No i stało się. Trza będzie na światłach jeździć.
-
Szczerze... Od początku jak jezdze, zawsze mi mówiono nie patrz w swiatla aut jadących na przeciwko, skup się na swoim pasie i swoim poboczu. Dlatego osobiscie nigdy nie patrze, w swiatla aut z
naprzeciwka (oczywiscie mówie tu o jezdzie w nocy i przy ściemnianiu sie). A w dzien... Jesli chcesz mi powiedzieć że światła mijania to SILNE światła to nie mam wiecej pytań...
Pokazują ze samochód z włączonymi światłami jest lepiej widoczny...Jak wyczytalem w tym watku ... mamy ten sam staz w jezdzie samochodem. Po 8 lat. Ciekawe skad sie bierze ta roznica w zdaniach? Bede bronil swojej racji w ten sposob, ze sa sytuacji, w ktorych swiatla sie przydaja, ale sa tez w ktorych sa szkodliwe. Nie mozna narzucac, ze sa tylko dobre.
Ogolnie, nie mowie, ze sa zle, ale narzucanie ich na sile wcale nie poprawi bezpieczenstwa. Tak
jak pisalem: obowiazkowe: tak, ale poza terenem zabudowanym.A policjanci wtedy będe musieli wykłócać się że jednak należało włączyć światła bo coś tam. A "wciskacze kitu" będą trzymać przy swoim że on dobrze widzi, to nie musi włączać.
LOL <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> Teraz mnie rozsmieszasz. Znaki D42 i D43 rozsadzaja o poczatku i koncu obszaru zabudowanego. Ktos nie wlaczyl swiatel? Jego problem .... nie wiem, gdzie tutaj widzisz problemy z "wyklocaniem sie"? <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />
Właśnie, rozsądni... Tylko ile procent z nich jest rozsądna? Ilu ludzi będzie wiedziało kiedy włączyć światła a kiedy nie?
a ile procent wlaczy swiatla, gdy to bedzie niepozadane?
Popatrz teraz na drogach ilu ludzi w deszczu czy choćby w jakichś już
lekko trudniejszych warunkach nie włącza świateł... No ale oni przecież "dobrze" widzą wszystkich, tylko czy wszyscy widzą ich (przechodnie, rowerzyści, motocykliści)?jw
-
Jak wyczytalem w tym watku ... mamy ten sam staz w jezdzie samochodem. Po 8 lat. Ciekawe skad
sie bierze ta roznica w zdaniach? Bede bronil swojej racji w ten sposob, ze sa sytuacji, w
ktorych swiatla sie przydaja, ale sa tez w ktorych sa szkodliwe. Nie mozna narzucac, ze sa
tylko dobre.Nawet nie mam zamiaru tego narzucać, tylko tak jak to gdzieś pisałem (pewnie w zamkniętym wątku) ze przez tyle lat jezdze na swiatlach i nie widze zadnych negatywnych skutków więc dziwi mnie taka negatywna postawa i coraz to nowsze powody aby tego nie robic. A jak juz slysze o zuzywajacym sie szybko aku czy wymianach zarowkach co miesiac to <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" /> Chyba lepiej zainteresować się wtedy samym autem
LOL Teraz mnie rozsmieszasz. Znaki D42 i D43 rozsadzaja o poczatku i koncu obszaru
zabudowanego. Ktos nie wlaczyl swiatel? Jego problem .... nie wiem, gdzie tutaj widzisz
problemy z "wyklocaniem sie"?Heh, ciesze sie <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Jesli ludzik bedzie wyjezdzal poza teren zabudowany do punktu oddalonego o, nie wiem dajmy na to 300 metrow od tegoż terenu zabudowanego, to myslisz ze sie nie bedzie wyklocał? (a przez te 300 metrow moze stac sie bardz duzo) Duuużo kierowców cwaniakuje i próbuje się wymigiwać od wywalania kasy za swój błąd... No ale to juz inna bajka...
Tak samo jest z pasami... Jedzie cwaniak do sklepu oddalonego od domu o 200 metrow (np w malutkim miasteczku) lapie policja i co? Cwaniakuje, ze on tylko do sklepu i nic sie nie stanie? Ale czy na pewno...?
No ale tak jak mowilem, bardziej mnie irytuje jak ktos mowi o tych szybko padających akumulatorach zarowkach, nadtopionymi elementami plastikowymi, blakniecie kloszy itd... Jak dla mnie to moze tacy ludzie powinni dobrze sprawidzic swoje auto czy aby na pewno jest sprawne...a ile procent wlaczy swiatla, gdy to bedzie niepozadane?
Jak to niepoządane? A kiedy to jest nie pożądane? Swiatla mijania (w dzien) nie sa na tyle mocne zeby oslepiac kierowców. (Co innego w nocy, szczegolnie przy złym ustawieniu tych swiatel)...
-
Nawet nie mam zamiaru tego narzucać, tylko tak jak to gdzieś pisałem (pewnie w zamkniętym wątku) ze przez tyle lat jezdze na swiatlach i nie widze zadnych negatywnych skutków więc dziwi mnie taka
negatywna postawa i coraz to nowsze powody aby tego nie robic.oooo popatrz ... dochodzimy do ciekawego wniosku .... "przez tyle lat jezdze na swiatlach i nie widze zadnych negatywnych skutków"..... no wlasnie: Ty zapalasz swiatla, reszta w granicach rozsadku. Teraz beda wszyscy. Perspektywa sie zmieni.
A jak juz slysze o zuzywajacym sie szybko aku czy wymianach zarowkach co miesiac to Chyba lepiej zainteresować się wtedy samym
autemakurat koszty eksploatacji mi wisza.... znikomy koszt w skali roku. Mnie chodzi o bezpieczenstwo i uwazam, ze swiatla wlaczone wcale go nie poprawia ... wrecz odwrotnie (swiatla stop!)
Heh, ciesze sie
Jesli ludzik bedzie wyjezdzal poza teren zabudowany do punktu oddalonego o, nie wiem dajmy na to 300 metrow od tegoż terenu zabudowanego, to myslisz ze sie nie bedzie wyklocał? (a przez te 300
metrow moze stac sie bardz duzo) Duuużo kierowców cwaniakuje i próbuje się wymigiwać od wywalania kasy za swój błąd... No ale to juz inna bajka...po raz kolejny mi sie smiac chce .... ze tak powiem: dura lex, sed lex, wiec czy to bedzie taki przepis czy inny ... bez roznicy. Zawsze sie "cwaniaki";
Tak samo jest z pasami... Jedzie cwaniak do sklepu oddalonego od domu o 200 metrow (np w malutkim miasteczku) lapie policja i co? Cwaniakuje, ze on tylko do sklepu i nic sie nie stanie? Ale czy na
pewno...?Ale to juz zupelnie inna bajka. Podejscie policji. Pasy sa obowiazkowe zawsze .... i co ? I problem policji, ze ktos im wytlumaczy, ze jedzie do sklepu tylko. Powtorze: dura lex, sed lex.
No ale tak jak mowilem, bardziej mnie irytuje jak ktos mowi o tych szybko padających akumulatorach zarowkach, nadtopionymi elementami plastikowymi, blakniecie kloszy itd... Jak dla mnie to moze
tacy ludzie powinni dobrze sprawidzic swoje auto czy aby na pewno jest sprawne...ahhhh pominmy koszty eksploatacji, bo wychodzi z tej dyskusji, ze Ciebie stac na zaroweczki, nikogo wiecej i dlatego reszta jest przeciwko swialtom
Jak to niepoządane? A kiedy to jest nie pożądane? Swiatla mijania (w dzien) nie sa na tyle mocne zeby oslepiac kierowców. (Co innego w nocy, szczegolnie przy złym ustawieniu tych swiatel)...
wzrok ciagnie do jasnego ... nie chodzi o oslepianie. Ja przede wszystkim mowie o swiatlach stopu - w miescie! To podkreslam. Ile osob ma zamalowane lampy z tylu. Swieca sie zwykle swiatla, nacisna stopy - mala roznica w natezeniu swiatla. Bum gwarantowany. A ze z przodu sie swiecily? ... ojjj podnioslo to bezpieczenstwo jego jak diabli <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />
-
oooo popatrz ... dochodzimy do ciekawego wniosku .... "przez tyle lat jezdze na swiatlach i nie
widze zadnych negatywnych skutków"..... no wlasnie: Ty zapalasz swiatla, reszta w granicach
rozsadku. Teraz beda wszyscy. Perspektywa sie zmieni.
akurat koszty eksploatacji mi wisza.... znikomy koszt w skali roku. Mnie chodzi o bezpieczenstwo
i uwazam, ze swiatla wlaczone wcale go nie poprawia ... wrecz odwrotnie (swiatla stop!)Zachowanie bezpiecznej odległości (tudzież ograniczonego zaufania) a nie siedzenie na "ogonie", sprawa załatwiona...
po raz kolejny mi sie smiac chce .... ze tak powiem: dura lex, sed lex, wiec czy to bedzie taki
przepis czy inny ... bez roznicy. Zawsze sie "cwaniaki";
Ale to juz zupelnie inna bajka. Podejscie policji. Pasy sa obowiazkowe zawsze .... i co ? I
problem policji, ze ktos im wytlumaczy, ze jedzie do sklepu tylko. Powtorze: dura lex, sed
lex.Ale każdy z tych przeciwników, będzie sobie szukał jakiejs wymówki.
Przykład...
http://zlosniki.pl/showthreaded.php?Cat=&...o=&vc=1Tak, wiem, problem kierującego. Ale wciąż nie rozumiem, po kiego wyszukiwać sobie co i rusz nowych wymówek czemu na światłach nie powinniśmy jeździć... Tyle osób jeździ i nic im nie jest, a jeśli mogą być lepiej widoczni to co w tym złego? Jeśłi może to pomóc choćby 10 osobom to nie widze powodu dla którego nie mielibyśmy jeździć na światłach. Równie dobrze możemy się spierać po kiego jest przepis, nakazujący zapinanie pasów...
ahhhh pominmy koszty eksploatacji, bo wychodzi z tej dyskusji, ze Ciebie stac na zaroweczki,
nikogo wiecej i dlatego reszta jest przeciwko swialtomNo z tego czytałem juz na tym forum w wątkach o tej samej tematyce tak wynika...
wzrok ciagnie do jasnego ... nie chodzi o oslepianie. Ja przede wszystkim mowie o swiatlach
stopu - w miescie! To podkreslam. Ile osob ma zamalowane lampy z tylu. Swieca sie zwykle
swiatla, nacisna stopy - mala roznica w natezeniu swiatla. Bum gwarantowany. A ze z przodu
sie swiecily? ... ojjj podnioslo to bezpieczenstwo jego jak diabliZachowanie bezpiecznej odległości (tudzież ograniczonego zaufania) a nie siedzenie na "ogonie", sprawa załatwiona... <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />
-
Widze, ze naprawde nie ma sensu ta dyskusja. Ja mam swoje racje, Ty masz .... nie damy sie przekonac. A co do przeciwnikow, ze niby znajda sobie sposob: na kazdy sposob przepis znajdzie sie wymowka, wiec nie wciskaj mi kitu, ze akurat ten przepis spowoduje, ze bedziemy zyc w raju <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />
Co do pasow ... to inna sprawa. Ktos chce sie zabic bez pasow? Jego problem. Ale nie zapinajac pasow nie wplywa na innych uzytkownikow drog, a tylko na siebie.ahhhh pominmy koszty eksploatacji, bo wychodzi z tej dyskusji, ze Ciebie stac na zaroweczki,
nikogo wiecej i dlatego reszta jest przeciwko swialtomNo z tego czytałem juz na tym forum w wątkach o tej samej tematyce tak wynika...
A co do tej wypowiedzi .... skoro odpowiadasz na moje posty, z moimi argumentami, to prosze Cie: nie kieruj sie tym co wyczytales na innych forach o tej samej tematyce <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" />
-
A teraz mi powiedz czy widzisz różnicę między tymi dwoma
zdjęciami?Na obu zdjęciach widzę dwa samochody jadące jeden za drugim <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> Oba są dla mnie po prostu widoczne i nie mam z tym problemu.
-
Dlatego nie wiem po co ją prowadzić (podobne tematy są prawie na każdym kąciku motoryzacyjnym). Stało się i
koniec... Nie podoba się? Wyjechać do kraju gdzie jeździć cały rok na światłach nie trzeba.Chybiony argument, jeżeli wprowadzony zostanie przepis ubierania się tylko w żółtym kolorze, to tylko dlatego będziesz wyjeżdżał z kraju, gdzie można ubierać się normalnie, czy jednak będziesz optował za dotychczasowym rozwiązaniem <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
A teraz mi powiedz czy widzisz różnicę między tymi dwoma zdjęciami?
Na drugim specjalnie usunąłem blask światła. I IMO (chcociaż ja podobno jestem ślepy) ewidentnie widać że na
pierwszym zdjęciu, za pierwszym pojazdem widać jeszcze jeden pojazd i że ja jako kierowca jadący naprzeciw nich
mogę spodziewać się że np. kierowca z w/w samochodu wykona jakiś głupi manewr. Natomiast na drugim zdjęciu już
drugie auto jest mniej widoczne... No ale jestem ślepy przecież, to jak moge widzeć...Przypomnę tylko, że na tej drodze najprawdopodobniej obowiązuje ograniczenie prędkości do 50km/h i spokojnie jesteś w stanie zahamować do końca podwójnej ciągłej linii. Samochody widoczne w oddali będę dla kierującego istotne, gdy będzie jechał grubo ponad 100km/h <img src="/images/graemlins/cfaniaczek.gif" alt="" />
Proponuję dawać bardziej trafne przykłady, bo jadąc przepisowo spokojnie będę widział te samochody w ciągu najbliższych 50 metrów <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />
-
Chybiony argument, jeżeli wprowadzony zostanie przepis ubierania się tylko w żółtym kolorze, to
tylko dlatego będziesz wyjeżdżał z kraju, gdzie można ubierać się normalnie, czy jednak
będziesz optował za dotychczasowym rozwiązaniemJak mi będzie nie do twarzy to wyjade <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
Przypomnę tylko, że na tej drodze najprawdopodobniej obowiązuje ograniczenie prędkości do 50km/h
i spokojnie jesteś w stanie zahamować do końca podwójnej ciągłej linii. Samochody widoczne
w oddali będę dla kierującego istotne, gdy będzie jechał grubo ponad 100km/h
Proponuję dawać bardziej trafne przykłady, bo jadąc przepisowo spokojnie będę widział te
samochody w ciągu najbliższych 50 metrówTy możesz jechać przepisowo, ale inni nie koniecznie... Chodzilo mi tylko o to że i tak z takiej odległości lepiej widać auto ze światłami niż auto bez świateł. Koniec... "Lepiej widoczne" jest lepsze od "widoczne".
Proponuje czytać ze zrozumieniem <img src="/images/graemlins/lizulizu.gif" alt="" />PS. I tak jak mówiłem wcześniej. Nie patrzcie tylko na siebie, jako biednych kierowców, tylko pomyslcie tez o innych użytkownikach dróg, poboczy itd...
-
Jak mi będzie nie do twarzy to wyjade
Z takim podejściem życzę powodzenia poza naszymi granicami <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />
Ty możesz jechać przepisowo, ale inni nie koniecznie... Chodzilo mi tylko o to że i tak z takiej odległości lepiej
widać auto ze światłami niż auto bez świateł. Koniec...Ale przecież obowiązują określone przepisy, w tym przypadku m.in. ograniczenie prędkości i to należy respektować. Skoro tak łatwo dopuszczasz patologię (nie stosowanie się do obowiązujących przepisów) to dojdziemy w pewnym momencie do paranoi, bo z taką argumentacją zostaną wprowadzone dalsze przepisy represyjne podobne do jazdy z włączonymi światłami bez względu na okoliczności i porę roku <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />
"Lepiej widoczne" jest lepsze od "widoczne".
Proponuje czytać ze zrozumieniemRównież proponuję to samo Tobie - wczytaj się w sens mojej poprzedniej wypowiedzi <img src="/images/graemlins/032.gif" alt="" />
-
Życzę miłych płaczów, nerwów i jęków, z powodu głupich świateł. <img src="/images/graemlins/tongue.gif" alt="" />
Zbierajcie na żarówki, nowe akumulatory, blacharza jak wjedziecie komuś w zadek, nowe klosze od lamp, ach nie wspominając już abyście szykowali się na globalne ocieplenie które pewnie nastąpi zaraz po tym jak w Polsce będą wszyscy zaczną jeździć na światłach (no może w przeciągu najbliższego roku)... <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />Temat nudny już i przewałkowany od A-Z tutaj i wielu innych wątkach... <img src="/images/graemlins/30.gif" alt="" />
-
Życzę miłych płaczów, nerwów i jęków, z powodu głupich świateł.
<img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />
...
Temat nudny już i przewałkowany od A-Z tutaj i wielu innych wątkach...
To nie bierz w tych dyskusjach udziału, skoro masz tak pisać <img src="/images/graemlins/032.gif" alt="" />
-
Pytanie jest takie: czy zapalanie świateł musiało być obowiązkowe? Zapewne musiało, skoro taki mamy durny naród, że
wszystko trzeba mu wciskać na siłę, bo sam nie rozumie....... ale wystarczające było respektowanie obowiązujących przepisów prawnych, które również kwestię stosowania świateł ujmują - tu kłania się rola odpowiednich służb (policji), aby to wyegzekwować. Powtórzę się również - dodatkowa akcja w mediach propagująca jazdę z włączonymi światłami, gdy jest taka potrzeba itp. . mogła by dać dobre rezultaty bez konieczności wprowadzania przepisu restrykcyjnego dla wszystkich we wszystkich możliwych okolicznościach i każdej porze roku <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />
Kolejna sprawa - teoretycznie rząd reprezentuje naród i powinien realizować ich wolę. Skoro zdania na temat świateł są podzielone w przybliżeniu 50/50, to jednak jest to znak, że wprowadzany przepis nie jest najlepszy i może warto spróbować czegoś innego. Z góry odrzucam, że 50% kierowców to kompletni bezmózgowcy, którym kwestia bezpieczeństwa jest zupełnie obojętna.
-
Ale nie każdy się do tego stosował... Teraz sprawa będzie prosta...
To może pójdziemy krok dalej - mało kto stosuje się do ograniczeń prędkości, więc może dla wszystkich wprowadzimy kolejne restrykcje, np. 40 w mieście i 70 poza obszarem zabudowanym, a nad przestrzeganiem ich stosowania uprawnimy mnóstwo służb, które zaopatrzone w urządzenia rejestrujące poprawią bezpieczeństwo na naszych drogach <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
-
Osobiście uważam, że zacytowane przez PanJJakuba argumenty są zasadne, szczególnie przemawia mi do wyobraźni kwestia STOPu (szczególnie w autach bez trzeciego światła, gdzie dodatkowo światła hamowania realizowane są na żarówkach 5/21 W) oraz sprawa zmęczenia wzroku, a co za tym idzie- zobojętnienia na bodźce. Nie chcę tu znowu pisać tego, co już napisane zostało, odniosę się tylko krótko do dwóch zdań Golca z dwóch różnych postów:
Zachowanie bezpiecznej odległości (tudzież ograniczonego zaufania) a nie
siedzenie na "ogonie", sprawa załatwiona...Jak więc załatwić sprawę, żeby policjant mógł ukarać tych kierowców, którzy siedzą mi na zderzaku (i robiących 15 innych rzeczy przy okazji)? To ja się stresuję i nie odrywam prawie oczu od lusterka. Zmniejszenie prędkości nieraz nie daje rezultatu (nie wyprzedzają), zwiększenie powoduje ich przyspieszenie, depnięcie delikatne na hamulec oddala ich tylko na kilkanaście sekund...
Jeżeli wspaniałym sposobem na wyegzekwowanie świateł jest wprowadzenie powszechnego ich używania, proszę wymyślić sposób na wyegzekwowanie przepisu o zachowaniu bezpiecznej odległości. Sprawa załatwiona, Golec?Ty możesz jechać przepisowo, ale inni nie koniecznie...
No właśnie... Napisz mi więc, co zrobić z gościem, który zaparkuje mi w kufrze w słoneczny, letni dzień tłumacząc się tym, że nie zauważył zwiększenia intensywności świecenia tylnych świateł (spowodowanych wciśnięciem hamulca przy zapalonych pozycyjnych)? Niewykluczone, że nagłe zapalenie się mocnego czerwonego światła STOPu przy braku innych świateł tylnych zostałoby zauważone.
Jaki więc sposób podasz na to, aby zmusić innych do zachowania bezpiecznej odległości (wtedy być może zdążą wyhamować)? Bo sposób na cudowne "uwidocznienie" wszystkich aut już znaleźliśmy.Pisałeś też o pieszych, że powinni lepiej widzieć samochody. Zgadzam się. Jednak myślę, że więcej szkody przyniesie walnięcie samochodu w pieszego, niż przywalenie pieszego w samochód - tak więc co zrobić, żeby "zneutralizowany" powodzią świateł wzrok kierowcy był w stanie zauważyć pieszego wyłaniającego się zza innych aut lub wychodzącego z cienia?
Postuluję wprowadzenie obowiązku noszenia przez pieszych odpowiedniej czapki z zamontowaną lampą, koniecznie świecącą dookólnie. Pieszy może nosić akumulator motocyklowy przy sobie, aby zasilać lampę dzienną.
Piszę jak najbardziej serio. -
oooo popatrz ... dochodzimy do ciekawego wniosku .... "przez tyle lat jezdze
na swiatlach i nie widze zadnych negatywnych skutków"..... no wlasnie:Trafna uwaga - chyba właśnie o to chodzi: "jeśli ja robię coś, bo mam takie widzimisię (typu jazda z V ok. 20-50 km/h po mieście w jasny dzień z włączonymi światlami), to trzeba zmusić innych, aby robili to samo".
Osobiście podchodzę inaczej do wielu spraw. Zamontowałem np. trzecią lampę STOP, bo uważam, że bardzo się przydaje. Nie mam jednak zapędów do tego, aby zmuszać totalnie wszystkich do tego samego - aczkolwiek poprawiłoby to bezpieczeństwo na drogach. Mogę argumentować, namawiać znajomych, ale nic ponad to; nie będę postulował powszechnego obowiązku ich montowania. Zdaję sobie bowiem sprawę, że każdy jest w stanie wyhamować przed innym autem (nawet bez dodatkowych świateł), o ile zachowuje bezpieczną odległość od niego i obserwuje lampy oraz zachowanie kierowcy poprzedzającego samochodu. Są jednak tacy, co przy piętnastu dodatkowych lampach potrafią przywalić w tył innego auta. Tak więc wszystko zależy od świadomości i odpowiedzialności innych kierowców - i to właśnie nalezy promować, a nie wprowadzać kolejne nakazy powodujące nieraz głupie sytuacje.
-
Osobiście uważam, że zacytowane przez PanJJakuba argumenty są zasadne, szczególnie przemawia mi do
wyobraźni kwestia STOPu (szczególnie w autach bez trzeciego światła, gdzie dodatkowo
światła hamowania realizowane są na żarówkach 5/21 W) oraz sprawa zmęczenia wzroku, a co za
tym idzie- zobojętnienia na bodźce. Nie chcę tu znowu pisać tego, co już napisane zostało,
odniosę się tylko krótko do dwóch zdań Golca z dwóch różnych postów:
Jak więc załatwić sprawę, żeby policjant mógł ukarać tych kierowców, którzy siedzą mi na
zderzaku (i robiących 15 innych rzeczy przy okazji)? To ja się stresuję i nie odrywam
prawie oczu od lusterka. Zmniejszenie prędkości nieraz nie daje rezultatu (nie
wyprzedzają), zwiększenie powoduje ich przyspieszenie, depnięcie delikatne na hamulec
oddala ich tylko na kilkanaście sekund...A przepraszam, a co Ci do tego co robi kierowca za tobą... To on ma uważać a nie ty... Wiec Twoje stresy są bezpodstawne... Oczywiście nie mówie żebys nie patrzył w lusterko wsteczne, ale żeby gapić się w niego bez przerwy bo ktoś Ci siedzi na "ogonie"?? <img src="/images/graemlins/032.gif" alt="" />
Jeżeli wspaniałym sposobem na wyegzekwowanie świateł jest wprowadzenie powszechnego ich
używania, proszę wymyślić sposób na wyegzekwowanie przepisu o zachowaniu bezpiecznej
odległości. Sprawa załatwiona, Golec?Wszyscy przeciwnicy włączonych swiateł piszą ze każdy powinien wiedzieć kiedy włączać światła. Tak samo każdy powienien wiedzieć ile miejsca wystarczy mu na wyhamowanie swojego pojazdu gdy pojazd z przodu zacznie gwałtownie hamować... No ale podobno wszyscy wiedzą kiedy światła włączyć a kiedy nie...
No właśnie... Napisz mi więc, co zrobić z gościem, który zaparkuje mi w kufrze w słoneczny,
letni dzień tłumacząc się tym, że nie zauważył zwiększenia intensywności świecenia tylnych
świateł (spowodowanych wciśnięciem hamulca przy zapalonych pozycyjnych)? Niewykluczone, że
nagłe zapalenie się mocnego czerwonego światła STOPu przy braku innych świateł tylnych
zostałoby zauważone.To już jego problem... Zapoznaj się z Kodeksem drogowym, rozdział 3, odział 3(prędkości i hamowanie) artykuł 19, punkt 2 ustęp 3. Sprawa jest moim zdaniem całkowicie prosta i zrozumiała. Wjechał w zadek będzie płacił, a co Ty chcesz robić z takim kierowcą to już twoja wola... Policja zawsze przyzna racje Tobie... Oczywiście jeśli nie masz wieś tjuninga z przyciemnionymi lampami, albo masz lampy bez homologacji... A jak masz wszystko tak jak być powinno (przepisowo), to wina jest po stronie kierowcy siedzącego zderzaku...
Jaki więc sposób podasz na to, aby zmusić innych do zachowania bezpiecznej odległości (wtedy być
może zdążą wyhamować)? Bo sposób na cudowne "uwidocznienie" wszystkich aut już znaleźliśmy.j.w. To już jest problem, takiego mądrego kierowcy. Wjedzie w zadek, ma problem... Masz wszystko sprawne, swiatla prawidlowo dzialają itd, to jestes nie winny. Kodeks Drogowy j.w.
Pisałeś też o pieszych, że powinni lepiej widzieć samochody. Zgadzam się. Jednak myślę, że
więcej szkody przyniesie walnięcie samochodu w pieszego, niż przywalenie pieszego w
samochód - tak więc co zrobić, żeby "zneutralizowany" powodzią świateł wzrok kierowcy był w
stanie zauważyć pieszego wyłaniającego się zza innych aut lub wychodzącego z cienia?
Postuluję wprowadzenie obowiązku noszenia przez pieszych odpowiedniej czapki z zamontowaną
lampą, koniecznie świecącą dookólnie. Pieszy może nosić akumulator motocyklowy przy sobie,
aby zasilać lampę dzienną.
Piszę jak najbardziej serio.Owszem tylko że Ty jako kierowca, wlączasz jeden przycisk (który tak naprawde nie spowoduję że zapalą sie żywym ogniem klosze, nie rozładuje Ci się akumulator, ani zadne inne takie brednie, a jesli jest inaczej to chyba by wypadało dobrze sprawdzić stan techniczny swojego auta), a tutaj wymagasz aby osoby np starsze dzwigały jeszcze na plecach 5 kg akumulator. Ty nie odczuwasz włączenia lampek, a pieszy tak... Ty sobie wygodnie siedzisz, a osoba starsza musi dźwigać...
Tak jeszcze powiem, bo juz tu jakaś osoba nawyzywała wszystkich włączających światła od ślepych, że nie wiem, co wy robicie jeśli uważacie że włącznie świateł mijania w dzień jest tak oślepiające, męczące, itd... Po co patrzycie się w reflektory?I tak jak już mówiłem pare razy, nie chce już uczestniczyć w tej dyskusji, gdyż przeciwnicy mówią o włączających światłą że mają klapki na oczach i tak dalej, a sami przeciwnicy nie widza swoich klapek (nie bo nie, ja i tak coś wymyślę bo jestem cwaniak). Do żadnych rezultatów ta dsykusja nie doprowadzi, bo temat był juz naprawde mocno przewałkowany na nie jednym kąciku, bez rezultatów... Więc prosze nie zadawać mi już pytań... Moje stanowisko znacie.
-
też nie twierdze że w miescie sa one konieczne
ale rozdzialu na miasto trasa sie nie da zrobić z sensemKurcze a ogranicznie predkosci sie dalo <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> Cuda sie zdarzaja <img src="/images/graemlins/santa.gif" alt="" />
-
A przepraszam, a co Ci do tego co robi kierowca za tobą... To on ma uważać a
nie ty... Wiec Twoje stresy są bezpodstawne... Oczywiście nie mówie
żebys nie patrzył w lusterko wsteczne, ale żeby gapić się w niego bez
przerwy bo ktoś Ci siedzi na "ogonie"??Moje stresy są bezpodstawne, tak? Nieśmiało podpowiem Ci, że chodzi tu tak niejako przy okazji:
1. o mój kręgosłup <img src="/images/graemlins/los.gif" alt="" />,
2. o moje narządy wewnętrzne,
3. o stan zdrowia moich ewentualnych pasażerów,
4. o moje autko, które po silnym "trafieniu" może być trudne do "wyprowadzenia" tak, abym mógł nim nadal bez obaw śmigać,
5. o pozbawienie mnie na dłuższy czas środka lokomocji,
6. o stres związany z uczestniczeniem w wypadku drogowym / kolizji.
Dlatego wolę jednak trochę się postresować obserwując auto jadące za mną, niż potem zupełnie bezstresowo wysiąść z auta i z uśmiechem na gębie oznajmić gościowi: "No, toś pan zarobił <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />", oraz kompletnie na luzie ganiać na piechotę w kołnierzu ortopedycznym do warsztatu i pilnować remontu samochodu. O czasie straconym na powyższe przyjemności już nie wspomnę. <img src="/images/graemlins/los.gif" alt="" />Wszyscy przeciwnicy włączonych swiateł piszą ze każdy powinien wiedzieć
kiedy włączać światła. Tak samo każdy powienien wiedzieć ile miejsca
wystarczy mu na wyhamowanie swojego pojazdu gdy pojazd z przodu zacznie
gwałtownie hamować...Podobno... Więc jak wyegzekwować zachowanie tej odległości?
Nakazać? <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />To już jego problem... Zapoznaj się z Kodeksem drogowym, rozdział 3, odział
3(prędkości i hamowanie) artykuł 19, punkt 2 ustęp 3. Sprawa jest moim
zdaniem całkowicie prosta i zrozumiała. Wjechał w zadek będzie płacił,
a co Ty chcesz robić z takim kierowcą to już twoja wola... Policja
zawsze przyzna racje Tobie...Po pierwsze: zapoznałem się już prawie 20 lat temu z kodeksem, zapoznaję się też z jego modyfikacjami.
Po drugie: patrz wyżej. Nie chodzi wcale o kwestię, kto będzie płacił.Oczywiście jeśli nie masz wieś tjuninga z
przyciemnionymi lampami, albo masz lampy bez homologacji...Żadnych takich nie posiadam.
A jak masz
wszystko tak jak być powinno (przepisowo), to wina jest po stronie
kierowcy siedzącego zderzaku...
j.w. To już jest problem, takiego mądrego kierowcy. Wjedzie w zadek, ma
problem...Po tym, co napisałem wyżej, nadal uważasz, że to tylko ten z tyłu ma problem? <img src="/images/graemlins/cfaniaczek.gif" alt="" />
Golec... miałes kiedyś podobną sytuację? Uczestniczyłeś w kolizji? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />tutaj wymagasz aby osoby np starsze dzwigały jeszcze na plecach 5 kg
akumulator.To nie ja wymagam. Powinno to być naturalną konsekwencją omawianego nakazu. Natury nie oszukasz.
Tak jeszcze powiem, bo juz tu jakaś osoba nawyzywała wszystkich włączających
światła od ślepych,Nie przesadzaj, nikt nie wyzywał wszystkich właczających światła od ślepych. Tragizujesz.
że nie wiem, co wy robicie jeśli uważacie że
włącznie świateł mijania w dzień jest tak oślepiające, męczące, itd...
Po co patrzycie się w reflektory?J.w. Natury nie oszukasz; nie musisz wcale wpatrywać się tępo w reflektory, po prostu wzrok po paru godzinach jazdy w powodzi świateł samoistnie przestaje reagować na większość przeszkód nieoświetlonych i mniejszych od samochodu. Po prostu się przyzwyczaja, że ma uważać na to, co świeci. Tyle.
I tak jak już mówiłem pare razy, nie chce już uczestniczyć w tej dyskusji,
gdyż przeciwnicy mówią o włączających światłą że mają klapki na oczach
i tak dalej, a sami przeciwnicy nie widza swoich klapek (nie bo nie, ja
i tak coś wymyślę bo jestem cwaniak).Nie jestem przeciwnikiem włączania świateł; za to jestem zwolennikiem włączania ich wtedy, gdy jest to potrzebne i uzasadnione. <img src="/images/graemlins/los.gif" alt="" />
Jestem zaś przeciwnikiem traktowania wszystkich jak barany, którzy winni być poddani jedynemu słusznemu systemowi - systemowi nakazów (choćby nie zawsze sensownych). IMO jest to pewna różnica. -
Moje stresy są bezpodstawne, tak? Nieśmiało podpowiem Ci, że chodzi tu tak niejako przy okazji:
1. o mój kręgosłup ,
2. o moje narządy wewnętrzne,
3. o stan zdrowia moich ewentualnych pasażerów,
4. o moje autko, które po silnym "trafieniu" może być trudne do "wyprowadzenia" tak, abym mógł
nim nadal bez obaw śmigać,
5. o pozbawienie mnie na dłuższy czas środka lokomocji,
6. o stres związany z uczestniczeniem w wypadku drogowym / kolizji.Lepiej nie widząc tego co jest z przodu wjechać w wielką dziure jakich duzo na polskich drogach, stracic panowanie (nie wiem, przebita opona, urwane kolo) i na czołóweczke pójść z drzewem, autem, słupem czy czymkolwiek innym i stracić życie...?? <img src="/images/graemlins/bravo.gif" alt="" /> Jak dla mnie to wieksze prawdopodobieństwo utraty zycia idąc na czołowe, niz jak by mi ktoś w jechał w kuper... Wole stracić jednak samochód niż życie...
Dlatego wolę jednak trochę się postresować obserwując auto jadące za mną, niż potem zupełnie
bezstresowo wysiąść z auta i z uśmiechem na gębie oznajmić gościowi: "No, toś pan zarobił
", oraz kompletnie na luzie ganiać na piechotę w kołnierzu ortopedycznym do warsztatu i
pilnować remontu samochodu.Z uśmiechem na ustach to tylko bym oznajmił ładnie jełopowi "bardzo proszę, efekt jeżdzenia na zderzaku".
Dobrze jest tez mieć dobrze wyregulowane zagłówki...O czasie straconym na powyższe przyjemności już nie wspomnę.
Podobno... Więc jak wyegzekwować zachowanie tej odległości?
Nakazać?
Po pierwsze: zapoznałem się już prawie 20 lat temu z kodeksem, zapoznaję się też z jego
modyfikacjami.
Po drugie: patrz wyżej. Nie chodzi wcale o kwestię, kto będzie płacił.
Żadnych takich nie posiadam.
Po tym, co napisałem wyżej, nadal uważasz, że to tylko ten z tyłu ma problem?On stworzył problem i on za niego odpowie... Za twoje uszczerbki na zdrowiu również...
A jeśli chodzi o utratę zdrowia... Możesz dostać cegłą w drewnianym kościele, więc uszczerbek na zdrowiu wliczam sobie za każdym razem jak wsiadam do auta...
Tylko żebyście mi nie wkładali w usta słów których nie powiedziałem. Jestem jak najbardziej za tym żeby być obeznanym w sytuacji co się dzieje za mną przede mną i po bokach, ale jeśli mówisz że cyt. "To ja się stresuję i nie odrywam prawie oczu od lusterka", sorry, z przodu możesz mieć większe kłopoty niż z tyłu... Ze nie wspomne o tym ze sam stajesz sie zagrozeniem... Dla mne to jest w takiej sytuacji podobne do rozmawiania przez telefon, obsługiwanie radia i zmieniarki jednoczesnie itp.Golec... miałes kiedyś podobną sytuację? Uczestniczyłeś w kolizji?
Oczywiście... W tył mojego pierwszego samochodu (125p) wbił się mercedes (taki busik). Ale cóż, jechał mi na ogonie i sie nie wyrobił... Błagał mnie tylko zebym policji nie wzywał, bo on wie ze to jego wina... No ale cóż, ja tylko wziąłem gotówke za szkody i odjechałem, jego już musieli na lawecie odwozić (po chłodnicy, swiatłach, pęknięte opony z przodu (blacha się wbiła)) To sa właśnie efekty jeżdzenia na ogonie... I to jednocześnie była nauczka dla mnie żeby nie siadać na zderzaku innych użytkowników drogi...
To nie ja wymagam. Powinno to być naturalną konsekwencją omawianego nakazu. Natury nie
oszukasz.
Nie przesadzaj, nikt nie wyzywał wszystkich właczających światła od ślepych. Tragizujesz.Prosze...
http://zlosniki.pl/showthreaded.php?Cat=&...o=&vc=1J.w. Natury nie oszukasz; nie musisz wcale wpatrywać się tępo w reflektory, po prostu wzrok po
paru godzinach jazdy w powodzi świateł samoistnie przestaje reagować na większość przeszkód
nieoświetlonych i mniejszych od samochodu. Po prostu się przyzwyczaja, że ma uważać na to,
co świeci. Tyle.
Nie jestem przeciwnikiem włączania świateł; za to jestem zwolennikiem włączania ich wtedy, gdy
jest to potrzebne i uzasadnione.
Jestem zaś przeciwnikiem traktowania wszystkich jak barany, którzy winni być poddani jedynemu
słusznemu systemowi - systemowi nakazów (choćby nie zawsze sensownych). IMO jest to pewna
różnica.No to miej pretensje do baranów ktorzy nie stosowali sie do pord i nie potrafili dostosować się do warunków na drodze... choc jestem daleki od wrzucania wszystkich (przciwników, bo pewnie duża część dostosowywała oświetlenie do warunków) do jednego wora, dlatego jak mówiłem we wcześniejszych postach, wisi mnie i powiewa to czy ktoś do tej pory jeździł na światłach całą dobę czy nie... Mnie tylko i wyłącznie śmieszy podejście tychże przeciwników i wyszukiwanie sobie coraz głupszych wymówek... Niedługo się okaże że jeżdzenie na światłach może spowodować lądowanie UFO bo będa nas (ziemian) widzieli z większej odległości w kosmosie...
Leo, ja szanuje Wasze zdanie, nie mowie ze wszystkie pomysly odnosnie kierowcow musza byc dobre, ale z tymi swiatlami to jest lekka przesada ze strony przeciwików. I co chwile wynajdywanie nowych powodów na to że światła sa złe... Gdyby tak było naprawde to na całym świecie nikt by nie jezdizł na światłach od rana do wieczora no bo przeciez skutki tego moga być opłakane... Jesli naprawde jest to takie grozne to nikt by tego nie wprowadził (tym bardziej ze to nie jest przepis przyjety tylko u nas)... Gdyby to był przepis tylko naszego kraju to może zgodziłbym się z Waszymi uwagami odnośnie w/w świateł... Więc jeśli ma to uratowac rocznie choćby 10 żyć to ja jestem jak najbardziej za...
Ehhh, dobra, nie ważne... Dajcie mnie wreszcie spokój <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />
-
Normalne w tym sejmie. A sam prezydent, który to podpisał to aż szkoda gadać.
Powiadam Wam, że to przyniesie więcej szkody niż to jest warte.
A wypadki dalej bedą i wcale ich liczba się nie zmieni. W żadne sondaże na ten temat nie wierzę,
bo przeciwnicy jazdy na światłach twierdzą, że jest ich więcej oraz Ci, którzy są za jazdą
na światłach też twierdzą, że jest ich więcej.
Totalny idiotyzm. Szkoda gadać.Jedyna słuszna decyzja tego rządu <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" /> <img src="/images/graemlins/bravo.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/bravo.gif" alt="" />