ropy w Stanach
i Polsce. Inną sprawą jest to, że wysokość tych podatków nie zależy już tylko od
naszego państwa.U nas w kraju jest popyt niezwykły na paliwo, bo wszyscy wszędzie jeżdżą i dlatego paliwo zawsze będzie w Polsce drogie.
-
Jak zarabiasz 1000PLN miesięcznie, to tylko wydaje Ci się, że Cię stać na auto (no, moja żona tak zarabia i ma matiza na gazora, ale opony, czy bieżące naprawy pożerają sporą część jej nauczycielskiej wypłaty - a gdzie utrzymanie?)... Obowiązkowe OC, przeglądy, naprawy, wymiany opon, PALIWO - to najwięcej, chyba, że lubisz, jak auto stoi sobie na parkingu chrupane przez korozję, w sumie za garaż też trzeba zapłacić, albo miejsce parkingowe.
Auto kosztuje mnie miesięcznie mniej więcej tyle, co utrzymanie kolejnego dziecka (leasing kompakta, paliwo plus wszystkie opłaty to ok. 2,5-3kPLN miesięcznie minus część VATu i PIT)... -
miesięcznie mniej więcej tyle, co utrzymanie kolejnego dziecka (leasing kompakta,
paliwo plus wszystkie opłaty to ok. 2,5-3kPLN miesięcznie minus część VATu i PIT)...To dużo. Mnie miesięcznie utrzymanie mojej Fiesty kosztuje około 150 złotych.
Naprawdę tyle mnie kosztuje.
Dlatego w każdej rodzinie w Polsce jest przeważnie po dwa samochody. -
W przypadku posiadania własnej działalności gospodarczej zostaje kupić żuka, wjechać nim w krzaki i tankować na niego paliwo, po czym je sobie odliczać. Jak państwo nas rzeźbi, to my rzeźbmy państwo.
-
Taka jest cena używania nowego auta do dojazdów na średnie dystanse.
150PLN to jakieś pół baku. U mnie do czterech dni jeżdżenia do klientów (nieszczególnie daleko, ale minimum 70km dziennie, czasem więcej)... Żona ma gazorka (zagazowanego matiza), to i dłużej pojeździ na gazie - ja nie mógłbym parkować w parkingu podziemnym, gdybym miał gaz. No i naprawy gazorka są śmiesznie niskie (wymiana paska rozrządu, pompy wody, przeciekającego wężyka płynu chłodniczego poniżej kosztu podstawowego przeglądu cytryny). Tyle, że poziom bezpieczeństwa w przypadku zderzenia jest bardzo niski (ostatnio miałem problem jak odebrałem młode z przedszkola matizem, bo tam były akurat foteliki, jak mi gość twardo wyjechał z podporządkowanej i musiałem awaryjnie hamować - obyło się bez zderzenia - dosłownie na centymetry, szczęśliwie, bo wesoło na pewno by nie było)... Opony zimowe też za darmo nie są a wystarczą pewnie na dwa, może trzy sezony - potem się utwardzają, a żona do szkoły na wsi będzie jeździła po średnio odśnieżanych zimą dróżkach...
Za to jak jeździła Lianą, to naprawy już nie były tanie - remont skrzyni biegów - ponad 3,3kPLN i to bez synchronizatorów, sonda lambda - 600PLN, gumki w zawieszeniu, które nie miały zamienników a kosztowały po 200PLN, tłumiki - zamienniki 800PLN)...Dodatkowo: koszt ubezpieczenia pakietowego auta używanego do celów firmowych też jest wyższy (na razie ok. 3300PLN w pierwszym roku, czyli samo ubezpieczenie to ok. 300PLN/miesięcznie i to przy maksymalnych zniżkach).
Jeśli nie jeździmy, auto się nie psuje i płacimy tylko OC, to rzeczywiście można tanio posiadać auto (tylko po co je wtedy posiadać, skoro nie jeździmy?) W tej chwili koszt wymiany wtrysków we współczesnym silniku wysokoprężnym to jakieś 10kPLN, koszt wymiany filtra cząstek stałych - od 6 do 20kPLN (w zależności od marki), albo 3kPLN za przeprogramowanie kompa i wszczepienie "pozoranta". Dlatego wybrałem benzynę, mimo iż pali trochę więcej, to nie zabije kosztami remontu silnika i wydechu...
-
Jest to jakieś rozwiązanie na VAT, ale raczej średnio legalne:
- żuk powinien być utrzymywany w sprawności (coroczne przeglądy + OC),
- nie mając w PKD punktów związanych z transportem towarów, czy większych rzeczy trudno wytłumaczyć się z żuka w środkach trwałych,
- przy tankowaniu na fakturze są numery rejestracyjne auta tankującego (niby można to ominąć, ale stacja też może mieć kontrolę skarbówki).
Ogólnie trzeba uważać z tego typu przekrętami, bo mogą być bardzo kosztowne (niby przekręt Optimusa był legalny, ale firma i tak popłynęła)...
-
-żuk nie musi być utrzymywany w sprawności (przeglądy), mam na to żywy dowód w postaci znajomego, którzy na żuka nie ma przeglądu 10+lat. Urząd skarbowy nie ma dostępu do Cepik-u. (chyba :P)
-wiadomo, że sposób w jaki prowdzadzimy działalność musi być proporcjonalny do tego jakie paliwo i do czego lejemy. Z tym jednak większego problemu nie ma, każda firma potrzebuje transportu, coby nie robiła... no, chyba, że faktycznie np serwisujemy laptopy a do klientów jeździmy żukiem, to wtedy to nie przejdzie
-nigdy się nie spotkałem z sytuacją kiedy ktoś ze stacji benzynowej sprawdzał numery rej auta
Oczywiście nie namawiam tu do żadnych przekrętów, wszelkie działania muszą być zgodne z prawem! -
U nas w kraju jest
popyt niezwykły na paliwo,Pokpiwasz, czy poważnie mówisz? Moim zdaniem, popyt jest normalny.
bo wszyscy wszędzie jeżdżą i dlatego paliwo zawsze będzie
w Polsce drogie.A w innych krajach samochody kupują po to, żeby sobie na nie popatrzeć.
-
Jeśli nie jeździmy, auto się nie psuje i płacimy tylko OC, to rzeczywiście można tanio posiadać auto (tylko po co je wtedy posiadać, skoro nie >jeździmy?)
Żona ma Lanosa na benzynę i LPG, bo dojeżdża codziennie 20 kilometrów do pracy w jedną stronę, razem dziennie robi ~40 km.
Ja mam Fiestę tylko na benzynę, którą to czasem dojeżdżam do pracy, do której to mam 3 km.
Fiesta też służy jako samochód rezerwowy w przypadku zepsucia się Lanosa.
Żona wtedy Fiestą pojedzie do pracy.
W weekend Lanosem jeździmy sobie pochodzić po górach z żoną - jak jest ciepło.
Dziś byliśmy w Karpaczu - masę tam ludzi - jak w sezonie, choć listopad.
Na dobrą sprawę Fiestę mógłbym zezłomować lub sprzedać, ale samochód mam jakiś nieprzerwanie od 1988 roku. Przyzwyczaiłem się do samochodu, chociaż koszty utrzymania rosną. Jakoś tak głupio się pozbyć sprawnej Fiesty, za którą to wziąłbym grosze.
Dlatego utrzymuję dwa samochody, trochę z przyzwyczajenia, chociaż jeden nam wystarczyłby.