2019 rok - Roman jedzie do pracy
-
W moim obecnym aucie muszę pamiętać o tym, by prowadzić (kręcenie kierownicą, obsługa gazu/sprzęgła/hamulca i zmieniać biegi - cała reszta to automaty), można to bez problemu zredukować w seryjnie produkowanych autach wybierając automatyczną skrzynię biegów i aktywny tempomat. Prace nad automatycznym kierowaniem samochodem są już na tyle zaawansowane, że w ciągu kilku (pewnie poniżej 10) lat pierwsze takie auta wejdą do seryjnej produkcji. W sumie nie byłoby to takie złe: codziennie marnuję 2 godziny na dojazdy do pracy - mógłbym w tym czasie się przespać, poczytać książkę, czy rozpocząć pracę...
-
2 godziny? To dużo. W takim przypadku całkowite zautomatyzowanie miałoby sens.
Gdzie jednak pozostaje przyjemność z jazdy? Wiem - zostaje przeniesiona z dnia codziennego na dni wolne od pracy, i pewnie w miejsca specjalnie do tego sportu przeznaczone.
Jednak pełna automatyzacja - na pewno już niedługo możliwa - wymagałaby całkowitej zmiany infrastruktury drogowej. Moim zdaniem nieprędko to nastąpi, szczególnie w PL.
W tekście wskazuje autor na totalne ubezwłasnowolnienie kierowcy, ustawicznie kontrolowanego przez swoją własność - czyli pojazd. Własność ta, odpowiednio zaprogramowana, sama wyciąga z kieszeni właściciela kasę za opłaty oraz karze go za wykroczenia (wygodne i bolesne), uniemożliwia jazdę w stanie wzburzenia... Niby wszystko OK, logiczne i warte pochwały. Jednak sami, na własne życzenie, za pomocą tworzonych przepisów i konstruowanych maszyn, stajemy się niewolnikami. -
Niektóre przykłady jakże bliskie obecnej sytuacji, kto wie jaka wróżka to pisała
-
Pre-Safe i inne takie , jakie to prawdopodobne niestety , ehhh , zycie nie zapowiada sie ciekawie
-
Z drugiej strony mógłbym naciaprany po imprezie wsiąść na miejsce pasażera, wybełkotać "dom" i by mnie podwiózł - a automatykę zawsze (?) będzie chyba można wyłączyć...
-
Z drugiej strony
mógłbym naciaprany po imprezie wsiąść na miejsce pasażera, wybełkotać "dom" i by
mnie podwiózłNiby tak, ale równie dobrze wystarczyłaby taksówka.
- a automatykę zawsze (?) będzie chyba można wyłączyć...
Oj, nie wiem. Zobacz - nie wszystko producenci pozwalają wyłączyć.
(Ja nieraz mam ochotę na wyłączenie ABSu i robiłbym to w pewnych okolicznościach, gdyby nie konieczność barbarzyńskiego odłączania czujnika. ) -
Niby tak, ale
równie dobrze wystarczyłaby taksówka.
Oj, nie wiem.
Zobacz - nie wszystko producenci pozwalają wyłączyć.
(Ja nieraz mam
ochotę na wyłączenie ABSu i robiłbym to w pewnych okolicznościach, gdyby nie
konieczność barbarzyńskiego odłączania czujnika. )A sam bezpiecznik nie wystarczy?
-
Nie wiem, pewnie tak... Nie sprawdzałem jeszcze. Ale po gwarancji, gdy zacznę grzebać, sprawdzę.
-
Nie wiem, pewnie
tak... Nie sprawdzałem jeszcze. Ale po gwarancji, gdy zacznę grzebać, sprawdzę.Znajomemu jak siadła pompa ABS w Passacie B4 to po prostu odłączył układ wyjmując bezpiecznik. Widocznie jest jeden bezpiecznik. który odpowiada tylko za to i innych urządzeń się nie unieruchomi
-
Wystarcza, tylko po co? Chociaż w sumie w Lianie ABS był zaimplementowany do de, bo szybko się załączał, przez co raz, czy dwa miałem prawie pełne gacie, bo na śliskiej nawierzchni powolutku sunąłem z terkoczącym ABSem w kierunku zderzaka auta przede mną, więc wtedy lepiej by jednak nie działał, bo szybciej bym się zatrzymał (na szczęście nie doszło do kolizji) - cytryna ma mniej inwazyjny ABS (na początku myślałem, że jest uwalony, ale nie: działa, tylko robi to w dużo gorszych warunkach niż w Lianie), za to całkiem nieźle działa ESP z ASRem, bo ładnie tłumi poślizg przy ruszaniu i delikatnie zmniejsza go w zakrętach - ale z kolei ESP można wyłączyć do 60km/h (aby na przykład ruszyć na lodzie).
-
To Leo czasem chce wyłączyć ABS, a nie ja
U mnie nie ma co wyłączać
Szwagrzu jak Leganzę kupił, to też do ABS-u musiał się przyzwyczaić
-
U mnie nie ma co
wyłączaćI wadzi Ci to tak bardzo?
-
I wadzi Ci to tak
bardzo?Absolutnie - im mniej gratów i systemów tym lepiej
Tylko wspomę bym chciał
-
Myślę że tekst jest bardzo prawdopodobny ale w 2050.
A to tak na pocieszenie 1997 rok:
-
Myślę że tekst jest
bardzo prawdopodobny ale w 2050.
A to tak na
pocieszenie 1997 rok:
Do pełna za 65,7 ehh...
-
Do pełna za 65,7
ehh...A nie, bo 58,40 zł... No i koszt przejechania 100 km - 8,76 zł.
-
Zaś wcześniej w maju 2006r była benzynka jeszcze taniej bo po 1,38. Pełne tankowanie malucha wynosiło 38zł i zrobiłem na tym prawe 380km na trasie do Wrocławia. We Wrocławiu było drożej bo do pełna już kosztowało 41zł.
-
Pełne tankowanie malucha
wynosiło 38zł i zrobiłem na tym prawe 380km na trasie do Wrocławia. We Wrocławiu
było drożej bo do pełna już kosztowało 41zł.Chciałbym mieć teraz takie dylematy przy dystrybutorze...
-
Ale wtedy zarabiało się w zakładzie 3zł a teraz w tym samym dostaniesz 6-7 i też jak wtedy na czarno. Więc niewiele się zmieniło tyle samo płacą pod względem ceny benzyny.
-
Ale wtedy zarabiało
się w zakładzie 3zł a teraz w tym samym dostaniesz 6-7 i też jak wtedy na czarno.
Więc niewiele się zmieniło tyle samo płacą pod względem ceny benzyny.Z tego co napisałeś wynika, że zarabiało się 2x mniej, a paliwo było 4x tańsze to nie wiem gdzie nie widzisz zmian.