Kiedy zmieniacie opony?
-
Wygodniejsze, może
i tak. Ale nie zawsze tańsze. Wielosezonówki szybciej się zużyją, więc trzeba będzie
je częściej zmieniać (co akurat może być dobrym wyborem, bo gumy muszą być jak
najmłodsze, żeby trzymały parametry). 2 komplety kół to mniejsze ich zużycie, więc
przy zakupie dwóch kompletów, można mieć je dłużej.Ale jak ktoś niewiele jeździ, to zostanie z dwoma kompletami starych opon z dobrym bieżnikiem
A czy może ktoś
polecić dobre wielosezonówki? Ja miałem niechlubne navigatory, które IMO nie nadają
się, ani na lato, ani na zimę Moim zdaniem, jak coś jest do wszystkiego, to
jest do niczegoOjciec ma w Golfinie Pirelli P400 i dobrze się sprawują, jak jest głęboka zima to i tak zmieniamy je na zimowe, bo dostaliśmy z autem drugi komplet na felgach
-
Moim zdaniem lepsze jest to rozwiązanie niż wymiana samych opon.
O wiele
Przynajmniej w osobówce nie jest to problem
Jeżeli "osobówka" waży prawie 2 tony a koła mają średnicę ponad 70 cm i szerokość ponad 20 cm... Tyle dobrze, że ma to AWD i opon nie zmieniam wcale
-
Wygodniejsze, może i tak. Ale nie zawsze tańsze. Wielosezonówki szybciej się zużyją, więc trzeba będzie je częściej zmieniać (co akurat może być dobrym wyborem, bo gumy muszą być jak najmłodsze, żeby trzymały parametry).
Przebieg zrobią taki sam, jak opony wymieniane sezonowo. Do tego nie trzeba albo płacić za przekładanie opon, albo za felgi (i de facto często też za przekładanie i/lub magazynowanie).
2 komplety kół to mniejsze ich zużycie, więc przy zakupie dwóch kompletów, można mieć je dłużej.
I tu się pojawia problem - w "karierze" kierowcy pozbyłem się już 3 kompletów na oko dobrych zimówek, które po prostu stwardniały i zachowywały się tragicznie na śniegu (lamelki nie pracowały zupełnie). Wychodzi na to, że tej zimy może się już nie sprawdzić kolejny, czwarty komplet zimówek, za które zapłaciłem konkretne pieniądze (nie oszczędzałem nigdy na oponach) - tym bardziej, że Matiz robi od 2 lat symboliczne przebiegu - głównie po mieście.
A czy może ktoś polecić dobre wielosezonówki? Ja miałem niechlubne navigatory, które IMO nie nadają się, ani na lato, ani na zimę Moim zdaniem, jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego
W tej chwili jeżdżę na takich Dunlopach , mam plan wymienić je na takie Vredesteiny
Z pierwszych jestem bardzo zadowolony, drugie chwalą jeszcze bardziej
-
Ale jak ktoś niewiele jeździ, to zostanie z dwoma kompletami starych opon z dobrym bieżnikiem
Dokładnie coś takiego miało miejsce w moim przypadku. O ile zimówki wyglądały świetnie, ale nie trzymały, to letnie trzymały, ale guma spękała...
-
A czy może ktoś
polecić dobre wielosezonówki?Goodyear Vector ( 5+ chyba najlepiej )
Moim zdaniem, jak coś jest do wszystkiego, to
jest do niczegowielosezonowe opony niestety takie są, ale jest to jedno z rozwiązań, jak ktoś jeździ normalnie i nie chce bawić się w przekładki i itp.
-
Przebieg zrobią
taki sam, jak opony wymieniane sezonowo. Do tego nie trzeba albo płacić za
przekładanie opon, albo za felgi (i de facto często też za przekładanie i/lub
magazynowanie).Racja. Warto jednak pamiętać, żeby przynajmniej raz w roku wyważyć same koła
I tu się pojawia
problem - w "karierze" kierowcy pozbyłem się już 3 kompletów na oko dobrych zimówek,
które po prostu stwardniały i zachowywały się tragicznie na śniegu (lamelki nie
pracowały zupełnie). Wychodzi na to, że tej zimy może się już nie sprawdzić kolejny,
czwarty komplet zimówek, za które zapłaciłem konkretne pieniądze (nie oszczędzałem
nigdy na oponach) - tym bardziej, że Matiz robi od 2 lat symboliczne przebiegu -
głównie po mieście.Też nie oszczędzam na oponach, tym bardziej, że rozmiar 12-13" nie jest drogi A dobre opony to dobre i pewne prowadzenie, bezpieczeństwo, no i większa pewność, że w określonych warunkach dadzą radę.
W tej chwili jeżdżę
na
Z pierwszych jestem
bardzo zadowolony, drugie chwalą jeszcze bardziejBrzmi ciekawie, ale w rozmiarze 13" niestety nie występują
-
Warto jednak
pamiętać, żeby przynajmniej raz w roku wyważyć same kołaPic na wodę fotomontaż.
Wyważanie co roku to nic więcej jak wyrzucanie pieniędzy w błoto lub naciąganie przez wulkanizatorów. Ja już trzeci sezon przejeździłem bez wyważania i jakoś nie mam żadnych drgań na kierownicy przy dużych prędkościach, ani innych negatywnych skutków. -
Wyważanie co roku
to nic więcej jak wyrzucanie pieniędzy w błoto lub naciąganie przez wulkanizatorów.
Ja już trzeci sezon przejeździłem bez wyważania i jakoś nie mam żadnych drgań na
kierownicy przy dużych prędkościach, ani innych negatywnych skutków.tak Ci się tylko wydaje, myślisz że wszystkie części nie pracują ?
-
tak Ci się tylko
wydaje, myślisz że wszystkie części nie pracują ?To chyba bym to czuł jak jadę 150 km/h?
-
To chyba bym to
czuł jak jadę 150 km/h?ale to nie ma czegoś takiego że czujesz coś ... to chodzi o zużywanie się podzespołów takich jak choćby łożyska w kołach ... niewyważanie kół przyspiesza znacznie ich zgon ... o innych elementach nie napiszę, ale pomyśl to zapewne wpadniesz na co jeszcze to działa.
Ja tu nie piszę o super ekstra niewyważeniu typu walnięcie felgą w krawężnik i powiedzenie sobie - nic się nie stało jeżdżę dalej przez 3 lata ... -
Ja nie mówię, żeby w ogóle nie wyważać.
Ale wyważanie przynajmniej raz w roku (czyt. może dwa) to dla mnie lekka przesada.
Kiedyś sam wulkanizator powiedział do mnie, że spokojnie można wyważać co 2-3 lata, a na wiosnę nawet facet od geometrii też mi tak powiedział. -
Pic na wodę fotomontaż.
Wyważanie co roku
to nic więcej jak wyrzucanie pieniędzy w błoto lub naciąganie przez wulkanizatorów.
Ja już trzeci sezon przejeździłem bez wyważania i jakoś nie mam żadnych drgań na
kierownicy przy dużych prędkościach, ani innych negatywnych skutków.Bywa różnie. Przed laty zdecydowałem się po większym przebiegu wyważyć koła - tak dla przyzwoitości, bo problemów nie było. Po wyważeniu ruszyłem w trasę... nie dało się jechać powyżej 60-tki, bo waliło kierownicą na boki... Przy 70 km/h myślałem, że wylecę do rowu . Po 20 km, w pierwszym miasteczku z wulkanizatornią, ponowne wyważanie - teraz było OK.
Okazało się, że ten pierwszy zakład miał totalnie rozkalibrowaną wyważarkę... Polak potrafi - facet ściągnął z Niemiec zezłomowaną maszynę i próbował na niej robić interes. Dobrze, że po moim powrocie kasę oddał. -
Pic na wodę
fotomontaż.
Wyważanie co roku
to nic więcej jak wyrzucanie pieniędzy w błoto lub naciąganie przez wulkanizatorów.
Ja już trzeci sezon przejeździłem bez wyważania i jakoś nie mam żadnych drgań na
kierownicy przy dużych prędkościach, ani innych negatywnych skutków.To masz farta, albo wulkanizator cię oszukuje Niektórzy wulkanizatorzy ustawiają wysoką tolerancję na maszynie Ja wyważam każdy komplet kół przed montażem i często trzeba wymienić jakiś ciężarek. Wiele zależy od dróg, jakimi się poruszamy, od tego czy np nie wpadniemy w dziurę, no i oczywiście ilości pokonanych kilometrów. Inna sprawa to profilaktyka - osobiście wolę nie czekać, aż kierownica zacznie drgać
-
Ja wyważam jak coś robię z kołami - przekładka, montaż nowych itp. Mam dwa komplety kół i też spokojnie da radę przejeździć ze 2 lata bez wyważania
A przez 6 lat wymieniłem w Swifcie tylko przednie prawe łożysko, które notabene po 2,5 roku znowu powoli się kwalifikuje do wymiany
-
Ja też nie wyważam opon co trochę a tylko przy montażu ich na felgach więc nawet kilka lat śmigają . I jakoś łożyska nie padają i w tico najtańsze cx-y wytrzymują 60tys gdzie u innych drogie padają szybciutko.
Po prostu jeśli koło jest dobrze wyważone i nic sie nie dzieje to po co poprawiać skoro wulkanizator odwalić fuszerkę i źle wyważyć.
Sam miałem taki przypadek gdy nowe opony gostek źle zrobił i dopiero drugi gumiarz dobrze je wyważył i to za free. -
Ja również uważam, że kierowca czuje i słyszy objawy "rozważenia" kół. Miałem taki przypadek, że coś zaczęło mi buczeć w tylnym lewym kole. Traf chciał, że było tam wymieniane łożysko półosi. Cud, że przyszła zima i mieniłem koła. Okazało się, że na zimówkach nie buczy. Przed następnym letnim sezonem "przeważyłem wszystkie kółka. Czyli? Jak coś się dzieje z wyważeniem to słychać lub czuć.
-
Czyli? Jak coś
się dzieje z wyważeniem to słychać lub czuć.Dokładnie tak.
Dziś przeczytałem w AutoŚwiecie, że objawami źle wyważonych kół jest drganie kierownicy od 120 km/h wzwyż (więc dobrze pisałem Hellsin ). U mnie nic takiego nie objawia się przy 150 km/h, więc po co mam wyważać koła... -
Nie radzę brać Auto Świata za wyrocznię..
-
Ja wyważam jak coś
robię z kołami - przekładka, montaż nowych itp. Mam dwa komplety kół i też spokojnie
da radę przejeździć ze 2 lata bez wyważania
A przez 6 lat
wymieniłem w Swifcie tylko przednie prawe łożysko, które notabene po 2,5 roku znowu
powoli się kwalifikuje do wymianyU mnie, od nowości była 1 lub 2 wymiany łożysk z przodu. Albo są trwałe, albo wyważone koła nie powodują ich szybszego zużycia
-
Nie radzę brać Auto
Świata za wyrocznię..dokładnie, poczytaj to co napisałem BPX ... bo bicie na kierownicy to naprawdę trzeba mieć mega szczęście i super niewyważone koła