co lepiej kupować?
-
200km? Może 300?
10 "normalnych
metrów sześciennych" (taka jednostka) na 100km by szło pewnie..
A zbiornik ma
zwykle ok. 20Nm3Hmm! Trochę dużo tych kilometrów Wydaje mi się, że na CNG tyle nie da rady Znam jednakowoż gościa, który pracował w Elpigaz'ie, gdzie propagowali właśnie zasilanie CNG to moge zapytać
Dlatego, jeśli ktoś
chce kupić w miarę młode auto, to bardziej bym się rozglądał za dieslem niż za
CNG/lpg.
Oszczędności 8-9lpg
kontra 5-6ON nie są takie gigantyczne, a odchodzą problemy z niefabrycznymi
dokładkami .Tylko, że kupując auto z dieslem, ma się większe prawdopodobieństwo kupienia samochodu z duuuuużym przebiegiem
Ale ja się nie znam -
Hmm! Trochę dużo
tych kilometrów
No ja piszę max max ile się zrobi. Dlatego wycieczka 40km specjalnie żeby zatankować to mija się z celemWydaje mi się, że na CNG tyle nie da rady
bardzo możliwe
Tylko, że kupując
auto z dieslem, ma się większe prawdopodobieństwo kupienia samochodu z duuuuużym
przebiegiem
Ale ja się nie znamJak się samemu sprowadza, to i się samemu licznik cofa
Z resztą 300kkm dla dieselka to taka rozgrzewka -
No ja piszę max max
ile się zrobi. Dlatego wycieczka 40km specjalnie żeby zatankować to mija się z celembardzo możliwe
Faktem jest, że CNG jest tani. Jednak niemożność sprężenia gazu tak jak LPG, znacznie utrudnia zycie kierowcom. Ale w przyszłości....kto wie, kto wie?
Jak się samemu
sprowadza, to i się samemu licznik cofaZ resztą 300kkm dla
dieselka to taka rozgrzewkaAle też dochodzi wyższa cena za takiego "paścia"
-
Z resztą 300kkm dla
dieselka to taka rozgrzewkadla starych niewysilonych i owszem
dla wszystkiego co nowsze juz nie
-
dla starych
niewysilonych i owszem
dla wszystkiego co
nowsze juz nieteraz wszystko robione jest na ilość a nie na jakość jak dawniej.. rozpoczynając od narzędzi skończywszy na samochodach...
-
Mam tico w PB. I golfa w dieslu (TDI). Koszt użytkowania auta w porównaniu takie same. Spalanie, jeżdze bardzo dynamicznie to golf mi spali 6.5l/100km. W trasie przy przy 90km/h spalanie około 3.9 - 4.2 l jeżdzac normalnie czyli trasa 110km/h cos koło 5l/100km. Auto mimo ze ma 90KM zbiera sie ładnie.
No i jeszcze jeden plus to charakterystyczne wciśnięcie w fotel przy ostrym przyspieszaniu po przekroczeniu 2tys obr.
gdybym miał kupywać teraz sobie auto kupiłbym diesla jakiegos standardowego 90KM.:):) bez pompowtryskiwaczy.
-
Ja proponuję LPG, przy czym lepiej kupic samochod tylko na benzynę i założyć LPG na dobrych gratach (mowa tu zapewne w miare nowym aucie i w gre wchodzi tylko 4 generacja). Koszt takiej instalacji to ok 3tys, taniej to zazwyczaj jest problematycznie.
Nowoczesnego dizla to chyba nie warto. Niby mało spali, ale naprawy osprzętu - tragedia.
No i jesli używany dizel najcześciej z zachodu to trzeba liczyć po 30-40kkm na rok.Aaa... i wystrzegać się aut z lpg z Holandii (generalnie z zachodu)- tam tam latają tymi samochodami wiecej niż dizlami
-
Ja proponuję LPG,
przy czym lepiej kupic samochod tylko na benzynę i założyć LPG na dobrych gratach
(mowa tu zapewne w miare nowym aucie i w gre wchodzi tylko 4 generacja). Koszt
takiej instalacji to ok 3tys, taniej to zazwyczaj jest problematycznie.Ja tak zrobiłem z obecnym autem.
Aaa... i wystrzegać
się aut z lpg z Holandii (generalnie z zachodu)- tam tam latają tymi samochodami
wiecej niż dizlamiciekawa uwaga. o tym nie wiedziałem.
-
Jak się samemu
sprowadza, to i się samemu licznik cofa
Z resztą 300kkm dla
dieselka to taka rozgrzewkaastra rozpadła się po 200kkm i to była jeżdżona głównie w trasach. Nowoczesny diesel nie wytrzyma 300kkm bez bardzo poważnych napraw, które wartościowo przekroczą wartość samego samochodu.
-turbina najczęściej x2
-koło dwu masowe
-wtryski i inne ustroństwa
-sprzęgło - wszak mamy niezły moment obrotowy
-skrzynia biegów - jak wyżej
o zawieszeniu nawet nie piszę. Nowy (3-4lata) samochód po 200-250kkm to wrak, jakiego nie opłaca się naprawiać.
PS. focus ma ok 70kkm i nie wróżę mu długowieczności - ilość błędów kasowanych przez serwis wskazuje, że jeszcze na gwarancji czekają go spore naprawy.
Dla siebie tylko benzyna +lpg zamontowane po zakupie. Jazda niedroga, cena niższa niż diesla, a różnica zostanie na ewentualne naprawy, które warsztaty prędzej jak przy dieslu zrobią. -
Nowy (3-4lata) samochód po 200-250kkm to wrak, jakiego nie opłaca się
naprawiać.
Widziałem auta mające po ~200kkm zjeżdżające z lawety prosto z Niemiec, Włoch, Austrii i mam odmienne odczucia
Wręcz wcale nie było na tych autach oznak zmęczenia. Jedynie obtarte progi/zderzaki i temu podobne przypadki.
A nie... W Vectrze C "sprzęgiełko alternatora" pada.
Ale fakt faktem widziałem takich autek dopiero kilka sztuk
Ale jak porównałem sobie te 200kkm (pewne, bo te firmy nie bawią się w kręcenie liczników) do aut z przebiegiem 80kkm z giełdy w Słomczynie, to chyba wiem skąd masz takie zdanie -
Z nowym dieslem to loteria.
Osobiście nalatałem prawie 200kkm Focusem MK1 z silnikiem TDDI (klasyczny turbodiesel nie żaden wynalazek CommonRail).
Autko obecnie ma >220kkm i nie bierze oleju.
Amorki już raz wymieniane, dwa razy półośki (wada fabryczna Focusów MK1) poza tym sprzęgło przy 180kkm.
Koła dwumasowego na szczęście nie ma i jest spokój.
Tyle że to 1.8Litra i tylko 90KM a nie jak w Renaultach 90KM z 1,4-1,5L.
Spalanie przy pałowaniu max 8L, normalnie przy prędkościach przelotowych 130km/h spala 7L, przy mocno ekonomicznej trasie około 6L.
Wtryski się nie powinny skończyć bo to nie TDCI.
W firmie był sobie Kangur z silnikiem dCI i niestety nie dożył 150kkm (dwa razy wtryski, pompa paliwa i prezes kazał ten wynalazek na szczęście sprzedać).To samo czeka obecne TurboBenzyny czyli nieprzetestowany wynalazek. Tak się niestety kończy eksperymentowanie na społeczeństwie nowych norm spalin itd - zawsze kosztem żywotności części.
-
Widziałem auta
mające po ~200kkm zjeżdżające z lawety prosto z Niemiec, Włoch, Austrii i mam
odmienne odczucia
No tak, też miałem przyjemność jeździć audi A6 2,5tdi z początku produkcji i przebiegu blisko 450kkm. Ale chciałbym zaznaczyć, pisałem o autach nowych, diesel na szynie, a nie pompie wtryskowej. Wyśrubowana moc i moment, elektronika i filtr cząstek stałych, super normy czystości spalin itd... roczniki 2007-8
Ale jak porównałem
sobie te 200kkm (pewne, bo te firmy nie bawią się w kręcenie liczników) do aut z
przebiegiem 80kkm z giełdy w Słomczynie, to chyba wiem skąd masz takie zdanieZ zewnątrz i wewnątrz moja astra wyglądała jak z salonu, miała jedną ryskę parkingową, może po reflektorach przednich było widać, że odrobinę zmatowione - astra była bezwypadkowa kierownica jak nowa. Zawieszenie miodzio, nawet po 200kkm po polskich drogach. Jedyne co się psuło to silnik i jego osprzęt. Zaczęło się od sondy, przez jakieś tam przewody, turbinę po 144kkm, chłodnicę - po prostu zmęczenie materiału, po rzecz niezniszczalną czyli bezobsługowy łańcuch rozrządu. Znam jeszcze co najmniej 2 przypadki gdy żywot silnika ze względu na łańcuch kończył się w granicach 200kkm.
Nic do łopla nie mam, ale diesel w tym wypadku to nic specjalnego. Może dlatego obstawiam benzynę... astra z 1994r 1.4 benz +lpg ma przejechane już 420 kkm i ciągle jeździ. Tylko pytanie czy silniki benzynowe nie poszły z duchem postępu za dieslami...Focus ma 70kkm i wygląda jak by wczoraj salon opuścił - ale wygląd to jeszcze nic, zobaczymy za następne 70kkm
-
Panowie - prawda jest taka, że nie opłaca sie robić aut niepsujących się, gdyż firmy nie sprzedawałyby nowych aut gdyby stare się nie psuły, nie zarabiałby serwis ani wytwórnia części. Dzisiaj dealerzy nie zarabiają na sprzedaży aut a na serwisie właśnie...
Z tych samych powodów np. auta elektryczne nie są powszechne. Bo są praktycznie bezawaryjne. Nie ma skrzyni biegów, silnika z mnóstwem rzeczy do popsucia się itd...
bo technologia do produkcji tych aut jest od co najmniej 20 lat. Dla przykładu na początku lat 90 w Kalifornii zrobiono eksperyment, w którym producent ( Nissan bodajże) udostępnił pracownikom administracji publicznej auta na prąd. Po upływie umowy władze Kalifornii chciały odkupić auta od producenta. ten się nie zgodził, zabrał auta po czym wszystkie co do sztuki zniszczył...
Podobnie było tez chyba z BMW.
Poza tym działa tu silne lobby arabskie - gdyby nagle weszły auta na prąd, to nikt ( no dobra, prawie nikt, a na pewno nie na taką skalę) nie kupowałby od nich ropy. No więc dupa. Robią więc wszystko by do tego nie dopuścić. Ostatnio czytałem raport DS USA, w którym stwierdzono, że bez spekulacji różnego rodzaju cena baryłki ropy powinna kosztować ok 60-65$. -
Ostatnio czytałem raport DS USA, w którym
stwierdzono, że bez spekulacji różnego rodzaju cena baryłki ropy powinna kosztować
ok 60-65$.Ja kiedyś tam czytałem, że gdyby cena ropy przekroczyła 60USD, opłacalne było by wdrażanie i produkcja benzyn z węgla. I co? Na dziś cena baryłki chyba coś około 120USD
A wojny "o ropę" to nie kosztują?
Nic nie rozumiem -
Oczywiście, że kosztują. Ale te koszty są mniejsze niż zyski więc się to krajom OPEC opłaca...
Co do węgla - sam podałeś doskonały przykład "układu" rynkowego i wpływu lobby. Bo bez lobby faktycznie brano by ropę z węgla.
-
Oszczędności 8-9lpg
kontra 5-6ON nie są takie gigantyczne, a odchodzą problemy z niefabrycznymi
dokładkami .ON tylko jeśli masz możliwość ukraść , Te 5-6 litrów jest realne w trasie przy prędkości 80-90 km/h wiec jeśli mowa o w miarę dynamicznej jeździe to jednak LPG było i jest bezkonkurencyjne
-
Z resztą 300kkm dla
dieselka to taka rozgrzewkaMoze dla silnika tak ale zawieszenie i cala reszta mówi papa
-
Wojny kosztują podatnika USA sporo a i nas też . Ale przecież samoloty, rakiety, pociski i amunicję produkują amerykańskie firmy. Więc po części lepiej żyje spora grupa ludzi. A amerykanie to nie Polacy, którzy do Iraku pojechali pomagać za free a inni by zdobyć lukratywne kontrakty. Ropa będzie droga bo nie ma alternatywy i wszystkie koncerny dbają o to by tak było. To tak jakby monopol podobny jak w Polsce ma energetyka, gdzie kilowat prądu jest tylko 1/3 ceny bo resztę zabiera koszty firm za przesył itp.
-
Alternatywa jest ( pisałem o tym wcześniej ) tylko lobby jest zbyt silne.
Po co firmy miałyby produkować np. auta elektryczne, ktore by się praktycznie nie psuły ( bo nie bardzo ma się tam co popsuć). Z tego samego powodu auta psują się teraz częściej niż kiedyś. Zmieniła się polityka firm. Jakby robili auta tak wytrzymałe jak stare "beczki" to ludzie by rzadziej kupowali nowe, a z tymi co mają jeździli by rzadziej do serwisu. A nie o to im przecież chodzi.