Remont łazienki i położenie nowej glazury
-
A tutaj widać jeszcze ślady po wyrównywaniu ścian.
-
Kształtki potrafią pękać przy skręcaniu, mają też
dziury w odlewach. Można się nieźle naciąć.Owszem, hydraulik mówił, że już trafiały mu się pęknięte lub dziurawe kolanka <img src="/images/graemlins/frown.gif" alt="" />.
Takżę nie wiem, czy sobie
nie narobisz kłopotu z tym ocynkiem niewiadomego producenta... Warto o
tym pomyśleć.Już po wszystkim - cały wczorajszy dzionek spędził hydraulik w mojej łazience. Położył nową instalację, nie mam zastrzeżeń do jakości jego pracy <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> (patrzyłem mu na ręce, pomagałem). Założyliśmy baterie, zrobiliśmy próbę ciśnieniową - wszystko OK (oprócz niewielkich wycieków na dwóch nowych krzywkach przy baterii; szajs, nie krzywki - są cienkie i podcinają uszczelki; zajmę się tym po naprawie ściany).
-
Co do kafli, to jak klej się pod starymi trzyma, to zaszpachluj na płasko
też klejem do kafli i dopiero na to na grzebień jedziesz.Tak właśnie chyba zrobiłbym. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
Tylko błagam: Do wyrównywania i kładzenia kup klej do kafli, JAKIKOLWIEK
TYLKO NIE ATLAS !!! Nawet jakby Ci w sklepie cuda o Atlasie opowiadali,
to tego g. za darmo nawet nie bierz. Kreisel, Ceresit, Mapei, Knauf,
czy cokolwiek innego.Heh, właśnie dziś kupiłem materiał...
Kupiłem ATLAS - zaprawę do wyrównywania ubytków w ścianie. Ale klej wybrałem CERESIT 11. Tak pomyślałem, że będzie lepszy... A jako wypełniacz ubytków ATLAS się chyba nada... Jak sądzisz? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />Jeżeli twoje stare kafle lekko będą odpadać przy skuwaniu, to zapewniam Cię,
że właśnie na Atlas były kładzione. Oj , nie raz się z tym spotkałem...Chyba to nie był ATLAS. Płytki odbijają się razem z klejem <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />, pozostawiając poszarpany tynk albo nawet płytę żelbetową (foto - ściana na wprost). Łatwo zeszły tylko w strefie nad brodzikiem (po prawej) - trzymały się chyba nie ściany, ale siebie nawzajem; przypuszczam, że jest to efekt codziennie spływającej wody spod prysznica. <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
No i właśnie mam kłopot z tą ścianą. Okazało się, że jest ona bardzo nierówna (ścianka działowa, przykrywająca piony i dzieląca łazienkę od WC), do tego tynk na niej położony jest bardzo słabej jakości (kruszy się strasznie). Różnice, jakie trzeba byłoby pokryć, sięgają grubości nawet 3 cm:
Nie mam ochoty jej równać, to nie będzie łatwe. Wpadłem na pomysł, aby położyć na tej jednej ścianie zieloną płytę g/k i na nią przykleić płytki. Miałbym idealnie płaską powierzchnię bez babrania się w zaprawie. Płytę podzieliłbym na dwie części; dolna część przykrywałaby rury. W razie awarii tylko część płyty uległaby zepsuciu. Poza tym nie trzeba byłoby zabetonowywać rur, więc dostęp do nich byłby ułatwiony.
Co myślicie w tej kwestii? Czy nie byłoby to lepsze rozwiązanie?
A może lepiej byłoby jakąś inną płytę zastosować? Pytam, bo nie miałem jeszcze do czynienia z płytami ściennymi - w dodatku pomieszczenie jest narażone na dużą wilgoć, więc dobór jest ważny.
A jak zamocować płytę? W sumie miałaby co dźwigać (płytki będą do samego sufitu). Wystarczyłoby przytwierdzić ją do ściany kilkoma dyblami? Czy trzeba byłoby położyć łaty drewnane? Jeśli tak, to w jakich odstępach?
A czym ustalić położenie rur? Zaprawa w kilku miejscach czy dać uchwyty (z bocznym dyblem)? Czym uzupełnić kanały, w których biegnie instalacja - watą szklaną czy czymś innym?A ja właśnie dopiero co od kafelkowania wróciłem, mimo wszystko jest ciężko
przekazać instrukcje i dobre rady.Wiem, że ciężko. Ja czytam wszystko z uwagą, bo dla mnie każda uwaga jest cenna... <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
-
A tutaj widać jeszcze ślady po wyrównywaniu ścian.
Ooo, ściany jeszcze nie skończone, a już położyłeś podłogę? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
-
Zielona płyta g-k da radę <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
To jest właśnie do łazienek, o zwiększonej odporności na wilgoć. Nie mocuj jej na żadne kołki, one tylko osłabiają płytę. Także łaty niepotrzebne. Wystarczy dobry klej gipsowy (np. PERFLIX Knauffa - chyba tak się to pisze). Kleisz na kleksy z kleju nie rzadziej niż co 40 cm. Kleksy nie grubsze niż centymetr, jeśli potrzeba więcej, najpierw przyklej dystanse - klapki z tej samej płyty. Oczywiście, dobrze przygotuj powierzchnię pod kleksy - oczyszczanie, gruntowanie itp.
Na takim czymś kładzenie płytek potem to bajka <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> -
Ooo, ściany jeszcze nie skończone, a już położyłeś podłogę?
Jak mogę, to ZAWSZE najpierw kładę podłogę i to na poziom.
Korzyści:
1. Masz poziom i możesz na tym jechać z pierwszą warstwą kafli ściennych bez docinek
2. Terakota jest o wiele trudniejsza w obróbce, więc jak kładziesz najpierw podłogę, to masz przy ścianach większą tolerancją dokładności, bo i tak na to przyjdzie płytka ścienna.
Popatrz jak jest dopasowana terakota przy futrynie - jak bym miał tak robić dookoła całej łazienki do położonych już ścian... <img src="/images/graemlins/buu.gif" alt="" />A może Ci chodzi też o sprawę brudzenia się tej świeżej podłogi...
Wszelkie prace wyrównawcze: kucie, szpachlowanie klejem robię najpierw przed zaczęciem podłogi. I nawet jak już podłoga jest, to pozostaje mi "czyste" klejenie ścian. Można też grubą folię położyć. Na spadające narzędzia też uważam <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />. Raczej zawsze podłoga przeżywa w stanie nienaruszonym <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" /> -
Zdziwiłem się dlatego, bo w kilku poradnikach książkowych pisano, że najpierw robi się ściany. Zdjęcia z kolejnych faz pracy to potwierdzały. A u Ciebie było właśnie odwrotnie.
Korzyści:
1. Masz poziom i możesz na tym jechać z pierwszą warstwą kafli ściennych bez
docinekPrawda. To ułatwienie. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
Osobiście też bym zaczynał od podłogi, właśnie z powodu uzyskania stałego, dobrego poziomu, ale... Patrz wyżej - szukałem potwierdzenia, że to nie grzech. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />2. Terakota jest o wiele trudniejsza w obróbce, więc jak kładziesz najpierw
podłogę, to masz przy ścianach większą tolerancją dokładności, bo i tak
na to przyjdzie płytka ścienna.Hmm, IMO wszystko zależy od wykończenia. Jeśli styk terakoty i glazury zostanie przysłonięty listwą (np. z PCV, taką do rantów wewnętrznych, którą się stosuje w narożach ścian przy glazurze), to też jest spora tolerancja. Jeśli na koniec pójdzie tylko fuga (ale nigdzie tego nie widziałem), to dokładność przy cięciu terakoty rzeczywiście musi być zachowana.
A może Ci chodzi też o sprawę brudzenia się tej świeżej podłogi...
Właśnie o to mi najbardziej chodziło <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />. Szkoda jest zniszczyć, porysować nową podłogę.
Ale Twoje argumenty przemawiają za tym, aby tuż przed płytkami zająć się terakotą. Zabezpieczyć ją na czas klejenia i fugowania zawsze można. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" /> -
Baaaardzo lubię poradniki książkowe... Piszą je najczęściej ludzie, którzy nigdy w życiu nie przyklejali terakoty i glazury... Takie mam niezbite wrażenia po lekturze. Sam osobiście miałem ostatnio robótkę dla pani, która ma przyjaciela wykładowcę budowlanki i projektowania z Politechniki Gdańskiej. Dla niego nie ma różnicy w położeniu terakoty na ścianach i wycinaniu w niej np. otworu na gniazdko elektryczne. Musiałem mu wyjaśniać różnice materiałowe... Dla niego to wszystko jedno, on jest od wymyślania. Już prawie zrezygnowałem z roboty, bo znam się na niej i nie lubię takich ciapciaków patrzących na ręce. Wyszło jednak, że robotę wykonałem i na dzień dzisiejszy pan Stasiu wydzwania do mnie i namawia do pracy u niego (nadzoruje remonty różnych obiektów ą-ę, np. dworków szlacheckich). Tak więc z teoretykami raczej ostrożnie trzeba.
Z innej beczki: moda na wewn. listwy plastikowe przyszła z Niemiec, ja raczej nie trawie tego sposobu. Wolę wszystko robić kaflami, nawet narożniki zewnętrzne ścian, półeczek itp.
Mały przykład na narożniki, tylko nie patrz na starą wannę i na starą podłogę, ja miałem tylko ściany i zabudowę wanny zrobić, brak też jest jeszcze fug.
-
Mały przykład na narożniki, tylko nie patrz na starą wannę i na starą podłogę, ja miałem tylko
ściany i zabudowę wanny zrobić, brak też jest jeszcze fug. -
Szkoda, że jesteś z Gdańska, miałbyś u mnie robotę, dokładny jesteś.
-
Szkoda, że jesteś z Gdańska, miałbyś u mnie robotę, dokładny jesteś.
Stety albo niestety tak właśnie jest. Za bardzo się przejmuję robotą... Jakoś nie umiem odwalać fuchy, źle bym się z tym czuł...
-
Baaaardzo lubię poradniki książkowe... Piszą je najczęściej ludzie, którzy
nigdy w życiu nie przyklejali terakoty i glazury... Takie mam niezbite
wrażenia po lekturze.Hehe, zapewne masz sporo racji. Ale ja ograniczam się w zasadzie tylko do dwóch starych książek: "Vademecum: Zrób Sam" z r. 1989 (na pewno pamiętasz te miesięczniki z lat 80-tych - zgodzisz się, że fachowość ich była bezdyskusyjna; książka stanowi zebraną wiedzę z publikowanych artykułów) oraz "Zrób to sam" 1987 Rolanda Gööcka (tłumaczenie z niemieckiego, też ciekawa i niezła pozycja w mojej bibliotece).
-
Stety albo niestety tak właśnie jest. Za bardzo się przejmuję robotą...
Jakoś nie umiem odwalać fuchy, źle bym się z tym czuł...<img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> Dokładnie to samo chciałem napisać parę postów wcześniej <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />.
Sporo rzeczy już zrobiłem w życiu (chociaż płytki położę po raz pierwszy <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />) i doszedłem kiedyś do wniosku, że nie wyżyłbym z takich "rzemiosł manualnych" - zbyt dokładnie to robię, kryterium czasu wykonania stawiam na samiutkim końcu <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />, a nieraz rozwalam i składam wszystko na nowo po kilka razy - aż będę zadowolony. <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" /> Sam nie utrzymałbym się, nie mówiąc o rodzinie <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />... Ale jako hobby taka robótka w sam raz. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" /> -
No właśnie, ja też nie chcę stosować tych narożników . Tylko powiedz mi taką rzecz: patrzę na
tę wnękę na stopy i zastanawiam się, jak wykończysz ranty? Po prostu zasmarujesz nieco
czoło płytki za pomocą materiału do fug? (Chodzi o "zgubienie" koloru odkrytej płytki, tego
czoła bez szkliwa.)
A jak wykańczasz narożniki ścian? Też jakby fugą?
Masz może foty kątów wykończonych bez plastików?Narożniki wewnętrzne na ścianach i przy podłodze są wykończone fugą, ponieważ kafle są docinane na wymiar z zachowaniem szczeliny fugowej.
Narożniki zewnętrzne to już wyższa szkoła jazdy, ponieważ trzeba zastosować szlifowanie kafli (terakoty już nie) od strony nieszkliwionej na kąt 45* na kafel. Kucam pod ścianą, opierając się o nią plecami, kafelek ściskam między udami przy kolanach. Biorę młotek i płaski ostry śrubokręt i tymi narzędziami odłupuję spód kafla z grubsza. Następnie klocek z papierem ściernym i szlifowanie reszty na kąt 45 aż pod rancik szkliwa. Tak wykonane kafelki można przykleić w narożniku zewnętrznym ustawiając prawidłową szczelinę na fugę. Wypełniamy fugą i mamy ślicznie <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Nie wiem, czy ten manual ze szlifowaniem jest zrozumiały, ciężko to opisać, łatwiej byłoby pokazać, a do wprawy trzeba też dojść samemu...
Zdjęcia postaram się cyknąć u mnie i zapodam
-
Pierwsze foty i .... padła bateria w aparacie...
-
Nie najlepiej zdjęcia mi wychodzą, ale widać chyba o co chodzi z narożnikami ze szlifowanych kafelek
-
Nie najlepiej zdjęcia mi wychodzą, ale widać chyba o co chodzi z narożnikami ze szlifowanych
kafelek. -
Baaaardzo lubię poradniki książkowe... Piszą je najczęściej ludzie, którzy nigdy w życiu nie
przyklejali terakoty i glazury... Takie mam niezbite wrażenia po lekturze.<img src="/images/graemlins/bravo.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/bravo.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/bravo.gif" alt="" /> Też mam takie wrażenie, szczególnie gdy skonfrontuję wyczytaną wiedzę z takich poradników z praktyką.
Z innej beczki: moda na wewn. listwy plastikowe przyszła z Niemiec, ja raczej nie trawie tego
sposobu. Wolę wszystko robić kaflami, nawet narożniki zewnętrzne ścian, półeczek itp.Przyszła i już wychodzi. Teraz narożniki wykańcza się poprzez szlifowanie brzegów kafli pod kątem, tylko trzeba mieć czym. <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />
-
Narożniki wewnętrzne na ścianach i przy podłodze są wykończone fugą,
ponieważ kafle są docinane na wymiar z zachowaniem szczeliny fugowej.Bardzo ładnie. Podoba mi się <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />.
Masz niezłą wprawę <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />.Kucam pod ścianą, opierając się o nią plecami, kafelek
ściskam między udami przy kolanach. Biorę młotek i płaski ostry
śrubokręt i tymi narzędziami odłupuję spód kafla z grubsza. Następnie
klocek z papierem ściernym i szlifowanie reszty na kąt 45 aż pod rancik
szkliwa.Hmm, a nie dałoby rady zeszlifować od początku szlifierką? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> Muszę spróbować.
Nie wiem, czy ten manual ze szlifowaniem jest zrozumiały, ciężko to opisać,
Dla mnie wszystko jasne. Dzięki. <img src="/images/graemlins/uklon.gif" alt="" />
PS. Klawe masz płytki <img src="/images/graemlins/goodvibes.gif" alt="" />. Ja wybrałem opoczyńską "Diunę" KLIK (te wielbłądy na paskach mnie rozwaliły <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />).
-
Bardzo ładnie. Podoba mi się .
Masz niezłą wprawę .Noo parę hektarów kafli już w życiu położyłem, a zaczynałem pomagać kumplowi kiedy jeszcze tylko na zaprawę się kładło.
Hmm, a nie dałoby rady zeszlifować od początku szlifierką? Muszę spróbować.
Szlifierką też da radę, ale ciężej nad nią zapanować, więc wstępnie można, ale na koniec papier ścierny nieodzowny. Po drugie - szlifierka kurzy, a jak dojedziesz i dotkniesz tarczą szkliwa, to odpryśnie i masz po kaflu.
Dla mnie wszystko jasne. Dzięki.
PS. Klawe masz płytki . Ja wybrałem opoczyńską "Diunę" KLIK (te wielbłądy na paskach mnie
rozwaliły ).To jest nasz Tubądzin, najfajniejsza jest ta faza na nich. Mam całą kuchnię z nich zrobioną już z 6 lat temu, no ale jeszcze druga ściana jest niezafugowana - ciągle brak czasu...